Wstaję. Pierwsze z głowy. Jeszcze dwa. Trzy sikania to moja norma.
Tak trzymać! Jak najdłużej. Byle nie za długo, bo pęcherz nie wytrzyma – stwierdził „call doktor, 24 h” po wyciągnięciu ze mnie wstydliwej tajemnicy alkowy.
Nie śpię. Myślę, ile jeszcze wytrzymam… Za dnia tyrałem jak wół, by nie myśleć, ale gdy tylko się położyłem, myśli zaatakowały jak natrętne meszki, trudno się opędzić… Czy ten cholerny koronawirus pozwoli kiedyś na pójście do przychodni, zapisanie się na wizytę, ot tak, normalnie, po ludzku – na pierwszy wolny termin, za dwa lub trzy miesiące? Czy powróci dotykowy kontakt ze specjalistą urologiem i niespieszne zgłębianie problemu? Wizyta na telefon nigdy tych rytuałów nie zastąpi, nie zaspokoi apetytu na zdrową rozrywkę. W istocie pacjentowi przecież o nią chodzi, o wyrwanie się z domu ze szponów samotności lub nudy, o fizyczną relację z ludzką istotą. Call girl na rozmowie nie kończy, czy call doktor ma być od niej gorszy?
Spytałem „mojego” lekarza – zbliżyła nas ta telefoniczna wizyta, jak się okazało – o rokowania na przyszłość, ale na początku ociągał się z odpowiedzią, zapewne nie chciał mi przysporzyć zmartwień w tych niewesołych czasach.
– Pyta mnie pan, jakie rokowania? Hmm… hmm… hmm…
– Tak?
– Nie, to nie to, o czym pan myśli. To tylko gardło… Ale – tu poczułem cieplejszy ton w jego głosie – doceniam, że martwi się pan o moje zdrowie. Ja też się zamartwiałem, ale zrobiłem sobie „samochodowy test tunelowy”, wie pan, podjeżdża pan, nawet silnika nie wyłącza, pomiar temperatury, wymaz z gardła, i jazda do roboty… Ministerstwo zdrowia, dla świętego spokoju, zachęca do tego lekarzy, którzy mają kontakty z pacjentami, niekiedy nawet chorymi. Jak pan widzi, a w zasadzie słyszy, ja mam. Ale proszę się nie obawiać. Jestem negatywny, więc mogę być choć w tym temacie pozytywnie nastawiony… Więc…jeśli o pęcherz chodzi – dobrze pamiętam, że o niego panu chodziło? – niech pan się nie martwi. Ja też przestałem, a wstaję w nocy na pewno częściej niż pan, bo po głosie to pan mi na trzy wstawania wygląda… Mówił pan? No przecież mówię, że trzy… Wytrzymamy i to, a bo to mało wytrzymaliśmy – my i nasze pęcherze? A olać to wszystko. A dużo to nam jeszcze zostało?... No niech mi pan odpowie… Cholera! Muszę kończyć. Ktoś się od dłuższego czasu do drzwi dobija. Chory jakiś, czy co?
A dużo to nam jeszcze zostało? Nie myślałem o tym po telefonicznej wizycie. Wynieś, przynieś, pozamiataj – tak mi zeszło do nocy. Nie powiem: dzięki Bogu, bo bym skłamał. Ale jak zasnąć, tu i teraz, po takim pytaniu? Myślę i myślę, co odpowiedzieć doktorowi, gdy zadzwoni, żeby nie zabić w nim pozytywnego nastroju, a jednocześnie z optymizmem nie przeszarżować… A zadzwoni bez wątpienia; sam też bym chciał usłyszeć wreszcie dobrą wiadomość. Mało to mamy złych? Mój numer na pewno mu się wyświetlił. To nic, że bez nazwiska, skojarzy mnie z pęcherzem.
Wstaję, drugie sikanie. – Jeszcze nie wstaję – uspokajam żonę. – Jeszcze pośpij.
Zabiję się tym myśleniem… Ile nam jeszcze zostało, no ile?... Czuję, że do trzeciego sikania czasu zostało niewiele. I tyle samo na wymyślenie właściwej odpowiedzi. Jak wymyślać coś dobrego, to teraz! Za dnia nic mądrego nie wpadnie mi do głowy. Doktorze, jestem dobrej myśli. Jeszcze się trochę pomęczymy – oświeciło mnie nagle. Myślę, że to go pocieszy.
Trzecie sikanie, tryskające zadowoleniem, bo zdążyłem znaleźć słowa pocieszenia… Wracam do łóżka. Na chwilę. Podniecenie nie pozwala mi leżeć.
– Wstaję – mówię do żony.
– Coś ty taki rozbudzony? – Mierzy mnie lubieżnym wzrokiem.
– Nic z tego – zapowiadam. – Nie czas na głupoty. Czekam na ważny telefon. Służba zdrowia oczekuje wsparcia.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt