Ostatnie komentarze Emily
To cielsko wisi w głębinie z taką gracją, że nie sposób tłumaczyć to inaczej niż właśnie przejrzystymi nitkami, które łączą pióro (kałamarnicy) z lustrem (wody).
W tym wierszu podobno coś jest, ale nie umiem powiedzieć, co trzeba zrobić, żeby owo coś zobaczyć.
Cieszę się, że temat ciekawy.
Pozdro!
Hej.
Gadali do mnie dzisiaj na ćwiczeniach z fizjologii o układzie oddechowym, a że gadali bardzo szczegółowo i obrazowo, to przez trzy godziny spędzone na sali czułam każde swoje oskrzelko i pęcherzyk, ruch każdego żebra przy wdechu i wydechu etc. A później jeszcze pani dr pokazała zdjęcie z bronchoskopii czy czegoś tam - widok z góry na oskrzela płatowe prawego płuca rozgałęziające się później w oskrzela segmentowe i płacikowe - trzy studnie, które, im głębiej, tym drobniej podzielone na coraz węższe. Boziu, orgazm estetyczny.
Przepraszam za tę dygresję, przyszła mi do głowy, bo uczepiłam się Twoich rosnących gardłowo oskrzeli, wykrztuszanie się z krwinek etc.
Lubię Twój sposób pisania, a obrazy z tego tekstu trafiają szczególnie, chwytają za gardło, są kalejdoskopowe i posypane, ale podkórnie czuć łączące je niteczki.
Dzięki za ten i do następnego. Pozdro.
Cześć.
Z pewnością sporo pracy przed Tobą. Niemniej jednak - dwa truizmy: każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku, a każdy mistrz był kiedyś początkującym.
Linki wklejone przez Bożenę z pewnością będą pomocne. Mike też ma rację - zamiast wiersza jest płaska, banalna, najeżona czasownikami wyliczanka, która donikąd Czytelnika nie prowadzi.
Dużo czytaj i dużo pisz (w tej kolejności), a z czasem z pewnością będzie lepiej.
Pozdro.
Cześć.
Ze złożeniami przymiotnik+rzeczownik w mianowniku+rzeczownik w dopełniaczu jest trochę problem, bo bardzo łatwo klecić takie metafory jedna za drugą, a złożenie nie zawsze jest fortunne i dobrze brzmi. Myślę, że podniebny taniec samotności to trochę przesada, wygląda niespecjalnie, osobiście mam trudności z wyobrażeniem sobie "tańca samotności", który dodatkowo jest "podniebny".
De facto w pierwszej strofie niefrasobliwie rzuciłaś kilka obrazów, bardzo ogólnych (życie, podróż, kosmos), a później skonstatowałaś, że "takie bywają wielkie tajemnice makrorzeczy". Dla Ciebie zapewne ten wiersz mówi wiele, ale dla mnie, czytelnika nie zaznajomionego z tym, co siedzi w Twojej głowie, to zlepek ogólników, z których wynika niewiele i które praktycznie niczego nie mówią. A szkoda, bo na pewno masz dużo do powiedzenia.
Moim zdaniem wiersz potrzebuje konkretów, haczyków, których ewentualny Czytelnik będzie mógł się uczepić, które do niego przemówią. Ogólniki są ciężkie do udźwignięcia i nieporęczne, niełatwo użyć ich w wierszu tak, żeby pasowały.
Pozdro.
Powitać apeirona na Portalu!
Zacznę od tytułu -
szara codzienność to bardzo zużyte złożenie, "szary" to jeden z pierwszych epitetów, które przychodzą do głowy, kiedy chce się opisać "codzienność" - mało to odkrywcze i niczego nie mówi Czytelnikowi.
Powtarzasz później tę szarość kilkukrotnie w treści, zapewne mając na celu podkreślenie jej - tymczasem przez te powtórki wcale nie widzę bardziej tej szarości, za to jestem nią znużona.
Obrazki, które podsuwasz, są nieskładne, sygnalizujesz je jedynie, zamiast należycie rozwinąć - w jednym wersie mówisz o
tłumie, zaraz przeskakujesz do
wróbli i
kromki chleba. Myślę, że lepiej skupić się na jednym obrazie, opisać go szczegółowo (ale bez przeładowania detalami) i świeżo. Pokazać Czytelnikowi, że rysowany w wierszu obraz jest z jakichś powodów ważny i warto mu się przyjrzeć.
Moim zdaniem poezja powinna być jak najsilniej zindywidualizowana, pisana językiem charakterystycznym dla Autora - aby to osiągnąć, należy walczyć z frazami banalnymi, powtarzanymi wcześniej po wielokroć w tych samych kontekstach. Świeżość (ale bez udziwniania), nowatorstwo (ale bez przekombinowania) etc.
Czytasz poezję? Jakich autorów? Czego uczą Cię ci autorzy? Z jakimi postawami w ich pisaniu się zgadzasz, a z jakimi zupełnie nie? Co Cię inspiruje, a co odrzuca?
Jeśli chrzanię farmazony i pytania powyżej wcale nie spowodują rozwoju Twojego pisania - olej mnie. Ale jeśli mam chociaż odrobinę racji, to może warto mnie posłuchać?
Pozdro.
Cześć.
Zaimki w poezji raczej małą niż wielką literą, wielka litera to domena korespondencji, oczywiście wiersz może być kierowany do konkretnej Osoby, ale wtedy przeważnie pokazuje się go tejże Osobie, pomijając ogół społeczeństwa.
Niestety, już początek tekstu wypada blado, bardzo karkołomna inwersja, która nie wnosi niczego do odbioru frazy, za to męczy i każe wczytywać się w pierwszy wers kilka razy, żeby zrozumieć, o co w ogóle chodzi. Dalej nie jest lepiej, nie masz kontroli nad doborem rekwizytów, nad interpunkcją, nad rymami (się-Cię wygląda jak żywcem wyjęte z kilku piosenek disco-polo), nad niczym, puściłeś wiersz samopas i wiersz wlazł w szkodę jak krowa.
Serdecznie polecam czytanie dużych ilości poezji, starszej i nowszej, klasycystów, barbarzyńców i lingwistów, wszystkiego, co wpadnie Ci w ręce i z lektury czego będziesz mógł wyciągnąć wnioski.
Pozdro.
Boziu, nie zauważyłam, że w pierwszej strofie prócz "potworów" i "otworów" są też "wytwory" i "przetwory", rany, ślepa ja - wobec tego wszystko na siebie wpada, ale jakże ładnie i zgrabnie wpada, już nic nie mówię, jest łał.
Cześć.
Dla mnie początek okej, interesująca metafora z Paryżem jako nabrzmiałym pęcherzem, zgrabnie naturalistyczna.
W ogóle pierwsza i druga strofa okej.
Zawiodła mnie końcówka, wygląda według mnie jak nieprzemyślana, dopisana na szybko, odnoszę wrażenie (być może mylne), że poszłaś na łatwiznę. Szczególnie ten "nowotwór chorego organizmu" - mnożenie bytów (w tym wypadku epitetów) ponad potrzebę szkodzi - "chory" niewiele wnosi, bo skoro "nowotwór", to wiadomo, że organizm zdrowy nie jest.
Dla mnie nie tym razem, chociaż zapowiadało się ładnie.
Pozdro.
Cześć.
Również moim zdaniem nie jest to dobry tekst. Daleko mu do poezji, pociętym na wersy opowiadaniem właściwie też nie jest, prędzej jakimś streszczeniem czy notatką, na podstawie której miałoby dopiero coś powstać. Statyczna wyliczanka, której brakuje polotu i mocy, utarte, płaskie frazy i oczywistości typu "ofiara własnego wesela". Nie ma sensu opowiadać Czytelnikowi, że panna młoda jest "bohaterką tragedii miłosnej" - trzeba to Czytelnikowi POKAZAĆ, i to pokazać tak, żeby szczerze i rzewnie zapłakał.
Interpunkcja miejscami do poprawy.
Nie wiem, czy czytasz jakichś poetów, jeśli nie, to polecam, aczkolwiek nie umiem w tym momencie wskazać, który autor mógłby być ilustracją żywego, intensywnego pisania. Jeśli coś przyjdzie mi do głowy - wrócę.
Pozdro.
Cześć.
Niekonsekwencja w użyciu wielkich liter na początkach wersów - warto byłoby ujednolicić zapis, w tej chwili wygląda to trochę niechlujnie. Podobne poprawki przydałyby się interpunkcji - przecinki raz są, a raz ich nie ma i wygląda to bardziej na niedopatrzenie niż na zamysł.
Pomysł jest interesujący, ale wydaje mi się, że trochę brakło umiejętności potrzebnych do rozwinięcia go. Momentami jest nieco niezgrabnie ("nic nie będzie jak pierwotne" ), a całość - mimo dużej ekspresji przecież - raczej nie porusza, przynajmniej mnie. Spodziewałam się lepszej, bardziej wgniatającej w fotel i łapiącej za gardło puenty, tymczasem przy puencie tekst całkowicie siada.
Wychodzę z wiersza z poczuciem niedosytu.
Pozdro.
Cześć.
Moim zdaniem trochę ryzykownych (nomen omen) karkołomności - "mrużenie ryzyka", "mgła objęć", "nieoświetlone sądy" - no ale ja jestem wielbicielką konkretów.
Zamiast "zapląta" napisałabym "zaplącze", podejrzewam, że obie formy są poprawne, ale odnoszę wrażenie, że ta druga brzmi lepiej.
Nie przyłączę się do zachwytów, nie trafiło do mnie, no ale jeśli nie tym razem, to może którymś z kolejnych
Pozdro.
Fajnie zobaczyć cyferki w słupku tekstów (mimo że - podobnie jak Dyduch - niespecjalnie lubię taki zapis, mam takie jakieś wewnętrzne przekonanie, że jak liczby, to słownie), bo wiadomo, że przeczyta się coś diablo interesującego i wartego uwagi.
Zatrzymałam się na początku - rzeczywiście mam myśleć o potworach
z łóżka zamiast
spod łóżka? Bo najpierw mózg mi się automatycznie zbuntował, że potwory to pod łóżkiem przecież, a później zaczęłam mózg uspokajać, że w łóżku też mogą być.
Fragment ze złamanymi okiennicami i załamywaniem rąk wydaje mi się słabszy, w sensie ta gra nie za bardzo do mnie mówi. Za to glin/glina mówi bardzo, w tym miejscu się odnajduję.
Przy entym czytaniu przyszło mi do głowy, że
potworów trochę wpada na
otworów, ale skoro zauważyłam to dopiero przy entym czytaniu, to pewnie drobiazg.
Dobry, bardzo dobry cykl, czytam sobie, ale nie zawsze się odzywam, teraz akurat mi przyszło do głowy, że fajnie byłoby skrobnąć komentarz.
Pozdro.
Cześć.
Wita się szanownego Nowicjusza na Portalu, zaprasza się do tego, by został jak najdłużej!
Postaram się powiedzieć coś rzeczowego. Zacznę od tytułu - jest tak oczywistym masłem maślanym, że myślę, iż zrobiłeś ten błąd celowo - nie jestem pewna, co ma ten błąd na celu, nie łapię zamysłu, moim zdaniem lepsze wrażenie robiłby tytuł krótszy i prostszy, a tym samym bardziej dobitny - "gorycz" na przykład.
Dalej - niby drobiazg, ale diabeł tkwi w szczegółach - wielokropek to zawsze trzy kropki, warto zadbać, by pod nogami nie plątała się czwarta. A jeśli już jesteśmy przy wielokropkach - jako takie nie są złe, ale są środkiem dosyć pretensjonalnym i warto stosować je oszczędnie i tylko wtedy, kiedy rzeczywiście wydają się niezbędne do wyrażenia zawieszenia czy urwania myśli w połowie (chociaż osobiście do takich celów preferuję myślniki, no ale to ja).
Kolejny drobiazg - literówki - "pogieciona", "milecznie". Możesz je (a także wspomniany wcześniej czterokropek) poprawić po kliknięciu w "Edytuj tekst". Dbanie o poprawność jest jednym z elementów szacunku dla ewentualnego Czytelnika.
Pisanie wierszy jest między innymi szukaniem własnego języka pośród wielu jazgoczących, splecionych ze sobą języków. Myślę, że częścią tych poszukiwań jest unikanie utartych fraz - im częściej będziesz wypadać z kolein kalek językowych, tym lepiej. Na przykład - banalne "strugi deszczu" - "strugi" to najpewniej pierwsze, co przychodzi do głowy, kiedy patrzy się na intensywnie padający deszcz. A gdyby nie zatrzymywać się przy pierwszym skojarzeniu, poszukać głębiej, użyć jakiegoś świeższego określenia?
Na koniec jeszcze rada mniej więcej uniwersalna - czytać. Dużo. Poezji dawnej i współczesnej, rymowanej i białej, klasyków i nie-klasyków, zwracać uwagę na szczegóły, porównywać, wyciągać wnioski. Z autopsji wiem, że takie poszerzanie horyzontów bardzo sprzyja pisaniu.
Na pewno nie powiedziałam o wszystkim, nie poruszyłam np. kwestii rymów, ale mam nadzieję, że pojawi się pod tym tekstem ktoś, kto zna się na rymowaniu lepiej niż ja i zechce podzielić się wiedzą.
Powodzenia!
Ojej, ależ staroć odkopałaś
Może i rzeczywiście dałoby się to napisać od nowa albo rozbudować, ale aktualnie moje pisanie leży bardzo daleko od tego, kompletnie nie umiałabym się w tym odnaleźć.
Dzięki za słówko
Cześć.
Jeśli chodzi o zapis - kilka literówek i błędów ortograficznych i interpunkcyjnych plus braki w spacjach po przecinkach - to niby drobiazgi, ale właśnie drobiazgi i szczegóły są najważniejsze i warto przysiąść nad nimi, żeby tekst był przyjazny potencjalnemu Czytelnikowi.
Z inwersjami trzeba delikatnie, bo są mocnym środkiem, rzucają się w oczy, wyglądają ostentacyjnie. Toteż najlepiej korzystać z nich oszczędnie i w konkretnym celu. Tutaj trochę się tego nazbierało: strachu nić, oczy puste, ciężar wielki etc. - nie wiem jak Ciebie, mnie taki nadmiar męczy i odwraca uwagę od sedna tekstu.
Oklepane rekwizyty w oklepanych kontekstach - płaszcz podszyty lękiem, morze łez etc. - wiadomo, że wszystko już było i nic się nie zrobi z tym, że wszystko już było, ale można to, co już było, ujmować w świeży sposób, bez wpadania w koleiny utartych fraz. Kiedy pozwolisz Czytelnikowi wpaść w te koleiny, Czytelnik uśnie za kierownicą. A przecież nie o to chodzi.
Archaizowane przyimki typu me, swe - wiadomo, to nie jest zabronione, w poezji nie ma rzeczy zabronionych, ale taka forma niekiedy brzmi pretensjonalnie i śmiesznie, warto byłoby na nią uważać.
Ósmy i dziewiąty wers - [i]słowa wypowiedziane w przekleństwie[i/] - niezbyt poprawnie to brzmi.
Nie jest dobrze, treść utonęła w niedociągnięciach warsztatu. No ale wszystko się buduje cegła po cegle - jeśli mogę coś zasugerować: polecam czytanie poezji, dawnej i współczesnej, analizowanie ogromu różnorodnych środków poetyckich, spojrzeń, ujęć - i gdzieś na marginesie klejenie własnego warsztatu i stylu.
Pozdro.