Patrzę na papierosa zawsze nim odpalę, wzdycham, i ogniem go, wsys, i wysys. Kręci głową ta na przystanku, nie podoba się, że ja tu, z nim, a nie za przystankiem. Kiwam głową tak, żeby widziała, w górę i w dół.
- Mógłby pan..
- Nie mógłbym – przerywam.
Ludzie mówią i mówią ale nic nie mówią. Są jak gąsieniczki, które recytują alfabet, jak zabawki na przycisk, które paplą zgodnie z instrukcją. Minie chwila nim zrozumie, pod nosem coś chrząknie, ale obydwoje wiemy, że wróci do domu szczęśliwsza.
Bo wkurwiona. Teoretycznie nie wiem co powie do Zenka, ale teoria może mnie w kant, więc powie tak: Zenek, przed robotą też palisz na przystanku? Zenek nie rozumie, bo Zenek jest prosty, lubi piwo żubr i czerwone wajsroje. Palisz na przystanku? Zenek zapije odpowiedź puszką, jednak oczy wpatrzone weń wyduszą mu z wnętrza: nie.
Zenek otwiera trzeciego, ona w kuchni myśli, o mnie myśli, tak myśli, że czkawkę mam. Bierze telefon i dzwoni do Marysi. W słuchawce nic, cisza. Próbuje jeszcze raz, głucho. Zenek, krzyczy, weź no, coś z telefonem. Zenek nie zna się na telefonach. Pralkę mógłby rozkręcić, telewizor, pilot, ale nie telefon. Nie działa, mówi Zenek, na gwarancje idź oddaj.
Wchodzi do salonu i widzi mnie, za kontuarem. Kumulują się w niej te wszystkie za i przeciw. Niedowierza, że ten papieros z przystanka aż tu wylądował.
- W czym mogę pomóc?
- Telefon chciałam na gwarancje oddać.
- Poproszę fakturę zakupu, i kartę gwarancyjną.
No, nie wzięła ze sobą. Odesłałem ją do domu.
Tylko teraz ja myślę o niej, bo jak to tak, dwa razy głową kiwać do jednej osoby?
2.
Kiedy późne lato przechodzi we wczesną jesień, ten okres, kiedy jedna noc dzieli od przyjemnego ciepła do nieprzyjemnego zimna, wtedy Margus złapał się na tym, że kontempluje na siódmym piętrze bloku, na nie swoim balkonie, pijąc herbatę za nie swoje pieniądze. O czym myśli? Sam nie wie, ale miasto stąd wyglądało ładniej niż z dołu, puściej, i cóż, mógł się tym patosem w końcu najeść, bo u siebie na pierwszym piętrze perspektywę miał raczej bladą.
Bo tak to jest na wysokości. Ludzie wchodzą na szczyty, by stamtąd zobaczyć skąd przyszli. Ta chwila, kiedy na górze nikt nic nie mówi, tylko patrzy. W ekran swojego smartfona oczywiście, żeby uwiecznić tę całość po horyzont, tak właśnie czuł się Margus sięgając wzrokiem aż po kominy elektrociepłowni. Rejestrował naturalnie, oczami, gdyż jego smartfon nie uwieczniał jakością Apple, a raczej starej Nokii, której megapiksele zniekształcały krajobraz, wbijając tło w małe kratki.
Margus złapał się na tym, że tak naprawdę nic nie widzi. Stał tak na siódmym piętrze i wór złożony z wody, krwi i DNA, był tylko pośrednikiem dla swoich oczu. Przywlókł je tu, niby po coś, ale po co?
Dopił herbatę, i wrócił do środka. Na podłodze wylegiwały się dwa koty. Jeden czarny, z białym pyszczkiem, drugi biały w rudozłote plamki. Micia i Felek, rodzeństwo, które nie przepada za sobą, i Margus, który nie przepada za nimi dwoma. I stał tak patrząc na nie, i nie wiedział, czy wrócić na balkon, czy tu, z nimi położyć się i zasnąć.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt