Pisała do niego list, ósmy w tym miesiącu. Kreśliła kolejne słowa, które uparcie nie chciały się trzymać wyznaczonych linii. Im większe targały nią emocje, tym jej pismo stawało się mniej wyraźne, litery większe i bardziej krzywe. Co jakiś czas muskała palcami lampkę wina, stojącą obok kartki, podnosiła ją do ust, lecz tylko dotykała wargami zimnego szkła, nie upijając ani kropli.
Kochany mój…
Ile to już będzie? Czy dwa tygodnie temu nie minął piąty rok? Przecież tą datę ma wyrytą w sercu, nigdy by jej nie zapomniała. Ostatnio jednak ma problemy z orientacją w czasie. Ale to dwa tygodnie temu zamknęła się sama w pokoju, drzwi zastawiła fotelem, zasunęła żaluzje w oknach i wyciągnęła dwie butelki wina?
To dwa tygodnie temu rozsypała wszystkie fotografie, na których jest jego twarz, wokół siebie i moczyła je obficie łzami? To dwa tygodnie temu krzyczała histerycznie, gdy mąż chciał wejść do pokoju, to w jego stronę płynęły te wszystkie okrutne przekleństwa?
Tak, dwa tygodnie temu zasnęła około piątej rano, kompletnie pijana, w towarzystwie dwóch pustych butelek po winie, wśród mokrych od łez fotografii, z rozmazanym tuszem pod zmęczonymi oczami.
To dwa tygodnie temu, jedenastego marca, po raz piąty pękło jej serce.
Jestem trochę bledsza, trochę bardziej milcząca. Jak ta Pawlikowska-Jasnorzewska dobrze mnie zna!
Lecz nie widziałam Cię już nie od miesiąca, a od sześćdziesięciu miesięcy…
W pracy dobrze. Z mężem żyjemy obok siebie, czasami ze sobą rozmawiamy. Czasami dotyka mnie swoim naskórkiem. Staram się ukryć obrzydzenie.
Asia chce jechać na wycieczkę w Tatry. Z klasą. Kategorycznie jej zabroniłam. Historia przecież tak bardzo lubi się powtarzać. Ja nie chcę, żeby moja historia powtórzyła się komukolwiek. Szczególnie komuś, kogo kocham tak bardzo, jak ją, krew z mojej krwi, ciało z mojego ciała.
Mąż chce, żebym zaczęła chodzić do psychologa. Przecież mi nic nie dolega. Ja tylko czasami muszę się wypłakać. W ciszy i spokoju, tylko z Tobą.
Daj znać, co u Ciebie, martwię się.
Podniosła lampkę do ust, wypiła parę łyków wina. Wstała spokojnie, poszła do kuchni, wyciągnęła z lodówki kawałek żółtego sera i odkroiła sobie plasterek. Zwinęła go w rulonik, zamaczała w majonezie i zjadła. Spojrzała na zegarek. Asia z Tomkiem wrócą zaraz od znajomych, mąż za pół godziny wróci z pracy, powinna zrobić jakąś kolację.
Poczuła, jak opuszczają ją naraz wszelkie siły. Nie, nie mogła znów ich zawieść. Przecież ich kocha. Jej najukochańsze dzieciątka, oczka w głowie, gwiazdki na niebie.
No i mąż.
Nie, nie zamknie się znów w pokoju, nie wypije do końca tej butelki wina i nie zamieni z rodziną ani słowa. Przygotuje im kolację, porozmawia z nimi, później włączy film na DVD i obejrzą go wszyscy, jak szczęśliwa rodzina, którą przecież są.
Szybkim krokiem wróciła do pokoju, pochyliła się nad kartką i dokończyła list.
Przygotuję nadziewane papryki, które tak lubisz. Pamiętasz, uwielbiałeś kiedy je robiłam, szczególnie, że robiłam je głównie dlatego, żeby sprawić Ci przyjemność. W zamian za to, później Ty sprawiałeś przyjemność mnie…
Długopis zadrżał jej w dłoni. Wciągnęła ze świstem powietrze i patrzyła na kartkę spod przymrużonych powiek. Dopisała jeszcze kilka zdań po czym złożyła list, włożyła go do koperty, zaadresowała i schowała do szafki.
Spoczął pośród tysiąca niewysłanych listów.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt