dwie kreski - dzień 5. - soczewica
Proza » Długie Opowiadania » dwie kreski - dzień 5.
A A A
Ranek przyszedł zbyt wcześnie. Coza nie zdążyła się wyspać, więc była roztrzęsiona. Igor pocałował jej policzek, ale uciekła pod koc:
- Odejdź!
Westchnął cicho:
- Właśnie tego się obawiałem. Wstawajcie, prześpicie się w aucie. Jo, dobrze się czujesz?
Joasia otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
- W sumie... Dobrze.
Nie była przyzwyczajona do tego, żeby facet, zarywający do jej mamy, a tak zaczynała traktować Igora, pytał w pierwszej kolejności o jej samopoczucie i to w taki naturalny sposób. Coza wyjrzała spod przykrycia:
- Droga do łazienki wolna? Dzisiaj do tego wszystkiego ja... - Czuła prawie fizyczny ból, patrząc na Igora bez koszuli, bo przyjemność, jaką jej ten widok sprawiał zmagała się z wrażeniem, że nie zdąży do łazienki i...

Zdążyła, ale wisząc nad muszlą nie miała siły, by wstać. Joasia zawołała Igora i ten zaniósł Cozę na łóżko, a potem bez słowa wyszedł. Joasia zaśmiała się:
- Chyba go wystraszyłaś... - Nie miała jednak racji. Mężczyzna wrócił po chwili z jakimiś tabletkami i zimną wodą. Coza siedziała na łóżku ze zbolałą miną. Igor przetarł jej czoło wilgotnym ręcznikiem:
- Dasz radę?
Wzruszyła ramionami:
- Powinnam. Musimy się spieszyć?
- Właściwie nie, ale... Potem ci wytłumaczę, skoro jest okazja, żebyście były w domu przed czasem, to trzeba to wykorzystać. Często masz wolne? - Igor zachowywał się, jakby nie zdawał sobie sprawy, kim jest Coza. Ona miała zawsze wolne. Wyruszyli jednak zgodnie z jego prośbą, zresztą lepiej było przejechać maksymalną odległość, póki słońce nie prażyło.

Joasia siedziała z tyłu, zaczepiając psy, Coza spała z przodu. Igor próbował się powstrzymywać od zerkania na kobietę i dziwiło go to. Samą swoją obecnością odrywała jego uwagę od drogi. Ze względu na jej stan wolałby prowadzić jak najspokojniej, a nie uniknął nagłego hamowania przed czerwonym światłem. Wymamrotała jakieś przekleństwo, ale nie otworzyła oczu. Dotknął jej czoła, na szczęście było, jak na warunki, chłodne.

Obudziła się późnym wieczorem i, przeciągając się, spytała:
- Gdzie jesteśmy?
Igor odparł:
- Jeszcze z dziesięć minut i wnosiłbym cię do domu.
Joasia dodała:
- Uwierz, mamo! Cieszysz się, że spałaś. On jeździ jak wariat!
Igor zaśmiał się:
- Smarkulo, ja wiem, że pewnie wolałabyś być teraz z Jonem, który jak zauważyłem, jeździ o wiele wolniej!
Coza prychnęła:
- Tak, zwłaszcza w tej chwili. Nie bój się, on jeździ równie szybko, ale nie ze mną. - Z przyjemnością przyglądała się przez szybę znajomym drzewom, ulicom, domom, ale już po chwili, na podjeździe domu Jona, za serce chwycił ją żal, bo pomyślała, że musi stąd właściwie uciec.

Otworzyła drzwi i bez słowa weszła do swojego pokoju. Joasia i Igor popatrzyli po sobie, wzruszyli ramionami i poszli za nią. Siedziała na łóżku, z nogami podciągniętymi pod brodę. Joasia spytała cicho:
- Ma... Dobrze się czujesz?
Kobieta otrząsnęła się z zamyślenia:
- Znajdź chłopców, Jo. - Dziewczyna wybiegła do ogrodu. Igor usiadł koło Cozy:
- Co się stało?
Spojrzała mu w twarz:
- Wyjeżdżam do Polski. Chcę tam być jak najszybciej. Pojedziesz z nami? - Rozśmieszyło ją to własne, bezczelne. Przecież miał swoje życie. Tylko... Dotychczas tak intensywnie o nim myślała, zapominając powoli, że był kimś obcym dla niej, jak zwykle bywało, gdy mieszały jej się marzenia z rzeczywistością. Postanowiła dać im szansę.
- Czemu nie? Gdybyś powiedziała "na koniec świata", to bym się musiał zastanowić, ale Polska?
Położyła mu głowę na ramieniu:
- Żartujesz ze mnie?
Pokręcił głową:
- Nie. Chcę z tobą jechać. Obiecałaś mi podróż w dzicz, a ja w Polsce mam swoją własną dzicz.
- Wiem. Ale muszę spytać dzieci.

Okazja nadarzyła się chwilę później. Chłopcy wpadli do jej pokoju:
- Cześć, Ma! - Zignorowali obecność Igora, nie bardzo wiedząc, jak się do niego zwrócić. Chcieli się tylko przywitać z Cozą, a potem wrócić do własnych zajęć, ale matka zatrzymała ich:
- Stójcie. Mam do was ważne pytanie. Ja muszę wrócić do Polski. Nie wiem, co z wami zrobić. Chcecie zostać tu, czy jechać ze mną? Tylko tym razem wracam na stałe...
Bartek wzruszył ramionami:
- Fajnie, że pytasz, ale czego się spodziewasz? Ja przecież muszę jechać z tobą, bo jestem niepełnoletni...
Coza objęła go:
- Nie wiem nawet, co powiedzieć. A ty, Daniel?
Daniel westchnął:
- Mi to jest nawet na rękę. - Po czym wyszedł. Coz spojrzała na Bartka:
- Co go ugryzło?
Bartek zaśmiał się:
- Dziewczyna...!
Spytała go:
- Poważnie pytam, czy chcesz jechać. Jeśli nie, to przecież tobą może się zająć Edi...
Chłopak pokręcił głową:
- Przecież byłoby ci przykro, gdybym wybrał tatę.
Coza zmierzwiła dłonią jego czarne włosy:
- To nie jest ważne! Przecież wiem, że to nie byłoby odrzucenie mnie, tylko wybranie życia tutaj. Tego wszystkiego, do czego jesteś przyzwyczajony. No, jakoś zrozumiem...
Bartek zaśmiał się cicho:
- Mam taką fajną mamę i miałbym ją opuścić? Zaryzykuję to nowe życie tam! - Kobieta przytuliła go, bo nie chciała, żeby widział, że ma łzy w oczach. Bartek, jej najmłodsze dziecko, był zwykle oschły i ciężko przychodziło mu okazywanie przywiązania. Odkąd skończył sześć lat, zabronił matce przytulania go publicznie, a jakiekolwiek słowa, które mogłyby mieć wyraz sentymentalny, w ogóle nie przechodziły przez harde gardło. Igor wyczuł, że obserwuje sytuację nietypową, ale wyczuł też, że chłopak chce przed nim zamanifestować coś. Jakby fakt, że będzie bronił matki, jeśli jemu wpadną do głowy krzywdzące ją pomysły. Nagle sam zatęsknił za domem i rodzicami. Coza trąciła go:
- Bartek, przedstawiam ci Igora. Obiecał, że przeżyjemy dzięki niemu jakąś przygodę życia w totalnej głuszy!
W tym momencie weszła Joasia:
- A, tu jesteście. Polubisz Igora!
Igor zaczerwienił się:
- Dzięki za rekomendacje.
Bartek spytał rzeczowo:
- Kiedy jedziemy?
Mężczyzna wyjąkał:
- Otóż... Kiedy wasza mama kilka dni temu wyraziła zainteresowanie, zamówiłem bilety na samolot... Dlatego chciałem jak najszybciej przyjechać... Jutro wyjeżdżamy. Gdyby nie to, że Jonowi zepsuł się samochód, zaczęlibyście przygodę od tego: Wpadłbym z podejrzaną propozycją i porwał was wszystkich, bo przy tempie Jona dziewczyny zajechałyby tu dopiero jutro. - W czasie, gdy mówił, oczy Cozy robiły się okrągłe ze zdumienia. Nagle wrzasnęła:
- Ja cię zabiję! - Na szczęście między nimi siedzieli Joasia i Bartek, więc zdążył umknąć. Coza krzyknęła do dzieci:
- Pakujcie się! Dziś nocujemy u niego!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
soczewica · dnia 16.05.2009 12:43 · Czytań: 668 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 10
Komentarze
kersi dnia 16.05.2009 13:50 Ocena: Dobre
O! Pierwsza będę :D
Ranek przyszedł zbyt wcześnie[.] Coza nie zdążyła się wyspać, więc była roztrzęsiona.

Nie była przyzwyczajona do tego, żeby facet, zarywający do jej mamy, a tak zaczynała traktować Igora, pytał w pierwszej kolejności o jej samopoczucie[. I] to w taki naturalny sposób.

Igor zachowywał się, jakby nie zdawał sobie sprawy, kim [jest] Coza.

Dotknął jej czoła, na szczęście było w miarę [, jak na warunki, - niepotrzebne] chłodne.

Rozśmieszyło ją to, [że] w ogóle spytała. Przecież miał swoje życie. Tylko... Dotychczas tak intensywnie o nim myślała,[ że] zapominała powoli, [że] był kimś obcym dla niej, jak zwykle bywało, gdy mieszały jej się marzenia z rzeczywistością.
3x że

- Wiem. Z dziećmi. Muszę ich spytać. - ciut zbyt nagłe przejście, można by pomyśleć, że Igor ma w Polsce dzicz z dziećmi.

ale matka [ich] zatrzymała:

- Stójcie. Mam do was ważne pytanie. Ja muszę wrócić do Polski. Nie wiem, co z wami [zrobić - można wyrzucić lepiej zabrzmi bez tego, w sumie chłopcy to nie przedmioty :p].

- Dziewczyna...! - Spytała go:
- Poważnie pytam, czy chcesz jechać. Jeśli nie, to przecież tobą może się zająć Edi... - trochę zbyt nagłe przejście jak na mój gust. Żadnej reakcji na zawód miłosny starszego syna, jakby zignorowała temat, to po co pytała.

Odkąd skończył sześć lat, zabronił matce przytulania go publicznie, a jakiekolwiek słowa, które mogłyby mieć wyraz sentymentalny, w ogóle nie przechodziły przez [jego - niepotrzebne] harde gardło. Igor wyczuł, że obserwuje sytuację nietypową, ale wyczuł też, że [ten - niepotrzebne jest tylko jeden, widomo o kogo chodzi] chłopak chce przed nim [coś] zamanifestować [. J]akby fakt, że będzie bronił matki, jeśli jemu wpadną do głowy [jakieś - niepotrzebne] krzywdzące ją pomysły.

- Otóż... Kiedy wasza mama kilka dni temu wyraziła zainteresowanie, zamówiłem bilety na samolot... Dlatego chciałem jak najszybciej przyjechać... Jutro wyjeżdżamy. [Tak, że - znowu powtórzenie że, można wywalić; G]dyby nie to, że Jonowi zepsuł się samochód, zaczęlibyście przygodę od tego[. W]padłbym z podejrzaną propozycją i porwał was wszystk[ich], bo przy tempie Jona dziewczyny zajechałyby tu dopiero jutro.

Czyta się dobrze, treść ciekawa, postacie dobrze zarysowane, do dialogów też dobrze poprowadzone, ale:

1. zmień zapis dialogów, bo teraz ciężko się połapać co kto mówi
Cytat:
- Dzięki za rekomendacje. - Bartek spytał rzeczowo:
- Kiedy jedziemy? - Mężczyzna wyjąkał:

Powinno być albo:
- Dzięki za rekomendacje.
Bartek spytał rzeczowo:
- Kiedy jedziemy?
Mężczyzna wyjąkał

Albo
- Dzięki za rekomendacje.
- Kiedy jedziemy? - Bartek spytał rzeczowo.
Mężczyzna wyjąkał:

2. Czasami zadania są trochę przydługie, można rozbić na dwa

3. Już wcześniej wspomniane powtórzenia spójników np. że

PS. Może się czepiam ale 3x wzruszenie ramionami w całym tekście trochę razi. A! Chyba ze dwa razy w tekście pojawia się Coz, czy jej imię skraca się w ten sposób?

Db, gdyby zapis dialogów był inny byłoby bdb
soczewica dnia 16.05.2009 14:00
kurcze, z tymi dialogami to tak, jak z jazdą na koniu - kto się razx na własną rękę nauczył, to gorzej, niżby nie miał o tym pojęcia - dzięki, będę dalej próbować, może w końcu się nauczę. po prostu od 18 lat piszę je tak, że po wypowiedzi opisującej kto mówi i dwukropku jest dana wypowiedź... myślałam, że przynajmniej konsekwencja coś ratuje... :(
kersi dnia 16.05.2009 14:08 Ocena: Dobre
ratuje, tylko w takim razie powinien być enter, że od nowej linijki opisujesz zachowanie kolejnej postaci, tak jak w pierwszym przykładzie pokazałam. Tylko że wtedy tekst się wydłuży :D
soczewica dnia 16.05.2009 14:29
ok, poprawiłam. mam nadzieję, że nic przy okazji nie zepsułam, a mam takie tendencje, że jak chcę dobrze, to wychodzi gorzej - ale na dobrą sprawę - niewiele mam do stracenia...
Usunięty dnia 16.05.2009 16:32 Ocena: Dobre
Przeczytałam z ciekawości, jak się rozwija akcja. Znowu na kacu, ale jadą do Polski, czyli akcja jest. I jest Igor, który zastąpił Jona! Tyle tylko, że jak dla mnie to wszytsko jest nachalnie banalne - takie scenki mamy na codzień w życiu, lub w pierwszym lepszym serialu TV. Ale piszesz dobrze, taki typ literatury, co poradzić.
DB z plusikiem, bo się rozkręcasz.
soczewica dnia 16.05.2009 17:18
kmkmk - nie na kacu, tylko z grypą jelitową :)

nie wiem, jak czytelnicy, ale tego jest okres obejmujący 400 dni [na szczęście nie wszystkie opisane]...
Usunięty dnia 16.05.2009 20:31 Ocena: Dobre
Zwracam więc honor - bo czymże jest kac, przy koszmarze gejzera - biegunki! ;-)
soczewica dnia 16.05.2009 20:36
jak dla mnie njajgorsze jest zawsze rzyganie... :)
a kaca swoją drogą trudno odróżnić od "prawdziwej" grypy obejmującej układ pokarmowy...
Usunięty dnia 16.05.2009 20:51 Ocena: Dobre
a ja Ci mówię, że kac to przy tym PIKUŚ! ;-)
soczewica dnia 16.05.2009 22:10
no, ja tam kaca jak mam to umieram przez pół roku na widok alkoholu...
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:54
Jacku Bardzo to fajne jest i wbrew pozorom znów na czasie,… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:32
Elimaga No przesympatyczne te owoce są, w nieco… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:13
Hej Kaziu Jako żywo przeniosłem się w czasy odległej… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 05:20
Marianie Tym razem przyciągnął mnie tytuł, a nie… »
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:118
Najnowszy:dompol.2024