Pewnego razu Sowa postanowiła ugotować zupę .Siedziała w dziupli i gotowała .

Gotowała i gotowała ,aż po całym lesie rozniósł się wspaniały zapach .

Całkiem niedaleko przechadzała się po lesie Puma .

Pomyślała -" Cóż to za wspaniały zapach " - i znęcona zapachem poszła pod drzewo .

- O Sówko , daj mi miseczkę twojej zupy jarzynowej .

- Nie dam ci ,jeszcze się gotuje .

- Więc sama sobie wezmę .

I zaczęła się wspinać po korze drzewa.

Wspinała się, wspinała i - kiedy prawie była na szczycie - spadła.

Obiła się troszeczkę , więc przyczajona usiadła w krzakach .

Tymczasem w stawie siedział krokodyl i wszystko słyszał .Poszedł więc pod drzewo .

- Hm ,jak pięknie pachnie ,poczęstuj mnie Sowo .

- Nie dam ci .

Krokodyl wyszczerzył zęby ,zaczął chrząkać ,fukać ,parskać ,ale nie mógł wejść na drzewo .

Miał za krótkie nogi .Poczłapał z powrotem do stawu .

Całkiem niedaleko była polana ,a na niej w środku lasu pasła się krowa .Do niej też doleciał wyśmienity zapach.

" Mu ,co tak pięknie pachnie ? "

- Mu ,Sowo ,jeśli gotujesz coś pysznego ,daj mi kapeczkę .

- Nie będzie ci smakować ,krowy nie jedzą zup.

Krowa odwróciła się obrażona .

Sowa wyciągnęła chochelkę i zaczęła próbować zupę .Tymczasem z lasu przyszła Lama .

- Sowo  daj mi trochę zupy .

- To moja zupa - odpowiedziała Sowa .

Lama się rozzłościła ,rozpędziła i tak mocno stuknęła w drzewo ,że garnek się zachwiał i spadł na dół.

Cała zupa się wylała ,wszystkie pyszne jarzyny upadły na trawę.

- O ! Oo ! - krzyczała Sowa.

Lama natomiast zjadła troszeczkę .Z krzaków wyskoczyła Puma i też się najadła .

Kawałek kalafiora potoczył się do stawu .Krokodyl zjadł go ze smakiem.

- Muu... - zamuczała Krowa i zerwała postronek .Pobiegła szybko pod drzewo i zaczęła zjadać resztki.

- Moja zupa ! Moja zupa ! - krzyczała Sowa.