"Jest rok 2143. Ziemia po zakończeniu III wojny światowej nie jest już bezpiecznym azylem dla ludzi, stała się łakomym kąskiem dla terrorystycznych band i ich totalitarnych zapędów.
W wyznaczonych wolnych strefach tli się jeszcze życie, jednak najważniejszym schronieniem stają się wahadłowce, dryfujące w przestrzeni kosmicznej. Nad nowym porządkiem czuwają "szybcy jak wiatr i przebiegli, jak lisy" komandosi, bohaterowie nowych czasów, przemierzający bezkresy kosmicznej przestrzenie, śledząc każdy ruch wroga."
***
- Jest coś co musisz wiedzieć. Franko, posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, spójrz mi w oczy i obiecaj że to co usłyszysz, pozostanie tylko między nami. - siedzący na fotelu, stary pułkownik, skinął głową.
- Elena, sama podjęła decyzję. Twoja córka wiernie służyła naszej koalicji. Podjęła się samobójczej misji, wiedząc że ryzyko jest ogromne. Cholera Franko, ile lat służysz w armii?
- Chyba za długo, stary przyjacielu. - odpowiedział, zmęczonym głosem. - mów co masz mi do powiedzenia i skończmy tą rozmowę. Męczy mnie.
- Dobrze, posłuchaj więc. Czterdzieści, standardowych godzin temu przechwyciliśmy sygnał z kwadrantu Theta. Straciliśmy kolejne statki. Nikt nie przeżył. Dostajesz ostatnie zadanie, masz się dostać na tę cholerną planetę i schwytać Saara. Chcę go mieć żywego. A potem możesz przejść na zasłużoną emeryturę. Dlatego nie podpiszę twojej prośby. Schowam ją na razie do szuflady. W szczegóły wprowadzi cię kapitan Greed. To by było na tyle, powodzenia Franko.
- Tak jest generale, niech tak będzie. ("kolejna samobójcza misja"); - pomyślał z rezygnacją).
***
Stary, zmęczony człowiek oglądał w "holowizji";, piątą powtórkę w tym tygodniu, filmu: "Komandosi 2143";. Wściekły za marnie odwzorowaną rzeczywistość. - Dwadzieścia lat czekałem w zamkniętym, rządowym ośrodku dla obłąkanych - pomyślał - a teraz proszę, nakręcili film. Zrobili ze mnie bohatera i sam Kanclerz pragnie wręczyć mi order za "zasługi dla ludzkości". - ledwo dostrzegalny skurcz na twarzy starca, nie umknął obserwującemu go przez kamerę lekarzowi. Zanotował w dzienniku obserwacji: "pacjent próbuje nie okazywać emocji".
"Film, słodka opowieść o bohaterskiej drużynie pułkownika Franko. Nic w tym filmie nie jest prawdą, dane o misji nigdy nie zostały odtajnione a mnie zamknięto tutaj, bym zgnił ze starości w zgryzocie. Przecież już samo to jak dostaliśmy się na planetę, zasługuje na oddzielny film. Udawaliśmy cywilnych kupców, nie powiązanych z żadną gildią. Poddaliśmy się jednemu z patroli. Mieliśmy szczęście, to byli wojownicy najpotężniejszego klanu -"Klanu Świętej Jurysdykcji". Przywódcę poprosiliśmy o nawrócenie nas na "drogę prawdy". Zgodził się. Przez pół standardowego roku walczyliśmy przeciwko "niewiernym". Musieliśmy być bardziej krwiożerczy niż oni sami. Nowi bracia, z szacunkiem ale i z lękiem obserwowali nas. Wszystko to, by doprowadzić misję do celu. Staliśmy się swego rodzaju ikoną klanu."
W pomieszczeniu pełnym monitorów, dwóch lekarzy obserwujących "pacjenta", wymieniało opinie.
- I jak panowie sądzicie - odezwał się stojący w drzwiach generał - podoła?
Młodszy z lekarzy odwrócił się i z uśmiechem zakomunikował: - jesteśmy dumni z wykonanej roboty panie generale, wszystkie testy "biowszczepów" przeszedł pomyślnie. Będzie posłuszny.
- Lepiej by tak było, dla waszego dobra. - spojrzał smutno na twarz w monitorze ("to będzie twoja ostatnia misja przyjacielu, klnę się, że tym razem ostatnia").
"Jak można być tak głupim by w filmie pokazać dziesięciu komandosów, spokojnie lądujących na obcej, wrogiej planecie. Bez problemów zabijających hordy tępych i półinteligentnych dzikusów. Taka jest właśnie "prawda ekranu". Było troszeczkę inaczej - uśmiechnął się w myślach - byliśmy legendą, wśród "współbraci", Koalicja ścigała nas po całym znanym kosmosie. Małe dzieci w "wolnych strefach" straszono moim imieniem: Kaal.
- bądź grzeczny bo przyjdzie po ciebie Kaal - tak mówiono. Stałem się dla nich demonem, ucieleśnieniem samego Szatana. Jednak tylko tak mogłem wykonać swoją misję. Zostać zauważonym przez Saara, przywódcę wszystkich klanów".
Lekarz dyżurujący, notował: "biowszczepy, działają sprawnie. Kontrola nad obiektem: 98%".
"Rozśmieszyła mnie do łez scena jak staję przed przywódcą wrogów Koalicji i aresztuję w jej imieniu. A on nie widząc alternatywy, potulnie poddaje się. Istny happy end. Koniec wojny".
***
"Po miesiącach wyczekiwania, dostaliśmy wiadomość że Saal pragnie bym objął przywództwo nad nowo tworzonym klanem. Miałem osobiście zjawić się na Jego planecie. Wpuszczono mnie do podziemnej twierdzy, do "sali tronowej" gdzie podobno, nikt od lat nie wchodził by stanąć przed Jego obliczem. Już samo to że nikt tam nie był od lat, zastanawiało. Czując podniecenie wymieszane ze strachem, szedłem długim kamiennym korytarzem ku ogromnym stalowym drzwiom. Rozwarły się ukazując czarną pustkę. Wszedłem w objęcia mroku. Brama się zamknęła. Przez chwilę myślałem że jestem w innym świecie. - Witaj pułkowniku Franko, zwanym też Kaal, oczekiwałem Ciebie - usłyszałem cichy jakby z zaświatów, monotonny ale stanowczy głos. Zamarłem. - No to już po mnie- przeleciało w głowie. Zapaliło się światło".
Notatka z obserwacji: "kontrola nad obiektem 99,6%".
"Przede mną na podniesieniu w ogromnej "klatce" ze szkła, unosiła się postać. Zawieszona jakby w powietrzu. Humanoidalna nieznana istota. Z przerażenia nie potrafiłem wykonać żadnego ruchu. Istota mówiła a raczej pokazywała w mym umyśle obrazy, zaczynałem rozumieć. I, II i III wojna światowa, walka z terroryzmem, wszystko to było zaplanowane. Koalicja i terroryści. Chodziło o kontrolę nad gatunkiem ludzkim. Wróg nie istniał, został wymyślony. On Saal, jest narzędziem stworzonym setki lat temu, jeszcze na Ziemi".
Notatka z obserwacji: "kontrola nad obiektem 99,8%".
"Kontroluje z tego miejsca umysły przywódców jednej i drugiej strony poprzez biowszczepy. Utrzymuje równowagę nad gatunkiem. Takie miał zadanie, teraz czuje że jego czas przemija. Musi wrócić do nicości z której powstał.
- Jestem zmęczony człowieku, zmęczony. Wezwałem Ciebie przed swoje oblicze w jednym tylko celu. Rozbij klatkę i uwolnij mnie. Jestem znużony gatunkiem ludzkim, radźcie sobie sami.
Moje ciało "odtajało", poruszyłem palcami w dłoniach".
Notatka z obserwacji: "kontrola nad obiektem 100%".
***
Ponad dziewięćdziesięcioletni generał obserwował dekorację bohatera ludzkości z auli honorowej. Pułkownika, dekorował sam Kanclerz Zjednoczonego Świata. ("Obraz na żywo, z dzisiejszej uroczystości, jest transmitowany do każdego zakątka znanego kosmosu i dalej. Nie wyobrażasz, przyjacielu jak się przysłużyłeś ludzkości. To jest twoja ostatnia misja, masz grać bohatera. Dzięki tobie, mamy nową doskonałą broń. Mamy nowego Saala, a ten jest pod naszą ścisłą kontrolą. Tak jak i wszyscy ludzie. Nareszcie, zapanował pokój").