Winda - MANDRIK
Proza » Inne » Winda
A A A
Wiem wszystko o sobie, właściwie potrafię przewidzieć każdy krok, każde działanie, każdy uśmiech i smutne opuszczenie ust.
Pewność oczywiście przeradza się w zadufanie, które zwalczam, biczując głupie nawyki odcinając im głowy. Czy można tak do końca być pewnym siebie?

Jestem inny i niewiele obliczalny, co jest głupim stwierdzeniem, próbującym udowodnić to, iż nie można przewidzieć ani postępków, ani też działań.
Uważam, że można, tylko trzeba działać twardo i zdecydowanie, wymagać torując sobie drogę pośród degrengolady współczesności.

- Pan do góry? – usłyszałem pytanie, głupie bo głupie, w końcu stałem przy windzie na parterze.
Wyjąłem dłoń z kieszeni i zwiesiłem wzdłuż spodni.
Nikt nie wiedział, co mnie czeka za chwilę. Oto wsiadłem do windy, do tej ciasnej kabinki, dusznej i niepewnej, pełnej rozgadanych ludzi, potu, głupich dyskusji, zaciśniętych ścian i luster.
Nienawidziłem luster i swojego odbicia, otyłej twarzy, szarej skóry i siwiejących kosmyków.
O tej porze nie powinno być wielu pasażerów, bo zwykle do drugiego piętra jedzie windą tylko sprzątaczka, dopiero na kolejnych przystankach kabina się wypełni.

Anna wsiądzie na czwartym, a między szóstym i ósmym powinno znowu być pusto i wtedy będę z nią sam.

Jestem właściwie zupełnie zwykłym obywatelem, korzystającym z windy. Nie zwracam uwagi, gdy ktoś źle na mnie spojrzy, nie ukrywam też, że mam swoje, czasem może i głupie racje, pełne niepewności i pewności siebie i tego wszystkiego, co łączy ludzi i dzieli. Uważam także, iż filozofia przypadkowego dotyku pozwala przypadkowo być za blisko i zarazem za daleko, co przeczy teorii zamierzonego zwarcia, prowadzącego do ukształtowania się szaleństwa, podobnego do niespodziewanego trzęsienia ziemi.

Na trzecim piętrze weszło wiele osób rozgadanych, wnoszących zapachy perfum, wód po goleniu, a także potu. Diabelska mieszanka owinęła mi nos na tyle skutecznie, że spojrzałem w lustro. Oczywiście zobaczyłem otyłą twarz o szarej skórze i siwiejących kosmykach.
Najgorsze było to, że poczułem ruch zaciskający ścianek windy, powodujący zawsze zbyt wyraźne skurcze tchawicy. Kaszlnąłem więc zapobiegawczo kilka razy, ściągając na siebie spojrzenia niektórych współpasażerów, oczywiście wyłącznie tych, którzy akurat nie zajmowali się wzajemnym ocieraniem o siebie, wynikającym ze szczególnego ścisku panującego wewnątrz kabiny.

Mama bardzo często mawiała: „Wituś, nie zawracaj mi głowy”.
Bawiłem się więc sam, pchałem umieszczonego na patyku wielkiego koguta, a drewniany ptak poruszał skrzydłami do rytmu obracających się kółek.
- Kukuryku - wołałem do mijających mnie ludzi, którzy patrzyli z uśmiechem na mój rajd z kogutkiem pomiędzy spacerowiczami. Ja zaś popychałem zabawkę, będąc absolutnie przekonany sprawiania wszystkim spotykanym nieukrywanej przyjemność.

Zbliżało się czwarte piętro.
Ścisk w pudełku windy zdominował wymieszany zapach wszystkich jadących i właśnie dlatego nie zerkałem ani w lustro, ani też w oczy współpasażerów.

Delikatnie dotknąłem w kieszeni płaszcza długiego noża.
Półkoliste ostrze prowadziło mój palec po cienkim metalu, tak niebywale ostrym, że gdybym tylko docisnął opuszek, kieszeń wypełniłaby czerwona, tak bardzo czerwona krew.
Wiem wszystko o sobie, właściwie potrafię przewidzieć każdy krok, każde działanie, każdy uśmiech i smutne opuszczenie ust.
Pewność oczywiście przeradza się w zadufanie, które zwalczam biczując głupie nawyki i odcinając im głowy. Ale czy można, tak do końca być zupełnie pewnym siebie?
Zdaję sobie sprawę z nieomylności faktów, z tego, że jestem najzupełniej inny i nie obliczalny, co jest często głupim stwierdzeniem, próbującym udowodnić samemu sobie to, iż nie można w moim wypadku przewidzieć żadnych działań.
- Uważam, że można, tylko trzeba być na tyle twardym i zdecydowanym, by najwięcej wymagać od siebie i wyłącznie sobie torować drogę tak pokręconą pośród współczesnej degrengolady.

Anna zapewne wsiądzie na czwartym piętrze, a między szóstym i ósmym będziemy prawdopodobnie zupełnie sami.
W tym momencie pomyślałem, że dobrze by było do tego czasu coś zrobić z lustrem, które bezmyślnie odbijało wszystko, nie zastanawiając się nad celowością zapamiętywania w swoim wnętrzu kolejnych twarzy. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć idei tego beznadziejnie głupiego rejestratora, istniejącego tylko po to, by śledzić wnętrze pomieszczenia, potem przeminąć wraz z wysiadającymi i zaraz potem skupiać się na wsiadających.

Czy lustro zarejestruje moje spotkanie z Anna?
Czy pokaże odbicie czerwonej krwi, wytworzonej poprzez ruch noża?

Wsunąłem wolniutko dłoń do kieszeni i delikatnie pogładziłem opuszkiem niesamowicie ostrą stal.
Przypomniałem sobie, jak ojciec dał mi w dupę za to, że z kogutkiem wjechałem pomiędzy nieznajomych, ale bardzo poważnych facetów. Chciałem ich rozweselić, gdyż stali z nadzwyczaj smutnymi minami, dodatkowo przysłaniając oczy szkłem okularów.
- Kukuryku – zawołałem w kierunku smutnych facetów.
- Śmiejesz się ze śmierci Stalina? – zapytał jeden z nich i kucnął, patrząc mi prosto w oczy.
-Kukuryku – odpowiedziałem, pchając patyk na kółkach, co powodowało ruch drewnianych skrzydeł.
- To idiota – mruknął, wstając i obciągnął skórzany płaszcz.
To niepochlebne stwierdzenie właściwie mnie uratowało.
Niestety, ojciec był innego zdania.

Na czwartym piętrze winda stanęła na trochę dłużej, drzwi rozsunęły się i wszyscy wysiedli. Zostałem sam. Patrzyłem w rozwarty otwór, w oddech korytarza podnieconego dziurą wejścia, czekałem w napięciu, aż z oddali w przestrzeni, pojawi się Anna i stukając obcasami, wejdzie do windy.
Dotknąłem w kieszeni stalowego ostrza, sprawdzając, czy w swojej cudownej smukłości jest absolutnie gotowe do powolnego wsunięcia między kobiece żebra.
- Boże – szepnąłem w kierunku otwartych drzwi. – Jeżeli jesteś, daj znak, odpowiedz mi, dlaczego jestem skazany na walkę lustrem, wąskimi kabinami, dlaczego obarczasz mnie problemami wielu pięter, zapachu potu, a także ostrego noża, i oczywiście Anny?

Do windy weszła starsza kobieta i natychmiast obejrzała mnie od stóp do głowy.
- Czy to pan napada w windzie? – zapytała z dziwnym uśmiechem.
Przycisnąłem ostrze noża, opuszek palca przewędrował wzdłuż długiego metalu.
" Boże, co za rozkosz" – czułem przypływ nadziei, że to nie koniec przygody, że Anna zaraz wejdzie i dokonam aktu ostatecznego.
- Tak – odpowiedziałem zdecydowanie.
- Bingo! – stwierdziła. – Właśnie po to jeżdżę windami od tygodnia, by w końcu zostać napadniętą.
Winda ruszyła.
Nie wiem, dlaczego nie wsiadła Anna.
Powinna była zjawić się w drzwiach czwartego pietra, chyba że coś pomyliłem, ale wiem teraz więcej o sobie, nareszcie potrafię przewidzieć każdy swój ruch, zamierzony uśmiech i smutne opuszczenie ust.
Pewność oczywiście przerodzi się w zadufanie, co i tak zwalczę biczując głupie nawyki i odcinając im głowy.
Czy można jednak, tak zupełnie do końca, być absolutnie pewnym siebie?

Winda przyspiesza.
Dotykam noża w kieszeni, który został przeznaczony wyłącznie dla Anny.
Nie mam już wyjścia, nie mogę niczego cofnąć, niczego oddalić, obłęd wszedł do windy po to, by nią jeździć i odbijać się w lustrze.
Na szóstym piętrze kobieta wysiadła. Wyglądała na rozczarowaną.

Często nocą, kiedy już wszyscy śpią, chodzę uliczkami pośród budynków.
Dorosły człowiek z teczką i kogutkiem? Dziwne.
Dlaczego właściwie miałoby kogokolwiek obchodzić, czy pcham kogutka, czy nie, czy drewniany ptak macha skrzydłami do rytmu obracających się drewnianych kółek?
- Kukuryku – wołam wtedy co jakiś czas, podwijając płaszcz, by nie pobrudzić jego skraju w błocie powstałym po niedawnym deszczu.

I wtedy Anna wychodzi zza budynku, patrzy ze zdziwieniem to na mnie, to na kogutka.
- Czy to pana pies? – pyta z dziwnym uśmiechem.
- Według pani to pies? – udaję zdziwienie, ale tylko po to, by podtrzymać rozmowę.
- Chyba nie – stwierdza Anna i uśmiech znika z jej ust. Zostaje zastąpiony zakłopotaniem.
- To zapewne kogucik? – pyta, zadowolona z siebie.
- Kogutek – poprawiam z lekką niechęcią.
- A jak Pan na niego woła? – pyta, jeszcze bardziej zadowolona.
- Kukuryku! Kukuryku! – pieję, jak umiem.
Anna zanosi się kryształowym, perlistym śmiechem, przestępując z nogi na nogę, a ten śmiech odbity od wszystkich ścian, zupełnie jak od luster, wędruje do góry i na dół po wszystkich piętrach pobliskiego budynku.

I właśnie ten uśmiech spowodował zakup noża.
To wtedy wyobraziłem sobie, jak wykrawam Annie brzegi ust, powiększając jej uśmiech do niepojętych rozmiarów, dając w ten sposób możliwość objęcia nim wielu pięter.

Stuk.. stuk.. stuk.. – to obcasy nadchodzącej kobiety, ostre i punktowe.
Podniosłem głowę, zerkając nieprzytomnie to w lewo, to w prawo.
- Panie prezesie! – Sekretarka szarpała mnie za ramię.
Spojrzałem, nie rozumiejąc.
– Panie prezesie, proszę się obudzić! Przyszła pani Anna. Czy może już wejść?


KONIEC
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
MANDRIK · dnia 19.11.2010 08:30 · Czytań: 908 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 9
Komentarze
peggy dnia 19.11.2010 08:41
spodobalo mi sie podszycie dzisiejszego pana prezesa dzieciecymi wspomnieniami - kogutek kiedys, kogutek dzis, wcale nie sen. ciekawe czy annie dane bedzie mimo wszystko jeszcze troche pozyc...
pozdrawiam
Wasinka dnia 19.11.2010 09:44
Czytałam z zainteresowaniem. Ciekawy pomysł z powtórzeniami określonych myśli, skojarzeń. Widać, jak dzieciństwo buduje skwapliwie w nas demony, kogutek dobrze wpleciony w kontekst. Nieźle budujesz napięcie, przez "relacjonowanie" stanu umysłu bohatera. Czuć emocje, czuć szaleństwo. Klimat jest.
Warto podreperować interpunkcję i ewentualne niezgrabnostki.
Pozdrowienia słoneczne zostawiam.
Miladora dnia 19.11.2010 13:15
Bardzo dobre opowiadanie, Mandrik.
I według mnie powinno znaleźć się w kategorii "psychologiczne".
Zresztą umiejętnie posługujesz się tymi środkami, stopniując napięcie w kolejnych odsłonach i wplatając dziecięce wspomnienia, co wszystko razem prowadzi do zaskakującego finału.
Jakże skomplikowana jest psychika ludzka i ile może ukrywać w sobie...
Ładnie to pokazałeś, o ile "ładnie" jest tu właściwym słowem.

Masz trochę błędów - literówek, powtórzeń, czasem niezbyt dobrze zastosowanych słów, no i nieco interpunkcji do poprawki.
Sugerowałabym przejrzeć tekst pod tym kątem, bo to naprawdę bardzo dobre opowiadanie, z klimatem, i szkoda byłoby zostawić je bez poprawek.
Gdybyś chciał, mogę wypunktować te omsknięcia.

Pozdrawiam
Krzysztof Suchomski dnia 19.11.2010 22:37
Ha! Podobało się. W ogóle i w szczególe. Nie wsiadłbym z Tobą do windy, ale jak masz coś jeszcze w tym stylu, to chętnie poczytam.
Pozdrawiam :)
MANDRIK dnia 20.11.2010 21:19
Miladora, bardzo prosze.
kazda uwaga jest dla mnie b. wazna
dziekuje i pozdrawiam
M
Miladora dnia 21.11.2010 00:48
Mandrik, jesteś pewny, że o to Ci chodziło? :D

- które zwalczam(,) biczując głupie nawyki – (,) znaczy dodaj przecinek

- Jestem inny i niewiele obliczalny – nieobliczalny albo mało przewidywalny, sugeruję:
- Jestem inny i mało przewidywalny - albo:
- Jestem inny i w zasadzie/często nieobliczalny,

- Nikt nie wiedział(,) co mnie czeka za chwilę.

- Anna wsiądzie na czwartym, a między szóstym i ósmym powinno znowu być pusto i wtedy będę (z nią) sam(.) – zmieniłabym „z Anną”, bo wpadają na siebie

- wnoszących zapachy i perfum i wód po goleniu, (a) także potu. – pozbywasz się 3-go „i”

- Najgorsze było to, że poczułem ruch zaciskający ścianek windy, powodujący zawsze zbyt wyraźne skurcze tchawicy. – sugeruję:
- Najgorsze było to, że poczułem ruch zaciskających się ścianek windy, co powodowało u mnie zawsze wyraźne skurcze tchawicy. (nie masz dwóch imiesłowów wpadających na siebie)
- co (spowodowało) natychmiast dookólne spojrzenia – powt., a „dookólne” jest dość niezręczne, może:
- Kaszlnąłem zapobiegawczo kilka razy, ściągając na siebie natychmiast spojrzenia niektórych współpasażerów,

- Mama bardzo często mawiała - Wituś nie zawracaj głowy. – to cytat:
- Mama bardzo często mawiała: „Wituś nie zawracaj głowy”.

- Bawiłem się więc zwykle (zupełnie) sam, - „sam” i tak znaczy „zupełnie sam” , usuń „zupełnie”

- Kukuryku()- wołałem do mijających mnie ludzi – () dodaj spację

- Ja zaś pchałem zabawkę (na patyku) – zbędne dopowiedzenie, do kosza

- absolutnie przekonany, że sprawiam spotykanym – unikaj przypadkowych rymów, może „przechodniom”, zwłaszcza że poniżej masz znowu rym „opanowany”

- Ścisk w pudełku windy został opanowany wymieszanym zapachem wszystkich jadących. – trochę niezręczne, może:
- Ścisk w pudełku windy zdominował wymieszany zapach wszystkich jadących.

- Delikatnie dotknąłem, w kieszeni płaszcza, długiego noża. – bez przecinków

- Półkoliste ostrze prowadziło (mój) palec po cienkim metalu, (tak) niebywale ostrym, że gdybym tylko docisnął opuszek, kieszeń wypełniłaby czerwona i (tak) bardzo wymarzona krew. – bez przecinka po „metalu”, „mój” bym usunęła, powt. „tak” zmieniła na – „czerwień, jakże wymarzonej przeze mnie krwi”. (nie ma rymu „czerwona/wymarzona”)
- (Ale) czy można tak do końca być zupełnie pewnym siebie? – tu bym dodała

- z tego(,) że jestem najzupełniej inny i (niewiele obliczalny), co jest często głupim stwierdzeniem, próbującym udowodnić samemu sobie – zmiana podobnie jak na początku, choć możesz teraz trochę inaczej

- co jest często głupim stwierdzeniem, (próbującym udowodnić samemu sobie) to, iż nie można, w moim wypadku, przewidzieć ani (postępków, ani też działań). – postępki to działania, sugeruję:
- co jest często głupim stwierdzeniem, za pomocą którego próbuję udowodnić samemu sobie to, iż nie można w moim wypadku przewidzieć żadnych działań.

- Uważam, że można oraz tylko trzeba być na tyle twardym i zdecydowanym, by wymagać od siebie szczególnie i torować wyłącznie sobie drogę pokręconą pośród degrengolady współczesności. – rozjaśniłabym stylistycznie:
- Uważam, że można, tylko trzeba być na tyle twardym i zdecydowanym, by najwięcej wymagać od siebie i wyłącznie sobie torować drogę tak pokręconą pośród współczesnej degrengolady.

- między szóstym i siódmym, będziemy – bez przec.

- W tym momencie pomyślałem, (że) dobrze by było do tego czasu

- celowością gromadzenia/zrozumieć przeznaczenia – rym, jakieś słowo do zmiany
- Nigdy nie potrafiłem zrozumieć (przeznaczenia) tego beznadziejnie głupiego (rejestratora), istniejącego tylko po to, by (zarejestrować) – sugeruję:
- Nigdy nie potrafiłem zrozumieć idei tego beznadziejnie głupiego rejestratora, istniejącego tylko po to, by śledzić

- pomieszczenia, (potem) (przeminąć) wraz z wysiadającymi i zaraz (potem) skupiać się na (wsiadającymi). – literówka, powt. i błąd gramatyczny, popraw:
- pomieszczenia, następnie przeminąć wraz z wysiadającymi i zaraz potem skupić się na wsiadających.

- Czy rejestrator zarejestruje moje spotkanie z Anną? – powt. „Czy lustro zarejestruje…”

- Przypomniałem sobie, jak ojciec dał mi w dupę, za to że z kogutkiem – przesuń przecinek „w dupę za to, że”

- smutnymi minami/ciemnymi okularami – rym w prozie to dysonans, sugeruję:
- smutnymi minami, dodatkowo przysłaniając oczy ciemnym szkłem okularów, i nosili skórzane płaszcze.

- Śmiejesz się ze śmierci Stalina? – zapytał jeden z nich i kucnął(,) patrząc mi prosto w oczy.
-Kukuryku – odpowiedziałem(,) pchając patyk na kółkach, co powodowało ruch drewnianych skrzydeł.
- To idiota – powiedział(,) wstając(,) i obciągnął skórzany płaszcz.

- Na czwartym (piętrze), winda stanęła (na) trochę dłużej,

- aż z oddali(,) w przestrzeni(,) pojawi się Anna i(,) stukając obcasami, by wejść do windy. – zdanie niespójne, popraw:
- aż z oddali, w przestrzeni, pojawi się Anna i, stukając obcasami, wejdzie do windy.

- Dotknąłem w kieszeni stalowego ostrza(,) sprawdzając, czy jest absolutnie gotowe, w swojej cudownej smukłości (uszykowanej nad podziw), do powolnego wsuwania pomiędzy kobiece żebra? – stylistyka, sugeruję:
- Dotknąłem w kieszeni stalowego ostrza, sprawdzając, czy w swojej cudownej smukłości jest absolutnie gotowe do powolnego wsunięcia między kobiece żebra.

- (Bożę) – szepnąłem w kierunku otwartych drzwi(.) – Jeżeli jesteś, daj znak, odpowiedz mi, dlaczego jestem skazany na walkę z lustrem, z wąskimi (kabinami), dlaczego obarczasz mnie (problemami) wielu pięter, zapachu potu, a także ostrego noża(,) i oczywiście Anny? – rym, popraw:
- Boże – szepnąłem w kierunku otwartych drzwi. – Jeżeli jesteś, daj znak, odpowiedz mi, dlaczego jestem skazany na walkę z lustrem, wąskimi kabinami, dlaczego obarczasz mnie problemem wielu pięter, zapachu potu, a także ostrego noża, i oczywiście Anny?

– Boże, co za rozkosz – czułem przypływ nadziei, że to nie koniec przygody, że Anna zaraz wejdzie i dokonam aktu ostatecznego. – w zasadzie jako myśl-odczucie to w cudzysłowie i bez myślnika – „Boże, co za rozkosz…” – Czułem przypływ…

- Bingo! – stwierdziła(.) – (W)łaśnie po to jeżdżę windami od tygodnia, by w końcu zostać (w końcu napadniętą). – powt. usuń, daj „zostać napadnięta.”

- Powinna była zjawić się w drzwiach na czwartym, chyba że pomyliłem piętra, - sugeruję:
- Powinna była zjawić się w drzwiach czwartego piętra, chyba że coś pomyliłem,

- przewidzieć każdy swój ruch, każde swoje działanie, każdy zamierzony uśmiech i każde smutne opuszczenie ust. – zetnij trochę tych „każdych”, może:
- przewidzieć każdy swój ruch, postępek, zamierzony uśmiech i każde smutne opuszczenie ust.
- działanie/zadufanie – rym, dlatego dałam „postępek” powyżej

- co i tak zwalczę(,) biczując głupie

- nie mogę nic cofnąć, nic oddalić, obłęd wszedł – niczego cofnąć, niczego oddalić

- Na szóstym, kobieta wysiadła, wyglądała na rozczarowaną. – sugeruję:
- Na szóstym piętrze kobieta wysiadła. Wyglądała na rozczarowaną.

- Często nocą, chodzę uliczkami pomiędzy budynkami, - rym, daj:
- Często nocą, kiedy już wszyscy śpią, chodzę uliczkami pośród budynków.

- Dorosły człowiek z teczką i kogutkiem, dziwne? – sugeruję:
- Dorosły człowiek z teczką i kogutkiem? Dziwne…
- Czy to właściwie kogokolwiek obchodzi, czy pcham kogutka, czy drewniany ptak macha – za dużo „czy”, sugeruję:
- Dlaczego właściwie miałoby to kogokolwiek obchodzić, czy pcham kogutka, i czy…

- wołam wtedy co jakiś czas(,) podwijając płaszcz,

- podwijając płaszcz, by nie pobrudzić narożników w błocie, powstałym po niedawnego deszczu. – zmień:
- podwijając płaszcz, by nie pobrudzić jego skraju w błocie powstałym po niedawnego deszczu.

- To zapewne kogucik? – pyta(,) zadowolona z siebie.
- Kogutek – (porawiam) z lekką niechęcią. (poprawiam)
- A jak (Pan) na niego woła? – pyta(,) jeszcze bardziej zadowolona. (pan)
- Kukuryku! Kukuryku! – pieję(,) jak umiem.

- Anna zanosi (się) kryształowym śmiechem, przestępuje z nogi na nogę i perli (się), a ten śmiech odbity od wszystkich ścian, zupełnie jak od luster, - zmieniłabym szyk:
- Anna zanosi się kryształowym, perlistym śmiechem, przestępuje z nogi na nogę, a ten śmiech, odbity od wszystkich ścian, zupełnie jak od luster, wędruje do góry i na dół po wszystkich piętrach pobliskiego budynku.

- I właśnie ten uśmiech spowodował zakup noża.
I właśnie wtedy – powt, sugeruję – „To wtedy wyobraziłem…”
- powiększając jej (śmiech) do niepojętych rozmiarów, dając w ten sposób możliwość objęcia (olbrzymim uśmiechem) wielu pięter. – powt. sugestia:
- powiększając jej uśmiech do niepojętych rozmiarów, dając w ten sposób możliwość objęcia nim wielu pięter.

Stuk.. stuk.. stuk.. – to obcasy nadchodzącej kobiety, ostre i punktowe. – 3 kropki i:
Stuk… Stuk… Stuk… - To obcasy…
Podniosłem głowę(,) zerkając nieprzytomnie to w lewo, to w prawo.
- Panie prezesie(!) – (S)ekretarka szarpała mnie za ramię.
Spojrzałem(,) nie rozumiejąc.
– Panie prezesie, proszę się obudzić(!) Przyszła pani Anna. Czy może już wejść? – to jedna i ta sama kwestia, dlatego w tej samej linijce.


Obożeboże… po co ja się pchałam do tablicy?! :O

PS. Skopiuj to sobie i poprawiaj na oryginale, a potem wymień teksty. ;)
A teraz uciekam. :D
Miladora dnia 21.11.2010 00:52
"Oż w morde!" - jakby powiedział Bassoonio... :bigeek:

Mam nadzieję, że nie posądzisz mnie o złośliwość. :(
szara eminencja dnia 21.11.2010 02:09
Cytat:
Anna wsiądzie na czwartym, a między szóstym i ósmym powinno znowu być pusto i wtedy będę sam z Anną.


i kilka akapitów dalej:

Cytat:
Anna zapewne wsiądzie na czwartym piętrze, a między szóstym i siódmym, będziemy prawdopodobnie zupełnie sami.



Bożę – szepnąłem w kierunku otwartych drzwi

Boże


Nie wiem co wyłapała Mila, ja tylko tyle ;)

Czy mi się podobało?
Nie wiem.
Raczej nie moje klimaty, choć czyta się dość lekko.

pozdrawiam
MANDRIK dnia 29.11.2010 21:31
UFFFFFFFFFFFFF!!!
Chyba wszystko poprawiłem.
Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:64
Najnowszy:ivonna