Rozpasłym płaszczem zawietrznym
Naganiał trzeszczące odmętki
Nabiegłe od żaru wieczoru
Od dzbanka nad drzwiami do wnęki
Mimoza co w słońcu zadrżała
Jaskółczym umizgiem wezbrana
Ociera nogą i twarzą
O drzazgi martwego ciała
Jesienie na dłonie mi złożył
Chłopczysko z kufają przedświtu
Och jak nam wyziera z ciemności
Szamotanina błękitów
Teraz słyszymy już wiosnę
Co dumna w purpurze powrotu
Rozkłada skrzydła rzekami
Przez zioła ścielane ku złotu
Zostawmy tu naszą łódkę
Na startym i starym brzegu
By biegać krzyczeć i śpiewać
I szukać w trawach noclegu
Jesienie na dłonie mi złożył
Chłopczysko z kufają przedświtu
Och jak nam wyziera z ciemności
Szamotanina błękitów
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Bruno · dnia 09.03.2009 18:11 · Czytań: 551 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: