Winda, cz. 2 - Helena Dulska
Proza » Długie Opowiadania » Winda, cz. 2
A A A


    Wstałem i przywitałem się z nią.
    – Agnieszka – wyciągnęła dłoń w moim kierunku, zachowując się tak, jakbyśmy nigdy wcześniej się nie spotkali. Znów wydała mi się wyjątkowo wyważona i poukładana.
    – Marcin – podałem jej rękę, patrząc porozumiewawczo. Jej twarz pozostawała jednak nieczytelna jak książka napisana w nieznanym języku. „Dlaczego wysiadła na szóstym piętrze” – zastanawiałem się. – „Przecież na pewno zorientowała się, widząc sprzęt fotograficzny, że za chwilę spotkamy się na sesji".
Mężczyzna minął nas i postawił na stole białą, trójkątną filiżankę z kawą i pierniki w kształcie serc. Zdążyłem się zorientować, że właściciele mieszkania nie lubią schematów, że z upodobaniem przełamują je na każdym kroku. Nawet te serca podane w dniu sesji rozwodowej potwierdzały tę zasadę. Podana w filiżance kawa również nie była tradycyjnie czarna, lecz ciemnozielona. W smaku okazała się obrzydliwa. Odstawiłem ją na ławę, udając, że moją uwagę pochłonęła optyka aparatu.
    – Czy mają państwo jakieś specjalne życzenia dotyczące sesji? – zapytałem.
    – Zdajemy się na pańskie doświadczenie i umiejętności – powiedział mężczyzna, nim Szóstka zdołała otworzyć usta. Popatrzyłem na nią pytająco. Kiwnęła głową.


    Zaproponowałem im zdjęcie na kanapie. Mężczyzna miał siedzieć na niej wpatrzony w telewizor, kobieta – w kolorowe czasopismo. W kuchni zrobiłem im zdjęcie na tle kuchennych mebli. Szare fronty szafek stały się tłem dla ustawionych tyłem do siebie małżonków. Nowoczesny design podkreślał zamożność i nowoczesność gospodarzy, mówiąc: nie dla nas tradycyjne tkwienie przez lata w jednym związku. Poprosiłem ich o przejście do sypialni. Zasłoniłem żaluzje, zapaliłem kinkiety, poleciłem położenie się na małżeńskim łożu, dając do rąk smartfony. Światła lamp wyglądały jak płonące gromnice, nadając tej chwili wrażenie powagi i ważności.
    – Jakie to prawdziwe – powiedziała z zachwytem Szóstka. Wyglądała na zadowoloną, jak gdyby fakt zbliżającego się rozstania wydawał się jej zbawienny.
Postępowałem według opracowanej przez siebie zasady: najpierw długo ustawiałem statyw, aparat i modeli, a potem oddawałem jeden strzał, no, ewentualnie dwa strzały. Wiedziałem, że takie postępowanie pozwala mi ukazać się w oczach klientów jako profesjonalista, jako ktoś, kto nie popełnia błędów, lub popełnia je bardzo rzadko. Oczywiście na początku mojej działalności, nie było w tym wiele prawdy. Udawało mi się jednak wmówić klientom, że niedoskonałości techniczne zdjęć są celowe, że ich zadaniem jest podkreślenie niedoskonałości życia. Z czasem jednak doszedłem do takiej wprawy, że mogłem świadomie planować pewne uchybienia dla nadania zdjęciom autentyczności. Nie byłem jednak geniuszem, który za każdym razem tryskałby fontanną cudownych pomysłów; w moich sesjach widoczna była pewną powtarzalność, na razie jednak klientom to nie przeszkadzało. A może tak byli oślepieni ideą prawdy, że nawet tego nie zauważali.
Teraz też wykorzystałem znane sobie sztuczki — pomysły, których już nie raz zdarzało mi się użyć. Po zdjęciach w sypialni przyszedł czas na improwizację. Szóstka z mężem oswoili się już z aparatem i jakby na to czekali — pełni swobody i energii, obrzucali mnie pomysłami. Zdjęcia z butelką wina pitego razem, choć osobno, zdjęcia z papierosami nerwowo palonymi na balkonie… Pozornie sprawiali wrażenie, jakby oboje dobrze się bawili, jakby pozy, które przybierali były jedynie grą aktorską; wiedziałem jednak że pod tą fasadą kryją się zupełnie inne emocje. Umiem na odległość wyczuwać takie sprawy.

    – Mam pomysł – przyszły eksmąż wykrzywił usta w grymasie, który miał być uśmiechem – Agnieszko, przytul się do pana fotografa – zwrócił się do żony.
    – To ty jesteś specjalistą w uwodzeniu gości. – W głosie Szóstki wyczułem ironię.
    – Znów zaczynasz? – mężczyzna zabrzmiał szorstko, jakbym przejechał palcem po tarce do warzyw.
    – Ja? Przecież to ty zacząłeś.
    – Nie rób scen. Myślałem, że ta sesja będzie przynajmniej jedynym momentem, kiedy uda nam się razem dobrze bawić, kiedy choć raz dojdziemy do porozumienia.
    – Ja bawię się świetnie – Szóstka uśmiechnęła się. – Miałeś wiele okazji, by się porozumieć.
    – Ty też je miałaś.
    – Och, dziękuję, że dałeś mi szansę…- parsknęła śmiechem. Już nie wydawała się tak wyważona i poukładana jak na początku spotkania.
Mężczyzna odwrócił się do niej tyłem.
    – Prosimy o zdjęcie! Widzi pan jaka cudowna rozwodowa scenka – śmiała się głośno. – No, nie krępuj się, mój drogi, pokaż, na co cię stać.  – zwróciła się do męża.
    – Daj spokój. Przestań!
    – A może poprosimy o film? Mógłbyś śmiało nazywać mnie kurwą, krzyczeć, żebym wypierdalała. Na zdjęciach nie da się pokazać wszystkiego.
    – Uspokój się! – krzyknął. Podobne sceny nie były rzadkością na rozwodowych sesjach, zdążyłem się do nich przyzwyczaić, choć wciąż w pewien sposób mnie krępowały.
    – Przepraszam – zwrócił się do mnie. – Żona najwyraźniej nie czuje się najlepiej.
    – Tak, prawdę mówią tylko szaleńcy – spotulniała nagle. Jej twarz znów stała się pozbawiona wszelkich emocji. – Czy w następnej scenie mogę pana przytulić? – zapytała, gotowa spełnić życzenie męża. Kiwnąłem głową.

     Po nastawieniu aparatu i wciśnięciu samowyzwalacza wziąłem ją w objęcia. Szóstka przywarła do mnie całym ciałem. Jej włosy pachniały brzoskwiniami. Poczułem rozchodzące się po wszystkich komórkach ciepło. Serce zabiło mi szybko jak we śnie o windzie. Miałem wrażenie, że bije tak głośno, że słychać je w całym salonie.
    – Wystarczy – powiedział po chwili mężczyzna. Odsunąłem się od jego żony. Czułem się dziwnie. Trochę jak dziecko przyłapane na wykradaniu słodyczy albo jak pies, nakryty na spaniu w łóżku właściciela.
Zapakowałem sprzęt, zjadłem piernikowe serce i pożegnałem się z gospodarzami.
    – Zdjęcia powinny być gotowe za dwa tygodnie – poinformowałem ich, wychodząc. Zgodnie z filozofią szczerości prawie nie ingerowałem w fotografie za pomocą programów graficznych. Specjalnie wydłużałem jednak czas oczekiwania na odbitki, gdyż czekanie wzmacniało w klientach poczucie dobrze wydanych pieniędzy, na zasadzie: „Nic co przychodzi łatwo i szybko nie wydaje się wartościowe”.
Przywołałem windę. Szóstka stanęła w drzwiach mieszkania, czekając, aż wejdę do środka.
    – Do zobaczenia – powiedziałem do niej już drugi raz tego dnia.
    – Do zobaczenia – tym razem odpowiedziała mi, odprowadzając mnie wzrokiem. Zauważyłem w jej oczach smutek, pomimo że się uśmiechała.


