– Nie martw się, mamo, zdążę. Mam jeszcze dwie godziny do odlotu. Tak, u mnie też leje jak z cebra.
Andrzej, trzymając telefon przy uchu, zerkał przez szybę taksówki. Na próżno próbował poznać, na jakiej ulicy się znajduje. Strugi spływające po szybie odcinały go od reszty świata; w zderzeniu z tym co działo się dookoła wnętrze taksówki wydawało się przytulnym schronieniem.
– Kończę już, mamo, słabo cię słyszę. Pewnie przez ten deszcz. Będę u was koło szesnastej. Nie, niech tata nie wyjeżdża w taką pogodę. Poradzę sobie. Do zobaczenia.
Taksówka wlokła się niemiłosiernie, ale Andrzejowi to nie przeszkadzało. Wyjechał na lotnisko wystarczająco wcześnie, by nie stresować się, czy zdąży na czas. Nawet mimo ulewy, która sparaliżowała ruch w mieście.
Deszcz na moment zelżał, jakby chmury brały głęboki oddech, zanim znów wyrzucą z siebie strugi wody. W tej krótkiej chwili Andrzej mógł się rozejrzeć i stwierdził, że jest w połowie drogi na lotnisko. Byle tylko wydostać się z centrum.
Nagle jego uwagę przykuła stojąca przy krawężniku dziewczyna. Kiwała ręką, próbując zatrzymać zbliżającą się taksówkę. Mimo że ściana deszczu znacznie się przerzedziła, dziewczyna nie mogła zauważyć, że z tyłu ktoś siedzi. A może w ogóle jej to nie obchodziło? Chciała za wszelką cenę schować się przed zawieruchą. Pozlepiane kosmyki długich, brązowych włosów opadały jej na twarz i ramiona. Niebieska sukienka bez rękawów prawie całkiem przemoczona, zwisała smętnie. Dziewczyna musiała stać w tej ulewie przez dłuższy czas.
– Proszę się zatrzymać, zabierzemy tę panią. Mamy przecież czas – powiedział Andrzej do taksówkarza, zaskakując sam siebie spontaniczną potrzebą przyjścia komuś z pomocą.
Przesunął się na miejsce za kierowcą, podczas gdy taksówkarz posłusznie podjechał bliżej krawężnika i nie zważając na trąbienie zirytowanego kierowcy jadącego za nimi busa, włączył światła awaryjne.
Dziewczyna otworzyła tylne drzwi, wpuszczając do środka wilgotny podmuch. Zawahała się, zaskoczona widokiem siedzącego w środku mężczyzny.
– Niech pani wsiada, zaraz znowu lunie.
Na potwierdzenie tych słów nad miastem przetoczył się groźny pomruk, a sekundę później deszcz uderzył z nową siłą.
W oczach dziewczyny błysnęła determinacja. Podjęła decyzję i przyciskając do siebie nasiąknięty wodą kolorowy magazyn wsiadła do taksówki.
Kierowca, niewzruszony nerwowymi trąbnięciami busa, ruszył i włączył się do ruchu.
– Bardzo panu dziękuję. Uciekł mi autobus, a nie zabrałam parasola… – Dziewczyna urwała, jakby zawstydzona, że ktoś właśnie przyłapał ją na roztargnieniu. Próbowała odgarnąć z czoła pozlepiane kosmyki włosów i doprowadzić do ładu mokrą sukienkę.
Andrzej przyglądał się jej zabiegom, mając wrażenie, gdzieś ją już spotkał. Ton jej głosu wydawał mu się znajomy. Żywe spojrzenie oczu w kolorze rozświetlonej zieleni napełniało go spokojem i poczuciem bezpieczeństwa. Czuł, że przy niej nie musi nic udawać, bo ona i tak zna go na wskroś i przyjmuje takim, jaki jest.
– Dokąd panią podrzucić? – Andrzej zdał sobie sprawę, że jego milczące zapatrzenie wkrótce stanie się niezręczne. Mimo to nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. Jej twarz lśniącą drobinkami wody pokrywały niezliczone piegi w ciepłym, miodowym odcieniu. Przywodząc ma myśl słoneczny dzień, kontrastowały z szarugą za szybą samochodu.
– Niedaleko. Mogę wysiąść na skrzyżowaniu z Żurawią, koło pawilonów. Tam jest chyba przystanek, będzie można się zatrzymać – odparła, a jej oczy wyrażały wdzięczność.
Dostrzegł, że kosmyk, który zakładała właśnie za ucho, nie jest brązowy, jak mu się wcześniej wydawało, ale ogniście rudy. Wysychające w ciepłym wnętrzu włosy zaczynały zdradzać swój prawdziwy kolor.
– Nie ma problemu, to rzeczywiście niedaleko – Andrzej poczuł, że w jego serce zakrada się kłujący żal. Z całych sił pragnął zatrzymać poczucie, że oto po raz pierwszy w jego życiu wszystkie elementy rzeczywistości wskoczyły na właściwe miejsce. Przeczuwał boleśnie, że to wrażenie zniknie, gdy za dziewczyną zamkną się drzwi taksówki.
– O, to tutaj. Akurat przestało padać. Jeszcze raz bardzo panu dziękuję.
Taksówkarz posłusznie zatrzymał auto. Dziewczyna wysiadła, lecz zanim zamknęła drzwi, nachyliła się i odgarniając na bok rude włosy zajrzała w głąb samochodu.
– Przepraszam, nie przedstawiłam się. Agata jestem.
Uśmiechnęła się jeszcze raz na pożegnanie. Potem zamknęła drzwi, odwróciła się i odeszła w kierunku pawilonów w butikami.
Andrzej odprowadził ją wzrokiem, starając się do ostatniego momentu zatrzymać wrażenie jej obecności. Taksówka ruszyła w chwili, gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami salonu sukien ślubnych "Clarisse".
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt