Prawie na pewno... - Bartek091991
Proza » Obyczajowe » Prawie na pewno...
A A A

– Masza jest w Holandii – powiedział detektyw.

Łukasz słuchał tych słów jak rażony gromem. Widział poruszające się usta śledczego Andrzeja, czuł jego zanieczyszczony tytoniem oddech. Widział pokrytą sześciodniowym zarostem szyję, na końcu której krtań poruszała się podług wypowiadanych słów.

Ale słów nie słyszał. Odkąd „Maszka” (tak ją nazywał) zniknęła, żył jakby na kredyt- w zawieszeniu i na niby. Słuchał ludzi, ale ich nie słyszał. Jadł, ale nie czuł nic poza głodem. Oddychał, ale nie czuł ulgi. Wszystko było jakieś rozmyte, bez znaczenia, tak jakby wszelka radość zniknęła razem z tą prężną, figlarną czarnulką, która od dwóch lat nadawała sens jego życiu. Aż do piętnastego grudnia. Dwanaście i pół miesiąca temu (bez połowy tygodnia), sens jego życia zniknął bezpowrotnie, opuszczając znienacka mieszkanie i nie pozostawiając nawet strzępu wiadomości. Nie było jej już ponad rok. Najpierw tego nie rozumiał. Potem nie mógł z tym żyć.

Słowa detektywa wyrwały go z marazmu po raz pierwszy od wielu, wielu godzin (bo to na godziny przeliczał ostatnio dni). Oczy zapłonęły mu wściekłą ciekawością.

– Jak to?! – wyksztusił. – Przecież mówiłeś, że Niemcy, albo Ukraina. Że jej paszport zostawił tam ślad! Wzięli ją z dokumentami, mówiłem ci!

-Bo zostawił- rzeczowo odparł Andrzej Rudy, z zawodu detektyw, a ogólnie brunet. – To było tylko miejsce przerzutu. Teraz prawie na pewno przebywa w Holandii – dodał, rzucając na biurko plik kartek z podoczepianymi zdjęciami. – Według moich informacji jest gdzieś w sąsiedztwie portu Rotterdam. Pewnie przerzucili ją drogą wodną.

– Co ro znaczy „prawie na pewno?!” – krzyczał już, dobrze pamiętając jak niedawno Rudy wysłał go do Liverpoolu tylko po to, żeby pooglądał tępo angielskie statki. „Maszki” już dawno w Anglii nie było. Bezwiednie zapalił fajkę z paczki „ExtraMocnych”. Ta, która teraz tliła się pomiędzy jego wargami, była dziesiątą, licząc od dziesiątej rano. Spojrzał na zegarek. Była trzynasta. Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mu, że będzie jarał „Extrasy” z taką częstotliwością, popukałby się w czoło.

– Prawie, bo prawie – beznamiętnie odparł Andrzej, odpalając swojego papierosa. – Jak zawsze, nie?

Łukasz podrapał się w brodę.. Z nadzieją pomyślał, że spróbować nie zaszkodzi. Przecież ciągle kochał „Maszkę” i tylko ją. Próbował innych, ale nic z tego nie wychodziło. Najwyżej będzie tak źle jak dotąd. Bo gorzej już być nie mogło.

– Masz jakiś namiar? – zapytał Rudego, opadając na kanapę. Gdy siadał, potrącił leżącą na niej popielniczkę. Popiół i kurz zasyfiły obicie, ale miał to gdzieś. Teraz liczyła się tylko ta mała bordowa karteczka, wyciągnięta przez Rudego z wewnętrznej kieszeni. Łukasz chwycił ją z impetem.

– Pijnacker?

-Tak- Rudy zaciągnął się głęboko. – Tak się nazywa to miejsce.

-To w Rotterdamie?

– Nie – spokojnie odparł detektyw, ignorując rozszerzające się ze zdziwienia źrenice klienta. – To miasteczko obok. Kod 2640-2643 – dodał z dziwnym uśmieszkiem. Dobrze wiedział, że akurat kod pocztowy jest Łukaszowi potrzebny jak prosiakowi limuzyna.

– Jadę – głos Łukasza brzmiał jak zza grobu, ale klient Rudego miał tak zawsze, gdy czymś się przejmował. Suchość w ustach wzrastała u niego proporcjonalnie do ekscytacji.

– Nie masz roboty?

– Mam. Zadzwonię do szefa – powiedział wyciągając telefon. Nie bał się reakcji starego pana Karewicza. Jego przełożony wiedział dokładnie o jego wielomiesięcznych zmaganiach z losem. O poszukiwaniach, upadkach nadziei i wznieceniach nowych jej porcji. Widział i wiedział wszystko, dlatego gdy Łukasz pięć minut później odkładał słuchawkę, spojrzał na Rudego (który przez ten rok stał się jeśli nie jego najbliższym kumplem, to z pewnością najlepszym kumplem od chlania) z pewnością i frajdą w oczach.

– Czas w drogę.

– Powodzenia stary.

– Dzięki, będzie potrzebne.

***

Okienko w samolocie szkliło się od mrozu z zewnątrz, a Łukasz bezwiednie wsłuchany w pracujący cicho silnik, wspominał wszystkie te piękne chwile, które spędzał ze swoją „Maszką”. Myślał o ich głupich zabawach i grach, o spacerach i o tym, ile musiał się namęczyć, żeby zdobyć jej zaufanie. Gdy sama zaczęła przychodzić i kłaść się obok niego, poczuł, że dopiął swego. Ilekroć widział jej szkliste, piękne i duże oczy, których szmaragd starczył mu za wszystkie kolory tęczy czuł, że żyje. To ona wyznaczała jego rytm dnia, to ona odciągnęła go od kumpli i piwa. To ona wreszcie tak często zabiegała o jego uwagę, że przestał nawet na chwilę czytać gazety i grać w gry. Przed nią nie pomyślałby nawet, że tak można żyć. A teraz, gdy nie było jej tak długo, ból i niepewność zżerały go od środka. Na szczęście teraz te straszne uczucia nieco rozrzedzała dobra na wszystko nadzieja, która kierowała go w to jedno szczególne, tak dalekie miejsce. Ona tam była. Była tam „prawie na pewno”. Analizując te słowa, skupiał się raczej na „na pewno”. Chyba to przecież niepotrzebny, pesymistyczny dodatek. A w takich eskapadach jak ta Łukasza, w podróżach w holenderski, niepewny świat, jak śpiewał Nalepa „mieć trzeba jakiś azyl”. W coś trzeba wierzyć.

– Znajdę ją – powiedział sam do siebie, czując szarpnięcie uderzających o ziemię kół samolotu. – Na pewno!

***

Prawie krzyczał z ciekawości. Zbliżał się do zwykłego, jednorodzinnego domu, tak niepozornego jak każdy inny w tej części świata, nie mógł wyobrazić sobie, że to właśnie tam, pewnie w jakiejś ciemnej piwnicy, przetrzymują jego ukochaną. Taka jest piękna, taka smukła, tak bardzo ciekawa świata. Żałował każdej sekundy, którą stracili, był jednak pewny, że w niego wierzyła. Wierzyła, że będzie jej szukał. Gdy tylko go zobaczy…

– Hello – powiedział oschle. – I came to get her back – dodał równie beznamiętnie i zaraz prawie się rozpłakał.

„Maszka” podeszła do kobiety, która otworzyła mu drzwi. Pełen radości, ulgi i poczucia satysfakcji wziął ją w ramiona. Nic nie powiedziała. Ale nie musiała. Od lat rozumieli się bez słów, a i porozmawiać jeszcze będzie kiedy. Łukasz pomyślał, że dla tej chwili było warto przetrwać ten straszny („prawie”) rok.

***

Już drugą godzinę szczęśliwy patrzył jak śpi. Gdy się przebudziła, jak zwykle odwróciła głowę w jego stronę i bezwiednie wysunęła język. Wyglądała tak słodko jak zawsze, a Łukasz pomyślał, że chyba znowu jest szczęśliwy.

– Co tam mała? – zapytał i zauważył, że jego głos po raz pierwszy od roku brzmi w miarę normalnie. – Dobrze spałaś?

-Miauuuu…. – jak zwykle lakonicznie odparła „Maszka”

– Czyli świetnie, co?

-Miauuuuuu!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bartek091991 · dnia 25.04.2016 22:01 · Czytań: 595 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
Aronia23 dnia 26.04.2016 02:04
Koty, ach te koty, czymże bez nich był ten świat? Miło się czyta. Maszka piękna, dobra, inteligentna, zasługiwała na to, aby jej szukać. Zajrzeć w każdy zakamarek. I dobro ukazałeś we wspaniały sposób. Podobają mi się też przemyślenia bohatera, np. "To ona wyznaczała jego rytm dnia, to ona odciągnęła go od kumpli i piwa. To ona wreszcie tak często zabiegała o jego uwagę, że przestał nawet na chwilę czytać gazety i grać w gry. Przed nią nie pomyślałby nawet, że tak można żyć..." Inne też ciekawe, małe studium psychologiczne.
Tylko dlaczego Maszka piszesz w cudzysłowie? Nie żebym się czepiała, ale to niepotrzebne.
Gwiazdki mające sugerować koniec jakiejś sceny, usunęłabym. Nie są też potrzebne. Odbiorca tekstu sam zorientuje, o co chodzi.
Mam nadzieję, że nie uraziłam niczym.
Ja też dostaję rady, dużo mi już dały. Uczę się pisać poprawnie, czasami uwagi bolą, ale, jak to mówią "Geniusz w bólach się rodzi" Dobranoc 23
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 05:20
Marianie Tym razem przyciągnął mnie tytuł, a nie… »
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
valeria
30/04/2024 16:53
No ja przepadam:) »
valeria
30/04/2024 16:52
Ja znowuż wychwalam Warszawę:) »
valeria
30/04/2024 16:50
Jest pięknie, dzisiaj bardzo gorąco, cudna pogoda. Wiersz… »
ShoutBox
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:113
Najnowszy:dompol.2024