Karmen - anek_ch
A A A
Metro ma swoją specyficzna atmosferę. Wielu ludzi właśnie tutaj rozpoczęło swoja karierę. Iluż muzyków grało na gitarach, lub z własnymi malutkimi zespołami, stworzonymi przez kumpli z uniwersytetu, bądź podwórka? Niestety tylko nieliczni mieli tak duże szczęście, by zaistnieć na rynku muzycznym.
Pewne osoby w ogóle nie zwracały uwagi na muzyków amatorów. Jedni zatrzymywali się i słuchali uważnie wysiłków grajków, czasami bili im brawo, rzucali jakaś uwagę, albo odwracali się bez słowa i szli w swoją stronę.
Cały czas panował tu ruch i gwar. Ludzi się spieszyli, biegli, obładowani torbami by się nie spóźnić do pracy, szkoły czy domu. Dlatego też dziwne było zachowanie pewnej dziewczyny, siedzącej nieruchomo na jednej z nielicznych ławeczek, wpatrującej się tępo w odjeżdżające i przyjeżdżające maszyny. Zupełnie nie obchodzili jej przechodnie. Nie słyszała żadnych krzyków, muzyki, nie poruszało ją powietrze, którego opór musiało pokonać metro. Ile już tutaj siedziała? Chyba sama nie wiedziała.
W końcu, wydając z siebie ciężkie westchnienie, zmusiła się do ruchu. Podniosła dumnie głowę, zgarbione plecy wyprostowała. Tak, przyciągała uwagę. Nikt nie pomyślałby, że ta niepozorna istotka jest taką pięknością.
Wspinając się po schodach, odzyskiwała równowagę psychiczną. Wiedziała, że teraz będzie jej ona bardzo potrzebna. Mimo wszystko nie mogła uwierzyć w to, czego się dowiedziała. Wydawało się jej, że to wszystko, to jakiś zły sen, że za chwilę się obudzi i będzie po wszystkim. Jednak nic takiego się nie działo.
Wstąpiła do kawiarni i zamówiła mocną kawę. Nie przepadała za tym napojem, jednak tylko on mógł pomóc jej pozbyć się uczucia ciężkości powiek. Na sen nie miała teraz czasu. Zbyt wiele go zmarnowała, siedząc i czekając na niewiadomo co. Obiecała sobie, że zaraz jak skończy kawę idzie tam gdzie iść powinna już dawno.
Z niepokojem obserwowała ludzi przy innych stolikach. Ostatnio stała się bardzo podejrzliwa. Myślała, że za każdym rogiem czekają na nią jego ludzie. Starszy pan w wytartym kapeluszu uśmiechał się miło do kelnerki, dając napiwek. Para zakochanych zatapiała w sobie wzrok, pożerając łapczywie desery, które zamówili pięć minut temu. Samotna matka siedziała z czteroletnią córeczką na kolanach, wycierając jej umorusaną buzię. Mała wyrywała się i wiła jak węgorz, ale mama była surowa i nieustępliwa. Pewnie życie ją tego nauczyło.
Karmen poruszyła się niespokojnie, gdy przy jej stoliku pojawiła się kelnerka. Śmiała się z własnego przewrażliwienia, gdy dziewczyna podała jej z uprzejmym uśmiechem zamówiony napój. Kilka poruszeń łyżeczką, by wzburzyć fusy i uprzykrzyć sobie i tak nieprzyjemną czynność picia mocnej, czarnej kawy. Cztery duże łyki i szklanka stała opróżniona na stoliku. Wyciągając z torebki portfel, dostrzegła katem oka, znajomą twarz za oknem. Dziś nie był jej szczęśliwy dzień.
- Przepraszam, czy jest tu może tylne wyjście? - spytała dyskretnie kelnerki.
- Jest, ale nie może pani z niego korzystać.
- A gdyby chodziło o sprawę życia i śmierci? - spytała Karmen zdejmując okulary przeciwsłoneczne. Jej wzrok mówił sam za siebie.
- ... Ale jeśli ktoś się o tym dowie...
Karmen już jej nie słyszała, czuła, że robi się jej niedobrze. Nie ma to jak porządna dawka stresu. Po chwili kelnerka spojrzała w jej stronę i kiwnęła głową. Dziewczyna podążyła we wskazanym kierunku. Wystawiła ostrożnie głowę, spodziewając się ataku. Nic takiego jednak się nie stało. Były zatem dwie możliwości: albo nie wiedzieli, że była w tej kawiarni, albo uważali ją za idiotkę, która nie wie jaki los ją czeka. Jednak Karmen była całkiem świadoma tego co ją czeka.
Odetchnęła z ulgą, gdy przedzierając się bocznymi uliczkami nie zauważyła żadnego z ludzi Mike'a. Wiedziała, że w tym ubraniu za bardzo rzuca się w oczy. Jaskrawa, krótka sukienka, wysokie buty i makijaż, który wyglądał już trochę niewyraźnie z powodu wylanych przez nią łez. To powodowało, że stała się osoba rozpoznawalną.

Szła szybkim krokiem, omijając puste uliczki. Minął już tydzień od początku jej ucieczki przed ludźmi Mike'a. Zgłosiła się na policję, jednak nie potraktowano jej na tyle poważnie, by przyznać jej ochronę. Filmu pokazać nie mogła, z prostego powodu - jedyną kopię jaką miała, wysłała do pewnej stacji telewizyjnej. Miała nadzieję, że reporterzy odnajdą ją szybciej, niż ci wygłodniali padlinożercy, opryszkowie Mike'a. Pomyślała, że jeśli nawet nie udałoby jej się wyjść cało przed zbadaniem sprawy, prędzej czy później i tak wszystko by się wydało. Może wtedy ktoś by się zajął sprawiedliwością?
Nienawidziła tutejszej zmiennej pogody. Raz świeciło słonce, a w piętnaście minut później padał obfity deszcz. Zawsze pragnęła wrócić do swojego ojczystego kraju, jednak nie mogła się zdobyć na taka odwagę. Nie potrafiła wrócić do rodziny, spojrzeć w twarz matce i powiedzieć że przeprasza za wszystko co zrobiła i powiedziała. Nie, teraz było już na to zdecydowanie za późno.
Nawet nie zauważyła, gdy spadł jej z głowy kaptur, zasłaniający burzę czarnych loków. Zauważyła znajomy samochód i ludzi z niego wysiadających. Musieli ją już wcześniej zauważyć. Goryle Mike'a byli tuż za nią. Bardzo szybkim krokiem przemieszczała się w bardziej zaludnioną część miasta. Przecież chyba nie odważą się jej zabić na zatłoczonej ulicy?
Kiedyś dużo trenowała, uwielbiała biegać, lecz teraz byłą zbyt wyczerpana bezsennością, na którą chorowała od tygodnia. Czuła, że opuszczają ją siły. Zwolniła kroku. Ogarnęła ją niechęć do życia. A gdzie się zapodział jej instynkt samozachowawczy? Stanęła. Odwróciła się, wiedząc, że dalszy maraton i tak nie ma żadnego znaczenia. Widziała ich twarze. Wszystkie były takie same: twarze morderców wykrzywione w grymasach mających wyglądać jak uśmiech.
Karmen myślała, że wezmą ją do samochodu, pobiją, poznęcają się, a dopiero potem zostawią gdzieś na pewną śmierć, lub zastrzelą. Dlatego też zdziwiła się, gdy zobaczyła lufę pistoletu wyłaniającą się zza płaszcza przeciwdeszczowego.
- Pozdrowienia od Mike'a - wyseplenił i pociągnął za spust.
Huk wystrzału spowodował panikę wśród przechodzących ludzi. Zabłąkani policjanci rozglądali się wokół siebie, szukając ogniska hałasu. Karmen uśmiechając się do siebie pomyślała że istotnie ci ludzie są idiotami, nawet tłumika nie chciało im się założyć...
Gdy upadała na ziemię, wróciła jej chęć do życia.
- Pomocy - wyszeptała, ale chyba nikt jej nie usłyszał.
Czuła, że śmierć jej nie ominie, ze idzie właśnie do niej. Wkładając wielki wysiłek w każdy ruch, który wykonywała, spojrzała instynktownie na miejsce w które dostała. Rana brzucha. Wolałaby dostać prosto w głowę, lub serce, przynajmniej nie czuła by bólu. Podczas gdy tak rozmyślała, plama czerwieni rozlewała się coraz bardziej. Ktoś dzwonił po pomoc, ludzie otoczyli ją zgrabnym kołeczkiem, ktoś przykucnął obok niej i wziął za rękę.
- Mamo? - spytała pewna że to jej rodzicielka ma tak ciepłą i miękką dłoń.
- Cii, leż spokojnie. - odrzekł nieznajomy człowiek. - Pomoc już jedzie.
Było jej coraz trudniej oddychać, krew jakimś sposobem dostała się do ust. Krztusiła się. Spazmatycznie łapała oddech. Czuła dziwne zimno, ogarniające całe ciało. Naraz wszystko stało się takie jasne, nic nie bolało, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Gruby deszcz, spadający na jej twarz, wcale jej nie obchodził. Nie czuła już niczego, oprócz błogiego szczęścia, oganiającego jej ciało i duszę. Wydała z siebie ostatni jęk. Deszcz przemoczył całe jej ubranie i martwe już ciało. Umarła w strugach deszczu, którego tak zawsze nienawidziła.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
anek_ch · dnia 24.11.2008 21:10 · Czytań: 658 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
SzalonaJulka
02/05/2024 08:26
Rozpalił mnie ten fragment, że aż mi się schlafrock obsunął… »
Marian
02/05/2024 08:06
Zbigniewie, dziękuję za wizytę i komentarz. Tak, bywają i… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:54
Jacku Bardzo to fajne jest i wbrew pozorom znów na czasie,… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:32
Elimaga No przesympatyczne te owoce są, w nieco… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:13
Hej Kaziu Jako żywo przeniosłem się w czasy odległej… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 05:20
Marianie Tym razem przyciągnął mnie tytuł, a nie… »
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty