Urodziny - Stan
Proza » Miniatura » Urodziny
A A A

Rok jest przede wszystkim zjawiskiem astronomicznym - kula ziemska okrąża słońce w 365 dni i sześć godzin. Na ziemi objawia się zmianami pór roku, a dla nas są to okresy, którymi mierzymy czas od narodzin do chwili obecnej. Niby nic wielkiego - upłynął jeszcze jeden rok naszego życia.. A jednak!..  W dzieciństwie oczekujemy tego dnia z wielką niecierpliwością, bo oznacza, że stajemy się starsi, więcej nam wolno i jak kamień milowy wyznacza te wielkie zmiany w naszym życiu - pójście do szkoły, ukończenie szkoły, początek szkoły średniej, szesnaście lat i pierwsze oczarowania tą jedną, jedyną, albo tym jedynym; osiemnaście lat i formalne wejście w świat dorosłych. Najpierw czas się ciągnie, jakby przechodził przez kałużę gęstej smoły i z wielkim trudem robił następny krok. Ale przychodzi ten moment, kiedy zauważamy, że czas już nie idzie, zaczyna biec, rozpędza się, biegnie, aż wreszcie pędzi, jak oszalały. Oznacza to, że dożyliśmy takiego wieku, kiedy pamięta się to, czego dzieci uczą się na lekcjach historii.

Urodziłem się w czasie wojny - II wojny światowej. To dawno. Niewiele dzieci rodziło się w tamtym okresie. To nie był czas miłości. Urodziłem się na samym początku lata, w dniach, kiedy po wiosennym przebudzeniu przyroda dojrzewa i przekwitnięte kwiaty przemieniają się w owoce i nasiona, zapowiadając nowe życie. Ale wtedy był to rok klęski hitlerowców pod Stalingradem, zaraz po moim urodzeniu rozgorzała największa bitwa pancerna pod Kurskiem, a wojska alianckie wylądowały na Sycylii. Był to rok zapowiadający klęskę Niemiec, ale wojna miała trwać jeszcze długie dwa lata. Dwa lata i wiele milionów rodzin opłakujących swoich bliskich.

Rodzice z moim prawie dwuletnim wówczas bratem, mieszkali na skraju miasteczka w maleńkim domku otoczonym ogródkiem i odgrodzonym od sąsiadów drewnianym płotem, w którym ubytki uzupełniane były kawałkami zbitych desek. Ta część miasteczka zabudowana była właśnie takimi domkami z małymi ogródkami od frontu i większym ogrodem-sadem na tyłach.

Pierwsze bóle porodowe u mojej mamy pojawiły się późnym wieczorem, a właściwie już w nocy, kiedy mój braciszek spał w kołysce, tuż przy łóżku rodziców z dwoma palcami w buzi, a ojciec gotowy do spania posprawdzał jeszcze zamknięcia okien i drzwi. Mama nic nie powiedziała ojcu o bólach. Miała nadzieję, że przetrzyma do świtu, była to przecież jedna z najkrótszych nocy w roku, ciepła i rozgwieżdżona noc ostatnich dni czerwca. Kiedy jednak bóle nasiliły się i stały się coraz częstsze, obudziła śpiącego już ojca i poprzez ten ból wypisany na twarzy zdobyła się na coś w rodzaju uśmiechu, jakby chciała w ten sposób usprawiedliwić się i przeprosić, że budzi męża w nocy: - Słuchaj mój drogi, ja będę rodzić.

Ojciec zerwał się z łóżka, pocałował żonę w czoło, spytał czy wytrzyma pół godziny i wciągnął spodnie na nocną koszule. Wiedział już, co robić. Akuszerka Witkowa mieszkała o kilkanaście posesji i dwie ulice dalej. Mama popatrzyła na ojca i głosem, w którym brzmiał tłumiony ból, poprosiła go o założenie ciemnej koszuli. W ten sposób będzie w nocy mniej widoczny. Obowiązywała godzina policyjna, a jej nieprzestrzeganie zagrożone było natychmiastowym rozstrzelaniem.

Ojciec wyszedł z domu starannie zamykając drzwi za sobą i upewniając się, czy światło lampy nie przedostaje się na zewnątrz. To też było karalne - obowiązywało zaciemnienie. Mama poprawiła się na łóżku i starając się oddychać spokojnie oczekiwała następnego ataku bólu. Mój braciszek otworzył na chwilę oczy przebudzony tym całym zamieszaniem, wydobył z siebie urwany dźwięk, mogący oznaczać zarówno początek płaczu, jak i okrzyk protestu na znak, że ktoś ośmiela się go budzić. Śpiący i zrezygnowany przewrócił się tylko na drugi bok, wsadził do buzi inne dwa palce i zasnął. Nie wiedział jeszcze, że oto właśnie kończy się jego panowanie, jako księcia-jedynaka i nadchodzi epoka dzielenia się uwagą mamy i zabawami z ojcem.

Nagle, w tę ciszę letniej nocy wdarł się ostry krzyk, tłumiony nieco szybami i czarnym papierem zaciemniającym okna: - Halt! Halt!.. Za chwilę pojedynczy strzał… Znowu cisza i… - cała seria, jakby ktoś nagle puścił w ruch bardzo głośną maszynę do szycia. I cisza…

Nie wiem, jak się truchleje. Nie wiem również, czy serce może zamrzeć, ale mama właśnie tak opisywało swój stan w tamtym momencie. Strzelali przecież chwilę tylko po wyjściu męża, ojca tego, który miał się właśnie narodzić i tego w kołysce. Wyobraziła sobie, że została sama w czasie porodu, a później z tym dwojgiem maluchów w czasach, kiedy zapewnienie tylko chleba rodzinie było wielkim sukcesem. A przy tym mama chyba bardzo kochała ojca. To było widoczne nawet wtedy, kiedy obydwoje poruszali się z trudem, a ja od dłuższego już czasu miałem własną rodzinę.

Ojciec wrócił z akuszerką po kilkunastu minutach. Poród odbył się szczęśliwie. Urodziłem się o ósmej rano, ale przedtem ojciec zobaczył Sawickiego, sąsiada mieszkającego trzy posesje dalej. Leżał przed naszym domem pod słupem telegraficznym w kałuży stężałej już krwi.

Kiedykolwiek obchodzę urodziny, ta historia wraca do mnie. Co rok, za każdym obrotem ziemi dookoła słońca.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Stan · dnia 25.07.2014 16:34 · Czytań: 593 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 8
Komentarze
al-szamanka dnia 27.07.2014 10:38 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Kiedy jed­nak bóle na­si­li­ły się i stały się coraz częst­sze, obu­dzi­ła śpią­ce­go już ojca i po­przez ten ból wy­pi­sa­ny na twa­rzy zdo­by­ła się na coś w ro­dza­ju uśmie­chu, jakby chcia­ła w ten spo­sób uspra­wie­dli­wić się i prze­pro­sić

za dużo tego się, nadużywasz go w wielu zdaniach
Cytat:
ale mama wła­śnie tak opi­sy­wa­ło(a) swój stan w tam­tym mo­men­cie.

zapominasz często trzeciej kropki w wielokropku

Lubię teksty wspominkowe pod warunkiem, że mają specyficzny, ujmujący mnie klimat.
Twój taki właśnie jest.
Przeczytałam z przyjemnością, pomimo że całość dzieje się w ciężkich czasach.
Cytat:
A przy tym mama chyba bar­dzo ko­cha­ła ojca. To było wi­docz­ne nawet wtedy, kiedy oby­dwo­je po­ru­sza­li się z tru­dem, a ja od dłuż­sze­go już czasu mia­łem wła­sną ro­dzi­nę.

Rozrzewniające, ale chyba w takim kontekście już mi nie pasuje.
Dobry debiut.

Pozdrawiam:)
Stan dnia 29.07.2014 23:43
Serdeczne dzięki. Jesteś prawdziwą Szamanką. Wprawdzie trochę się zaczerwieniłem ze wstydu, czytając Twoje uwagi, ale to mi tylko pomoże. Niestety, ale w moim otoczeniu nie ma nikogo, kto potrafiłby czytać moje teksty z taką wrażliwością językową. Sam tego nie widzę. Prawdopodobnie z powodu zaangażowania emocjonalnego w to, co piszę.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Stan
P.S. Zapraszam do przeczytania "Rosjanki".
Stan
zajacanka dnia 30.07.2014 00:03
Nie mogło mnie zabraknąć pod takim tekstem.
Wzruszająco, tkliwie, tęsknie. Bardzo na TAK! :)
Bardzo udany debiut tutaj, na PP.

Minimalnie zwróciłam uwagę na powtórzenia ze szkołą:
Cytat:
pój­ście do szko­ły, ukoń­cze­nie szko­ły, po­czą­tek szko­ły śred­niej, szes­na­ście lat

może:
pójście do szkoły, jej ukończenie, początek średniej,

Albo tutaj:
Cytat:
że czas już nie idzie, za­czy­na biec, roz­pę­dza się, bie­gnie, aż wresz­cie pędzi, jak osza­la­ły


Czas tez może gnać, zasuwać, drałować itd.
Przejrzyj słownik synonimów :)

Bardzo lubię wspominkowe teksty, szczególnie z trudnych czasów wojny.
Poproszę o więcej :)

Baw się dobrze na PP :)

Pozdrawiam
A.
Dobra Cobra dnia 30.07.2014 15:41
Bardzo udany debiut!


Pozdrawiam,

DoCo

Ps. Chciałbabym przeczytać Rosjankę, o której piszesz, ale...nigdzie jej nie widzę;)
Stan dnia 30.07.2014 21:42
Dziękuję Wszystkim za uwagi. Rosjanka w poczekalni. Proszę o cierpliwość i życzę miłej lektury.
natsup2104 dnia 30.07.2014 21:44 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo mi się podoba. Forma monologu jest bardzo ożywiona i nasycona emocjami. Jednocześnie tekst sprawia również wrażenie gawędy - bardzo dobry zatem pod kątem genologicznym. :)
lech dnia 08.08.2014 19:13 Ocena: Świetne!
Stan - lubię Twoje pisanie, jest takie ciepłe, domowe i bezpieczne. Mam nadzieję, że podzielisz się z nami większą ilością swojej twórczości. Zapisuję się na stałego czytelnika. Pozdrawiam i witam na Portalu.
amsa dnia 09.08.2014 17:06
Stan - z zainteresowaniem przeczytałam, bardzo ładna miniatura, nostalgiczna, zanurzona w przeszłości, wspomnieniach rodzinnych i własnych, w historii. Piszesz bardzo obrazowo, nastrojowo. Masz nieco powtórzeń których można uniknąć, zastąpić synonimami, ale to kwestia dopracowania (chodzi mi o ból, ojciec, ze szkołą też można pokombinować). Bardzo mi się podoba wstęp, rozmyślania o czasie i jak go odbieramy, ładnie zamknąłeś opowiadanie, umiejętnie wplotłeś ważną scenę, która choć nie dotyczy bezpośrednio Twojego życia, w jakiś sposób jest związana z narodzinami.

Pozdrawiam

B)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Wiktor Orzel
08/05/2024 15:23
Fajnie się czytało, taka sobie zgrabna i całkiem zabawna… »
Zbigniew Szczypek
08/05/2024 09:56
Zdzisławie Podobało mi się Twoje opowiadanie/wspomnienie.… »
Wiktor Orzel
08/05/2024 09:45
Wstęp ma skoczy i fajny rytm, ale od tego momentu coś się… »
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty