witaj mede_a, dopiero przed chwilą przeczytałem powyższy i jestem ukontentowany ponieważ poczułem się jakbym był na weselu Twojej córki
, taki szary gość, jestem prawie pewien, że to właśnie ten dzień opisałaś powyżej a jeżeli nie dokładnie to przynajmniej był inspiracją i pięknie wplotłaś tutaj momenty filmowe(pewnie Twoich ulubionych melodramatów) " Rozważnej i (nie)romantycznej"
i "Wichrowych wzgórz", widzę, że lubisz dobre kino i już nie pierwszy raz dajesz temu wyraz w swoich wierszach, ja także jestem kino maniakiem i z nie jednego ekranu już jadłem
ach ta matczyna miłość, trochę zaborcza ale nie ma mocniejszej co? jedno nie daje mi spokoju, dlaczego w ostatnim wersie
Cytat:
bo nikt tak nigdy nie kochał aż za grób ?
jest za grób, a nie po grób? chodzi o to że nie tylko na tym padole ta wielka nieskończona matczyna miłość funkcjonuje, nie na grobie się ona kończy, że ma ona wydźwięk poza światy które znamy, że jest czymś więcej dla zwykłego śmiertelnika?, tak mi się skojarzyło. tak ja to widzę ale może się mylę. już nie zanudzam, pięknie malujesz słowem, ale pewnie już o tym wiesz, tak tylko przypominam
pozdrówki