Ostatnie komentarze MarcinD
StalowyKruk napisał:
Masz jakieś wytłumaczenie dlaczego Liwia była akurat w tym miejscu o tej porze, gdy przechodziła tamtędy Maja?
Owszem mam, chociaż nie ma tego podanego. Cóż, poczytałem sobie dość gruntownie raz jeszcze Twój pierwszy komentarz i cóż, kusi mnie by do tego trochę wrócić, zmienić i pociągnąć dalej, ulegając Twoim sugestiom.
Z jednej strony - uważam tekst za skończony, a z drugiej - od tego właśnie ten Portal jest by dzięki Czytelnikom stawać się lepszym :-). Być może Maja wróci jednak i zakończenie pojawi się dopiero za jakiś czas.
StalowyKruk napisał:
Nie mam nic przeciwko temu, żeby wykończyła ją przeszłość, ale wolałbym żeby rozegrało się to w mniej rozczarowujący sposób. Żeby przeszłość dogryzała sie do niej powoli.
To jest bardzo kuszące. Mogę się zasugerować i wykorzystać ten pomysł
?
Skojarzyło mi się z tym nowym serialem dostepnym w jednym ze streaminów w którym głównym bohaterem jest dziecko, które się rodzi będąc całkowicie niewrażliwym na grawitację. W sumie, dość ciekawa koncepcja.
A Twoje opowiadanie też. Ciekawe, że akurat na tym osiedlu, ciekawe, że akurat w pobliżu wiatrowej farmy. Aż prosi się o nieco większe wyjaśnienie, dlaczego akurat tych dwoje zostało dotkniętych specyficznymi anomaliami. Może zafascynowani technologią zbyt często obserwowali pracę wiatraków, narażając się na miarowe buczenie elektrycznych turbin i wysokiego pola elektromag.? To zostaje tylko i wyłącznie w formie domysłów.
A może tak naprawdę wszystko to jest tylko metaforą dwóch nieszczęśliwych do pewnego momentu ludzi, którzy przez swoją odmienną orientację zmieniają swoje miejsce - jeden wzlatuje ponad innych, drugi upada, by razem uzupełnić się i dać sobie wzajemnie szczęście.
Fajny tekst, dający duże pole do interpretacji.
StalowyKruk napisał:
Jestem rozczarowany i nie jest to pierwszy raz.
Przykro mi, że Cię rozczarowałem. Zdaję sobie sprawę, że zakończenie jest gwałtowne i jakby ucięte nożem, ale konsekwentnie trzymając się Twojego porównania, odpowiednikiem jest raczej rozpoczęcie budowy domu po to by w połowie trwania zaliczyć wizytę inspektorów budowlanych którzy natychmiast cofnęli zgodę na budowę i nakazali wyburzenie.
Rzeczywiście, pokusić by się można o napisanie historii współpracy wampirzycy i policjanta, który odtąd staje się niemal wszechmocny, mając ze sobą taką pomoc. Ale pamiętaj, że wcześniej była historia Mai, którą przedstawiłem w "Dziewczynie...". Tutaj "Legenda" jest bezpośrednią kontynuacją, a tytuł powinien mówić sam za siebie - że nie można tak po prostu odejść. Maja spróbowała to zrobić i została dogoniona przez przeszłość, okazało się, że dla całej organizacji znanej z "Dziewczyny" była błędem i trzeba było to naprawić :-). Myślę, że w przyszłości, gdy wrócę znów za jakiś czas do obu tekstów, połączę te dwa w jeden, dając im więcej spójności - wtedy, mam nadzieję, lepiej zobaczysz elementy, o których mówisz i uznasz że to, co przeczytałeś tutaj, jest dobrym zakończeniem :-).
Hmm, przeczytałem zmienione opowiadanie, przeczytałem Twoje komentarze i tak, masz rację. Tutaj wychodzi na jaw to, że bohaterka nie jest nauczona postaw. To, kim jesteśmy i jak się zachowujemy wynosimy z domu. Ona z tego domu wyniosła to, co wyniosła. Teraz nie widzę samozagłady, a raczej próby reagowania na sytuacje, nie takie jakich oczekuje nasze społeczeństwo - ale właśnie przez takie a nie inne dzieciństwo i wychowanie. Tak czy inaczej - zdania nie zmienię, bardzo dobry tekst :-).
Cytat:
To Cassidy Rousteen.
A kto to jest? Kim ona jest? Bo ja nie wiem, nie mam tego jednoznacznie określone. Z poprzednich zdań wiem jak wygląda. Może jest kucharką, która chce się upewnić że bohater coraz zjadł? A nie, chyba jest uczennicą, taką jak bohater, tyle że lubi się zajmować innymi. Ok, domyśliłem się po czasie. Dobrze, przepraszam, jeśli było to z mojej strony odrobinę złośliwe - nie takie miało być.
Konsekwentnie prowadzisz ciąg dalszy wydarzeń, trzymasz poziom jak przy poprzednich częściach. To dobrze, chce się czytać i czekać na kolejne, zwłaszcza po końcówce zapowiadającej jakiś... przełom?
Uwaga, bo będą mocne słowa. Ale takie mi się nasuwają po przeczytaniu tekstu. W sumie chyba dobrze, bo porusza. Może nie wstrząsa aż, ale porusza.
Samozagłada. Samozapomnienie. Samousprawiedliwienie. Widuję takie kobiety. Tylko w filmach - na szczęście dla mnie i moich przyjaciół. Kobiety które pędzą w alkoholicznym, dragowym, czy innym zapomnieniu. Takie które niszczą otaczające je środowisko, ludzi, świat. I na samym końcu upadlaja się ostatecznie. Nie wiem, na ile prawdy jest w moim komentarzu, na ile prawidłowo odczytałem tekst, ale to była moja pierwsza myśl, pierwsze skojarzenie.
Tekst bardzo dobry, mocny, uderzający, z jasnym (dla mnie) przekazem. Gdzieś tam po drodze były jakieś przecinki których powinno nie być ale w sumie co ja tam więcej ponad własną intuicyję i doświadczenie.
Lubię Twoją prozę. Wiersze również czytam zawsze, ale pod prozą umiem się wypowiedzieć :-).
Cytat:
zabiłeś wszystkich!!!
Nie wszystkich, Liwia żyje ;-).
Hej, nie gniewaj się. To dobry koniec. Czasem nie można uciec. A boję się że tak polubiłem moją bohaterkę, że można by ciągnąć to w nieskończoność. Myślę, że to dobra historia, z dobrym zakończeniem i dobrą długością.
Dokładnie, to nie jest fragment historyczny i konkretny, raczej coś bardziej ogólnego. Ogólne sytuację można pokazać w każdym konflikcie.
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi ;-). Owszem, pożyjemy, zobaczymy. Przyznam, że tutaj zaplanowałem jeszcze jeden odcinek kończący serię, jest już nawet w poczekalni.
Pracuje teraz nad czymś większym i nowym, natomiast w międzyczasie pokażę tutaj kilka odświeżonych dzieł. Przyznam że o wierszach nie myślę, mam ich kilka ale większość z nich nie nadaje się do niczego. Popatrzę czy któraś z moich poezji nadaje się do pokazania :-)
Cytat:
Karolina próbowała wybrać z niezręcznej sytuacji.
Literówka - "wybrnąć" - chyba jedyna, która mi wpadła w oczy na tyle mocno, by o niej wspomnieć. Wcześniej gdzieś jeszcze były jakieś tam przecinki, czy kropki, ale... nie mają większego znaczenia :-).
A poza tym, do bólu niemal przewidywalny koniec, domyśliłem się, jak to się skończy. Tylko... mam też wrażenie, że kompletnie nie ma to znaczenia, odebrałem ten tekst jako dreszczykową historię z humorem, która ma rozbawić. Mam wrażenie, że Karolina, chociaż nie jest to nigdzie napisane wprost, ma niezły ubaw z Dziewczyny - chociaż oczywiście nie da po sobie tego poznać do samego końca, poza jednym momentem uśmiechu:
Cytat:
Karolina uśmiechała się chytrze, lecz na swój sposób miło...
.
Ironiczne, śmieszne, zabawne. Bardzo fajne, chociaż jak wspomniałem, nie zaskakujące.
Gryzie mnie tylko jedna rzecz i od razu przepraszam za obraźliwe określenie w drugim pytaniu: jaki zysk miała Karolina z podstawiania Wodnikowi dziewczyn i czy była to li tylko chęć ograniczenia ilości wioskowych debilek?
Bruliben, zawsze zaglądam i czytam, chociaż nie zawsze zostawię komentarz :-).
Tak... Tylko pamiętaj, że Kamila skąd się wzięła. Jest uciekinierką. Przeszłość zawsze dopada. Prędzej czy później...
Marzenno, policjant i jego partnerka-wampirzyca, czy to może w ogóle wypalić :-D ?
Kazjuno napisał:
Więc jako miłośnik beletrystyki batalistycznej daję Ci najwyższą ocenę.
Dziękuję bardzo :-). Pisząc wojskową beletrystykę bardzo dużo korzystam z sieci oraz Google, wszelkiego rodzaju encyklopedii. Tym bardziej doceniam, że taką ocenę dostaję od miłośnika tematu :-).
Co do wszystkich braków, o których piszesz... Jest to trochę mój umyślny zabieg, by każdy mógł sobie wojnę i jej mechanizmy umiejscowić chociaż mniej więcej tak, jak sobie chce, bo każda wojna podobnie. A co do obecnych wojskowych "Humvee", faktycznie, są wystarczająco odporne, ale pierwsze misje w Somalii pokazały, że w pierwszych wersjach nie były w pełni wystarczająco odporne.
Przeczytałem :-). Ale przyznam szczerze, że nie trafia do mnie ten tekst.
To znaczy nie, źle, wróć. Trafia. Dobry tekst, dobre opowiadanie, dobra historia, nieźle opowiedziana. Ale chyba nie ten rocznik (u mnie). Albo inna muzyka i bohaterzy. Nie moje klimaty. Ale jak napisałem - dobry tekst. Jasne, że chyba nie dotrze do wszystkich.