Prosty - nieprosty. Głupi - niegłupi. Ważny - nieważny. Tych dychotomii nie da się wytrzymać na trzeźwo. I kiedy w sekwencji, moczenie się, psycholog, bójki, psycholog, kradzieże, psycholog, narkotyki, psychiatra, alkohol, psychiatra, narkotyki i alkohol, Bóg Ojciec, psychiatra, relanium, Duch Święty, psycholog (a może obydwaj na raz?), przychodzi kolej na Boga Ojca, to ja mu wtedy: 

No weź się kurwa zmiłuj. To takie łatwe. Tam se tylko pomyślisz czary-mary. No wiesz, jak w tej… kurwa no… A już wiem. W bajce o złotej rybce. Z resztą wiesz najlepiej. Kiedyś słyszałem, pod takim ładnym, ponurym obrazem, w koronie, że zajebiście umiesz czarować. No jak rybka może, to chyba taki Bóg Ojciec też da radę? Tam z tego, co na górze napisałem, to weź ten… no... prosty, niegłupi i ważny. Pamiętaj. Najistotniejsze, to ważny, że jak będę szedł, to będą mówili, " patrz, to ten ważny, co idzie tam o". Zapamiętaj sekwencję 1-2-1. Tylko tak szybko weź, bo jak wytrzeźwieję, to Ciebie już nie będzie. W sekwencji, alkohol, psychiatra, Ty się pokrywasz czasem, tylko z alkoholem. Bo jak przychodzi wiara - niewiara, to się jakoś tam łączy ze sobą, ale to już byś musiał pytać psychiatry. Pewnie go znasz. O! Jak już tak o nim gadamy, to mógłbyś go tego… no do tego… Do piekła? Wkurwia mnie. Mądrzy się, a chuja tam wie. I tak jakoś wygląda… Z tym uśmieszkiem swoim: "gardzę takimi jak ty". 

 Bo nie po to czytałem te wszystkie filozoficzne książki, żeby Ci zrobić na złość. W końcu to Ty wymyśliłeś, że będę się musiał golić, że umrę i będę się bał. Nie wiedziałem tylko, że tak bardzo. Że będę srał ze strachu. I jeszcze pewnie piekło. Z tym pojebanym psychiatrą, jeżeli wszystko się uda. A w połowie tych książek było, że mam duszę, a w drugiej połowie, że nie mam. I ja im wszystkim uwierzyłem i teraz mam - nie mam duszy. Ale to już Twoje zmartwienie. Ja się muszę napić. To ten… no…. Amen.