Cudowny stoliczku nakryj się - cz. 2 - Dobra Cobra
Proza » Inne » Cudowny stoliczku nakryj się - cz. 2
A A A
Od autora: Dobra Cobra powraca! Do opowiadania dostępny jest pierwszorzędny audiobook, co jest ewenementem na skalę Portalu Pisarskiego. I nie tylko... https://youtu.be/s39H96O1-YI

4

Obudziłem się – dokładnie tak, jak to Książka zaleca – o poranku. Narastający stopniowo hurgot sprawiał, że z półek spadały przedmioty, a szyby w oknach zaczynały pękać. Może byłem świadkiem tego potwornego trzęsienia ziemi, zapowiadanego na naszym terenie już od tylu dziesiątków lat?

Sprawnie wstałem z łóżka i chwyciłem swoje odzienie. Kątem oka zobaczyłem za oknem olbrzymi cień czegoś zbliżającego się w bardzo szybkim tempie. Dziarsko wyskoczyłem na dwór, wybijając kruchą szybę, która skaleczyła mnie w jeden z palców. Kryjąc się w wysokiej trawie z niedowierzaniem obserwowałem tysiąctonowy walec drogowy, pędzący ze wzgórza wprost na mój pokój. Wkrótce wbił się w niego z wielką siłą, przeleciał dom na wylot i nadal pchany niewidzialną siłą grawitacji popędził dalej przed siebie.

Po chwili przybiegła cała moja rodzina. Bliscy zgromadzili się na miejscu wypadku, mając w sercach nadzieję, że już po mnie. Oddaliłem się stamtąd po cichu.

Dobra Cobra prezentuje opowieść o podszytym wiarą romantycznym wyzwaniu, gdzie bohater dzielnie zmaga się z rzeczywistością, choćby nie wiadomo, jaką ona była pt.

 

Cudowny stoliczku nakryj się

Część 2

 

Na nic nie czekać. Kto nie czeka – dostanie.

Kto czeka, może się nie doczekać.

 

   Po porannym zajściu postanowiłem jeszcze bardziej wzmóc ewangelizacyjne wysiłki. Wsadziłem pod pachę parę egzemplarzy Książki i wdarłem się siłą do miejscowego sklepu spożywczo – monopolowego. Scyzorykiem sterroryzowałem sprzedawczynię i zagroziłem stojącym w kolejce klientom, że nie ręczę za siebie, jeśli nie zaczną wreszcie kupować Książki.

- Taki młody, to i musi ma problemy z napięciem – szepnęła litościwie jedna z kobiet.

- Pan przyjdzie na zabawę w sobotę, to panu odpuści… – doradziła nieco głośniej druga. - Straci pan dużo energii, wytańczy się, a na dodatek będą wybory miss namoczonego podkoszulka, a ta z najładniejszymi cyckami dostanie główną nagrodę: całe pięćset złotych… – dokończyła rozmarzonym tonem.

Naraz do sklepu wpadł mężczyzna z rozbieganym wzrokiem:

- Chcę do wody! – wysapał z emocją.

- Co?

- No, strasznie chcę do wody! – krzyczał, kręcąc się w kółko i wpatrując we mnie z nadzieją. Odparłem spokojnie:

- Drogi panie, nie widzisz pan, że teraz ja okupuję sklep? Niech pan najpierw kupi Książkę, to pogadamy o chrzcie. Taka jest kolejność.

Mężczyzna wybiegł w podskokach, krzycząc coraz donośniej:

- Do wody! Strasznie chcę do wody! 

Opuściłem scyzoryk i wyszedłem wraz z zaciekawionymi klientami przed sklep. Widziałem wyraźnie, jak facet truchtem podbiegł do pobliskiego stawu i skoczył na główkę. Przez chwilę rozbryzgiwał wodę rękami i nogami, by w chwilę później zniknąć w ciemnej czeluści i więcej już nie wypłynąć.

W tym momencie obok sklepu wylądował Latający Ksiądz. Złożył swoje skrzydła, popatrzył jowialnym wzrokiem na trzymany przeze mnie scyzoryk, po czym skrzyżował swoje pulchne ramiona na piersi i powiedział spokojnie:

- Jestem Jan Paweł Nazwisko. Ludzie zwą mnie też Latającym Księdzem. Dzięki skrzydłom mogę lepiej służyć mojej trzódce. Pozwól, że spytam: jaką masz przynętę?

- Przynętę?

- No, na jaką przynętę łowisz dusze?

Doprawdy nie wiedziałem, co odpowiedzieć.

- Hmm – chrząknął duchowny. - Wybacz, ale nie wierzę, że uda ci się tu kogoś pozyskać, bo moje owce znają mnie i słuchają mego głosu. Ale… – przerwał i podrapał się wolno po piersi. - No, ale mogę się z tobą założyć, że jeżeli pozyskasz z mojego stadka dziesięć… no może choć pięć dusz, to nie będę ich zazdrośnie bronił, a nawet wystawną kolacją poczęstuję. No co? Zakład stoi? – wyciągnął przed siebie dłoń.

Pokiwałem głową i przybiłem piątkę.

- I nie terroryzuj mi już więcej sprzedawczyni Justysi! – pogroził palcem na odchodnym. - Niech biedactwo odsapnie, bo przecież dzisiaj wieczorem sprząta plebanię.

Po czym rozłożył skrzydła i odleciał. 

 

*

Usiadłem na ławeczce pod sklepem GS-u, przymknąłem oczy i rozmarzyłem się. Wyobraziłem sobie, że dostałem się do Niesamowitego Nieba. Wszędzie tylko moi współbracia i ani śladu grzesznych obcych z innych wyznań! Miałem procę, leżałem pod palmą i strzelałem z niej kamieniami do niewiernych, biegających za wysokim murem. Niesamowici Bracia górą! Aż mi ślina pociekła po brodzie…

Po chwili, nie wiadomo dlaczego, po mych policzkach zaczęły spływać potoki łez. Chyba zdałem sobie sprawę z faktu, że na chwałę Niesamowitych Braci niczego więcej już nie mogłem w tym miejscu dokonać.

Zegar na wieży kościoła wybił dwunastą. Z nieba lał się ogromny żar. Zauważyłem zbliżającą się do wsi jakąś długą karawanę, ciągnącą za sobą tumany kurzu. Wstałem i wytężyłem wzrok, aby po niedługim czasie być pewnym, że oto nadjeżdżają Cyganie.

Zastawili wozami cały plac przy remizie. Sprawnie rozłożyli kramy, zaczęli grać, śpiewać i wróżyć z ręki. Zrobiło się kolorowo. Podszedłem zobaczyć, co oferują. Przebierałem odpustowe świecidełka, rozgarniałem oksydowane pistolety oraz trąbki. Na jednym ze stoisk niespodziewanie natrafiłem na duże opakowanie jakiegoś lekarstwa. Zaciekawił mnie napis na pudełku: „Tabletka Misyjna. 1000mg“. Serce zaczęło bić mi żywiej, czym prędzej wysupłałem z kieszeni pieniądze i zakupiłem jedną sztukę.

Z dala od wsi, w zaciszu szemrzącego strumyka ostrożnie wyjąłem z kieszeni mój zakup i obejrzałem go dokładnie. A co mi tam – raz kozie śmierć! W zabobony przecież nie wierzę, więc nie powinna zaszkodzić. Wsadziłem tabletkę do ust i popiłem świeżą wodą.

Chwilę później puściłem niespodziewanie silnego bąka.

 

**

Powróciłem do wsi. Cyganów już nie było, zebrali się i pojechali dalej. Niespodziewanie zerwał się silny wiatr. Podświadomie poczułem na plecach czyjś wzrok. Powoli odwróciłem głowę…

Mrowie ludzi oczekiwało przede mną w milczeniu. Było ich z pięć tysięcy, a może z dziesięć? Trudno to oszacować. Stali jeden koło drugiego, dziesiątkami, setkami, tysiącami ciągnącymi się aż po horyzont. Wszyscy ubrani w białe powłóczyste szaty, jakby oczekiwali chrztu w wodzie.

Zakręciło mi się w głowie. Wszedłem do brudnej budki telefonicznej i zerkając na pogięty kartonik ostrożnie wybrałem numer. Po chwili usłyszałem w słuchawce miły kobiecy głos:

- Tutaj darmowa linia niesamowitych połączeń. Aby uzyskać połączenie z Niesamowitym Bingo i zagrać w grę – wybierz z klawiatury telefonu cyfrę jeden. Aby umówić się na Niesamowitą Telerandkę – wybierz tonowo dwa. Aby porozmawiać z członkami Niesamowitego Zgromadzenia – wybierz trzy… 

Wcisnąłem trójkę.

Miły kobiecy głos kontynuował:

- Gratulacje! Wybrałeś Niesamowite Zgromadzenie! Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o Książce – wybierz jeden. Jeśli pragniesz porozmawiać z Prorokinią – wybierz dwa. Jeśli potrzebujesz porozmawiać z Niesamowitym Zgromadzeniem – wybierz tonowo trzy. 

Co powinienem wybrać? Chyba trójkę... Drżącym palcem wcisnąłem przycisk. Ze słuchawki dobiegło satelitarne bipanie, a potem słaby sygnał oczekiwania na połączenie. Wolno odwróciłem głowę. To nie był sen - ci ludzie nadal tam stali!

- Tu Niesamowity Brat Żyło, czym mogę służyć? 

W kilku chaotycznych słowach zdałem relację z pola misyjnego.

- Ależ to wprost cudowne, bracie! – ucieszył się Wielki Duchem Brat Żyło. - Doprawdy szkoda, że nie mogę tego zobaczyć, ale właśnie Niesamowici Bracia wysłali mnie na wyspy Salomona, abym tam zbadał skłonność rdzennej ludności do słuchania dobrych i cennych rad płynących od Niesamowitego Zgromadzenia. Bilet powrotny wystawiony mam dopiero za miesiąc i niestety nie widzę możliwości przebukowania i uczestniczenia w tej jakże podniosłej chwili. Zwłaszcza, że płacone diety… no nic. 

Przez chwilę na łączach panowało milczenie, w które wsłuchiwałem się z nadzieją.

- Ale tak na marginesie – zmienił temat Brat Żyło - nasz, stworzony przy użyciu Niesamowitego Oprogramowania plan przyjęć nowych wyznawców do Niesamowitego Zgromadzenia przez chrzest w wodzie na ten rok jest już wykonany i nie możemy… Ech, no nie zrozum mnie źle, bracie, ale… Ale wiesz, nie należy drażnić Latających Księży i podbierać im aż tylu dusz. Są przecież niekwestionowanymi liderami na rynku duszpasterstwa, a także naszymi braćmi ekumenicznymi. A parafrazując powiedzenie – ekumenia mówi, że każdy z nas winien znać swoje miejsce na ziemi…

- To co robić Bracie Żyło? – zapytałem wstrząśnięty do głębi tym, co usłyszałem.

- A cóż ja tu mogę radzić… No co radzić? Oj! Oj! Wyczuwam jakieś straszne ciśnienie w brata głosie… Ojojojoj – gorączkowo kombinował Brat Żyło. - Już wiem! Najlepiej, niech brat rozgoni to całe towarzystwo i będzie po sprawie! Och, to dobry pomysł – ucieszył się sam do siebie. - Hmm, proszę tak uczynić bo muszę już kończyć. Życzę powodzenia w dalszej pracy misyjnej i… i jeśli mogę coś radzić, to niech brat nie bierze sobie rad Książki aż tak do serca, hehe. Bowiem Książka książką, a tu przecież trzeba żyć! W każdej dziedzinie, a przede wszystkim w sprawach duchowych, zalecany jest ścisły umiar – dokończył trzaskając słuchawką.

Stałem i patrzyłem, jak rozczarowani ludzie powoli rozchodzili się do swoich domów. Po mych policzkach zaczęły ściekać gorące łzy.

Na opustoszałym placu pozostał tylko Latający Ksiądz. Podszedł i poklepał mnie po plecach:

- No, no! Nie sądziłem, że ci się może udać! Brawo! A na dodatek nie skorzystałeś z okazji, by moje owce ochrzcić ponownie. Zatem słowo się rzekło, kobyłka u płota. Zgodnie z danym przyrzeczeniem zapraszam do mnie dziś wieczorem na wystawny posiłek! 

 

*

Kolacja odbyła się w parku obok plebanii Jana Pawła Nazwisko. Posługiwała nam Justysia – sprzedawczyni ze sklepu poznana wcześniej w dramatycznych okolicznościach. Później – gdy na niebie pojawił się księżyc, ksiądz poszedł spać i zostaliśmy przy stole sami – dziewczyna przytuliła się ochoczo swoim energicznym ciałem.

- Żadne słowa nie mogą opisać, jak jesteś piękna – szepnąłem jej do uszka, co natychmiast wywołało istną lawinę wymiany energii pomiędzy nami. 

- Ale liczby mogą – dodałem w myślach, gdy już po wszystkim leżała rozwalona obok mnie. – Sześć na dziesięć

Po raz pierwszy w życiu poczułem się jednak zadziwiająco lekko, a wszystkie troski odeszły nagle gdzieś w siną dal.

W następnych tygodniach Justysia się zaparła i zrobiła wszystko, dosłownie wszystko, byleby za wszelką cenę zostać moją żoną. Bo w kobietach tkwi takie coś, co pozwala im bezbłędnie rozpoznać dobrze rokującego mężczyznę i mu nie odpuścić. 

 

6

Gdy o poranku zbliżałem się do rodzinnego domu, u jego wrót oczekiwała cała moja rodzina. Bliscy witali mnie z rozłożonymi rękami. Oto powracał ich syn marnotrawny. Tego dnia dokonaliśmy aktu pojednania. Tej też godziny - po okrążeniu całej powierzchni Ziemi - zatrzymał się obok nas, definitywnie raz na zawsze, ogromny tysiąctonowy walec drogowy. 

 

*

Od opisanych wydarzeń upłynęło sporo czasu. Wyjechałem z kraju i osiadłem na stałe w Australii. Razem ze sprytną Justysią otworzyliśmy na antypodach sieć sklepów GS, które odniosły niespodziewany sukces komercyjny, przymnażając nam zarówno bogactwa jak i sławy.

Późnym wieczorem, gdy udaje mi się wreszcie zaspokoić moją gorącą żonkę, idę do kuchni i jem miód i banana, popijając to mlekiem – miksturę, która zadziwiająco skutecznie regeneruje utraconą przy stosunku cielesnym energię.

Korzystając z dostępnego pakietu darmowych rozmów od czasu do czasu dzwonię też do Brata Żyło. Rozmawiamy kurtuazyjnie o życiu i o ludziach, ale staramy się w żadnym wypadku nie zbaczać na tematy misyjne. Wiem tylko jedno: będę do niego dzwonił, aż do końca jego lub moich dni – w zależności od tego, które wypadną wcześniej – bo uważam go za osobę wyjątkowo świętą.

Osobę taką można rozpoznać po tym, że nigdy w swoim życiu nie zrobiła ani jednego siku i ani jednego stolca. A on właśnie taki jest. Do tej pory nikt bowiem nie widział, żeby Brat Żyło choć raz wychodził za potrzebą. 

 

KoNiEc

 

Dobra Cobra

2011/styczeń 2018

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Dobra Cobra · dnia 06.04.2020 17:42 · Czytań: 1097 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 22
Komentarze
Dobra Cobra dnia 07.04.2020 13:27
Do opowiadania dostępny jest pierwszorzędny audiobook, co jest ewenementem na skalę Portalu Pisarskiego. I nie tylko... http://soundcloud.com/dobra-cobra/dobra-cobra-cudowny-stoliczku-nakryj-sie-cz-2
Usunięty dnia 08.04.2020 13:30
DoCo,

przyznam, że całość mi się nie za bardzo podobała. Albo czegoś nie zrozumiałem.
Niemniej słuchało się bardzo dobrze. W zasadzie tylko jedna rzecz zwróciła moja uwagę:

Cytat:
Bli­scy zgro­ma­dzi­li się na miej­scu wy­pad­ku, mając w ser­cach na­dzie­ję, że już po
mnie.

Wyrzuciłbym wszystko, co po pierwszym przecinku. Bo już wiadomo, po co oni przychodzili. Czasem trzeba przemilczeć to i owo, to wychodzi tekstowi na dobre.

Pozdrawiam
Kazjuno dnia 08.04.2020 16:23
Dobra Cobrusiu.
Znowu muszę pochwalić parę dowcipnych zlepków słownych. Więc poczucia humoru nie brakuje. Pewnie u wielu katolików, niesmak, a może oburzenie, wywoła nazwisko Jan Paweł Nazwisko. Czy to nie zawoalowana kpina z najbardziej rozpoznawanego na świecie Polaka (tuż obok - nie uwierzysz, a jednak - Isi Radwańskiej)?

Szydzenie z religii, jak najbardziej, w pewnych opiniotwórczych kręgach na czasie. Lewactwo atakuje agresywnie. (Wiesz, czarne marsze, parady równości, uczenie masturbacji dzieci itd. Pornusy też ciągle trendy.

Przykro mi, ale muszę przytaknąć Antosiowi Grycukowi. Całość dla mnie nijaka. Zupełnie jakbyś się silił na szpan dowcipasa i dokonał gigantycznego wysiłku, żeby zażyć piszących i pokątnych czytaczy demonstracją bogactwa własnej wyobraźni.

Ogólna ocena: nijakość.

Pozdrawiam.
Dobra Cobra dnia 08.04.2020 16:47
Chłopacy,

Przemile Was gościć pod tym dziełem, gdzie prawda walczy z fałszem. A jako, ze fałsz ma się dobrze, to jest jak jest. Będę jednak bronić dzieła, które nie jest li tylko zlepkiem żartów czy hejdoprzodu tekstów.


AntoniGrycuk,

Nie mogę już wywalić tego "wszystko" bo wersja audio nagrana i żaden redaktor przy jej tworzeniu nie miał podobnych, co Ty, odczuć. Za co Cię, oczywiście, przepraszam, ale sam rozumiesz - Beatlesi czy Queen nagrali już swój album i przechodzi on do historii. Choć na pewno dziś muzykę jednego czy drugiego ansambla zrealizowano by inaczej.

Nie, żeby audiobook DoCo był lepsiejszy od muzycznych tuzów.


Jestem więc niewolnikiem wersji nagranej i nic, ale to nic nie mogę zrobić.
Wybacz.


Kazjuno,

Dziękuję za konstruktywną krytykę.

Wspinasz się na coraz to nowe wyżyny sztuki recenzowania. Widać Twój zapał, wiedzę i przygotowanie merytoryczne. Tak 3maj, a szczęście samo zapuka do chatki.

Tak to już jest, jak się jedna czy druga matka zapatrzą na bohaterów swojej epoki i dadzą synom imiona własnych idoli - Jana i Pawla. A że nazwisko nie pasuje... stąd dziś zapewne wysyp Brajanków - męskich odpowiedników tęsknot rodaków do Wysp Brytyjskich.


Dziękuję za trud poświęcony dziełu.


Do następnego i z Bogiem.

DoCo
Usunięty dnia 08.04.2020 17:59
DoCo,
bardziej pisałem to, aby na przyszłość pozostawić wniosek. Już powtarzałeś mi, zresztą nie raz, że zmienić nie możesz.
Aha. Poczucie humoru mi się bardzo podobało, ale to za mało. Samo poczucie humoru to jak wprawka pisarska, podczas gdy czytałem Twoje naprawdę rewelacyjne teksty.

Antoni o specyficznej woni.
Pozdro!
[edit]
A co do przesłania... Tak niestety miewam, że często nie dostrzegam przesłania. A czasem dostrzegam to, czego nikt inny. Więc tym, że odebrałem tekst jako "zwykły" należy przejmować się umiarkowanie.
Dobra Cobra dnia 09.04.2020 10:08
AntoniGrycuk,

Nie obwiniaj się o nic, wiesz jak jest. Po prostu tej opowieści nie było jeszcze w katalogu audiobookow i trzeba było tej sytuacji zaradzić. To pomysł z 2011 roku, który jest z różnych powodów bliski mamy sercu, w związku z tym nie mogło zabraknąć do niego nagrania audio. Faktycznie teraz pisze nieco inaczej, rzec mizna: bardziej wyrafinowane ;), ale nijak nie mogłem oprzeć się pokusie.

Najfajniej jest, jak Czytelnikosłuchacz sam sobie odnajduje przesłanie. To zawsze pozytyw. Jednak, nie znając bio twórcy, ani jego konotacji ni przynależności, a także z powodu braku życiorysu w Wikipedii, oraz na dodatek, ze polonistyki uczą o Reymoncie, Gombrowiczu, a nie żadne Dobrej Dobrze - trudno doprawdy powiedzieć, co autorowi siedzi w głowie, jaki lubi kolor i czy naprawdę lubi się opalać.

To straszny dramat!

A każdy pisarz jest tak dobry, jak jego ostatnie dzieło. Podobnie z muzykami.


Pozdrawiam pięknie i do następnego.

DoCo
Kazjuno dnia 09.04.2020 10:11
Powiem Ci Cobrusiu, że twoja riposta co do imion, celna jak strzał snajpera. Obroniłeś się wspaniale, zdradzając błyskotliwość na miarę Tysona Furry, który instynktownymi unikami przepuszczał nad głową furkoczące bomby Wildera (gościa potrafiącego walić z siłą kowalskiego młota w szczęki wspaniale umięśnionych przeciwników i wysyłać ich do krainy snów Orfeusza).

Dla mnie - że pozwolę sobie odejść od Twego zagadkowego tekstu - przykry jeden aspekt sprytnej wypowiedzi na temat mutacji, albo trendów w nadawaniu imion.

Po średnio, a może niezbyt efektownie zakończonej karierze pięściarskiej, przepoczważyłem się na tenisistę i zajoba na tle tej pięknej dyscypliny sportu. Po dziś (codziennie) na jutubie oglądam tenisowe walki naszej genialnej Agnieszki Radwańskiej. Toż to narodowa bohaterka! Dzięki niej, być może dziesiątki, a może setki tysięcy oglądających bardzo popularny na globie tenis, wyświetliło sobie online mapę świata i dowiedziało się, gdzie leży Polska i Kraków (miejsce zamieszkania Isi). Nie wykluczam, że setki, a może tysiące kibiców z odległych zakątków świata, przeczytało coś o naszej historii(?).
I wiesz co? Ukłuła mnie w serce Twoja wypowiedź o modach w nadawaniu imion. Jakoś nie zauważyłem, aby w epoce sukcesów Radwańskiej namnożyło się Agnieszek ani Iś (bo Isia).
Pewnie nie domyślasz się dlaczego?
Otóż przez drobiazg.
Na jednej z konferencji prasowych któryś z dziennikarzy zapytał Radwańską o poglądy polityczne. I wyobraź sobie... że uwielbiana na świecie przez miliony Isia/Agnieszka powiedziała coś strasznego: "w Smoleńsku doszło prawdopodobnie do zamachu"!!!!!!!
Mam Ci tłumaczyć dalej?
Wytłumaczę, bo kto wie, czy jesteś biegły w temacie?
Otóż kolejną obok tenisa i pisania moją pasją jest polityka i współczesna historia Polski.

Więc po tej "strasznej" wypowiedzi Radwańskiej, wszystkie media w Polsce: głównie lewacko-liberalne, ale też państwowe (bo jak teraz pisuarskie, były w łapach platfusów) z przewagą kapitału zagranicznego POSTANOWIŁY AGNIESZKĘ RADWAŃSKĄ ROZETRZEĆ NA PAPKĘ. Rzucił się na nią niespotykany hejt. Określono ją PISIĄ, ISIĄ SMOLEŃSKĄ, GÓWNO GRAJĄCĄ W TENISA, PAZERNĄ NA KASĘ GÓWNIARĄ. Oj musiałbym wyliczać, wyliczać...
Dodam jeszcze detal: czemu już wcześniej przekaziory patrzyły na nią podejrzliwie. Agnieszka wsadziła ość w gardło pro lewackiej Wyborczej i jej zwolennikom. Podobnie jak ostatnio Robert Lewandowski (co usiłuje przemilczeć większość mediów) powiedziała, że nie wstydzi się wiary Boga!
Efekt? Ciemny lud to kupił.
Mimo, że ogólnoświatowe tenisowe tenisowe media, kilkukrotnie nadały jej tytuł najmilszej tenisistki świata, mimo, że przez pięć lat jej zagrania zdobywały tytuł najlepszych zagrań roku, średnio rozgarnięci kibice uważają ją za miernotę.

Teraz chyba się nie dziwisz, dlaczego Goebels z Niemców zrobił naród morderców. Media, zacny kolego, media!

Wybacz mi mentorski wykład, ale jutro dziesiąta rocznica bardzo prawdopodobnego zamachu w Smoleńsku, więc pozwoliłem sobie przypiąć do Twojego zagadkowego tekstu komentarz/felietonik, który się ma jak różyczka do kożucha.

Pozdrawiam serdecznie, z nadzieją na Twoją wyrozumiałość wobec Kazajuno - fanatyka prawdy.
Dobra Cobra dnia 09.04.2020 10:24
Każdy z Twoich wpisów jest okraszony rzeczami niesamowitymi. I tak jest też w tym wypadku.

Pięknie opisujesz dramaty tenisowe oraz oboczne.

Chciałabym, ach chciała (jak powiada wers pewnej niemłodej juz piosenki) zrozumieć motywy Twoich dramatów, ale o to niezwykle trudno. Bo trudność to jest wielka, jak sam rozumiesz.

Jedyna zatem nadzieja, ze jednak kiedyś zdobędziesz wielką sławę, napiszą o Tobie w mądrych ksiazkach szkolnych i pani od polskiego wytłumaczy wtedy uczniom, co mają myśleć, co myślał autor i jakie są przesłania Twoich dzieł. I wtedy najmniejszy z prozaików na Portalu Pisarskim takze Cię zrozumie. Motywy zrozumie też. Z całego serca Ci tego życzę.

Gdyż bez tego ani rusz.

Idę łkać nad tym, co napisałeś o tym Niemcy i Wielkiej Rocznicy.


Pozdrawiam,

DoCo
Kazjuno dnia 09.04.2020 11:04
Jak możesz Cobrusiu chichotać z objawionych Ci prawd?
Ale rozumiem i wybaczam.
To cały Ty, kpiarz i zgrywus. Co muszę przyznać, z daną od Boga błyskotliwością i inteligencją.

W imię Ojca i Syna i Ducha świętego, Amen.

PS W przydługim - zaznaczonym na zielono - komentarzu naćkałem błędów, które trochę poprawiłem.
Wiesz? Spontan i emocje.
Dobra Cobra dnia 09.04.2020 11:33
Gdzież mi do chichotu, gdy do lasów nie wolno wchodzić! Ostatnio wozy policji pilnują terenów leśnych by nie wchodzil do nich zaden czlowiek. Tak, jakby w kolejkach do sklepow bylo bardziej bezpiecznie...

W imię Boga,

DoCo
Kazjuno dnia 09.04.2020 13:29
A po co Ci do cholery las?! Grzybów jeszcze nie ma.
Nie widziałeś? Te roje aut na przyleśnych parkingach, tłumy kaszlących, kichających, a po nadużyciu. rzygających zasrańców, tworzących mgiełkę wirusów coronawirusa, rozwożonego później do miast i wsi.
Bardzo słuszny zakaz!
Przecież z powodzeniem możesz oglądać w laptopie filmy przyrodnicze, napawać się urokiem puszcz, trzymając przy nosie tamponik z olejkiem sosnowym (dostępny w aptekach).

No chyba, że szukasz innych wrażeń? Wiadomo, przy Twojej błyskotliwości nie trudno wyartykułować uwodzicielską bajerę. A przy podrywie bajer to potęga. Więc może przed spacerkiem do lasu zamierzasz przydybać w okolicznej wsi ponętną folwarczną dziewkę? Trochę szkoda by mi jej było. Przecież nie będziesz paradował z kocykiem pod pachą. Rozłożysz ją na leśnym igliwiu i nawet z rozkoszy dziewczyna nie poczuje bólu. Wbiją się jej plecy i zaokrąglenia poniżej kręgosłupa, dziesiątki i setki igliwia. Mało! Ty wrócisz zadowolony do domu, a ona?
Zaniepokojony jej nieobecnością chłop tatuncio od razu zobaczy, że coś ją swędzi. Podejdzie bliżej i wyczuje wydobywające się spod spódnicy opary, przypominające zapachem centralę rybną.
Chyba się domyślasz, jaki spuści jej łomot?

Więc Cobrusiu nie ulegaj podszeptom szatana. Wycieczka do lasu to idiotyzm mogący przynieść fatalne skutki.

Niech Bóg Cię ma w opiece,
Kaz
Dobra Cobra dnia 09.04.2020 18:59
Pozdrawiam :)

DoCo
Miladora dnia 14.04.2020 15:41
Przyznam, że zabrakło mi w tym odcinku konsekwencji przy wprowadzaniu wstawek o rodzinnych pułapkach, DobraCoberko. ;)
Więc zastanawiam się, po kiego właściwie one były. Dla dawki humoru, który miał ubarwić tekst?
No i trochę się to wszystko jakby rozmyło na koniec.
Chociaż... cóż... biedny neofita zwijał się i zwijał, by sprzedać Książkę, a tu jedna baba wystarczyła, by wybić mu z głowy religijne zapędy. O to między innymi chodziło? ;)
Bo jak dla mnie, to trochę za mało na epilog.
Owszem, czytało się całkiem dobrze i nawet przecinków jest mniej do poprawienia, ale czuję się jak na pokazie magika, na którym królik okazał się pluszową myszką z napisem Made in China, wyciągniętą w dodatku nie z kapelusza, lecz z kieszeni.
A ja nie chcę myszki - ja chcę bomby, która zrzuci mnie z krzesła. :)))

Aha:
Cytat:
nadal pcha­ny nie­wi­dzial­ną siłą gra­wi­ta­cji

Jesteś pewien, że tu chodzi o grawitację?
Bo mnie się wydaje, że w grę wchodzi raczej zastosowany w walcu napęd. ;)
Cytat:
opo­wieść o pod­szy­tym wiarą ro­man­tycz­nym, wy­zwa­niu,

Bez przecinka - w pierwszej części też popraw.
Cytat:
skle­pu spo­żyw­czo – mo­no­po­lo­we­go.

- spożywczo-monopolowego -
Cytat:
że oto nad­jeż­dża­ją cy­ga­nie.

- Cyganie -

No to miłego i do następnego. :)
Dobra Cobra dnia 14.04.2020 19:24
Łaska od Boga i wielkie błogosławieństwo, żeś, Miladoro, wpadła do Dobrej Dobry! Chwalę ten przepiękny dzień, owocny w tak wielkie wydarzenie, gra na fujarce i harmonijne ustnej.

!!!

Droga Miladoro,

Trafiłaś akurat na uzupełnianie biblioteki audio, opowieść natywnie jest z 2011 roku z pewnymi poprawkami ad 2020. Jesteśmy do niej wielce przywiązani, jajo Dobra Dobra, stąd decyzja o wydaniu jej jako audiobooka. Do wysłuchania którego Cię bardzo zapraszam, prosząc także o ocenę działalności DoCo w tej dziedzinie. Bo ktoz zrobi to lepiej, niz Ty? Linki przy opowiadaniu.

Choć po prawdzie to lepiej byłoby zajrzeć, do czego Cię zachęcam, do audiobooka z opowieścią Bez odwrotu:

Cz. 1 - http://​www.​youtube.​com/​watch?​v=mqV​aEpL​zeUI
Cz. 2 - http://​www.​youtube.​com/​watch?​v=CQcJI-​eArnk


Do legendarnej Parowozowni:


Cz. 1 - http://​www.​youtube.​com/​watch?​v=UBh​xCCO​fQ5w&​lis​t=PL6​GBtX​Jjtt​nx0b​Oows​VJHd-​fv_​UcLnhc_&​index=17
Cz. 2 - http://​www.​youtube.​com/​watch?​v=u4B​RRCX​8iug&​lis​t=PL6​GBtX​Jjtt​nx0b​Oows​VJHd-​fv_​UcLnhc_&​index=16


Czy do Na żywo - czytany przez aktora Przemysława Sadowskiego.


http://www.youtube.com/watch?v=4urJygwGg-c&list=PL6GBtXJjttnx0bOowsVJHd-fv_UcLnhc_&index=18


Lub genialnej Sztuki przetrwania:

http://youtu.be/QKn2hQByWYw
http://youtu.be/f1GAI2T1JNg


Albo ikonicznej Sumy wszystkich złości w wykonaniu aktora Jacka Króla:

http://​www.​youtube.​com/​watch?​v=p4m​dcS0​43y0
http://​www.​youtube.​com/​watch?​v=RrYDeQ7K-​No

Gdyż od wielu lat (z jedną przerwą) DoCową troska jest postawienie na zawodową interpretację tekstu

‐-------


Wracając do tekstu: ""nadal pcha­ny nie­wi­dzial­ną siłą gra­wi­ta­cji"" - tu jest wszystko ok, gdyz ten wielki walec bez udzialu ludzkiej reki pojechal w dol wprost na pokoj naszego bohatera.

""opo­wieść o pod­szy­tym wiarą ro­man­tycz­nym, wy­zwa­niu,"" - masz absolutną rację, skąd się tam wziął ten przecinek?

""że oto nad­jeż­dża­ją cy­ga­nie"" - Oczywiście z dużej litery.


Raz jeszcze dziękuję za odwiedziny, zapraszając do jednego z w/w audiobookow
Jestem ogromnie ciekaw Twej reakcji i oceny mej rzemieślniczej roboty.


Pozdrawiam i do następnego,

Dobra Cobra
Miladora dnia 14.04.2020 20:38
Dziękuję, zacna Coberko, za spis audycji. :)
Chyba się zdecyduję na Sztukę przetrwania, bo coś mi się widzi, że jest najbardziej opłacalna.

Dobra Cobra napisał:
ten wielki walec bez udzialu ludzkiej reki pojechal w dol

Faktycznie - zjechał ze wzgórza. Pewnie mi zasłonił widok i dlatego wzgórza nie zauważyłam.
Tylko jakim cudem w końcówce opowiadania "okrążył całą powierzchnię Ziemi"? ;)
Ale mniejsza z tym - w tego rodzaju tekstach i tak wszystko napędza wyobraźnia autora.

No to do usłyszenia. :)
Aha - a nie mogłabym przeczytać jakiegoś tekstu zamiast go wysłuchać?
Bo jestem wzrokowcem, który lubi ciszę. ;)
A zresztą... sprawdzę.
Dobra Cobra dnia 15.04.2020 00:06
Jak najbardziej rozumiem i szanuję Twoje ulubienie ciszy. Moja prośba ma jednak podłoże naukowe- słuchanie interpretacji aktorskiej uwalnia od zwracania uwagi na znaki przestankowe i inne, stosowane w zapisie ze wzgledu ma gramatykę. Bo z pewnością każde z ww opowieści zawiera błędy gramatyczne, prawda?

Zatem proszę wysłuchaj wybranej przez siebie opowieści bez zaglądania w tekst.

Bo DoCo by chciała udowodnić (to duże slowo), ze podczas słuchania nie zwracasz żadnej uwagi na przecinki czy dywizy. Oczywiście nie robię tego z przekory, lecz aby udowodnić pewną tezę: większość ludzi nie ma idealnej znajomości gramatyki i popełnia błędy. Co w zaden sposób nie przekreśla idei i zamysłu autora (chyba, ze zamysl slaby, a pomysl do bani - tego nie da sie uratowac).

Ale jeśli pomysł jest dobry i ktoś chce potem wydać swoje dzieło w wersji drukowanej, od wydawnictwa dostanie redaktora, który nagnie pomysł do wymagań, stosowanych w języku polskim. To samo dotyczyć może self - publishingu.


A w audiobooku chodzi o przedstawienie intencji i interpretacji. Tam nie ma gramatyki jako takiej. Ona ma pomagać lektorowi, ale naprawdę nic się nie dzieje, gdy szwankuje w zapisie. Bo reżyser nagrania oraz aktor czuwają nad oddaniem prawdziwych emocji w opowieści dźwiękowej. Taka jest dobrocobrowa idea.


Zerknij choćby na wielkiego mistrza Daniela Olbrychski, czytającego 13 księgę Pana Tadeusza.

http://youtu.be/fh9NDC4x0Hk

To straszne zberezieństwo, ale czy przez głos wielkiego aktora nie nobilituje od razu do miana sztuki wyzszej?


Pragnę udowodnić (?), ze w tej dziedzinie sztuki na poły literackiej, tworzonej współcześnie przez nieznanego szerzej Dobrą Cobrę, słuchając jego dzieł nie można miec zastrzeżeń natury przecinkowej. Prędzej już doskwierać może (choć wcale nie musi) budowa zdań i sensu oraz powtórzenia. Ale słuchacz NIGDY w wypadku audiobooka nie napiszę, że zabrakło mu gdzieś przecinka.


Nie chce tym być może przydługim wywodem zabijać tematu interpunkcji- chce jedynie dowieść, ze najważniejszy jest pomysł. I czasami aż szkoda smagać jednego czy drugiego autora - amatora z powodu jego nieumiejernosci w sztuce właściwego zapisu. Jak będzie miał znakomity pomysł, wydawnictwo ześle anioła w postaci korektora - redaktora, który zadba o właściwy zapis.


Może to wyglądać na herezje, jednak uprzejmie proszę zajrzyj do dzieł audiobookowych tak marnych, jak moje, by wysnuć takie same wnioski jak ja.


Oczywiście nijak nie ganię Twej wielkiej pracy u podstaw, w jakiej jesteś zakochana i jakiej codziennie dokonujesz na PP. Sugeruję jedynie, ze mniejsza napinka w "tresurze" amatorów na Portalu Pisarskim zawsze moze miec tez jakis wymierny sens.



Osobiście prawie nigdy nie jest dla mnie ważna warstwa zapisu. Najważniejszy jest pomysł i jego rozegranie. To dodaje czytelniczej radości. A jak pomysł będzie dobry, wtedy prosi się znanego aktora, by oddał interpretacje dzieła w słowie mówionym. A jak ktos bedzie kiedys to chcial wydac na papierze lub w formie ebooka...


Z wielkim szacunkiem pozdrawiam, ufając, że me przemyślenia nie stały się afrontem ni zaczynem obrazy.


I koniecznie daj znać, proszę, czy DoCo zdaje egzamin w tacy nad lektorskimi wersjami do sluchania.


Pozdrawiam,

Dobra Cobra
Miladora dnia 15.04.2020 06:03
Dobra Cobra napisał:
większość ludzi nie ma idealnej znajomości gramatyki i popełnia błędy.

Zgadza się. :)
Dobra Cobra napisał:
Co w zaden sposób nie przekreśla idei i zamysłu autora

Też się zgadza. :)
Dobra Cobra napisał:
Ale jeśli pomysł jest dobry i ktoś chce potem wydać swoje dzieło w wersji drukowanej, od wydawnictwa dostanie redaktora,

Jeżeli w ogóle się do wydawnictwa dostanie. To raz.
A jeżeli sam będzie chciał wydać, to za redaktora i korektora będzie musiał zapłacić. To dwa.
A trzy - jeżeli taki autor nie będzie umiał pisać poprawnie, to jak się zorientuje, czy redaktor i korektor są dobrzy w swoim fachu?
Czytałam książkę, w której był redaktor i dwóch korektorów, a mimo to roiło się w niej od błędów.
Wniosek - nie lepiej umieć i nie być zależnym od nie wiadomo kogo?
Na marginesie - takie podejście do pisania to pójście na łatwiznę i prosta droga do bylejakości.
Ale po co się męczyć, skoro ktoś za nas może odwalić czarną robotę, prawda?
Wystarczy, że będziemy mieć POMYSŁ, a inni niech go szlifują, bo nam szkoda na to czasu.

Dobra Cobra napisał:
Tam nie ma gramatyki jako takiej.

W audiobooku jak najbardziej gramatyka jest ważna, Coberko, bo błędy gramatyczne się słyszy.
Nie słyszy się błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, chociaż z interpunkcją jest taka sprawa, że lektor może się na niej potknąć w czytaniu. Chyba że jest naprawdę dobry.

Dobra Cobra napisał:
doskwierać może (choć wcale nie musi) budowa zdań i sensu oraz powtórzenia.

Zgadza się - nawet najlepszy lektor nie wyprostuje błędów stylistycznych.

Dobra Cobra napisał:
I czasami aż szkoda smagać jednego czy drugiego autora - amatora z powodu jego nieumiejernosci w sztuce właściwego zapisu.

A jak się mają tego nauczyć, jeżeli nawet nie będą wiedzieli, że robią błędy?
I gdzie, skoro tych rzeczy nie wynieśli ze szkoły?
Powiedz mi, droga Cobro, co złego jest w umiejętności posługiwania się poprawnym językiem literackim? I czy naprawdę myślisz, że sprawia mi przyjemność wyciąganie ludziom źle postawionych przecinków? Nie - wolę czytać książki.
Zdarza się, i to dość często, że wchodzę na jakiś tekst i po chwili rezygnuję z czytania, bo jest w nim tak dużo błędów i to każdego rodzaju, że mam tylko dwie opcje - albo wypunktować je, albo odejść. Wolę odejść, bo sporo ludzi myśli tak jak Ty, że w razie czego wydawnictwo zrobi korektę.
A więc dla mnie to czysta strata czasu.
Pomyśl też, że tacy autorzy już na wstępie mogą tracić czytelników.
I szanse w wydawnictwach. Bo skąd redaktor będzie wiedział, że pomysł jest dobry, jeżeli już po trzech stronach będzie miał dość przedzierania się przez niechlujnie napisany tekst?
Co powie? O, Boże... jeszcze jeden dyletant z aspiracjami do wydania!
Ale dzisiaj można wydać każdy tekst, jeżeli zrobi się to na własny koszt. Tyle tylko, że nie w renomowanych wydawnictwach.

Dobra Cobra napisał:
Oczywiście nijak nie ganię Twej wielkiej pracy u podstaw, w jakiej jesteś zakochana i jakiej codziennie dokonujesz na PP.

Zakochana? Akurat!
Nie zauważyłeś, jak rzadko komentuję prozę? :)

Dobra Cobra napisał:
I koniecznie daj znać, proszę, czy DoCo zdaje egzamin

Przejrzałam Sztukę przetrwania. Jutro jej posłucham.
Ale czy naprawdę myślisz, że potrzebny mi lektor, żeby poznać się na jakiejś prozie?
Po przeczytaniu iluś tam tysięcy książek ja nie tylko widzę, co autor opisuje, lecz i słyszę.
A Ty - nie miałeś nigdy wrażenia, że wchodzisz w sam środek opowieści i świat wokół przestaje istnieć?

Co do Twoich tekstów - są całkiem nieźle napisane, na pewno lepiej niż te, które publikowałeś na początku, i błędów też nie ma w nich tak dużo, żeby trzeba było rozdzierać szaty, więc w zasadzie nie masz się czym przejmować.
Chociaż... czasem trochę drażni mnie forma "cyrkowego przedstawienia", które z nimi robisz, no i pewne skłonności do przegadywania. Ale to już taki Twój styl i nic mi do tego.

A teraz mam już dość i znikam. :)
Miłego dnia.
Dobra Cobra dnia 15.04.2020 11:24
Piękna nam się dyskusja wywiązała. Wielce merytoryczna.
Słodyczą jest z Tobą wymieniać poglądy.


Droga Miladoro,

Jak najbardziej rozumiem Twój tok myślenia. Zgadzam się także z przedstawionym rozumowaniem, które jest słuszne. Niczym nie da się usprawiedliwić bylejakości.


Chciałam jednak inaczej postawić akcenty w temacie - co moze być dobre i co moze nie przeszkadzać np w tworzeniu audiobooków. Tak, jak piszesz - przecinki i inne znaki przestankowe nie będą żadne przeszkodą w nagrywaniu materiału audio. Oczywiście, jeśli lektor jest choć trochę kumaty w tym, co robi, a zazwyczaj jest.


Z mojego doświadczenia wynika, ze dobra wizja tego, co się chce wyciągnąć z dzieła w wersji audio jest najważniejszą rzeczą.

Robię w komedii, ktora jak wiemy jest gatunkiem dramatu, I jest to takie na poły cyrkowe zadanie, jak słusznie zauważasz. Nie każdemu musi się to podobać i nijak nie przymuszam do lubienia tego, co piszę. Taki mam styl i cóż począć.

Zatem to właśnie udawanie przez aktora różnych postaci, występujących w opowiadaniu, dodaje mu (opowiadaniu) cech indywidualnych, urozmaica tekst i pozwala na jeszcze większą interpretację. Tak dzieje się u Dobrej Dobry, by każde opowiadanie stało się znośniejsze dla czytelnikosłuchacza, bardziej zrozumiałe, by można było postawić właściwe akcenty tam, gdzie trzeba. Oraz dla wygody, radości sluchajacego i wywołania choć małego uśmiechu na jego twarzy.


Weźmy na przykład opowiadanie - głupotkę pt. Siła intelektu. Opowieść o domoroslym mędrku, w którego życiu dużo znaczy przypadek. A na dodatek ma... jakby to ująć - interesującego syna. Tekst z gatunku easy come, easy go - jednym uchem wleciało, drugim wyleciało.

Jednak - dzięki interpretacji jednego z moich ulubionych aktorów, Przemysława Bluszcza, tekst nabiera wielkiego blasku i całkowicie innego wymiaru. O czym można się przekonać tutaj: http://youtu.be/SjMyVNFh71g

W podobie ma się sprawa z opowieścią, do której mam wielki sentyment pt. Zachariasz i ja. Opowieść z trudnych lat pięćdziesiątych, a może początków sześćdziesiątych , wielce zyskuje podana głosem jednego z wielkich mistrzów reklamy, teatru i dubbingu.
http://youtu.be/pg0coEiIjAs


Wyliczać by bez liku, gdyż tych sesji były dziesiątki. Absolutną perełkę zagrała u DoCo pani Elżbieta Gaertner w tytule Die Bajka: http://youtu.be/q0SqBbpx_iQ


Tak sobie wyliczam niektóre z osiągnięć DoCo, aby poprzeć ideę, ze najważniejszym w opowiadaniu jest interpretacja. Zawieszenia głosu, akcenty, modulacja - to wszystko co sprawia, że opowieść zaczyna żyć.


Czytając sam tekst (zaznaczam: mam wielki szacunek dla czytaczy) niekoniecznie może on być zrozumiany tak, jakby chciał tego autor. Bo każdy z nas ma jakiś specyficzny odbiór, wyobraźnię wyostrzoną w jakimś kierunku, np obyczajówek czy dramatów właściwych. I tylko dzięki audiobookom można to obcowanie z literaturą wznieść na wyższy poziom.

Czego dowodem jest coraz większą podaż książki czytanej. Obecnie prawie każdy tytuł wychodzi już nie tylko w formie książki, ale także jako właśnie audiobook.



Dziękuję Ci za wielce mądre wypowiedzi. To, o czym.mowisz to szkielet. Ja pisze o nadbudowie. Kiedyś czymś takim były ilustracje w książkach- pozwalały przenieść się czytelnikowi w miejsca, w których rozgrywała się opowieść. Teraz nadbudową jest słowo czytane. Bo film to całkiem inna bajka.


Pozdrawiam serdecznie, zapraszając w przyszłości,

DoCo
Miladora dnia 15.04.2020 15:46
Rozmawiamy, DoCo, jakbyśmy stali po przeciwnych stronach barykady, a tak przecież nie jest, bo w zasadzie dyskusja toczy się na temat różnic między książkami czytanymi i słuchanymi. :)
W obu najważniejszy jest dobry styl i dobry pomysł. Reszta to kosmetyka.
A więc jak najbardziej rozumiem i doceniam rolę audiobooków, nawet jeżeli z nich nie korzystam.
Sądzę, że wszyscy w dzieciństwie lubili bajki na dobranoc - takie, które ktoś opowiadał w ciemnym pokoju, siedząc na skraju łóżka. Albo opowieści snute przy ognisku czy butelce wina.
Zresztą - jak dobrze pomyśleć, mają one rodowód starszy o całe tysiąclecia niż książki. To wraz z nimi zaczęła się historia ludzkości. Nawet jeszcze dzisiaj są nośnikiem pamięci pewnych grup etnicznych. Audiobook zatem to nic innego, jak swoisty rodzaj powrotu do korzeni. :)

A wracając do Twojego zaproszenia - owszem, posłuchałam różnych audycji i nie zamierzam odmawiać im perfekcjonizmu wykonania. Dobrze napisane, dobrze przeczytane.
Mimo tego nie jestem jednak amatorką audiobooków. Przynajmniej na razie. A przyczyna jest banalna - bardzo szybko czytam. Znacznie szybciej niż lektor, co znaczy, że w czasie poświęconym na audiobook mogłabym zapoznać się aż z kilkoma książkami. Dla mnie jest to więc prosty wybór. No a poza tym po prostu kocham książki - ich zapach, szelest kartek, fakturę papieru, litery, które układają się w słowa, zdania, historie...
De gustibus... i tak dalej. :)

Ale miło było porozmawiać. I pewnie będę zaglądać do Twoich tekstów.

Dobrego dnia. :)
Dobra Cobra dnia 16.04.2020 16:40
Stoimy po tych samych stronach barykady :)


Miladoro,

Bajki na dobranoc były bardzo fajne - człowiek się wsłuchiwał i sobie wyobrażał. Piękne wspomnienia :)

Jak najbardziej rozumiem Twoją szybkośc w czytaniu. NIESTETY! audiobook MUSI być czytelny dla wszystkich, dlatego nie da się w nim narzucić większego tempa. To samo ma się zazwyczaj z wieczorami recytatorskimi. Może audiobooki są bardziej dla kierowców, ale i tu można mieć podejrzenie, że będzie rozpraszał (mniej lub bardziej) uwagę, co jest już czynem prawie karalnym - w podobie aktu dzwonienia z komórki podczas prowadzenia. A to by mogło znaczyć, że słuchanie radia w aucie też jest niebezpiecznie. Ojej!


Cytat:
A wracając do Twojego zaproszenia - owszem, posłuchałam różnych audycji i nie zamierzam odmawiać im perfekcjonizmu wykonania. Dobrze napisane, dobrze przeczytane.
Pięknie dziękuję za docenienie.


Miło było porozmawiać o pogłebić temat. Słodyczą było wymienić poglądy. Nieczęsto się to zdarza na PP.



Zapraszam w przyszłości, choćby oznaczało to katowanie i dręczenie - jak to zawodowi Wydawcy zazwyczaj czynią z amatorami oraz półamatorami.



Pozdrawiam serdecznie, życząc pięknego popołudnia (lub ranka, lub wieczoru - w zależności, kiedy przeczytasz tę odpowiedź).

Dobra Cobra
Madawydar dnia 26.04.2020 23:22
Opowiadanie w swej drugiej części pełne aluzji do błędów i wypaczeń jakie się zdarzały w życiu Kościoła dawniej i jakie występują w nim do dziś. Nawracanie pogan ogniem i mieczem ( scyzorykiem), urynkowienie i klerykalizm Kościoła, rozczarowanie wiernych, odejścia od kapłaństwa na rzecz małżeństwa, zmarnowane szanse misjonarzy na pozyskanie wiernych, absurdalne wypowiedzi niektórych hierarchów kościelnych, itp. To wszystko wypacza prawdziwą Wiarę wspólnoty, nihilizuje Słowo. Cała ta sprawa przyprawiona humorem jest strawna, ale smakuje raczej tak sobie. Dupy nie urywa.

Pozdrawiam

Mad
Dobra Cobra dnia 28.04.2020 23:29
Celny komentarz. Nie miało urywać dupy, jeśli o to chodzi.

Dziękuję za odwiedziny.


Do następnego,

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty