Mroczne Sekrety - Rozdział VII - Karolina14
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Mroczne Sekrety - Rozdział VII
A A A
Od autora: Witam :)
Dawno tu nie zaglądałam, dlatego chciałabym przedstawić jeden z moich kolejnych tekstów.
Prosiłabym o szczerą opinię, tak jak to było w przypadku moich poprzednich tekstów.
Miłego czytania :)

Mroczne Sekrety

Rozdział VII

Usiadłam na łóżku zaciskając powieki. Ramiona mi drżały. W głowie kłębiło mi się pełno myśli,których nie chciałam do siebie dopuścić.  Oczy coraz bardziej piekły. Zacisnęłam je jeszcze mocniej aby zatrzymać napływające łzy. Nie mogłam zrozumieć dlaczego tak się zachowuje. W jednym momencie jest radosna jak skowronek, a zaraz potem rzuca gromami jak Zeus z Olimpu. Nikt się dla niej nie liczy, zwyczajnie ma serce pokryte lodem i nic nie może tego wytłumaczyć, albo może to ja nie potrafię tego zrozumieć?

W końcu poczułam to. Gorący szlak wypalony na moim policzku, a na końcu cichy odgłos uderzającej o podłogę łzy. Dość. Zerwałam się i cisnęłam drobną poduszką przed siebie. Odbiła się od ściany i zakołysała małym stoliczkiem w kącie. Kryształowy wazon sturlał się po nim i roztrzaskał o posadzkę. Byłam na siebie jeszcze bardziej wściekła. Gorączkowo zaczęłam zbierać porozrzucane kawałki do kupy, nie zważając przy tym specjalnie na te najostrzejsze. Nie powstrzymywałam już łez. Spływały ciurkiem po mojej twarzy rozchlapując się na podłodze. Uświadomiłam sobie, że ból, który ogarnął mnie kiedy tu weszłam ustąpił. Przynajmniej ten fizyczny.

Wszystkie emocje gotowały się we mnie chcąc znaleźć ucieczkę. Wszelkie uczucia jakich doświadczyłam rosły w siłę zkażdym tyknięciem wskazówki zegara. Złość, strach, smutek, zakłopotanie następowały po sobie przytłaczając mnie swoją siłą. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę tu dłużej zostać. Jednak nadal nie wiem co to za miejsce. Jaka to ulica, numer budynku? Gdzie taksówka miałaby przyjechać, skoro ja sama tego nie wiem? Smutek ustąpił złości. Zacisnęłam pięść i uderzyłam nią o stoliczek, który ani drgnął. Byłam wściekła.

Niespodziewanie oblała mnie fala gorąca. Spojrzałam na swoją dłoń. Między zaciśniętymi palcami pojawiła się krew. Otworzyłam ją. Oprócz czerwieni, której było coraz więcej, dostrzegłam malutkie kawałki kryształu.  Zapomniałam, że miałam go w dłoni. Szybko strzepałam go z ręki i gorączkowo zaczęłam szukać chusteczek higienicznych. Znalazłam je i od razu zużyłam wszystkie.  Z powrotem usiadłam na łóżku i trzymając pokaleczoną dłoń przy piersi, zaczęłam wpatrywać się w ogień palący się w kominku. Czułam jak łzy wysychają na mojej twarzy. Kiedy się uspokoiłam zdałam sobie sprawę jakie to było żenujące.  Pozwoliłam, żeby emocje wzięły nade mną górę, kiedy spokojnie mogłam je opanować. Przez chwilę słabości doprowadziłam do własnej krzywdy.

Skaleczona dłoń bolała niemiłosiernie, a krew nie przestawała się z niej wydobywać. Kiedy chusteczki do cna były nią przesiąknięte, nie nadawały się już do niczego. Postanowiłam zabrać leżącą z boku torbę i wyjść z tego budynku bez niczyjej pomocy.

 

Gdy pchałam już ogromne drzwi frontowe słyszałam za sobą szybkie kroki.

- Lis! - ignorowałam ją. - Lis, zaczekaj.

Chwyciła mnie za ramię, kiedy zbiegałam z ostatniego schodka. - Lis. - powiedziała błagalnym tonem, zachodząc mi drogę.

- Co?! - wykrzyknęłam z irytacją mocniej tuląc do siebie zranioną rękę.

- Dokąd chcesz pójść? Nawet mnie nie wysłuchałaś.

- Co takiego? - przerwałam jej. - To ty nie chcesz mi nic powiedzieć! - Liv patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczami.Lekki powiew wiatru rozwiał jej długie włosy. Nie poprawiła ich.

Chciałam jej wszystko wygarnąć. Wykrzyczeć co o tym myślę. Powiedzieć, że nie podoba mi się jej zachowanie, że mam go dosyć, że właśnie przez nie mam teraz ochotę wybuchnąć płaczem. Chciałam wyrzucić  z siebie te wszystkie emocje, które dopiero co udało mi się poskromić, ale znowu prowadziłoby to do niczego.

- Zejdź mi z drogi. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, tłumiąc narastający ból w gardle. Spojrzała na mnie i puściła moje ramie. Ruszyłam wtedy w stronę furtki oddzielającej posesję od reszty miasta. Kiedy odwróciłam się by ją zamknąć Liv już nie było.

 

Okazało się, że dom/budynek/pałacyk, w którym się obudziła znajdował się kilkanaście przecznic od klubu, który był ostatnią rzeczą jaką pamiętała. Poczuła ulgę na widok znajomego miejsca. W pewnym momencie przez jej głowę przewinęła się myśl o wejściu do środka i zamówieniu dużej lemoniady na ochłodę. Szybko jednak zrezygnowała i ruszyła dalej.

Pogoda dzisiaj dopisywała. Żar lał się z nieba, a upał dawał się we znaki. Ponad to było duszno, a co za tym idzie wkrótce mogła rozpętać się burza. Zaczęła się nad tym zastanawiać. Dawno nie spacerowała w deszczu, a chłód spadających z nieba kropel w tak upalny dzień dawałby ukojenie rozpalonemu ciału.  Zanim się obejrzała przechodziła już obok jednego ze ślepych zaułków. W mieście było ich pełno, jednak ten był inny. Zatrzymała się na moment i wstrzymała oddech. Jakiś przebłysk wspomnień rozdarł jej umysł. W pewnym momencie ogarnęła ją panika. Jakiś paraliżujący strach przejął nad nią władzę. Rozejrzała się gwałtownie i cofnęła, wchodząc jedną stopą na ruchliwą ulicę. Czuła się jakby ktoś ją obserwował. Serce dudniło w niej bez opamiętania. Mimo niepamięci czuła się nieswojo. Mocniej przycisnęła  do siebie zranioną rękę. Nawet środek dnia i tłum ludzi wokół nie sprawił, że czuła się bezpiecznie. Zaczęła się zastanawiać czy opuszczenie ogromnego domu było dobrym posunięciem. Weszła z powrotem na chodnik i nie patrząc już na ślepą uliczkę pobiegła w stronę znajomej kamienicy.

Gdy tylko zamknęła za sobą główne drzwi, oparła się o nie plecami. W nozdrza od razu uderzył ją ostry zapach farby olejnej. Słyszała jak jej szybki oddech odbija się echem od ścian. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Przebiegła cały dzielący ją od mieszkania dystans niemalże na jednym oddechu. Trudno jej było nad nim zapanować. W końcu przełknęła ślinę i zaciskając rękę na przewieszonej przez ramię torbie, zaczęła truchtać po świeżo umytych schodach. Kiedy mijała drugie piętro zerknęła na grafik sprzątania pięter wiszący na świeżo wyremontowanej ścianie. Przeleciała wzrokiem wszystkie nazwiska i zatrzymała się na swoim.

SIERPIEŃ

12. ELISSA HAVEN         /CZWARTE PIĘTRO/            10.08./16.08./24.08.

 

- Świetnie. - szepnęła. Wchodząc po ostatnich schodach, zdrową ręką zaczęła szukać w torbie kluczy. Serce zabiło jej mocniej, kiedy pomyślała o tym, że mogłyby zostać w tamtym domu. Po chwili wymacała palcami twarde, okrągłe kuleczki. Pociągnęła za nie i szybko chwyciła za jeden z miedzianych kluczy. Wsadziła go do zamka i przekręciła, a kolorowy breloczek zakołysał się. Wyciągnęła klucze i weszła do środka.

Cisza. W powietrzu unosił się znajomy, miły zapach. Po chwili, w mieszkaniu rozległ się głuchy dźwięk upadającej rzeczy. Spojrzała w stronę kuchennego blatu. Panującą ciszę przeszyło ciche mruknięcie, a zaraz potem zza blatu wyłonił się bury kot.

- Mike! - wykrzyknęła i upuszczając torbę na ziemię, podeszła i wzięła go na ręce. - Auć! - syknęła upuszczając go. Zapomniała, że ma skaleczoną dłoń. Kot tylko zamruczał i otarł się o jej nogi. Elissa podeszła do zlewozmywaka i odkręciła zimną wodę, w tym samym czasie wrzucając do kosza przesiąknięte krwią chusteczki. Kiedy skończyła, polała rany wodą utlenioną, a na koniec owinęła bandażem.  W tym momencie Mike wskoczył na blat i zamiauczał.

- Pewnie jesteś głodny, co? - powiedziała chowając wodę utlenioną. Kot jakby wiedząc o co chodzi zeskoczył i powędrował w stronę swoich misek. Elissa nie patrząc na niego wyciągnęła mleko z lodówki i zdziwiła się, kiedy spostrzegła, że obie miski są pełne. Od razu pomyślała o Liv. Wzruszyła tylko ramionami, wyciągnęła szklankę z szafki i nalała sobie zimnego napoju. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, jak bardzo była spragniona.  Kiedy skończyła, z delikatnym stuknięciem odstawiła szklankę na blat. Dłoń nadal ją bolała. Wychodząc z kuchni zabrała torbę z podłogi i wchodząc do małego pokoiku rzuciła ją na skrzypiące łóżko. Zatrzymała się przy komodzie stojącej na przeciwko niego i związała włosy w kucyk. Następnie ściągnęła poplamione krwią ubranie i założyła luźny T-shirt  z logiem Coca-Coli. Rozejrzała się po pokoju. Pomarańczowe ściany powoli stawały się wyblakłe od stale wpadającego przez szybę słońca. Nagle jej uwagę przykuł gwałtowny ruch firanki. Falowała pod wpływem wiatru wpadającego przez uchylone okno. podeszła do niego i poczuła gęsią skórkę na swoim karku. W tak upalny dzień chłód wiatru był zniewalającym uczuciem. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na leżącą na łóżku torbę. Zapragnęła do niej dołączyć. Rozsunęła długie,kremowe firanki,odwróciła się i niemalże wskoczyła na miękką, śnieżnobiałą pościel. Zamknęła oczy i przypomniała sobie dotyk aksamitu na swojej skórze, gdy obudziła się w nieznanym domu. W jednej chwili ogarnęła ją żądza wiedzy. Ciekawość o nieznanym miejscu, ranie na głowie, niepamięci Liv. Chciała to wszystko wiedzieć. Jak najszybciej chciała do tego dojść.

Jednak nie teraz. W tym momencie miała ochotę tylko na to aby zatonąć w sennej krainie. Jeszcze raz przeciągnęła się w chłodnej pościeli rozkoszując się muskającym ją co jakiś czas chłodem wiatru i zasnęła.

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Karolina14 · dnia 08.01.2017 12:14 · Czytań: 400 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ajw
28/04/2024 10:25
Kajzunio- bardzo mi miło. Dziękuję za Twój komentarz :) »
ajw
28/04/2024 10:23
mede_o - jak miło, że wciąż jesteś. Wzruszyłaś mnie :)»
Kazjuno
28/04/2024 08:51
Duży szacun OWSIANKO! Opowiadanie przesycone humanitaryzmem… »
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
ShoutBox
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty