Wciąż zaprzątam sobie głowę historią. Można nawet rzec, że kartkówka z biologii jest mniejszym utrapieniem. Zazwyczaj wgląda to tak, że dosłownie przesypiam tą godzinę z otwartymi oczami. Zwyczajnie odlatuję myślami gdzie indziej i „budzę” się dopiero wtedy, kiedy nauczycielka zwraca uwagę na moją nieprzytomną twarz bez wyrazu. Wydaję mi się, że ktoś za mną idzie. Teoretycznie powinienem słyszeć kroki wcześniej, ale mam wrażenie, że pojawiły się dopiero teraz. Są ciężkie i głośne. Zupełnie, jakby komuś koniecznie zależało, żeby narobić przy tej czynności, jak najwięcej hałasu. Robią się szybsze. Wydaję mi się, że są coraz bliżej. Próbuje mnie dogonić, czyż nie? Chyba mam pewne podejrzenia do kogo mogą należeć. Randy. Krzykliwy, nadpobudliwy i praktycznie niczym innym nie wyróżniający się na tle reszty szkolnego społeczeństwa. Pomimo tego, że niekiedy zdarza nam się kłócić, jest on moim najlepszym przyjacielem od kilku lat. Dziwię się, że ktoś wytrzymał ze mną przez tak długi czas. Zatrzymuję się. Mam wrażenie, że robi to samo. Chwilę później kieruję swój wzrok na lewo chcąc zaskoczyć przyjaciela, że już dawno wiedziałem o jego obecności.
Chyba jednak… Nie miałem racji. Tuż obok mnie stoi ktoś kompletnie inny. Spotykamy się po raz kolejny, co? Podejrzewałem, że dzisiaj też cię zobaczę, człowieku widmo. Tak wiem, pewnie to, co teraz mówię, może wydawać się nie mieć sensu, ale już zaraz wszystko wyjaśnię. Mówiąc pokrótce, oprócz mojej, pewnego rodzaju, złej passy, pojawił się również on. Nie przypominam sobie, żebyśmy znali się wcześniej, jednak wygląda na to, że on twierdzi inaczej. Nasze pierwsze spotkanie było jedną z najdziwniejszych rzeczy, jaka mnie ostatnio spotkała. Postaram się opisać to najlepiej , jak potrafię, ale spodziewam się, że nie będzie to super łatwe. Tym bardziej biorąc pod uwagę to, że nadal nie udało mi się porządnie poukładać tego w głowie. Jeśli dobrze pamiętam było to niecały tydzień temu. Już dawno straciłem rachubę czasu. Wszystko dzieje się ostatnio tak szybko, że nie jestem w stanie za niczym nadążyć. Może jestem zwyczajnie rozkojarzony? Tak, to pewnie dlatego.
Wróćmy jednak to właściwego tematu. Wracałem do domu, bodajże ze sklepu. Nie wiem. To chyba nie jest w tej chwili jakoś bardzo istotne. Podszedł do mnie. Początkowo nie miałem bladego pojęcia, że był w okolicy. Nie słyszałem nawet jego kroków. Pojawił się jakby znikąd, tuż obok mnie. Nie minęło dużo czasu, nim zaczął mówić. Do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć o co mu chodziło. Bywają dni, kiedy na swojej drodze spotyka się naprawdę dziwnych ludzi. Potem zaprząta się nimi głowę, jakby nie miało się niczego lepszego do roboty. Przynajmniej w moim przypadku tak jest. Czasami mam wrażenie, że moje miasto jest pewnego rodzaju schroniskiem dla świrów. Przedstawił się i pytał, czy go pamiętam. Jeszcze wtedy nie uznałem tego, za coś osobliwego. Ot pomylił mnie z kimś, kto najwyraźniej wygląda podobnie. To też mu powiedziałem. Może nie brzmiało to dokładnie tak, jak teraz w moich myślach, ale kontekst był ten sam. Kiedy skończyłem mówić uśmiechnął się i pokiwał głową. W tym momencie myślałem, że to już koniec naszej rozmowy. Pożegna się, przeprosi za nieporozumienie i już nigdy więcej go nie zobaczę. Cóż miałem rację. Prawie. Odwrócił się i powoli zaczął kroczyć w kierunku z którego przyszedł. Uniósł dłoń i chwilę później rzucił coś na odchodne. „Do zobaczenia Hiro”. Przeszły mnie ciarki. Znał moje imię. Nie wiedziałem skąd. Próbowałem jakoś logicznie to wytłumaczyć. Chyba najoczywistszą opcją jest to, że zna mnie ze szkoły Istnieje duża szansa, że jest nowy. Dlatego go nie kojarzę. Może wcześniej miał kontakt z kimś z mojej klasy, być może nawet z Randym, który zdradził mu tą informację. Teraz zwyczajnie robią sobie ze mnie żarty. On sam jeszcze się do tego nie przyznał, ale jestem pewien, że już za niedługo nadejdzie ten czas. Sam wolę nie poruszać tego tematu, znowu miałby do mnie pretensję, że go oskarżam. Ah! Właśnie! Kompletnie o tym zapomniałem. Wcześniej mówiłem, ze się przedstawił. Jeśli niczego nie przekręciłem, nazywa się Maximilian Kennedy. Nadal nic mi nie świta.
Od tego czasu wpadliśmy na siebie jeszcze kilka razy, jednak już wtedy nie odezwał się ani słowem. Na początku wyglądał mi bardziej na zadziornego, ale teraz sprawia zupełnie inne wrażenie. Jest jakby przygnębiony. Może coś się stało? Właściwie to raczej nie powinno mnie to obchodzić. Wiem, że wtykam nos w nie swoje sprawy, ale naprawdę mam ochotę dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Załóżmy, że moja teoria jest błędna. Już nieraz się tak zdarzało. Nie oszukujmy się, nie byłbym dobrym detektywem. Ale co wtedy? Dlaczego miałby mnie znać? Sytuacja dużo bardziej się komplikuje. Mój Boże. Przygląda mi się tak, jakby chciał mnie ukatrupić. W oczach przysłoniętych przez potargane, rudawe włosy można dostrzec rządzę mordu. No dobra. Może trochę przesadzam.
-Hiro!- słyszę dobrze znany mi głos. Tutaj jesteś… Odwracam się. Kątem oka zauważam, że nieznajomy robi to samo.
-Hej.- mruczę pod nosem niezadowolony z tego, że mi przerwano.
-Znowu gadasz z tym dziwakiem?
No tak, kiedy zacząłem próbować nawiązać z nim kontakt, on również zaczął zwracać na niego uwagę. Właśnie z tego powodu często zdarza się, że spotykają mnie docinki z jego strony. Staram się jednak o tym nie myśleć.
-Odczep się- odpowiadam z przekorą.
- Nieważne- mamrocze.- Zostało nam jakieś dziesięć minut. Zamierzasz się ruszyć?
Tutaj ma rację.
-Tak- wzdycham.- To do zobaczenia-krzyczę w stronę Maxa.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt