Autor |
Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Wasinka
Użytkownik
|
Dodane dnia 25-04-2013 21:55 |
|
Oto ostatni już etap pojedynków przed finałem. Gra zatem warta ostatecznej rozgrywki, a od Was zależy, kto wówczas pojawi się na arenie. Tymczasem stoją na niej dwie pary i czekają na werdykt.
Regulamin głosowania:
1. Głosować mogą wszyscy oprócz mnie i czworga uczestników turnieju.
2. Każdy ma do dyspozycji dwa głosy, czyli po jednym na parę .
3. Zwycięzcy przejdą do IV etapu, czyli finału.
4. Głosujemy do poniedziałku (do godz.9.00).
5. Jeżeli Wojownicy z jednej pary uzyskają taką samą liczbę głosów, odbędzie się jednodniowa dogrywka.
6. Niedopuszczalne jest zakładanie konta w celu zagłosowania na znajomego i tylko w tym celu. Będziemy bacznie obserwować przebieg głosowań i jeśli zachowanie jakiegoś użytkownika wzbudzi naszą wątpliwość, głos zostanie poddany dyskusji redakcji i unieważniony, jeśli znajdziemy ku temu przesłanki.
Stawiajmy na uczciwość i zabawę w atmosferze szlachetności.
Przed Wami cztery opowieści – w przypadkowej kolejności.
Opowieści pary PIERWSZEJ
A
„Referat naukowy >Spuścizna ruchu feministycznego<”
Feminizm, jak wiele mu zawdzięczamy. Szczególnie drugiej fali, po której zostały hordy rozmiękczonych facetów. Beksy, które nawet na sushi w knajpie nie zapolują, bo akurat mają depresyjną fazę choroby dwubiegunowej. Siedzą więc na kozetkach i rozmyślają, jak żyć, kiedy tata był autorytarny, a mama nadopiekuńcza. Wszystkiemu winni są rodzice-helikoptery bądź rodzice-lodowce, względnie szkolny kombajn, który spustoszył najżywotniejsze komórki nerwowe dorosłych-niedorosłych płci pięknej. Tak, to nie pomyłka.
Po drugiej fali płeć piękna to mężczyźni. Gdy kobiety zawalczyły z naturą i poszerzyły swoje powołanie o pracę w szklanych pułapkach, faceci wpadli w rozpacz, że nie mogą rodzić dzieci, i zostaje im tylko nudna praca. By zrekompensować sobie ten pustoszący superego brak dostępu do żeńskich kompetencji miękkich, zaczęli masowo szturmować gabinety odnowy. Z zieloną papką na twarzy łatwiej się znosi cierpienie, że kobieta może, a facet nie.
Po drugiej fali kobiety są znacznie bliżej raju niż kilkaset lat temu. Otóż mogą chodzić na pocztę i na bazar w stroju Ewy, a facet nie ma prawa dać do zrozumienia nawet drgnieniem włosa na łysiejącej głowie, że to dostrzega. Bliskie negliżu paradują stadnie, w dzień okraszając brak spódnicy słodkim chichotem i oczkami głodnego kundla, wieczorami uzupełniając goliznę wyrazistym malunkiem facjaty oraz upojeniem. Następnie podają do sądu szefów, kolegów, sąsiadów i urzędników, reagujących jak regularne samce na skłonne samiczki, za obrazę majestatu i narażenie na szwank „godności kobiety”. Tylko podczas rozpraw o mobbing przypominają, że zasługują na respekt. Na co dzień robią wszystko, aby panowie o tym zapomnieli.
Po drugiej fali żyjemy raz faliście, raz fallicznie, próbując ułożyć puzzle zwane światem. Układanka rozsypuje się, zanim zobaczymy, co miała przedstawiać. Nasze życia tak dalece odbiegają od wzorcowego rysunku na pudełku, że łatwiej zakupić nową grę, niż mozolić się nad zadaną. Nie układa się? Puzzle nie pasują do siebie przy pierwszej, najdalej trzeciej próbie? To fru! I do sklepu po nowy wspaniały zestaw.
Obecnie trwa trzecia fala feminizmu. Każdy ma prawo do tego, na co ma ochotę czy ochotkę. Nie można oceniać ani komentować. U-stosunkować się wolno za to wszędzie i w każdej pozycji, byle była to wypowiedź wolna z odgłosem kajdanek w tle.
Wypijmy za normalność, zanim zaleje nas fala czwarta.
B
Nazywano go Brudnym Królem. Edwardem Cuchnącym. W całym Wielkim Grodzie roiło się od żartów na jego temat. Gdy gdzieś śmierdziało, mówiono:
- Chyba król tu był.
Gdy dzieci nie chciały myć się wieczorem, matki groziły:
- Bo będziesz cuchnąć jak król! - Wystarczyło, by niesforny dzieciak sam zaczął przygotowywać kąpiel. Żadne z najmłodszych mieszkańców stolicy nie chciało zostać nazwane "bękartem Edwarda", co oznaczało "śmierdziel" i było najgorszą obelgą.
Złośliwi twierdzili, że król nie musi nosić zbroi, gdyż żaden z wrogów nie odważyłby się zbliżyć do niego z obawy przed zatruciem oparami. Wśród poddanych utarło się powiedzenie: "Unikać czegoś jak król wody".
Właściwie nikt nie wiedział, dlaczego król się boi. Po prostu pewnego dnia odmówił zażywania kąpieli. Przestał pić wodę na rzecz wina i soków owocowych. Zrezygnował podróży drogą morską, zarzucił polowania na wodne ptactwo i niechętnie wychodził na deszcz. Bał się wszystkiego, co związane z wodą, z biegiem czasu zyskując nowe warstwy brudu na swoim ciele. Poddani mieli mu za złe, że większość czasu spędzał w Słonecznej Przystani oddalonej od Wielkiego Grodu o tysiąc mil i znacznie gorzej strzeżonej.
Pewnego dnia, kiedy to Cuchnący Król przebywał w tym właśnie zamku, mając przy sobie zaledwie część swojej armii, obce wojsko otoczyło gród. Oto król Robert, którego państwo rozciągało się za Północną Doliną, dokonał oblężenia. Edward miał świadomość, że nie obroni Słonecznej Przystani. Wiedział jednak, że dziś nie zginie. Nie po przepowiedni, którą usłyszał kilka lat temu od pewnej wiedźmy:
- Tym, co cię zabije, panie, będzie woda.
Co prawda, od razu kazał wyrwać czarownicy język z gardła, ale było już za późno. Starucha zasiała w sercu króla lęk na tyle duży, że drżał na widok najmniejszej kałuży.
Dziś za to nie bał się wcale. Gdy wróg przedarł się taranem przez bramy grodu, ruszył do walki razem ze swoimi rycerzami. Potrafił posługiwać się mieczem jak nikt i przestrzeń wokół niego szybko usłała się trupami.
Jednak rycerz, z którym walczył teraz Edward, odparł jego cios, przyskoczył zwinnie i błyskawicznie wbił mu w szyję, tuż nad obojczykiem, długi sztylet. Na twarzy króla wykwitł wyraz szczerego zdumienia i bólu, a krew popłynęła ust. Padając na kolana, Edward zdołał dojrzeć herb widniejący na piersi rycerza: błękitna morska fala na białym tle. Zrozumiał. Przez zamroczony umysł przemknęła mu jeszcze idiotyczna myśl, że powinien był jednak myć się częściej. Brudny Król umarł, padając twarzą na ziemię.
Opowieści pary DRUGIEJ
A
"Dni pełne chwały"
„Chrup, chrup, chrup!” – pochrupywały wesoło ślimaki.
„Szybciej, szybciej! SZYBCIEJ!” – wtórował im głos kaprala, dyrygującego orkiestrą sześćdziesięciu par wojskowych butów z utwardzaną podeszwą.
- Kurcze blade! – zaklął po żołniersku szeregowy Sowa. – Przed Niemcami tak umykają, skubane!
„Chrup!”.
Parliśmy przez dżdżysty, wiosenny lasek, a wiedzieć należy, że działo się to dawno, dawno temu. Sowa, wspierany przez eskadrę komarów, brzęczał mi nad uchem, ja natomiast dręczyłem się pytaniami z serii: „co ja tu robię?”.
Gdy źli Niemcy sforsowali granicę, na sztabowym kolanie wydumano, że kompania „XV” przyniesie więcej pożytku jako formacja czysto partyzancka. Pech chciał, że należałem do niej ja oraz kilka „młodych strzelb”; jak na złość, niewielu z tego kombatanckiego tygla nadawało się do wojaczki z poziomu gór, lasów czy dolin. Serca mieliśmy skore do bitki, to prawda, ale całościowo przypominaliśmy myśliwiec z urwanymi sterami - w kokpicie brakowało nam sprawnego mózgu.
Piąty maja szyderczo przytaknął tej opinii.
Oto kapitan stwierdził, że oddział posiada zdecydowanie zbyt dużo trotylu i jeśli robić fajerwerki, to „tu i teraz”. Chęć ta zbiegła się z informacją, że w miejscu, gdzie Odra przewężała się do rozmiarów skromnej rzeczułki, miały tłumnie przeprawiać się wrogie jednostki.
Kapitan dodał jeden do jednego i tak poranek zastał nas umieszczających w przybrzeżnych zaroślach ładunki wybuchowe, które miały przerobić niemiecki most pontonowy na zbitkę poszarpanych dętek. Do sprawy podchodziłem wyjątkowo nieufnie, tym bardziej że była ona podparta rachunkami Drozda, pirotechnika-amatora.
Fajrant. Stanąłem z dowódcą nad przygotowaną zasadzką.
- Ech, kapitanie… - mruknąłem, kiedy zauważyłem, jak ten zapala papierosa.
- Ejże, kapitanie! – wrzasnąłem, gdy tytoniowa iskra fiknęła kozła.
- Motyla n… – Gwałtowna eksplozja zmyła mnie do Odry.
Wymalowałem orła na twardej tafli wody.
Plusk! Chlup! Nieznana, lubieżna siła, zsunęła mi z nóg najpierw spodnie, a potem gatki. Czułem, że kumulująca się energia, która miała urodzić falę, nie będzie brała jeńców. Szczęśliwe, żywioł połknął mnie, żeby zaraz zmienić zdanie i wypluć na brzeg jak niechcianą, sztuczną szczękę.
Straciłem przytomność.
***
Po latach miło wspominam kapitana „Tsunami”.
Gość oddał życie za falę, która zdmuchnęła dwa wehrmachtowskie czołgi, koczujące trzydzieści kilometrów od epicentrum wygenerowanego przezeń wybuchu. Morał? Takich ludzi już nie produkują.
Śpisz już, wnusiu?
…
Nic to. Jutro bajka o szóstym maja!
B
http://en.wikipedia.org/w[...]e_Hum
Wiedźma z Taos nie budziła się do śpiewu ptaków ani śmiechu dzieci za oknem. Od czternastu lat z płytkiego, niezadowalającego snu budził ją zawsze ten sam dźwięk – głośne brzęczenie o niskiej częstotliwości. Ryk rozbrzmiewał jej w uszach nieustannie od 1960 roku. Żaden lekarz nie był w stanie stwierdzić, co jej dolega; nikt nie potrafił wyjaśnić przyczyny infradźwięków rozsadzających jej czaszkę i doprowadzających do obłędu. Zaczynała mieć koszmary o wielkich jak wieżowce szerszeniach, które opanowały Nowy Meksyk. Dopadła ją bezsenność, nudności i częste krwotoki z nosa. Nie miała dokąd uciec przed dudniącym buczeniem, którego nie rejestrował żaden inny człowiek i żadne urządzenie. Jej jedynym, niechcianym towarzyszem został hałas – inni ludzie mieli już dość zrzędliwej wariatki, która w społeczeństwie miasta Taos figurowała tylko pod nadanym jej prześmiewczo przydomkiem.
Gdy mieszała herbatę, czuła jak fale dźwiękowe przechodzą przez nią na wskroś, wprawiając całe ciało w lekkie drżenie. Ten dzień był wyjątkowo głośny, a jej akurat skończyły się proszki na migrenę.
- A niech was, piekielne pomruki – mamrotała do siebie, nie mogąc skupić wzroku na wytłuszczonych literach z nagłówka gazety. Huk był tak głośny, że druk zdawał się rozsypywać po papierze.
Nie sądziła, by mogła poradzić sobie dziś bez solidnej dawki tabletek nasennych, postanowiła zatem wybrać się do apteki.
Dzień był przeuroczy i słoneczny. Wiedźma z Taos maszerowała sobie dziarsko przez kolejne uliczki, gdy nagle zdała sobie sprawę, że zwyczajowe brzęczenie zakłócane jest przez jakieś inne, wyższe dźwięki.
Krzyki.
Przyspieszyła kroku, w końcu opuszczając rejony przedmieścia. Dopiero tutaj, w żywszej części miasteczka, rozciągnął się przed nią widok, który napełnił jej serce radością.
Ludzie zaścielali ulice, pełzali jak bezbronne robaki. Zasłaniali sobie uszy, rozpaczliwie miotali się po chodnikach, krzycząc do akompaniamentu brzęczenia. Uderzali pięściami w ziemię, wymiotowali pod siebie, krwawili z nosów i ust, płakali, bezsilni wobec diabelskiego hałasu. Nikt nie zwrócił uwagi na staruszkę, która z szerokim uśmiechem i z krokiem pełnym lekkiej gracji omijała wraki ludzi. Dźwięk spustoszył ich w kilka minut, chociaż z nią nie wygrał od lat. Niektórzy podnosili na nią wzrok niemający w sobie zrozumienia i przeprosin. Jeszcze nie potrafili. To nic. Ona uprzejmie kiwała im głową w geście powitania. Od dzisiaj nie było już tylko hałasu. Od dziś miała wielu przyjaciół.
Głosujący – do dzieła! Zapraszamy. Wasze decyzje są na miarę finału .
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
al-szamanka
Recenzent
- Postów: 76
- Skąd: Salzburg
|
Dodane dnia 25-04-2013 22:05 |
|
1.B
2.B
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
julanda
Użytkownik
- Postów: 386
- Skąd: Warszawa
|
Dodane dnia 25-04-2013 22:20 |
|
1. B
2. B
(ale podobają mi się wszystkie
|
"Poezja jest snem śnionym w obecności rozumu." Tommaso Ceva
Dozgonnie wdzięczna Szaremu Kotu zza rzeki o imieniu Szakal...
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
domina02
Użytkownik
|
Dodane dnia 25-04-2013 22:25 |
|
1. B
2. A
|
"Sztuka nie jest kopią realnego świata. Już jedna taka przeklęta rzecz wystarczy" Virginia Woolf
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Magicu
Użytkownik
- Postów: 222
- Skąd: Leverkusen
|
Dodane dnia 26-04-2013 08:54 |
|
1. B
2. B
|
Nie jest najważniejsze, byś był lepszy od innych. Najważniejsze jest, byś był lepszy od samego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Olaf Tumski
Użytkownik
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Usunięty
Gość
|
Dodane dnia 26-04-2013 12:21 |
|
1.B
2.B
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Marxxx
Użytkownik
|
Dodane dnia 26-04-2013 14:27 |
|
1.A
2.B
|
Na horyzoncie topi się słońce...
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
aGRAFka
Użytkownik
|
Dodane dnia 26-04-2013 15:21 |
|
1 A
2 A
|
kto nie dąży do rzeczy niemożliwych nigdy ich nie osiągnie...
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
paniscus
Użytkownik
|
Dodane dnia 28-04-2013 11:30 |
|
1. A
2. B
|
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
Zanim się wypowiesz przeczytaj:http://www.portal-pisarski.pl/forum/viewthread.php?forum_id=13&thread_id=72
paniscus
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
zawsze
Użytkownik
- Postów: 3112
- Skąd: Ciechanów
|
Dodane dnia 28-04-2013 11:38 |
|
B i B! Przy pierwszym "B" czuję inspirację Grą o tron, ale wcale mi to nie wadzi.
|
Jestem wciąż niejasna, niesyta. - A. Osiecka
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
pablovsky
Użytkownik
|
Dodane dnia 28-04-2013 12:04 |
|
Pierwsza para - B
Druga para - A
|
pablo pablovsky vel Zły Zaskroniec - człowiek o niewielu twarzach.
Redaktor naczelny kwartalnika "No czytaj mi, ciociu!"
Publicysta miesięcznika "Jak zostać gangsterem"
Prezes stowarzyszenia "Klub WeSZołego SZampona"
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Leszek Sobeczko
Użytkownik
- Postów: 1303
- Skąd: Rydułtowy
|
Dodane dnia 28-04-2013 13:00 |
|
1 - B
2 - A
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Seweryn
Użytkownik
|
Dodane dnia 28-04-2013 18:54 |
|
1.B
2.A
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Wasyl
Użytkownik
|
Dodane dnia 28-04-2013 20:32 |
|
B
B
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
green
Użytkownik
|
Dodane dnia 28-04-2013 22:18 |
|
A
A
|
Uczeni wyliczyli, że jest tylko jedna szansa na bilion, by zaistniało coś tak całkowicie absurdalnego. Jednak magowie obliczyli, że szanse jedna na bilion sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć.
Terry Pratchett
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Zola111
Recenzent
|
Dodane dnia 28-04-2013 22:54 |
|
1 - B
2 - A
|
zo
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
julass
Użytkownik
- Postów: 1107
- Skąd: Północne Doki
|
Dodane dnia 29-04-2013 01:53 |
|
1A
2B
|
przecinki są homo
_________________________________
Ach, gdyby zamiast być piekłem, świat był ogromną niebiańską odbytnicą...
Lautreamont
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
Wasinka
Użytkownik
|
Dodane dnia 29-04-2013 09:00 |
|
UWAGA, UWAGA! Mamy już finalistów!
Po szlachetnej, pełnej twórczych wizji i radosnych odkryć słownych na arenie pozostali:
KAERO (opowieść B z pary pierwszej; 12 głosów)
MIZANTRUPIA - (opowieść B z pary drugiej; 10 głosów)
Gratulujemy! Brawa i fanfary!
Dziękujemy też tym, którzy w walecznych bojach nie ustępowali pola, krzyżowali dzielnie pióra i nie cofnęli się przed cukrem waniliowym, nietoperzami i falą, czyli:
KOLBERTYNIE i HENRYKINHO.
Dal Was również burza oklasków!
Pora na FINAŁ!!!!
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Głosowanie - pojedynki literackie edycji trzeciej, etap III
|
henrykinho
Użytkownik
|
Dodane dnia 29-04-2013 09:16 |
|
Wypada mi tylko podziękować za organizację konkursu Wasince, głosującym za te ich parę minut wyrwanych niecnie z życia i pogratulować zwycięzcom.
To właśnie czynię Mizantrupia, Kaero - graty! Od siebie obiecuję oddać głos w finale.
|
|
|
Do góry |
|