     Winda powoli sunęła na dół. Wciąż jeszcze czułem ten brzoskwiniowy zapach i ciepło, które przekazała mi Szóstka. Tym razem nie obawiałem się żadnych nieprzyjemności ze strony windy. Czułem się tak, jakby mój poprzedni strach był kompletnym nieporozumieniem. Zastanawiałem się, z czego wynika ta przemiana. Może to szóstkowy sceptycyzm, może zrozumienie konstrukcji psychicznej windy a może chwila w ramionach Agnieszki wpłynęła na tę zmianę? Nie przeraziłem się nawet wtedy, gdy winda znów zatrzymała się pomiędzy piętrami. Nigdzie się przecież nie spieszyłem. Zadzwoniłem do Dariusza i poprosiłem go o zgłoszenie usterki w odpowiednim miejscu. Potem wyciągnąłem aparat i spokojnie, klatka po klatce, zacząłem przeglądać materiał z sesji. Zdjęcia wydawały się autentyczne. Szczególnie podobały mi się te ostatnie, na których trzymałem w ramionach panią domu. Było w nich coś wyjątkowego. Nikt dotąd nie życzył sobie podobnych zdjęć, a i mnie samemu nie przyszło do głowy, żeby składać taką propozycję. Jednak ta wyjątkowość wychodziła poza obszar nowej propozycji. Była jakby poza prawdą a równocześnie kipiała szczerością. Im dłużej przyglądałem się tym zdjęciom, tym bardziej byłem pewien, że ich świeżość, inność polega na przekroczeniu pewnej czasowej bariery. Tak, jakby wszystkie pozostałe zdjęcia były odbiciem przeszłości, a tylko te wkraczały w obszar przyszłości. Nie wiedziałem, skąd bierze się ta świadomość. Być może wiązała się z moimi pragnieniami, choć miałem dziwne przekonanie, że wiązała się również z pragnieniami Szóstki. Przejrzałem cały materiał, od samego początku. I nagle zobaczyłem to zdjęcie. Zdjęcie, na którego widok ciarki przeszły mnie po plecach Zdjęcie, którego bohaterem byłem ja sam. Stałem na nim w rozluźnionej pozie, z beztroskim wyrazem twarzy, niepewnie się uśmiechając. Moja postać odbijała się w otaczających mnie lustrach, którymi wyłożone były ściany windy. „To niemożliwe” – pomyślałem. – „Przecież to nie zdarzyło się naprawdę. To zdjęcie ze snu”. Powoli rósł we mnie lęk, stopniowo zmieniając się w przerażenie. Wszystkie dzisiejsze wydarzenia i to znalezione zdjęcie wydały mi się tak nierealne, że zacząłem podejrzewać się o szaleństwo. „A jeśli to wciąż sen” – pomyślałem po chwili. Uszczypnąłem się w rękę i poczułem ból, jednak wcale mnie to nie uspokoiło. Pomyślałem, że ten ból również mógł mi się przyśnić. Nie byłem już pewien niczego.

    Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. – Słucham.
    – To ja. – Głos w słuchawce wydał mi się równie nierzeczywisty, jak wszystko inne. – Chciałam tylko powiedzieć, że nie musi się pan niepokoić. – Dopiero teraz domyśliłem się, że rozmawiam z Szóstką. Jej głos zdawał się pachnieć brzoskwiniami. „Skąd wie o moim niepokoju?” – pomyślałem. „Czyta w moich myślach? We śnie wszystko jest możliwe” – dedukowałem.
    – Niepokoić?
    – Tak, nie musi pan. Za chwilę winda będzie naprawiona.
„Ach, wiec o to chodzi” – odetchnąłem z ulgą. Nie życzyłem sobie, żeby ktokolwiek czytał w moich myślach, niezależnie od tego, czy miałby to być tylko sen, czy rzeczywistość.
    – Dziękuję. Siedzenie w windzie nie należy do moich ulubionych zajęć.
    – Ta winda dość często się zacina. Już dawno powinni z tym sobie poradzić. Myślę, że celowo tego nie robią.
    – Celowo? 
    – Wyrównują zyski i straty. Dbają o równowagę.
    – Zyski i straty? Równowagę?
    – Pamięta pan symbolikę snu o windzie? Szacunek i dobrobyt, groźne niebezpieczeństwo, frustrujące doświadczenie…
    – Przecież nie wierzy pani w przepowiednie.
    – Nie wierzę. To jednak niczego nie zmienia. Fakt pozostanie faktem niezależnie od tego, czy się w niego wierzy, czy nie.
    – Ach, więc uważa pani, że przepowiednie mają wiele wspólnego z prawdą, niezależnie od naszej wiary.
   – Tak właśnie myślę. Muszę kończyć, bardzo się spieszę. Zadzwonię. Muszę z panem porozmawiać. Mam dla pana pewną propozycję. Do usłyszenia. – Przerwała nagle rozmowę i wyłączyła się.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Helena Dulska · dnia 15.12.2020 09:49 · Czytań: 646 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Komentarze
Jacek Londyn dnia 15.12.2020 15:50
Dobrze to płynie, zachęca do czytania, pewnie za sprawą tego przytulenia Szóstki.:)

Drobiazgi:

Mężczyzna minął nas i położył na stole białą, trójkątną filiżankę z kawą i pierniki w kształcie serc. - postawił

Nowoczesny design podkreślał zamożność i postępowość gospodarzy mówiąc: nie dla nas tradycyjne tkwienie przez lata w jednym związku. - postępowość zastąpiłbym nowoczesnością, awangardowością

potem oddawałem jeden strzał, no, ewentualnie dwa strzały. - uniknąłbym końcowych strzałów, skończyłbym na dwóch.

Udawało mi się jednak wmówić klientom, że niedoskonałości techniczne zdjęć są celowe, że ich zadaniem jest podkreślenie niedoskonałości życia.


W poniższym fragmencie chyba za dużo zdjęć, myślę, że można się z łatwością bez paru obyć. :)


Zdjęcia wydawały się autentyczne. Szczególnie podobały mi się te ostatnie, na których trzymałem w ramionach panią domu. Było w nich coś wyjątkowego. Nikt dotąd nie życzył sobie podobnych zdjęć, a i mnie samemu nie przyszło do głowy, żeby składać taką propozycję. Jednak ta wyjątkowość wychodziła poza obszar nowej propozycji. Była jakby poza prawdą a równocześnie kipiała szczerością. Im dłużej przyglądałem się tym zdjęciom, tym bardziej byłem pewien, że ich świeżość, inność polega na przekroczeniu pewnej czasowej bariery. Tak, jakby wszystkie pozostałe zdjęcia były odbiciem przeszłości, a tylko te wkraczały w obszar przyszłości. Nie wiedziałem, skąd bierze się ta świadomość. Być może wiązała się z moimi pragnieniami, choć miałem dziwne przekonanie, że wiązała się również z pragnieniami Szóstki. Przejrzałem cały materiał, od samego początku. I nagle zobaczyłem to zdjęcie. Zdjęcie, na którego widok ciarki przeszły mnie po plecach Zdjęcie, którego bohaterem byłem ja sam. Stałem na nim w rozluźnionej pozie, z beztroskim wyrazem twarzy, niepewnie się uśmiechając. Moja postać odbijała się w otaczających mnie lustrach, którymi wyłożone były ściany windy. „To niemożliwe” – pomyślałem. – „Przecież to nie zdarzyło się naprawdę. To zdjęcie ze snu”. Powoli rósł we mnie lęk, stopniowo zmieniając się w przerażenie. Wszystkie dzisiejsze wydarzenia i to znalezione zdjęcie wydały mi się tak nierealne...


Pozdrawiam
JL
Helena Dulska dnia 15.12.2020 19:35
Jacku,
dziękuję za odwiedziny i komentarz. Wielkie dzięki za wskazanie powtórzeń i wszystkie trafne uwagi. Oczywiście wszystkie niedoskonałości mojego tekstu są celowe: służą podkreśleniu niedoskonałości życia ;) (a tak na serio to dopiero trzecia część wyjaśni skąd tu te niedoskonałości wzięły się naprawdę, dlatego zapraszam do przeczytania).

Pozdrawiam
Hela
Zbigniew Szczypek dnia 15.12.2020 20:39 Ocena: Bardzo dobre
Dobry wieczór Helenko
Interesująca ta "winda", dobrze się czyta i lekko płynie, może nie tak, jak pierwsza część, no ale to tylko fragment całości. Tak więc można będzie ocenić dzieło, dopiero po przeczytaniu ostatniego fragmentu, na który niecierpliwie czekam. Cóż takiego ujrzał bohater, w tych lustrach, co mu się śniło, co wspólnego z tym ma owa "szóstka"? Te pytania, mam nadzieję, znajdą rozwiązanie. A niedoskonałości... "No zgrzeszyłaś, któż nie grzeszy"(z Torunia) :p
Pozdrawiam wesoło ;)
Zbyś
Dobra Cobra dnia 15.12.2020 20:42
Mniam mniam.


W oczekiwaniu na część następną, kto wie może ostatnią...

DoCo
Kazjuno dnia 16.12.2020 13:37 Ocena: Bardzo dobre
Tym razem, Helenko, na razie trochę statycznie, choć czuć rosnące napięcie w trendy urządzonym apartamencie snobów na oryginalność, czyli nowoczesnego małżeństwa. W domyśle musiało się kotłować w głowie zgrywającego się na luzaka męża, kiedy Szóstka przytulała się do fotografa. Wysyłasz czytelnikowi wyraźny sygnał, jakoby między odwalającym chałturę, udającym wyrafinowanego artystę fotografem, a Szóstką, wyraźnie zaiskrzyło. Też stan ducha opuszczającego windą miejsce pracy bohatera zapowiada rozwój działań tajemniczych mocy z pogranicza snów i rzeczywistości. Wybacz, że czytam trochę poza tekstem.
Ale na pewno prowadząc sprawną narrację zaciekawiasz odbiorców, co będzie dalej? (Jakoś nie przeszkadzały mi powtórzenia, które wyłuskał Jacek Londyn. Choć raz mi coś zgrzytnęło, ale potem nie odnalazłem i zapomniałem gdzie).

Już po zapoznaniu się z dwoma innymi twoimi utworami widzę jak mocno jesteś przepojona fascynacją dotyczącą zjawisk paranormalnych.
(Pasjonowała się nimi moja Matka lekarka i opowiadała o znajomym profesorze /nazywał się Mycielski/, który był badaczem tych do dziś nie poznanych zjawisk. Profesor był specjalistą od badania miłości pomiędzy różnymi gatunkami mchów i w sposób intrygując opowiadał o telepatii).
Wspomniałem o Mycielskim tytułem anegdotki, żeby Ci powiedzieć, że sam jestem przekonany co do działania w przyrodzie nieznanych mocy, które wymykają się jakimkolwiek racjonalnym regułom.

Ciekawie, Helenko, opowiadasz. Wraz z poprzednimi komentatorami i rosnącą rzeszą czytelników czekam na ciąg dalszy.

Ciepło pozdrawiam, Kaz
Helena Dulska dnia 16.12.2020 20:54
Zbysiu,
mam nadzieję, że trzecia część będzie dla Ciebie dużym zaskoczeniem. Dzięki za odwiedziny :)

Do Co,
dziękuję za odwiedziny :) Zapraszam ponownie!

Kazjuno,
podoba mi się sposób w jaki czytasz i dzięki, że dzielisz się swoim odbiorem. Wbrew pozorom moje "ja codzienne" - w przeciwieństwie do "ja pisarskiego" - jest dalekie od fascynacji zjawiskami nadprzyrodzonymi. Ciekawe to, co piszesz o profesorze Mycielskim. Ta miłość mchów...zachwyciło mnie to! Mam nadzieję, że nie zawiodę Czytelników kolejną częścią... :)
Pozdrawiam,
Hela
wiosna dnia 17.12.2020 10:58
Zaciekawiłaś zarówno tekstem, jak i odpowiedziami pod nim, zatem chętnie przeczytam część trzecią :)
Helena Dulska dnia 17.12.2020 15:32
Wiosno, dziękuję za odwiedziny i komentarz :) Zapraszam! Hela
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty