Maleństwo - Azazella
Proza » Inne » Maleństwo
A A A
Niedługo umrę przeczuwam to. Ale czy można umrzeć nawet się nie rodząc? Nie wiem. Nie wiem ile mam czasu. Nie znam tego pojęcia, nie zdążyłem się go jeszcze nauczyć.
Chciałem Wam opowiedzieć o mojej Mamusi. Nie znam czasu, nie powiem, więc Wam, ile ma lat, chyba jest jeszcze młoda. Mamusia jest też piękna. Lubi patrzeć w lustro. Patrzę wtedy razem z Nią jej oczyma. Mamusia często mówi do mnie, nie rozumiem jej wszystkich słów i myśli, czasami są zbyt złożone, chaotyczne, ale zawsze mnie uspokajają, czuję się bezpieczny z nimi.

Mamusia kocha takiego Pana, ale ja go nie lubię. Wcale, a wcale. Jest dziwny, groźny... On chyba mnie tez nie lubi. Powiedział Mamusi, że trzeba mnie Usunąć, zrobić jakąś Aborcję... nie znam tych słów... boję się ich i bardzo ich nie lubię. Mamusia chyba też nie. Gdy Pan o nich mówi Ona płacze. Nie chcę żeby płakała, kopię ją wtedy delikatnie - Mamusiu przestań. Ale Ona płacze jeszcze bardziej, głaszcze się po swoim brzuszku - moim domku i uspokaja mnie, a przecież to ja chcę żeby była spokojna. Gdy Mama płacze Pan ją przytula, wtedy trochę go lubię, chociaż kłamie - mówi, że wszystko będzie dobrze, że można zacząć od początku, ale my z Mamusią wiemy, że nic już nie będzie dobrze...
*
Nie miałam szczęśliwego dzieciństwa. Matka nienawidziła mnie. Zawsze znajdywała powód, żeby na mnie krzyczeć, bić i zamykać w pokoju. Często był to źle odłożony kubek, porozrzucane zabawki. Ale najgorzej było, gdy nie dojadłam kanapki lub obiadu, wtedy piekliła się strasznie i biła mnie skórzanym pasem. Nie mogłam płakać, bo biła jeszcze mocniej, nie patrząc gdzie uderza metalowa klamra. Przygryzałam wtedy wargi do krwi, żeby nie płakać i wmawiałam sobie, że robi to, bo mnie kocha...
Wszystko zmieniło się, gdy Ojciec od nas odszedł. Było gorzej. Matka obwiniała mnie o to. Mówiła, że byłam złym dzieckiem, dlatego Ojciec uciekł - miał mnie dosyć, a ona teraz cierpi. Niedługo po jego ucieczce, okazało się, że Matka jest w ciąży. Przestała mnie bić, ale nie szczędziła wyzwisk i poniżeń. Musiałam biegać naokoło niej jak służąca. Pewnego dnia Matka wróciła ze szpitala, z jakichś badań. Przytuliła mnie wtedy, pierwszy raz w życiu i powiedziała, że mnie kocha i, że będę miała braciszka.
W tamtym okresie często siło mi się, że idziemy razem do parku. Matka trzyma mnie za rękę, pcha przed sobą wózek, jest bardzo ciepło, mamy na sobie takie same sukienki, śmiejemy się, a malec wesoło gaworzy. Idziemy na lody, potem do wesołego miasteczka. Jesteśmy wreszcie rodziną, normalną, taką, o jakiej zawsze marzyłam. Dzień mija szybko. W końcu wracamy do domu. Tu sen zmienia się w koszmar... Na pięknym dywanie, z długim włosem, leży obrzydliwa papka z jajecznicy i szynki, która była na śniadanie. Nie lubię jajek musiałam to wypluć, żeby nie zwymiotować, ale... Przecież TO miało być pod łóżkiem, zawinięte w serwetki! Patrzę ukradkiem na Matkę. Jej oczy są puste, bez wyrazu by zaraz zabłysnąć zimnym gniewem i nienawiścią. Już wiem, co teraz będzie, Ona wyjmie z szafy skórzany, gruby pas z wielką klamrą i... Zamiast tego patrzy na mnie wciąż tymi złymi zimnymi oczyma, jest w nich cos jeszcze... Szaleństwo? Boję się. Matka jednym ruchem wyciąga z wózeczka dziecko, zaczyna nim szarpać, jak szmacianą lalką.
- Teraz ci pokażę mała szmato! - Krzyczy i rzuca Małego na ziemię. Skacze po nim dopóki nie zmienia się w papkę podobną do tej, która leży obok na dywanie.
- To jest twoja kolacja. Zjedz to, bo nigdy stąd nie wyjdziesz! - Mówi i śmieje się szaleńczo. Wtedy się budzę i wiem, że już nie zasnę tej nocy.

Któregoś dnia, w szkole, pisaliśmy wypracowanie o naszych rodzicach. Wszystkie dzieci opisywały, za co kochają swoich Tatusiów i swoje Mamusie. A o czym ja miałam pisać? Że Matka mnie bije? Że boję się jej? Że nie pamiętam swojego Ojca?. Oddałam pustą kartkę. Pani wezwała Ją do szkoły, bo nie chciałam nic napisać.
- To trudne dziecko – szlochała - Odkąd Ojciec nas opuścił mam z nią same problemy. Jestem w ciąży, w ósmym miesiącu, nie daje już rady - chlipała tymi swoimi sztucznymi łzami. Zawsze płacze na pokaz.
- Nie musisz się wysilać Mamusiu - pomyślałam - i tak wiem, że nie jest ci przykro.
Całą drogę do domu milczała. Nie lubię tej jej ciszy, jest tak samo fałszywa jak tamte łzy u Pani. Zresztą Matka nigdy na mnie nie krzyczy przy ludziach. Podobno wychowuje mnie bez stresowo, cokolwiek to znaczy, chyba nie do końca jest prawdziwe... Dotarłyśmy do domu. W każdej chwili mogłam spodziewać się wrzasków i bicia... Zamiast tego Matka ciężko usiadła na fotelu i zaczęła dziwnie sapać, trzymając się za brzuch.
- Czy coś cię boli Mamusiu? - Zapytałam słodko.
- Idź do pani Lisienieckiej, niech zadzwoni po pogotowie - sapnęła ciężko. Spojrzałam na nią pytająco.
- Mariuszek chce wyjść. Idź już - powiedziała miękko.
Jaki Mariuszek? I skąd chce wyjść? - Myślałam biegnąc do naszej Sąsiadki. Podobno jest u Mamy w brzuchu... Przez pępek?
Mariuszek urodził się w Jej urodziny. Miałam nadzieję, że chłopczyk przyniesie nam szczęście, że Matka będzie mnie kochać... To byłby cud... Niestety, cuda jak to cuda, rzadko się spełniają. Miałam osiem lat i nieszczęśliwą przyszłość przed sobą.
*
I znowu się darła. Poszło Jej o dwóję z chemii
- Czemu nie możesz uczyć się jak Mariusz, ty głupia krowo! - Gderała. Boże jak ja tego nienawidzę. Nienawidzę, kiedy tak mnie do Niego porównuje! Zawsze to ja jestem ta zła, zawsze to On jest najlepszy. "WSPANIAŁY" Mariusz!
- Wstyd mi za ciebie! - Darła się - nawet w połowie nie dorównujesz Mariuszkowi, czasami zastanawiam się czy w ogóle jesteś moją córką!
I wtedy nie wytrzymałam. Musiałam wyjść, uciec. Nieważne gdzie, byle jak najdalej od Niej, od tego krzyku, słów i jej Pieszczoszka.
- Gdzie idziesz! - Krzyczała za mną - Mówię do ciebie! Odpowiadaj jak pytam!
Zamknij się! Zamknij wreszcie - odwrzasnęłam jej pierwszy raz w życiu. Miałam ochotę wykrzyczeć jej wszystko, co tak długo skrywałam, ale nie było czasu. Piękna kryształowa szklanka rozbiła się nad moją głową...


Na dworze było chłodno. Zbierało się na deszcz. Biegłam przed siebie, myśląc o tym, co się właśnie wydarzyło. Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam sie na jezdni... Pisk opon i świdrujący uszy odgłos klaksonu, świat zawirował mi przed oczyma a ziemia uciekła spod nóg.
- Hej nic ci się nie stało? - Zapytał mężczyzna na oko trzydziestoletni - nie przechodzi się na czerwonym maleńka, mogłem zrobić ci krzywdę...
- Szkoda, że nie zrobiłeś - rzuciłam bez zastanowienia.
Spojrzał na mnie ciekawie.
Heh... Chyba nie chcę wiedzieć, co się stało... Chodź odwiozę cię do domu
Nie – krzyknęłam - tylko nie do domu!
OK – westchnął - zaczyna padać, nie możesz się sama szwendać po mieście. Zabiorę cię na chwilę do siebie.
Wtedy opowiedziałam mu wszystko. Wszystko, co, od tak dawna dusiłam w sobie. Początkowo tylko słuchał, ale potem przytulił mnie.
- Wszystko będzie dobrze Maleńka. Już nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić.
Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie, ale... Cichy dźwięk komórki. To Matka.
- Muszę iść. Będę mogła jeszcze kiedyś przyjść do ciebie? – Zapytałam.
Ależ oczywiście przychodź, kiedy chcesz - odparł z uśmiechem - chodź odwiozę cię.
-To kiepski pomysł. Matka...
- Hmm no tak… To, chociaż odprowadzę cię kawałek...
- Nie obraź się, ale lepiej żebym poszła sama, jeżeli ktoś ze znajomych nas razem zobaczy...
Wyraźnie posmutniał, ale zaraz Jego twarz rozjaśnił uśmiech.
- Leć Maleńka.

Matka czekała w kuchni, gdy tylko weszłam, naskoczyła na mnie.
- Gdzie byłaś tak długo?! Martwiłam się głupia krowo!
- Byłam się przejść – szepnęłam – przepraszam.
- Przepraszam?! Tylko na tyle cię stać?! Ja tu umieram ze zdenerwowania, a ty mnie tylko przepraszasz? Lepiej powiedz prawdę! Pewnie byłaś się puszczać suko!
- Kłamiesz!
- Skoro tak twierdzisz. W końcu ty wiesz lepiej...
- Nie pyskuj!
Jeszcze coś wykrzykiwała, ale ja już jej nie słuchałam. Musiałam przemyśleć to, co się dzisiaj wydarzyło...
Następnego dnia rano, Matka oznajmiła mi, że wyjeżdża ze swoim syneczkiem na wakacje. Mnie nie zabiera, podobno nie zasługuję. Nie będzie ich trzy tygodnie. Głupia z Niej kobieta, nawet nie wie ile radości mi tym sprawiła.
Spotykałam się z Nim prawie codziennie. No i stało się w końcu To czego bałam się najbardziej, jednocześnie pragnąc całym sercem . Mój Pierwszy raz był Ostatnim.
Jestem w ciąży. Wiedziałam to zanim kupiłam test. Jak przystało na głupią krowę zostawiłam, go w szafce. Matka go znalazła. Wyrzuciła mnie z domu. Od dawna chciała to zrobić, szukała tylko powodu. Sama Jej go dałam... Idąc przed siebie stanęłam przed Jego domem. No, ale przecież Tam nie wejdę? Co Mu powiem? Cześć Piękny jestem z Tobą w ciąży? Ale gdzie pójdę? Pod most? Jak ostatni żul? Nie mam wyboru. Weszłam. Nie był zadowolony. W milczeniu dał mi klucze do jego domku za miastem. Ma wrócić jutro. Przyjechał z samego rana. Dał mi kopertę z pieniędzmi
- Wiesz, co z tym zrobić. W środku jest adres. To kolega, on Wie, co robić... Poszłam tam następnego dnia rano. Był to zwykły dom. Spodziewałam się, czego innego, ale przecież jestem głupia, nie znam się - myślałam wchodząc. Kolega czekał na mnie w dużym pokoju. Wstał skinął mi głową i wskazał drzwi w głębi. Wtedy Maleństwo mnie kopnęło. Otrząsnęłam się jak ze snu. No przecież Tego nie zrobię? Uciekłam zostawiając gospodarza samego z kopertą.
Biegnąc do domku zastanawiałam się, co dalej. Urodzić nie mogę, ale przecież Go nie usunę...
*
Tego wieczora nagrzała wannę gorącej wody. Zanurzała się w niej powoli, rozkoszując się bólem, który powodowała.
- Podobno, gdy robi się to w gorącej wodzie mniej boli - szepnęła. Przez chwilę jeszcze patrzyła na swoje nadgarstki. Zaczęła ciąć. Mocno i głęboko.

Telefon dzwonił od dłuższej chwili. To On chciał zapytać czy zrobiła zabieg. W końcu wyłożył sporo pieniędzy i miał nadzieję, że nie na darmo. Gdy sygnał się urwał rzucił zniecierpliwiony słuchawką.
- Tak się nie będziemy bawić – szepnął poirytowany. Zdjął kurtkę z oparcia fotela i sięgnął do kieszeni po kluczyki – obyś była w domku jak przyjadę.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Azazella · dnia 10.03.2009 12:17 · Czytań: 1331 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 22
Komentarze
Usunięty dnia 10.03.2009 13:12 Ocena: Bardzo dobre
Smutne i nieprawdopodobnie prawdziwe. Spodziewałem się bardziej banalnego zakończenia. Czytałem łatwo, choć trochę z odrobiną dystansu. Początek trochę dziecinny i trudno wprowadzał w klimat, ale potem jakoś to pojechało. Generalnie podobało mi się.
moloch straszliwy dnia 10.03.2009 13:26 Ocena: Dobre
Masa błędów! Dobre pomysły się w nich potopiły. Na prawdę dobre pomysły! Czytaj dużo. Zakończenie kiepskie. Nie na tym samym poziomie co cała praca. Za kilka urzekających fragmentów tekstu db.
ginger dnia 10.03.2009 14:55 Ocena: Dobre
Tekst ma wyraźne wzloty i upadki. Momentami jest świetny, ściska za serce, żeby za chwilę popaść w banał, w dodatku pełen błędów. Bardzo nierówno napisane. Popraw erki, popatrz na stylistykę, zastanów się nad tym na spokojnie. Postaraj się, żeby opowiadanie było mniej chaotyczne - myśli bardziej poukładane, wydarzenia jaśniej opisane. Bo pomysł jest naprawdę świetny.

W tej formie dobry.
waikhru dnia 10.03.2009 15:47 Ocena: Przeciętne
Nie podobało mi się. Duży bałagan. Zgadzam się, że kilka momentów ciekawych, ale ogólnie rzecz biorąc zbyt banalnie. Popraw błędy i postaraj się trochę uporządkować tekst.



Pozdrawiam
Miladora dnia 10.03.2009 17:38 Ocena: Dobre
A mnie się podobało, gdyż zawiera wiele prawdziwych myśli i uczuć.
Nie wypisywałam błędów, bo niestety za dużo ich, ale mam nadzieję, że poprawisz sama, po przejrzeniu.
Na drugi raz dbaj bardziej o te rzeczy, sprawdzaj też w podglądzie jeszcze przed wysłaniem, bo nic tak nie psuje tekstu jak błędy, niestety. Dobry za ten debiut, z pozdrowieniami... ;)
Jack the Nipper dnia 10.03.2009 17:40 Ocena: Przeciętne
Cytat:
mnie tez nie


też

Cytat:
Nie długo po ucieczce


niedługo

Cytat:
zwymiotować-myślę, ale...ale


taki zapis nie jest prawidłowy, ale trudno go poprawić, bo nie bardzo wiem o co tu chodzi. Na pewno myslnik powinien być oddzielony spacjami i, chyba, pierwsze Ale wielka literą.

Cytat:
Ona wyjmie skórzany, gruby pas z wielką klamrą z szafy i


Ona wyjmie z szafy...

Cytat:
Matka mnie biję?


bije

Cytat:
bo nie chciałam nic napisach.


napisać

Cytat:
Z resztą Matka


Zresztą

Cytat:
Poszło Jej o 2 z chemii


raczej: o dwóję z chemii

Cytat:
wytrzymałam .Musiałam


Kropka nie w tym miejscu

Cytat:
mną. Mówię


Znów zasady pisania dialogów. Sprawdź je sobie, bo kilka podobnych błedów robisz.

mną. - Mówię

Cytat:
Biegłam przed siebie, myśląc o tym, co się właśnie wydarzyło. Nawet nie zauważyłam, kiedy wbiegłam


biegłam - wbiegłam - powtorka

Cytat:
cię skrzywdzić. Chciałam


Znów zly zapis, wygląda jak wypowiedź ciągła tego faceta.

Cytat:
weszłam naskoczył na mnie


weszłam, naskoczyła na mnie

Cytat:
podobno nie zasługuje.


zasługuję

Cytat:
zostawiłam, go w


radosna twórczość przecinkowa.

Cytat:
robić...Poszłam tam


Znowu zły zapis

Dobra, błędy bledami, juz wypisane, teraz treść. Nawet niezłe, smutne, gorzkie, prawdziwe, ale niestety, przedostatnie zdanie zalewa wszystko kaskadą patosu. Jak ja nie wierzę w takie nawrócenia...Wygląda mi to na dopisane na siłę, żeby jeszcze coś zmieścić, jeszcze więcej smutku dodać. I, pech, przelewasz, zamiast smutku na mojej twarzy pojawia się banan.
Azazella dnia 10.03.2009 18:41
dziękuje Wam wszystkim za komentarze. Błędy już wkrótce poprawię. Samo opowiadanie było rodzajem eksperymentu. Zebrałam dużo banałów, chciałam je tylko jakoś w miarę ładnie połączyć...Nie spodziewałam się tak dobrego przyjęcia...myślałam, że będzie całkiem odwrotnie:)
ginger dnia 10.03.2009 18:48 Ocena: Dobre
Jak gotowałam obiad, myślałam o tym kawałku. I wiesz, co mi przyszło do głowy...? "Ono" Doroty Terakowskiej. Widzę pewne podobieństwa; mam wrażenie, że ta książka mogła być Twoją inspiracją :yes:
Azazella dnia 10.03.2009 19:03
ooo muszę przeczytać tą ksiażkę, koniecznie:D
Poke Kieszonka dnia 13.03.2009 03:45 Ocena: Bardzo dobre
Tak prawdziwość tego tekstu to jest to i smutek - moje wciąż żywe klimaciki - czytałam z przejęciem:)
Lorelay dnia 16.03.2009 00:47 Ocena: Dobre
Treść poruszyła mnie do żywego. Trafiłaś w mój czuły punkt. Jestem matką i reaguję na takie historie traumatycznie.
Forma z kolei mocno kuleje. Tekst niestety bardzo wiele przez to traci.
Dodam jeszcze, że podobnie jak pisał Jack, nie wierzę w takie cudowne nawrócenia. Nie przekonał mnie rozmyślający się nagle facio.
Tej samej treści ubranej w lepszą formę, napisanej sprawniej, bezbłędnie i dopieszczonej dałabym bardzo dobry. Tak jak jest zasługuje niestety na przeciętny, góra dobry.
Daję ten dobry - bo poruszyłaś jedyną tematykę, na którą jestem naprawdę mocno wrażliwa.
Azazella dnia 16.03.2009 09:41
szczerze mówiąc ja też nie wierzę w takie "nawrócenie". Tak jak powiedział Jack, zakończenie bylo pisane szybko, na siłę...nie wiedzialam jak zakończyć ten tekst:(. Obiecuje popracowac nad formą następnych tekstów, Wasze rady i uwagi, sa naprawdę bardzo cenne:)
JaneE dnia 18.06.2010 21:42 Ocena: Dobre
Podzielam zdanie poprzedników. Nie podoba mi się zakończenie, jest zbyt banalne. Jeśli facet daje dziewczynie pieniądze na aborcję, nie zdania po godzinie.

Historia poruszająca, chciałabym wierzyć, że takie rzeczy się nie zdarzają.

pozdrawiam
Azazella dnia 19.06.2010 19:12
Dziękuję za odwiedziny i komentarz, Jane. Przeczytałam to opowiadanie jeszcze raz i zauważyłam, że jest tu jeszcze masa błędów! Postaram się poprawić w najbliższym czasie ten tekst. Pozdrawiam również:)
TomaszObluda dnia 18.06.2011 17:13
Dobre! Brutalne, żywe, bez niepotrzebnego dramatyzmu, ckliwości, czy epatowania brutalnością. Mocne i dobre. Aż chwyta. Przeczytałem jednym ciągiem. Gratulacje i dzięki.
Azazella dnia 19.06.2011 01:26
Ja również dziękuje, Tomaszu. Za poświęcony czas i miłe słowa. Dzięki
Krystyna Habrat dnia 06.07.2011 11:57
Trafiłam na ten tekst już chyba po poprawkach, bo błędów nie zauważyłam. Ja zresztą skupiam się bardziej na pomyśle, treści, formie, stylu, nowatorstwie i oryginalności.
Opisałaś bardzo powszechne wydarzenie. Pełno takich opowieści w filmach, powieściach, listach do redakcji, programach pedagogizujących, a ja wysłuchiwałam ich na co dzień w swej praktyce zawodowej. Dlatego na taki temat trzeba spojrzeć od innej strony, takiej, jak nikt inny tego nie pokazuje, żeby nie było to jeszcze jedną szablonową opowieścią o typowej historii. Czy ci się to udało? Może nie do końca, ale w dużej mierze tak. Dzięki temu, ze twoją bohaterkę się lubi. Nie wzbudza potępienia ani pedagogicznych napomnień, nawet nie litości, ale sympatię.
Musisz tylko czymś ją wyróżnić od podobnych jej dziewczyn z podobnymi historiami życia. Zadanie to niełatwe, ale stanowi wyzwanie dla pisarza.
Druga sprawa, opowieści dziecka z jego życia płodowego, a pojawiają się takie dość często, mnie nie przekonują. Kto z nas pamięta coś z tego okresu? I żeby dziecko już tyle wiedziało? Ten więc akapit możliwy tylko w połączeniu z dalszym ciągiem, który będzie eksperymentalny, niecodzienny, ale nie realistyczny, jak u ciebie. Ten akapit radziłabym pominąć. Rozwinąć go w innej opowieści.
Stosunki matki z córką pokazałaś bardzo realistycznie. Bywa to tak częste, że aż dziwi ciągłe wmawianie nam bajeczki o największej miłości matczynej i jedynym sercu matki z ckliwej piosenki przedwojennej M. Fogga (pieśniarz zmarły w 1990r). Najczęstsze jest takie coś w nieuregulowanych, nieudanych, układach rodzinnych, gdy kobieta jest nieszczęśliwa. Dlatego pewnie tak często słyszy się, że przymykała taka oczy, gdy konkubent znęcał się nad jej pociechą.
Ale i w normalnych układach matka zwykle obdarza syna bezgraniczna miłością, który nic nie musi robić w domu, a od córki wymaga, by była jej fizyczna pomocnicą, niemal służącą, a na starość przejęła nad nią opiekę. Od córki wymaga wszystkiego i nieustannie ją krytykuje, poniża, chce mieć władzę nad nią do końca, czasem nawet intryguje, by nie wyszła za mąż i nie była szczęśliwa. Potem w testamencie po cichu zapisuje wszystko synusiowi - becwałowi i egoiście o dwóch lewych rękach. To nagminne.Słyszałam takich opowieści multum i śmiem twierdzić, że poprawny układ w rodzinie, gdzie jest córka (szczególnie starsza) i syn , należą do wyjątków. Nie wiem czemu mówi się o tym za mało i pozwala na powielanie takiego schematu.
Brawo za realizm opowieści i celne spostrzeżenia. Wg mnie językiem operujesz dobrze.
Ale to już na marginesie twojej, wymyślonej, ale niezmiernie prawdziwej, historii.
Azazella dnia 06.07.2011 15:20
Ten tekst od samego początku był rodzajem eksperymentu, zbiorem banałów i opowieści, które już kiedyś się pojawiły. Wiem, że to nie tłumaczy mnie w żaden sposób, a nawet działa na niekorzyść. Moją i tekstu. O ile dobrze pamiętam to był mój drugi tekst na PP. W sumie to też nie tłumaczy mnie w żaden sposób...
Co do akapitu z opowieścią dziecka. Tego balam się najbardziej. Teraz, po upływie czasu dostrzegam dużo nieścisłości związanych z rozwojem ciąży, z pewnością sama skomentowałabym negatywnie podobny tekst. Pomyślę jednak nad fragmentami. Faktycznie warto je zmienić. Kiedys zastanawiałam się nad alternatywną wersją "Maleństwa", ale pomysł upadł w międzyczasie.
Dziękuję za obszerny i wartościowy komentarz. Pozdrawiam
niks dnia 30.07.2011 23:03
Cytat:
Ten tekst od samego początku był rodzajem eksperymentu

Widzę, że też tworzysz eksperymenty.(;
Monolog dziecka - nie, nie, nie. Nie przepadam za takimi zagrywkami. Kiedyś widziałam to trochę inaczej, ale dziś mnie one zdecydowanie nie przekonują, wydają mi się takie... Trochę naiwne, trochę przesłodzone. Jakby z góry mają narzucony cel wzruszania, a ja idę im na przekór. Nie wiem czy potrafię dokładniej opisać to słowami. W każdym razie taki monolog musiałby być niezwykle odkrywczy i oryginalny, żeby podbił moje serce.
Dalej jest lepiej. Do końcówki nie mam chyba żadnych zastrzeżeń. Historia boleśnie realna i prawdziwa. Chyba to stanowi jej największą wartość. Jest jeszcze sprawa dialogów... Nie jestem pewna czemu, może to mój nastrój, kwestia zakłóceń aktualnej aury, ale wypowiedzi matki dziewczyny momentami jakoś do mnie nie trafiają. Nie odczuwam ich tak jak bym chciała, tak 'podskórnie'. Pozdrawiam!(;
Azazella dnia 31.07.2011 00:10
Ale ja rozumiem co masz na myśli. Chyba jestem zbyt mało kreatywna, żeby stworzyć coś odkrywczego... Cóż Maleństwo jest tak starym tekstem, że zapomniałam o nim. Wstyd się przyznać. Muszę je dopracować i z pewnością to zrobię, ale teraz raczej nie dam rady. Może jak maraton sie skończy (i praktyki też) uda mi sie wprowadzić jakieś większe zmiany. Bo tutaj takie własnie są potrzebne. Pamiętam jak bardzo lubiłam ten tekst. Teraz nie mogę na niego patrzeć. To jest totalny gniot:uhoh:. Zakończenie jest poprawione, w poprzedniej części było zupełnie inne, gorsze jak widzę po opiniach...
Dziękuję za odwiedziny i komentarz.
Pozdrawiam
niks dnia 31.07.2011 12:34
Każdy ma swoje lepsze i gorsze teksty, po prostu. Co do kreatywności na pewno masz jej wystarczająco dużo, by nie raz nas tutaj pozytywnie zaskoczyć. Powodzenia w pisaniu życzę (;!
Azazella dnia 31.07.2011 15:07
Hah dzięki za miłe słowa. Czuję się podniesiona na duchu;). Co do ostatnich słów to przez moją wiarę w przesądy mówię - wzajemnie:).
Pozdrawiam:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
07/12/2024 18:29
Wydawać by się mogło, że w tytule opowiadania Autor… »
valeria
06/12/2024 23:09
A już myślałam, że wszystko leży:) »
pociengiel
06/12/2024 21:36
stalker pozoruje komentarz. Na ten ból gastrolog nie pomoże. »
Pulsar
06/12/2024 17:53
Ludzie z pociągu, nie byli objęci marketingiem i… »
pociengiel
05/12/2024 19:49
Wypracowanie pod założenie, że skoro nie da się zmierzyć z… »
Darcon
05/12/2024 18:03
Zabawne. Lubię absurd, zwłaszcza gdy w braku logiki, jest… »
Leszek Sobeczko
05/12/2024 17:21
Dziękuję ajw Dużo czau od publikacji tego wiersza.… »
ajw
04/12/2024 13:50
Świat oszalał. Tyle w temacie. Pozdrawiam serdecznie :) »
ajw
04/12/2024 13:48
Byś się zdziwił. Jest wielu ludzi, którzy kochają wyłącznie… »
gitesik
04/12/2024 11:45
Bardzo intymna zwrotka. »
ajw
04/12/2024 11:40
Bardzo ładna pełna delikatności miniatura. Lubię Twoją… »
gitesik
04/12/2024 11:39
Rzeczywiście to słowo "grzyby" użyłem cztery razy… »
Wiktor Mazurkiewicz
04/12/2024 10:57
Dziękuję Iwonko, a któż by śmiał nie kochać przyrody,… »
domofon
04/12/2024 10:52
ajw, nie namawiam, nie zniechęcam. ;) »
valeria
03/12/2024 17:36
Ja to się targuję przez cały rok, nie kupuję normalne:) »
ShoutBox
  • Berele
  • 16/11/2024 11:56
  • Siema. Znalazłem strasznie fajną poetkę: [link] Co o niej sądzicie?
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty