Trochę nie rozumiem, po co jest to dziwactwo składniowe
Cytat:
w czas gniazd uwicia
To jest trochę jak łyżka dzegciu w beczce miodu.
Róża to jeden z bardziej oklepanych rekwizytów - warto jej użyć tylko w dwóch wypadkach
+ chce się napisać najniezwyklejszy wiersz na świecie i wie się, jak to zrobić,
+ chce się sprawić wrażenie na czytelniku, że czyta jakieś tandetne klepy.
Czy na przykład „jaśmin” nie zrobiłby podobnego efektu? A jak miałoby być coś czerwonego, to może amarylis?
„Zbeszcześcił wianek” też brzmi jak coś z mocno zakurzonego rekwizytorium. Może dałoby się tutaj znaleźć po prostu jakąś zgrabną metaforę zamiast odwoływać się do symboli?
Końcówka wiersza może być głosem w dyskusji o aborcji - to dobrze.
Chętnie przeczytałbym ten wiersz tak:
Cytat:
mówili o mnie rzadko
właściwie wcale
nie znali takich ptaków
żyłam spokojnie
bez wizyt boga
przydrożny badyl
deptany bosą stopą
gdy przyszedł czas
stałam się amarylisem
awans do wyższej ligi
może to zapach albo nemezis
zwabiły znawcę
znawcę ...
zmieniana w wieczność
w spektaklu ognia
nie powstrzymałam łez
popiół zamienił się w błoto
popłynął rzeką
Czy kojarzysz, że w wyniku spalania wodoru powstaje woda?