Kiedy życie cienkie
jak biała kra lodu -
zaraz może pęknąć
pod ciężarem troski,
To jak wciąż móc wierzyć
w opatrzności skrzydła,
jeśli błękit nieba
w czarnym skrył się dymie,
Gdy widać zmierzch w oczach,
milkną dzwonki śmiechu,
planów nikłe wątki
sprute wraz z nadzieją?
Kiedy wron za oknem
całe stado kracze,
żeby sen mi z powiek
uciekł - nie inaczej!
I gdy szarych wróbli
radość dawno prysła,
a mnie nagle piórko
wiatr listonosz przysłał,
To dziś się zanurzam
w kir i w popiel cała,
bo ciężaru piórka
unieść nie potrafię…