nie bardzo rozumiem treść
tak, jak zwrócił uwagę Hyper, mi również kojarzy się to z obozem koncentracyjnym, a z drugiej strony ta kołyska w studni...

hmmmm...

Jako dziecko zostałem zabrany na wycieczkę zakładową do dawnego obozu koncentracyjnego. Do muzeum zagłady weszli pijani mężczyzni, para zakochanych i kikoro dzieciaków - w tym ja. Pamiętam, że nie chciałem wejść - takie dziwne uczucie: czułem obecność umarłych i taki dysonans - maj, zieleń, słońce, wspaniała pogoda, a tam walizki, włosy i piec krematoryjny. Ten wiersz jest o tym - o bezsensie ich śmierci i o moim strachu przed śmiercią, o braku sensu ich zagłady... Hmm tekst powinien bronić się sam, ale jak widać się nie broni, więc konieczność mojego elaboratu jest poetycką porażką dawajcie "słaby", przetrzymam

nie wiem, ale mi się jakoś podoba i w zasadzie widzę tu jakby dwie kwestie, palenie w piecu, czyli obóz koncentracyjny, to jedna, a druga to krwawy diament, gdzie jedni ludzi wykorzystywani są niewolniczej pracy przy wyszukiwaniu diamentów, zabijani, po to by inni się bogacili na przemycanych diamentach. pewnie przez to ta druga kwestia, że oglądałam film o takim tytule z Leonardo DiCaprio, pomimo, że w wierszu niby bez diamentu.
namieszałam, ale może autor będzie wiedział o co mi chodzi
pozdrawiam