Zakon Scor - kozik
A A A
Od autora: Po długiej przerwie od pisania, naściboliłem jakieś tam opowiadanko, ale nie jestem zadowolony ;( dałbym sobie ocenę 3/10 :<
Z resztą oceńce sami. Objętość opowiadania: nieco ponad 2 str A4, Times New Roman 12.

Ludzie Zakonu Scor napadli na małą wioskę, w której od wielu lat ukrywał się jego były członek – Carey, zwany też Skałą. Zakon Scor był jedną z najpotężniejszych niezależnych organizacji militarnych w tym rejonie świata. Królestwo Khazara było całkowicie od niego uzależnione, a w trzech innych miał znaczące wpływy. Można powiedzieć, że ukrytą ręką Scor rządzili tym regionem.

Jeźdźcy siekli mieczami ciała wieśniaków i rozbijali im głowy buzdyganami. Nie oszczędzali nikogo. Ginęli starcy, kobiety a nawet małe dzieci. Przywódca napastników rozkazał splądrować wioskę z żywności a następnie spalić każdą chałupę.

Carey kątem oka dostrzegł, że ostatni chłopi padają jak muchy. Nie mógł się temu dziwić, skoro żaden z nich nigdy nie dzierżył w ręce miecza. Na polu walki pozostał on sam. Jako jedyny mieszkaniec wioski umiał biegle posługiwać się ostrzem.

Żal mu było tych niewinnych ludzi. To właśnie oni zaoferowali mu pomoc, kiedy siedem lat temu jako włóczęga przemierzał świat. Pragnął jak najszybciej wydostać się z obszaru wpływów zakonu. Zdawało mu się, że w przeciągu tego odcinka czasu jego dezercja przedawniła się. Jednak czasem budził się w nocy zlany zimnym potem, przypominając sobie desperacką ucieczkę przed ścigającymi go kawalerzystami. Cudem wtedy uniknął śmierci.

Teraz był pewien, że jego czas właśnie nadszedł. Pokonał wielu wrogów, jednak w końcu obalili go na plecy i zablokowali kończyny. Jeden z żołnierzy przytknął mu klingę do gardła.

Wioska przypominała pogorzelisko. Dookoła płonęły drewniane konstrukcje, ziemie upstrzyły plamy krwi i szczątki ludzkich ciał. Żołnierze gwałcili jeszcze żywą młodą chłopkę. Śmiali się przy tym głośno, jakby to była świetna zabawa. Careya ogarnęła nienawiść tak wielka, jak wielka była jego bezradność. Granielu, daj mi moc, bym mógł ich pozabijać! Pomyślał.

- W końcu cię znaleźliśmy! - Przywódca oddziału zdjął kaptur i światu ukazała się paskudna twarz, poorana starymi bliznami. Oprawca na jednym oku miał czarną opaskę. Zdejmował ją tylko wtedy, kiedy sytuacja na polu bitwy była bardzo poważna. O potędze jego lewego oka krążyły legendy po okolicznych krainach.

- Dokończ, co zacząłeś, Mefisie! - Carey odchylił głowę do tyłu w oczekiwaniu na ostateczny cios w szyję.

- Wolałbym jednak, żebyś mówił do mnie, Bestio. Może najpierw się zabawimy? Co, chłopaki?

Zakapturzeni mężczyźni w czarnych strojach skinęli z zadowoleniem.

- Panie, splądrowaliśmy całą żywność. Nikt nie przeżył. Jednak nie znaleźliśmy artefaktu. - Jeden z oficerów złożył raport Mefisowi, który ciągle trzymał miecz tuż nad gardłem Careya.

- Spokojnie, Bonn. Igła nie była dużym przedmiotem. Sądzę, że kiedy Skała zorientował się, kto napadł na jego wioskę, dobrze ją ukrył. Prawda, Carey? - Mężczyzna kopnął w brzuch leżącego.

Gniew wzbierał się w Careyu. Po doznanym szoku powoli dochodził do siebie i zdawał sobie sprawę, że właśnie stracił wszystko. Przez ostatnie lata wiódł, mogło się wydawać, zwykłe chłopskie życie. Jednak był szczęśliwszy niż kiedykolwiek. Według lokalnego obrządku poślubił jedną z tutejszych młodych kobiet. Niedawno dowiedział się, że po długich staraniach zaszła w ciążę. Teraz jej zmasakrowane ciało leżało gdzieś w zgliszczach. Granielu, zrobię wszystko, czego będziesz ode mnie chciał! Pozwól mi tylko się zemścić!

- Daj mi sztylet. - Mefis zwrócił się do najbliższego żołnierza. Spróbujemy się trochę zabawić. Ciekawe jak długo wytrzyma, kiedy na żywca będziemy przeszukiwać jego trzewia. - W powietrzu rozniósł się charczący śmiech oprawców.

Oddasz mi wszystko? W głowie Careya rozległ się obcy głos. Tak, wszystko. Tylko daj mi szansę.

Mefis klęknął przed Careyem i rozpruł jego tunikę. Przejechał lekko ostrzem po brzuchu, zostawiając na nim krwawą smugę.

Wtedy powietrze zawirowało. Kłąb czarnego dymu nadleciał znikąd i zatrzymał się w powietrzu. Uformował się w sylwetkę czarnego anioła z wielkimi opierzonymi skrzydłami na plecach. Czas zwolnił. Sztylet Mefisa poruszał się tak wolno, że całe wieki zajęłoby mu rozcięcie brzucha Skały. Anioł opadł powoli i zatrzymał się nad leżącym Careyem, który dostrzegł niecodzienne anomalia, jednak jego zmysły funkcjonowały jak w normalnych warunkach. Graniel zwrócił się bezpośrednio do niego, nie zwracając uwagi na ludzi wokół. Żołnierze zachowywali się, jak w spowolnionym tempie. Zupełnie jakby znalazł się w innym wymiarze czasu.

- Oddasz mi wszystko? - Anioł zadał pytanie nie poruszając ustami.

- Tak. - Carey nie rozumiał, co się dzieje, ale instynkt nakazywał mu tak odpowiedzieć.

Graniel był dziwnym tworem. Z jednej strony dokładnie było widać jego twarz i ubiór, jednak z drugiej nie dało się ich opisać ludzkimi słowami. Carey zapamiętał tylko jeden szczegół. Coś na kształt ludzkich włosów wyrastało z głowy Graniela i tworzyło dookoła istoty magiczną aurę.

Od dziecka wychowany był w wierze, że stworzenia duchowe istnieją, jednak to był pierwszy raz, kiedy doświadczył ich obecności na własnej skórze.

- Żądam twej duszy. - Graniel dotknął palcem szyi pod jego prawym uchem. Silnie mrowienie przeszyła jego ciało, a w miejscu, którego dotknął anioł pojawił się tam tajemniczy znak.

Istota zniknął, a czas wrócił do swojego normalnego rytmu. Sztylet kierowany przez Mefisa nagle przyspieszył i wbił się do połowy ostrza w brzuch Skały. Carey krzyknął z bólu i momentalnie wróciła do niego wszelka nienawiść i gniew. Oczy przysłoniła mu czerń. Widział tylko kontury, ale doskonale orientował się w przestrzeni.

Poruszył ręką i z nadludzką siłą odrzucił za siebie człowieka, którzy stał mu na dłoniach. Lewą pięścią przyłożył Mefisowi i wyrwał z ciała sztylet. Rana w okamgnieniu zabliźniła się. Dwóch żołnierzy, którzy jeszcze chwilę temu bardzo dobrze się bawili, teraz nie wiedzieli co się dzieje. Carey z szybkością błyskawicy wbił jednemu sztylet w oko, a drugiemu skręcił kark.

Zakonnicy, którzy wałęsali się po pobojowisku połapali się w sytuacji i szybko zaatakowali. Skała wyciągnął w ich kierunku otwarte dłonie, z których wystrzeliły kamienne iglice. Wbijały się w ciała nacierających jak nóż wbija się w masło.

Mefis otrząsnął się po ciosie. Zerwał opaskę i ukazał światu swe potężne oko. Gałka organu mieniła się wszystkimi kolorami, a zamiast źrenicy w centrum osadzony był kryształ, który również zmieniał kolory, w zależności od tego, jakiej energii używała Bestia.

Przeraźliwy krzyk Careya przedarł się przez gęste od dymu powietrze. Wszyscy, którzy nie zdołali uciec padli w starciu z nim. Na plecy Skały nacierał Mefis z kolejnym atakiem. Na jego ostrzu skrzyły błyskawice. Wypuścił je z sykiem w kierunku Careya, który nie zdążył umknąć. Trafiony w bark, upadł na ziemię. Rana nie zdołała się tak szybko wyleczyć, ale wcale jej nie czuł. Natarcie trwało nadal. Zakonnik i Carey tańczyli, unikając i atakując się raz po raz. W końcu Carey rozwinął skrzydła, które pojawiły mu się na plecach i uniósł się w powietrze.

- To niesamowite! - rzucił Mefis. - Jak udało ci się w tak krótkim czasie uzyskać taką moc? - Po reakcji Bestii, można było się domyśleć, że jest zaskoczony. - Ostatni raz zdjąłem opaskę trzy lata temu, podczas naszej ekspedycji w Trollowych Górach.

- Czy zatem powinienem się czuć zaszczycony?

Mefis uśmiechnął się złowieszczo.

- Tak, bracie. Czuj się zaszczycony.

Wycelował miecz w Careya i strzelił w niego wężową błyskawicą. Piorun wił się i skręcał, ale Skale udało się go pochwycić. Szarpnął rękami i ciało Mefisa poderwało się z ziemi w jego kierunku. W dłoni Careya pojawiło się czarne jak najciemniejsza noc ostrze i wbił je w ciało Bestii. Cios okazał się nieskuteczny. Sylwetka Mefisa rozwiała się, a Carey poczuł nacisk na plecach. Jego ciało przeszył ból, jakiego nigdy dotąd nie czuł. Wydał nieludzki dźwięk, który przeszywając powietrze zabijał każdą istotę, znajdującą się w promieniu wielu mil od miejsca walki. Stracił równowagę i upadał na ziemię, z uczepionym jego pleców Mefisem.

- To koniec. - wróg szepnął mu do ucha. Pchał gałkę miecza coraz mocniej, a ostrze coraz bardziej zagłębiało się w ciało Careya, aż przebiło go na wylot. - Jesteś żałosny. Nie mam pojęcia, jaką moc zdobyłeś, ale teraz to nie ma znaczenia.

Skała uderzył o ziemię, a Mefis uskoczył i z odległości kilku kroków spoglądał na przeciwnika.

- Tak sądzisz? - Carey zdołał odwrócić się na plecy. Skrzydła zniknęły, kiedy Mefis wbił mu miecz w plecy, co znacznie ułatwiło zadanie. - Dotknij swojej szyi.

Bestia przejechał palcami po karku i na opuszkach poczuł coś wilgotnego.

- Ha, ha. To tylko zadrapanie.

- Tak sądzisz? - Carey uśmiechnął się, mimo że był ledwo żywy. Wyciągnął otwartą dłoń w stronę Mefisa i zacisnął ją. - Dare me vita.

Mafis złapał się na kark, jakby nie mógł oddychać. Walczył przez chwilę choć o odrobinę powietrza. W końcu opadł na kolana. W miarę jak Mefis opadał z sił, życie wracało do Careya, a jego rany goiły się coraz szybciej.

Chwilę później na placu bitwy został tylko on. Stał i przyglądał się nieżywej już Bestii. Nie miał pojęcia, skąd wiedział jak używać mocy, którą podarował mu Graniel. Te ruchy i słowa pojawiły się same. Jak instynkt rządził życiem zwierzęcia, tak również teraz rządził postawą Careya.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
kozik · dnia 08.03.2015 09:48 · Czytań: 560 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Heisenberg dnia 08.03.2015 20:27
Też nie byłbym szczególnie zadowolony, bo fabuła tekstu jest niczym specjalnym, prosta (niestety w negatywnym sensie - banalna) historia - ktoś robi komuś krzywdę, skrzywdzony ktoś chce się zemścić, zaprzedaje swoją duszę i mści się za pomocą nadprzyrodzonych mocy. Ale cała otoczka, "Zacon Scor", bohaterowie opowiadania - to wydaje się całkiem ciekawie i zgrabnie wymyślone.

To samo, co z fabułą, jest ze stylem - pół na pół. Niektóre fragmenty płynnie się czyta, inne trochę zgrzytają i wyglądają na niedopracowane.

Opowiadanie nie jest ani bardzo dobre, ani wybitnie złe. Każe czekać na kolejne tekst Autora.

Pozdrowienia
kozik dnia 08.03.2015 22:09
Wiem, że fabuła nie jest ciekawa, bo ciężko jest zawrzeć coś interesującego w małej objętości. A na razie nie mam zamiaru pisać dłuższych opowiadań, gdyż chcę popracować nad warsztatem. Czyli nad płynną narracją, w miarę ogarniętymi opisami (przyrody lub też bitew), kreacją postaci itp.
Będę dodawał zazwyczaj krótkie, na dwie lub trzy strony opowiadania związane z tym bohaterem xd. Zobaczymy czy z czasem będzie widać poprawę, na co liczę :)

Dziękuję za opinię.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty