W lipcu o poranku na białym ganku, w donicy glinianej wyjrzałam nieśmiało, a tu słoneczko się do mnie uśmiechało. Chcąc uśmiech ten odwzajemnić, uchyliłam płatek jeden i drugi. Po chwili niedługiej zwabiłam radosnych pszczółk gromadę. Urządziły sobie biesiadę. Bo w kilichu mym jak w dzbanie pachnącym, nektarym ociekającym.
Zapach mój przez wiatr porwany, dociera do każdej wytwornej damy. Chcą mnie mieć w flakonach, chcą mnie mieć w wazonach, na salonach.
Jestem taka powabna, taka pachnąca lecz nosa nie zadzierająca. Żyję przez chwilę, żyję przez moment - jak para szybko znikam. Umieram, by za rok się odrodzić. Bukietem kolorów zauroczyć, słodką woń w powietrzu unosić. Porywać w obłoki. Marzenia obudzić. Gniew ugasić. Miłość wyrazić.
Tyle potrafię, a jestem tylo kwiatem. To ja - Frezja się nazywam.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt