Ostatnie komentarze kresowiak
Msh, Twój styl jest dla mnie tak rozpoznawalny, że nie musiałem sprawdzać autora. Prostota, lekko prozatorska i przewrotne, zaskakujące zakończenie, twarda puenta, skłaniająca do zastanowienia nad siostrzanymi zjawiskami i wadliwą konstrukcją świata. Ryfka nieodłącznie kojarzy mi się z Balladami i romansami Broniewskiego, zapadł mi w pamięć ten wiersz który odnalazłem będąc jeszcze smarkatym dzieckiem i cieszę się, że przywołałeś go do mojej pamięci. Jedyna czepialska sugestia - mam wrażenie, że za wiele tego pieca.
Abi, widząc tytuł, czy raczej jego paradoksalny brak miałem przeczucie, że Cię zaraz spotkam. Kapitalne. Antycypacja przyszłych wydarzeń, postęp oznaczający nowe, niekoniecznie lepsze, zastanowienie nad tym czy błogosławieństwem jest wiedza czy jej brak oraz współczesność w stylu dowolnym. Dajesz czytelnikowi pewną swobodę interpretacji, zahaczając jedynie wstążkami o barierki - które zresztą łatwo przekroczyć, przeskoczyć nad nimi lub się pochylić - to również zależy jednak od poziomu elastyczności czytelnika, tym samym tekst jest elastyczny, zachowując jednakże jednolitą całość - czyli - interpretować poszczególne części można swobodnie, ale tylko w taki sposób, który zapewni ciągłość myśli, ciągłość kompozycji. Czuję się zatem uwięziony w tej swobodzie, która jest tak samo przewrotna jak tytuł. Anyway, jak zawsze przyjemność po mojej stronie.
Podobnie jak Mila uważam, że dorodź/obudź wpadają na siebie zbyt brutalnie. Całość interesująca, aczkolwiek zastanowiłbym się jeszcze nad oazą na pustyni, tekst ma nieco płynny, liquidowy charakter, skoro pojawiają się motywy z dziedziny położnictwa, oazę jednak warto by było zastąpić czymś mniej oczywistym, choćby po to, żeby dać wierszowi trochę nieprzewidywalności.
Hmm, na moje oko za wiele tu zapychaczy, szczególnie od połowy, poprzedzonych jedną, cienką warstwą wyeksploatowanego motywu lustra. Nawet jego fenickość nie ratuje sprawy, przekazałeś kilka strzępkowych myśli w chaotyczny sposób (choć układ tekstu początkowo zadowala oko), forma dialogu, monologu również nie przedstawia się w najlepszym wydaniu - zbyt dużo tu potoczności, stąd wrażenie że wiersz pisano na kolanie, na szybko, bez wprowadzenia późniejszej korekty. Niestety, tym razem się lekko zawiodłem.
Podobają mi się słowotwory, choć wytworzone z prostych myśli niosą za sobą więcej słów niż pozostała treść wiersza tworząca dla nich grunt pod nogami. Zastanawiają mnie puszki z koniczynką - czy jest to odniesienie do czegoś konkretnego (czy takowe puszki rzeczywiście istnieją i zawierają jakąś osobliwą zawartość?) czy też może stanowią metaforę - po prostu. Odstraszyły mnie trochę łzy między stronami pamiętnika, lód pod takimi motywami jest dość kruchy. Plus jednak za zwięzłość przekazu.
Podobnie jak Miladora uważam, że przekaz wiersza nie jest jasny i nie udało mi się zrozumieć o co tak naprawdę chodzi. Nie mniej, choć to dopiero Twoje początki, prawdopodobnie masz potencjał i wiesz jak poprowadzić tekst (w sensie technicznym). Widać, że coś czytasz i że się rozwijasz - jestem ciekawy w jaki sposób będzie przebiegać ta ścieżka. Obserwuję zatem i do następnego!
Hej, ho! Ja do tego co napisała moja poprzedniczka dodam, że powinnaś spróbować przeczytać tekst na głos - pozwoli Ci to na zweryfikowanie na ile forma oraz idący za nią rytm, układ i użycie słów jest wystarczająco łagodna dla uszu czytelnika. tutaj niestety namnożyło się zbyt wiele wyrazów i fraz trudnych do przełknięcia, szczególnie w jednym kawałku np.:
Cytat:
Gdzieś na Lubelszczyźnie
osikami wiązami okolone
pilnowane przez górę tatarską
moknie seledynowe jezioro
W grynszpanowych czeluściach
bije źródło jadeitowej wody
targa przejrzystość a koluchy
pierzchają przed siwą czaplą
em
Nie sil się na słowa, których mało kto używa a tym bardziej zna. Ja na przykład nie wiem co to jest jadeitowy i grynszpan, a nawet jeśli wiem to odnalezienie i wyciągnięcie znaczenia z końca języka nie należy do przyjemnych podczas czytania poezji.
Na razie tyle, wrócę przy następnej okazji, pozdrawiam!
Idziesz klasyką podrzucaną do góry przez własną, małą innowację. Zbliża się to do poezji lingwistycznej, choć bardziej w sensie spętanych ze sobą fantazyjnie wyrażeń niż nowych, nie zużytych jeszcze słów. Z pewnością do zapamiętania, bo nie tylko forma zadziwia, ale i treść. Strumienie świadomości, czy myślowe nieprzystanki to świetna droga do kreowania nowego - nowego w szerokim znaczeniu. Poddając się rzece, jesteśmy czasem w stanie nabrać w usta trochę wody - właśnie to jest nieocenione w korzystaniu z tej autopojawiającej się inspiracji.
Pokochałem rozlane zdanie, takie prawdziwe. Krótkie, swojego rodzaju sentencje zwracające uwagę własną autonomicznością, połączone jednak w jedno ciało i jako to ciało sprawnie funkcjonujące. Wchodząc do twoich tekstów zawsze wiem, że znajdę coś nowego, coś o czym sam bym nie pomyślał.
Oszczędność formy, wylewność treści i znaczeń - w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Teksy wywołuje emocje, empatię i stopniowe zanikanie codzienności, zanikanie normalnej sfery życia, tej regularnej, naznaczonej dobrem i złem. Czuję pogorszenie nastroju, depresję wypływającą poza obszar wiersza, który przedziera się falą do czytelnika. Kim jestem? Co robię? Kim będę za x lat? Czy spotka mnie to i owo? Właśnie zagadkowość i pozorna prostota przemawiają za poszukiwaniem odpowiedzi.
Do następnego, pozdrawiam!
Mariush napisał:
Próby zaistnienia zdziwaczałymi formami czy tytułami w ogóle mnie nie kręcą. Podobnie jak produkcja tekstów na żywioł: autor puszcza niezrozumiały twór pod publikę w nadziei, że czytelnicy pomogą mu zrozumieć o czym pisał.
Myślę tak samo jak Ty biorąc pod uwagę powyższe - być może błędnie zrozumiałeś moje słowa i wyszło na to, że namawiam Cię do skrajnej współczesności. Nigdy! Cenię sobie klasyczne pisanie. Nie zgodzę się jedynie z tym, że czytanie nie jest potrzebne do pisania - oczywiście nie musisz pisać pod dyktando danego stylu czy twórcy ale nie uwierzę, że ktoś kto przeczytał w życiu zaledwie kilka wierszy jest w stanie napisać coś dobrego. Przyjmuję jednak do wiadomości, że mogę się mylić.
Dziękuję za obszerną odpowiedź
Pozdrowienia!
Oho, potrafisz zatem o wiele sprawniej władać słowem niż myślałem po przeczytaniu najnowszego utworu - tam zachowały się resztki maniery początkujących, tutaj udowadniasz że piszesz tak nie dlatego, że nie potrafisz inaczej, tylko dlatego że tak chcesz. Na pewno będę Cię obserwować jako warte uwagi znalezisko (jakkolwiek by to nie brzmiało ma wydźwięk jak najbardziej pozytywny).
Pozdrawiam!
Jak zwykle ciekawie, lekkie zabawy słowne bez uciekania się do szokowania - i dobrze - nie potrzebujesz tego aby przyciągnąć czytelnika. Kolejny dobry kawałek dzisiaj, wprowadza w tajemniczy klimat, osobny, zaznaczony jednak indywidualnością autora. Kapitalny tytuł, szczególnie z oświetleniem.
Niezmiernie mi się spodobał i jednocześnie wprowadził w chwilowe przygnębienie - wyobraziłem sobie ten stan, o którym piszesz i wiem, że nie chciałbym znaleźć się w takim miejscu, w takim położeniu. Utwór ten zbiegł się z przeczytaniem przeze mnie wypowiedzi pewnego młodego, niewiele starszego ode mnie mężczyzny, który od dziesięciu lat boryka się z problemem narkotykowym. Rzeczywiście - z tego co opisywał tam mniej więcej zaczęło wyglądać jego życie.
Ja narkotyki postrzegam z nieco innej strony - jeśli weźmie się raz, drugi, trzeci i nam zasmakuje to już nie ma powrotu. Kiedyś nie rozumiałem tych słów, myślałem że chodzi o staczanie się w dół i właśnie bezpowrotne zniszczenie sobie życia. Okazuje się, że można widzieć to w zupełnie inny sposób. Narkotyk zaczyna przylegać do osoby, jego działanie jest tak niesamowite, iluzoryczne i pozwalające na nieziemskie doznania, że potem wszystko to co kiedyś nas fascynowało, ciekawiło, sprawiało radość jest zaledwie cieniem tego, co było przed. Spacer w gwieździstą noc już tak bardzo nie zachwyca. I to jest ogromna cena jaką się płaci za poznanie, to utracenie raju, analogiczne do biblijnej sytuacji Adama i Ewy.
Stylistycznie bez zastrzeżeń, piszesz sprawnie, ciekawie, posługujesz się oryginalnymi metaforami. Podoba mi się.
Edit: jednak coś bym zmienił - tytuł. Widząc go pomyślałem, że to jakiś grafomański utwór gdzie ktoś wylewa swoje mądrości nie wiedząc tak naprawdę niczego na temat o którym pisze. Okazało się zupełnie na odwrót, jednak nad tytułem można się zastanowić.
Utwór pływa gdzieś na granicy światów oddzielonych płynną, niewidzialną linią. Zderzasz rzeczywistość ze światem zmyślonym, wynikającym jednak z człowieka, tego samego który żyje właśnie w realnym świecie. Skąd pojawiają się zatem owe zmyślenia (a jest nim również Twój utwór)? Z nostalgii, ze wspomnień przywłaszczonych od ludzi z innych epok, z innych współrzędnych geograficznych, z innych stanów umysłu. Zagadką jest to, w jaki sposób się tam przedostajemy i czy jest to przywilej jedynie garstki, czy całego gatunku, jednak zaledwie ta garstka to wyraża.
Rozumiem, że utwór traktuje o czym innym, jednak właśnie takie zastanowienie we mnie wywołał, spełnił więc swoją rolę - poruszył, uwrażliwił na nowe perspektywy. Osobista prośba - Zolu, napisz coś z rymami bo się stęskniłem za takim pisaniem spod Twojej ręki