Nigdy więcej rozdziały III i IV - Lady GoGa
Proza » Historie z dreszczykiem » Nigdy więcej rozdziały III i IV
A A A
III

Jechaliśmy samochodem dosyć szybko, jak na takie korki. W końcu był Sylwester, ludzie wybierali się na bale. Dochodziła szósta wieczorem. Megan przywitała się z nami. Już nie płakała. Zawsze reaguje emocjonalnie na wszystko, ale gdy już ochłonie, zachowuje się całkiem normalnie. Dostaliśmy talie fartuchy ochronne, sama nie wiem po co, ale widać tak trzeba. Weszliśmy do sali. Mama siedziała przy Michaelu i trzymała go za rękę. Była uśmiechnięta. Tata siedział z drugiej strony łóżka. Twarz schował w dłonie. Michael leżał podpięty do jakiejś aparatury. To na pewno był on. Teraz wydawał się taki spokojny i bezbronny. Ciągle myślałam o kartce. Nie pytałam o nic Williama. Wiedziałam, że nic mi nie powie. Taki już był. Cokolwiek byś mu powiedział i poprosił, żeby nikomu nie mówił, nie powie, choćbyś go torturował. Kochałam go. Kochałam chwile, kiedy patrzył na mnie swoimi wielkimi piwnymi oczami. Przechodził wtedy po mnie taki dreszczyk emocji. Zwykle uciekałam wzrokiem i udawałam, że nie widzę. Ale gdy nasze spojrzenia spotkają się, widzę błysk w jego oczach i, nawet po tylu latach znajomości, odpływam.
Cały czas myślałam o co chodzi z tym wyjazdem do Kopenhagi. Wiem jedno r11; muszę tam z nim pojechać, a przynajmniej bardzo chcę.
Will przysunął krzesła obok mamy i usiedliśmy cichutko, jakbyśmy się bali obudzić niechcąco Michaela.
- O, jesteście - przywitała nas mama, po czym uścisnęłyśmy się. Spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi nie wyszło. Siedzieliśmy tak przy moim bracie jakąś chwilę. Will znów złapał mnie za rękę. Lubiłam to, a on o tym wiedział. Był taki kochany. Weszła Meggie.
- Tato, mamo, powinniście coś zjeść.
- Nie, nie jesteśmy głodni - powiedział ojciec. Mama nie puszczała ręki Michaela. Odwróciła się do Meg i skinęła głową na słowa ojca.
- A może przynieść wam kawy? - nalegała. Ojciec ciężko westchnął i ponownie schował twarz w ręce. Mama nawet się nie odwróciła.
Ze szpitala wyszliśmy koło ósmej. Rodzice jeszcze zostali, nawet mówili, że powinniśmy już iść, bo na pewno jesteśmy zmęczeni po podróży. Wsiadłam do samochodu, Will stał jeszcze chwilę na parkingu. W końcu też wsiadł. Zapalił silnik i odjechaliśmy. Nie odezwał się do mnie słowem. Nie wiem, dlaczego, może bał się pytań? Ja nie chciałam go denerwować. Otworzyłam dom. William parkował jeszcze naszą Hondę Jazz, a ja zrobiłam dwie herbaty. Lodówka była pusta, znalazłam jedynie opakowanie sera żółtego. Zrobiłam rkolacjęr1;, Will przyszedł i usiedliśmy w kuchni. Milczał. Nie wytrzymałam.
- Kiedy? - zapytałam.
- Co kiedy? - udawał, że nie wie o co chodzi.
- Kiedy wyjeżdżasz?
- A, o to ci... - zawiesił, jakby się zastanawiał - o to ci chodzi...- mówił to tak, jak mówi dziecko na pytanie ojca, dlaczego stłukł wazon w salonie.
- Wiem, nie powinnam pytać, wiem, to nie moja sprawa, ale William, zrozum, ja się o ciebie martwię.
- Och. Claire - powiedział troskliwie, wstał i przytulił mnie mocno. Moje imię w jego ustach brzmi tak ciepło, zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy wypowiada je koś inny. - Opowiem ci wszystko, obiecuję, ale jutro - pocałował mnie w czoło. - Dziś jest Sylwester, przywitajmy Nowy Rok- uśmiechnął się nieporadnie. - Wiem, że to niezbyt zgodne z prawem, ale przywiozłem ze sobą szampana z Austrii...
- Przemyciłeś, znaczy się? Will.. jesteś prawdziwym wariatem.
- Najpierw wezmę szybki prysznic, a później pójdę zmrozić szampana - szepnął i wyszedł na górę, stukając butami o drewniane schody.
Kot z mojego kubka patrzył na mnie zielonymi oczami. Wzięłam go do rąk i pogładziłam po ogonie. Jakubku Williama też był kot, ale ten miał niebieskie oczy. Obydwa koty były czarne i miały wielkie pyszczki wyrzeźbione u dołu kubków. Kupiliśmy je w naszą podróż poślubną, w Egipcie.
Byłam zmęczona, tyle się dzisiaj działo. Łazienka była już wolna, więc poszłam do niej i nalałam sobie wody do wanny. Nie zamykałam drzwi na zamek, a jedynie na klamkę. Wiedziałam, że Will tu nie wejdzie. Leżałam w wannie chyba z pół godziny. Ktoś uchylił drzwi, ale nikogo nie było widać. Przez utworzoną przerwę wsunęła się moja czerwona sukienka, którą William wręcz uwielbiał. Później odezwał się jego głos:
- Mogłabyś ją założyć? - powiesił ją na klamce i delikatnie zamknął drzwi. Nie odpowiedziałam mu, wiedziałam, o co mu chodzi.
Wyszłam z wanny. Teraz zauważyłam, że mój mąż wcześniej się golił. Jak zwykle pobrudził kran żelem do golenia. Okryłam się frotowym szlafrokiem, wysuszyłam i zakręciłam na lokówce włosy, zrobiłam sobie makijaż: tusz do rzęs, krwistoczerwona szminka i troszeczkę pudru. Na koniec użyłam perfum, które dostałam od Willa na urodziny. Uchyliłam drzwi. Łazienka mieściła się obok sypialni i inaczej, niż przez nią do łazienki się nie wejdzie. Oczywiście, mieliśmy też drugą łazienkę, na dole, dla gości, była w niej tylko umywalka i oddzielna ubikacja. Popatrzyłam ostrożnie, czy nikogo nie ma w sypialni. Pusto. Podeszłam cichutko do mojej toaletki i wybrałam biżuterię, a później do komody, z której wzięłam czarną, koronkową bieliznę. Z szafy wyciągnęłam czarne sandałki na szpilce i z tym wszystkim wróciłam do łazienki, aby to wszystko na siebie założyć, oczywiście łącznie z sukienką. Usłyszałam delikatną muzykę, dochodzącą z dołu, chyba z salonu. Dochodziła jedenasta. Zgasiłam światło w łazience i zeszłam na dół, starając się nie stukać butami. Stanęłam cichutko w progu salonu. Wszędzie były świeczki, co tworzyło wyjątkowy nastrój. Rozpoznałam naszą ulubioną piosenkę. William stał tyłem do mnie i rozkładał kieliszki na stole. Odwrócił się, podszedł do mnie, objął w biodrach i pocałował delikatnie w usta. Wziął mnie za rękę, ukłonił się i zaczęliśmy tańczyć. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego ramię, kołysząc się w rytm muzyki. Było tak magicznie. Zapomnieliśmy o wszystkim. Zegar wybił dwunastą. Will otworzył z hukiem szampana, nalał po kieliszku i wznieśliśmy toast. Po wyłączeniu odtwarzacza płyt i zgaszeniu wszystkich świec, on wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. Położył mnie na łóżku i pocałował czule. Przejechał dłonią po mojej nodze i zaczął odpinać sandałki...

IV

Kiedy wstałam, Willa już nie było. Zawsze rano wychodził biegać do parku. Podniosłam się i poszłam do łazienki, żeby się umyć i ubrać. Zamierzałam iść coś kupić na śniadanie. Widziałam go, biegał w klubowej czapce. Przypomniałam sobie o tym wyjeździe. Kiedy tam pojedzie? Przecież ma urlop tylko do niedzieli, a dzisiaj czwartek. Jak? Z kim? Ale przede wszystkim po co? Pytania coraz bardziej się mnożyły, a odpowiedzi brak. Obserwowałam go przez chwilę, ale nie za długo, nie chciałam mu przeszkadzać, więc poszłam do spożywczego i wróciłam do domu, zrobić śniadanie. Gdy dopijałam swoją kawę, trzasnęły drzwi wejściowe i w korytarzu stanął zmarznięty William. Nie trząsł się, ani nie pocierał rękami, po prostu miał czerwone policzki i nos. Zdjął czapkę i buty i usiadł przy stole, witając się ze mną całusem.
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał z wymownym uśmiechem.
- Wczoraj było cudownie - odpowiedziałam półszeptem i uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tej nocy.
- Kocham cię - szepnął, podniósł moją rękę i zaczął się nią bawić.
- Kiedy wyjeżdżasz? - zaczęłam. Spoważniał i ścisnął lekko mnie za dłoń.
- Jutro. Michael miał wykupiony bilet na jutro
- A kiedy wrócisz? Po co tam jedziesz?
- Nie będę tam długo. Muszę zawieść tam walizkę.
- Jaką znowu walizkę?!
- Nie wiem, co w niej jest. Wiem tylko, że zostawił ją u Shannon.- Zostawił ją u Shannon, pomyślałam. U swojej byłej dziewczyny? Trochę to dziwne. - Na kartce nie było napisane, kim ona jest - skończył.
- To jego była dziewczyna - wyjaśniłam mu.
- Wiesz, gdzie mieszka?
- Tak. Chyba rok temu wyszła za mąż, ale nadal mieszka z matką, niedaleko moich rodziców.
- Pojadę tam dzisiaj.- Zawiesił teraz głos, jakby bił się z myślami, czy powiedzieć, czy nie.-Ta kartka nie była od Michaela. Ktoś tu był zaraz po wypadku i ten ktoś o tym wiedział. - Sięgnął ręką do kieszeni i wyciągnął tą kartkę. Ciekawe, był w innych spodniach. Miał ją cały czas przy sobie. Rozłożył i, upewniając się że ten sam kawałek papieru, który leżał wczoraj na stole, podał mi. Przeczytałam;

Walizka jest u Shannon. W kieszeni walizki jest
bilet lotniczy do Kopenhagi na piątek rano.
Walizka musi tam być jutro, - tu podał adres -
Michael nie może tego zrobić.
Heath


Myślałam, że chociaż w liście poznam część odpowiedzi na moje pytania, tymczasem jest ich coraz więcej.
- Kim jest Heath? - zapytałam.
- Tak dokładnie to nie wiem, ale Michael coś o nim wspominał, jakiś dobry znajomy, mówił, że możemy mu ufać.
- Ale czy ten wyjazd jest bezpieczny? Co jest w tej walizce i właściwie czemu ten cały Heath nie mógł jej zawieźć?
- Uspokój się. Co może być niebezpiecznego w dostarczeniu walizki? Nie wiem nic więcej, tylko to, co ci powiedziałem.
- A czy mo... Nie, ja chcę tam z tobą pojechać. - Zaskoczyłam bardziej siebie niż jego. Zapadła cisza.
- Ale Claire... - wydusił z siebie tylko, lecz szybko mu przerwałam.
- Wiem, nie mam biletu, sam wrócisz szybciej, wiem, tak będzie lepiej, ale ja po prostu... martwię się o ciebie...
- Obiecuję wrócić jak najszybciej się da, będę dzwonił często. Treningi wznawiamy w poniedziałek, więc będę najpóźniej w niedzielę wieczór. Jak tylko dowiem się czegoś więcej, tobie pierwszej powiem.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Lady GoGa · dnia 18.06.2009 09:45 · Czytań: 610 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 1
Komentarze
Jack the Nipper dnia 18.06.2009 20:18 Ocena: Przeciętne
Cytat:
Już nie płakała. Zawsze reaguje emocjonalnie na wszystko, ale gdy już


2 x już

Cytat:
Dostaliśmy talie fartuchy


talie?

Cytat:
powie. Taki już był. Cokolwiek byś mu powiedział i poprosił, żeby nikomu nie mówił, nie powie


powie - powiedział - powie

Cytat:
na mnie swoimi wielkimi piwnymi oczami. Przechodził wtedy po mnie


2 x mnie

Cytat:
widzę. Ale gdy nasze spojrzenia spotkają się, widzę


2 x widzę

Cytat:
zrobiłam dwie herbaty. Lodówka była pusta, znalazłam jedynie opakowanie sera żółtego. Zrobiłam


2 x zrobiłam

Cytat:
Wiem, że to niezbyt zgodne z prawem, ale przywiozłem ze sobą szampana z Austrii


Dlaczego niezgodne z prawem???

Cytat:
Jakubku Williama też


Na kubku

Cytat:
Nie zamykałam drzwi na zamek, a jedynie na klamkę. Wiedziałam, że Will tu nie wejdzie.


Nie rozumiem, po co to wyjaśnienie. I skoro juz jest to intryguje, czemu Will nie mógł wchodzić do łazienki gdy żona się kąpie?

Cytat:
do mnie i rozkładał kieliszki na stole. Odwrócił się, podszedł do mnie, objął w biodrach i pocałował delikatnie w usta. Wziął mnie,


3 x mnie

Cytat:
się, podszedł do mnie, objął w biodrach i pocałował delikatnie w usta. Wziął mnie za rękę, ukłonił się i zaczęliśmy tańczyć. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego ramię, kołysząc się


4 x się

Cytat:
więc poszłam do spożywczego


zupełnie zapominając, że wedle chronologii jest Nowy Rok ;)

Cytat:
Walizka musi tam być jutro, - tu podał adres -


jutro - nie pasuje, bo kiedy ktoś pisał tę kartkę był zupełnie inny dzień, a kiedy Will czytał ja pierwszy raz, była środa.

Cytat:
siebie niż jego. Zapadła cisza.
- Ale Claire... - wydusił z siebie


2 x siebie

Cytat:
Treningi wznawiamy w poniedziałek,


Jesli Will nadal jest piłkarzem jak pisałaś wcześniej i nadal piłkarzem Arsenalu to bardzo podważa wiarygodność opowiadania.

Za duzo krótkich zdań, co wciąż sprawia wrażenie czkawki. Sporo opisów, które niewiele wnoszą, zgoła nic. I sporo niedopracowań, jeśli idzie o umieszczenie akcji w realnym świecie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
valeria
30/04/2024 16:53
No ja przepadam:) »
valeria
30/04/2024 16:52
Ja znowuż wychwalam Warszawę:) »
valeria
30/04/2024 16:50
Jest pięknie, dzisiaj bardzo gorąco, cudna pogoda. Wiersz… »
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ajw
28/04/2024 10:25
Kajzunio- bardzo mi miło. Dziękuję za Twój komentarz :) »
ajw
28/04/2024 10:23
mede_o - jak miło, że wciąż jesteś. Wzruszyłaś mnie :)»
Kazjuno
28/04/2024 08:51
Duży szacun OWSIANKO! Opowiadanie przesycone humanitaryzmem… »
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty