Odyseja Dwóch Światów. Część 1 - PrzemeK155J
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Odyseja Dwóch Światów. Część 1
A A A
Od autora: Jeśli lubicie angielski humor i odpowiada wam zwariowana fantazja, to zapraszam.
Tym co przeczytają do końca - wielkie dzięki. A jeśli jeszcze wystawicie komentarz na temat moich wypocin, to już wogóle będe wdzięczny.

EPILOG

Gdzieś w układzie Atomów Większych, w spirali czternaście, w rozjaśnionej sieci gromad galatyk, a dokładnie w galaktyce Beta 40, a jeszcze dokładniej w układzie Pięciosłońcowym czterdzieści osiem, a tak już bardzo dokładnie to na pewnej planecie o nazwie Hiniris, a tak naprawdę naprawdę dokładnie to w skórze gatunku Firnisa, a raczej w atomach skóry gatunku Firnisa, znajdował się mikroskopijny, wręcz niewidzialny, umieszczony wewnątrz jąder kwarkowych wieloświat. W tym wieloświecie zaś istniał taki wszechświat. A w tym wszechświecie, gdzieś wśród pajęczyn galaktycznych można było dostrzec, tylko jeśli miało się oko większe od jowisza, malutką gromadę galaktyk o nazwie Mon Trunonin, co z Hydroberiańskiego oznacza ,,Czarne Zadupie’’. 

Wśród tej gromady galatyk dryfował malutki, wykonany ze stali i przypominający łódeczkę pokonującą głębiny oceanu, stateczek. Nie był to byle jaki stateczek. Co to, to nie. Był bardzo biednym stateczkiem. 

A wnętrze tego stateczku zamieszkiwał pewien równie biedny, Stalowy Gnom, którego rodzice obdarzyli tak okropnym imieniem, że omijał szerokim łukiem Meriasonów i Hydroberianów, którzy pytali go, jak się nazywa. Chociaż, tak naprawdę to raz powiedział je swojej ukochanej. Ale wtedy niefortunnie zmarła, wijąc się w konwulsjach.

Poza tym większość członków marko-cywilizacji Meriasonów darzyła go nienawiścią. Oprócz jednej istotki, której nie dostrzegło nawet oko Jowisza. 

Oboje parli w głąb układu słonecznego Tolinusa, wśród którego krążyła planeta, zwana Planetą Pustki. A to dlatego, że nikt nie wiedział, co znajduje się w jej wnętrzu, ukryte poza gęstą atmosferą, a kontakt z zasiedlającą ją cywilizacją zamarł miliony lat temu. Tak samo, jak z każdym, kto do owej planety wstąpił. Może brzmi to prostacko - takich planet było wiele, wliczając w to prawdawnego Heriosa (jedyny we wszechświecie umysł, który objął wielkość planety - badający go neurologowie, wkraczając w tunele jego aksonów przerazili się na widok eksplozji impulsów elektrochemicznych, które rozprzestrzeniały się po neuronalnych kontynentach, niczym fale tsunami), wspominając o osobliwym Solarisie i kończąć na Trinodii, planecie, która, pod postacią żywego organizmu (choć jak na rozmiar mózgu była niezmiernie głupia) opanowała mowę, lecz z punktu widzenia fizyków zawsze wydawało się to trochę ukantowanym zagraniem. 

Zaś planeta, do której zmierzał Stalowy Gnom razem ze swoim niewidocznym kompanem tak bardzo różniła się od wymienionych wyjątków, że niektórzy astronomowie nawet bali się określić ją planetą. Jednak tylko niektórzy, bo reszta, jak mawiał naukowy żargon, trochę przesadziła z magnetyczną nalewką. 

  • Jak sądzisz, co tam jest? - wypowiedziane słowa nieco wstrząsnęły statkiem. Stalowy Gnom odniósł wrażenie, że rozmawia z samym wszechświatem. Było to dość dziwne, bo w głosie dominowała doza takiej...wesołości. 
  • Co masz na myśli? - spytał. Aktualnie znajdował się w przedniej grodzi, i zasiadując na obrotowym fotelu mieszał stalową łyżką jakiś płyny, wypełniający brzegi szklanej próbówki. Transformatory przymocowane do sufitu, tuż obok płonących jaskrawo ledów, buczały, jakby usilnie zastanawiały się nad odpowiedzią. 
  • Nie wiem…, no bo mnie osobiście ciekawi, co jest za tą kupą ciemnego puły i gruzu. 

Stalowy Gnom westchnął, choć zabrzmiało to bardziej jak uderzenia młotem o klawisze zestrojonego fortepianu. 

  • Nie rozumiem, jak taki wielki umysł jak ty, może się głowić nad takimi błachostkami. - stwierdził i postukał palcem o rozgałęziający się przed nim pulpit. Nad nim pojawił się pełen algebraicznych hieroglifów hologram.  
  • Czego w tym nie rozumiesz? 
  • Przecież ty wiesz praktycznie wszystko. Masz ciągły dostęp do całej bazy danych, zgromadzonych przez wszystkie inteligentne cywilizacje w naszym wszechświecie. Możesz do nich zajrzeć i już znasz odpowiedź. 
  • I? Co to zmienia? 
  • Dlaczego w takim razie nie masz pojęcia, co skrywa ta planeta? 
  • Nie wiem. - odparł. Tym razem jego wesołość zachwiała się w porywie smutku. - Czasem po prostu tak jest. Wiesz wszystko, ale mimo tego sam nie wiesz, co wiesz, bo nie potrafisz zadać właściwego pytania, a istoty które ciebie zaprogramowały są za głupie, by zaimplikować tobie umiejętność zadawania takich pytań. I tak siedzisz w dołku całe życie…, ale na szczęście masz ciekawość. I całkiem dobry napój z Owsianej Wiewiórki. 
  • Z czego? 
  • Nie ważne. I tak nie zrozumiesz. Lepiej odpowiedz mi na pytanie. 

Stalowy Gnom przestał mieszać metalową łyżką i odłożył próbówkę na podłużny, wykonany ze szkła stoliczek. 

Próbując rozbudzić w sobie zachwyt egzystencjonalny, albo chociaż tę odrobinę ciekawości, zapatrzył się w odległą, rozciągającą się i przygniatającą ich statek, przestrzeń. A potem uświadomił sobie, że to wszystko znaczy tyle, co dmuchana różowretka z hot dogiem w odbycie. 

Światła okalające wnętrze przygasły, a w tle popłynęła muzyka Kletomenna. Uważano ją za tak brzydką, że nawet pozbawione talentu wymiotujące algi jakoś nie potrafiły skomponować gorszej. Jeśli wogóle można to tak nazwać, krytycy byli zachwyceni jego brakiem talentu. Jego obrzydliwymi kompozycjami, okropnymi i pełnymi fałszów mazurkami, od których przychodziła ochota, by wyrwać sobie uszy a następnie zamarynować w kwasie solnym. Płakali na dźwięk symfonii, które natomiast przyczyniały się do drgawek połączonych z nudnościami i natychmiastowym rozwolniem.  

Dla Stalowego Gnoma równało się to z brzęczeniem starego odkurzacza. Dopatrzył się w tym jedynie szumu, i nawet mimo wielogodzinnego słuchania, zachowywał czystość umysłu i świadomość, co, według badaczy umysłu świadczyło o niezwykłym błędzie ewolucji. Rodzice Gnoma stworzyli potwora, potrafiącego znieść każdą torturę psychiczną, jaką tylko mu zadano. Miało to swoje plusy i minusy. 

Minusem okazała się ta podróż. 

  • Czy ty mnie wogóle słuchasz? 
  • Co? - ocknął się z zamyśleń. 
  • Czy ty mnie wogóle słuchasz? 
  • Tak, naturalnie. - odparł Gnom. - Tam może być wszystko. 
  • Jak to wszystko? 
  • Nie wiem do cholery, pojęcia nie mam. Tak naprawdę wcale się ciebie nie słuchałem. Od pierwszych minut doprowadzasz mnie do irytacji, szału, głębokiego zarzenowania, zdenerwowania i wkurwienia, więc proszę zamilknij. Mamy razem spędzić jakieś dwadzieścia tysięcy lat świetlnych, więc proszę…
  • Aleś ty niemiły. - odezwało się to coś. - Pomyśleć, że taki wybryk natury, którego nie rusza nawet Symfonia Gów-Mol denerwuje się, rozmawiając z komputerem. 
  • Ponieważ mnie wkur...znaczy denerwujesz mnie. - teraz brzmiał nieco spokojniej. - Czasem nawet Stalowy Gnom się denerwuje. 
  • Ja lubię jak Stalowy Gnom się denerwuje, więc pozwól, że będe ciebie denerwował. Chcę zobaczyć, jak się… 
  • Zamknij się. Zamknij się. - podgłośnił muzykę Kletomenna. 
  • Nie wierzę, że potrafisz tego słuchać. Moja teściowa  zwariowała od tego. Była neurosocjobiolingwistą. Uwielbiała porządek. Oprócz tego specjalizowała się w astromuzyce. Jak się domyślasz takie pedanty jak Astromuzyki wpadają w histerię, kiedy postawi się szklankę z herbatą u rogu stołu, zamiast pośrodku, tuż obok wazonu z kwiatami. Dlatego teściowa umarła, gdy jakiś wrendy muzyk z jej branży, udający kochasia, zaprosił ją na kompozycje Podniebnego Szaj…
  • Czy ty mógłbyś… czy ty mógłbyś jakoś...no nie wiem jak to się mówi w kręgach algorytmicznych. Zredukować pojemność kodowania i przekazywania informacji? Przełączyć Kompilator na niższy stopień? Albo prościej: Zawrzeć japę? 

Gdyby teraz autor napisał, że zapadła cisza, byłby w ogromnym błędzie. Bo tak naprawdę, w głębi statku wciąż tliła się symfonia Kletommena, brzydka i jakże odrażająca. Jednak poza nią panowała, by tak rzec, dźwiękowa pustka. 

Kiedy opuściłoby się statek, dźwiękowa pustka przerodziłaby się w dźwiękową ciszę. Choć Dźwiękolodzy określali ją nieco bardziej fachowo: Cichą ciszę. 

Niektórzy z nich śmieli twierdzić, że ta stworzenia żyjące w próżni, otoczeni Cichą ciszą, potrzebują jakiś specjalnych głośników organicznych, albo iluzorycznego słuchu, z prostej przyczyny, z której tak samo nie słucha się muzyki Kletomenna w słoneczne popołudnia. 

I rzeczywiście udowodniono to za pomocą ciekawego eksperymentu. Otóż pewnemu gatunkowi, z rodziny Gazopromienistych wszczepiono sztuczny mózg, który rejestrował dźwięk na tym samym poziomie, co mózg Gazopromienistego Gryzonia. Początki tego eksperymentu jednak odsłaniały przed sobą trudne wyzwania - Gazopromieści posiadają gazowy mózg, który złączony w całość przypomina skupisko około trzydziestu czterech bloków mieszkalnych. Ten mózg jest zaś rozrzucony na powierzchi...powiedzmy trzystu czterdziestu tysięcy lat świetlnych. Więc, by wszczepić taki móżdżek musieli skorzystać z conajmniej siedemdziesięciu sześciu pojazdów, których niestety nie nazwano kosmicznymi z pewnych oczywistych powodów. Choćby prędkości. Poruszały się zaledwie trzy lata świetlne dziennie

Projekt Cicha Cisza zajął im sporo czasu. Czasu, żeby było jasne, świetlnego. I nie powiódł się. Oczywiście, na początku i pierwsze sto trzydzieści osiem lat tak sądzono. Potem niejaki, a tak naprawdę jakiś robot z układu Czerwonego Olbrzyma dowiódł, iż naukowcy,  którzy wtedy przeprowadzali badania związane z ,,Cichą Ciszą’’ są bandą pozbawionych wyobraźni, analitycznego myślenia, kreatywności, wiedzy, umiejętności równoległego kodowania informacji i snucia wielowymiarowych, logicznie opracowanych domysłów, oraz wielu innych zdolności poznawczo-zmysłowych, Moli z gatunku Tiran-Frisur. 

I jego przypuszczenia o dziwo się sprawdziły. Esperyment ponowiono, tym razem uważnie dobierając uczestników zespołów badawczych. Okazało się, że w mózgu jednego osobnika z rodziny Gazopromienistych bez przerwy powtarzany jest utwór Johna Lennona ,,Let it Be’’. Potem papiery wyrzucono do śmietnika, spalono i z czystą złością skrytykowano cały system nauki, ponieważ tamtejszym naukowcom bardzo nie pasował zespół The Beatels. 

A robot, który był wszystkiemu winień, skończył tutaj. Sam, z jakimś głupim, bezuczuciowym, pozbawionym choćby kszty ciekawości i rozumu, błędem doboru naturalnego. 

Razem, jak dwoje Moli z gatunku Tiran Sur, otoczeni Czarnym Zadupiem, pędząc poprzez Cichą Ciszę, zmierzali w stronę Planety. Planety, która miała odmienić losy wszechświata.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
PrzemeK155J · dnia 07.10.2019 15:28 · Czytań: 282 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:39
Jacku No tak, to prawda - nie to jest ładne, co jest ładne… »
Jacek Londyn
05/05/2024 19:17
Zbigniewie, ten serial to żadne badziewie. Miliony Polaków… »
valeria
05/05/2024 16:12
Cieszy mnie wszystko co piszecie, dobrze, że coś… »
tetu
05/05/2024 15:48
Niezaprzeczalnie atutem tego wiersza jest rytmiczność.… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty