Mandarynka - Arabesque
Proza » Długie Opowiadania » Mandarynka
A A A
   Dzień zaczął się od deszczu. Nie było to fajne ani przyjemne ale zdarzało się często. Tylko współczuć ludziom, u których deszcz to norma, a słońce pojawia się raz na "ruski" rok. To może doprowadzić do smutku i przygnębienia, a w skrajnych przypadkach nawet depresji.
    -Znów pada - powiedział cicho, trochę zachrypniętym głosem.-I ty przeciwko mnie?
Spojrzał za okno które znajdowało się tuż nad jego głową, przetarł oczy i uświadomił sobie- 'Hmmm muszę wstać'. Powoli zwlekł się z łóżka, narzucił na siebie pierwszy znaleziony T-shirt i dresowe spodnie. Od razu udał się do łazienki, miał tam kilka spraw do załatwienia. Po doprowadzeniu siebie do "porządku" (to słowo bez cudzysłowu byłoby za dużym nadużyciem w tym przypadku), przeszedł szybko do kuchni. Droga nie zajęła mu dużo czasu i by ją pokonać wystarczyły dwa kroki.
   Mieszkanie w którym przebywał nie było duże, składało się z salonu, który był jednocześnie sypialnią, niewielkiej łazienki i skromniej kuchni. Mimo, że często można było usłyszeć jego marudzenie, w głębi serca odpowiadało mu to bardzo. Nie był przyzwyczajony do posiadania dużej ilości miejsca. Wychował się na wsi gdzie mieszkał w skromnym domku którego powierzchnie musiał dzielić z piątką rodzeństwa i rodzicami. Kiedyś jeszcze w dodatku miał do tego dziadków. Jego rodzice to ludzie, którzy całe swoje życie ciężko pracują by cokolwiek mieć i to cokolwiek im w zupełności wystarcza. Wyobraźcie sobie jak w wielu aspektach trudno wam się dogadać z rodzicami, a to złej muzyki słuchacie, a to trzeba pilnować rozwrzeszczanego rodzeństwa. On miał zdecydowanie gorzej. Jako mały chłopiec wychowywał się w przekonaniu, że w życiu nie ważna jest indywidualność, a dobro wspólnoty. Można to nazwać małym socjalizmem. Przez takie podejście jego rodziców, trudno mu było rozwijać swoje indywidualne zdolności, których rodzeństwo nie posiadało. Świetnie malował, pisał, grał na pianinie( lecz tylko w szkole), a nawet i śpiewał po pijaku lecz rodzice zdecydowali o innej drodze życiowej dla syna. Został doradcą finansowym. Ta praca nie była szczytem jego marzeń, nie dawała mu nawet odrobiny przyjemności, ale jak to powtarzał całe życie ''life is brutal''. Teraz znów to stwierdzenie padło z jego ust, gdy stwierdził, że do jedzenia nie ma nic innego prócz wczorajszego makaronu.rNo tak skleroza nie boli, ale mogła by czasem powodować mdłości!r1;to była jego kolejna sentencja życiowa. Zapominanie o zrobieniu zakupów było normą, a to że mieszkał sam tylko pogarszało sprawę. Słowo 'sam' nie było pomyłką, w jego mieszkaniu nie przebywały jednocześnie z nim żadne żywe istoty. Ostatnia roślina uschła tydzień temu, pomijając fakt, że to był kaktus. Miał kiedyś nawet rybkę, zdechła w dzień zakupu. Pewnie wiedząc bałagan w jakim będzie się obracała wolała skapitulować już na samym początku.
  Wsuwając zeschnięty makaron i popijając go najbardziej lurowatą lurą ze wszystkich kaw na świecie, nastawiał się pozytywnie do pracy.
-Znów ta porypana robota, dlaczego ja?- zapytał patrząc błagalnie w sufit.
Nagle zauważył, że przez pół jego stropu biegnie smużka wody skapująca delikatnie przy ścianie na podłogę.
-Zabiję,zabiję...!-wycedził przez zęby.
  Zalany sufit, o tak, uwielbiany przez miliony mieszkańców parteru incydent zdarzał się częściej niż sporadycznie. Pęknięta rura, zepsuta pralka, czy nagły "potop" sprawiał, że sufit sąsiada z dołu przyjmował ciemniejszą barwę i tracił farbę. Dalsze losy są dość dobrze znane:pęcherze wody, odpadająca farba wraz z tynkiem i nerwica sąsiada. Nikt jeszcze ze znanych mi przypadków nie wybaczył od razu "temu z góry". Po interesującej rozmowie z sufitem, zawierającej ciąg wszystkich znanych i nowo powstałych wulgaryzmów dla tej okazji,(dodam że tak nie jest tylko w przypadku nie ubezpieczonego mieszkania), należy przystąpić do działania. Wystarczy ponieść się z siedzenia i wybrać się na fascynującą podróż kilka metrów w górę by poinformować mieszkańca -sprawce, o zaistniałej sytuacji. Głos powinien przybrać spokojną i w miarę naturalną barwę, mina zaś dobrana pod względem zniszczeń. Jeżeli wasz sufit już przestał być sufitem, a stał się podłogą, mina powinna być zainspirowana dzieckiem które straciło swoje ukochane kredki bo połamał mu je ktoś starszy z autorytetem, oczywiście błędnie tej osobie nadanym. Lecz gdy wasz sufit niepokoi niewielka plama, mina powinna wyrażać zakłopotanie i nie wymagająca rekompensaty, tak jak wtedy gdy nie wiecie czy macie komuś ustąpić miejsce w autobusie. Po prostu jedna wielka żenada.
  Tak więc wstał powoli od stołu by uspokoić swój oddech. Liczenie do 10 i patrzenie w sufit zapewne pomogłoby gdyby sufit był cały i 'zdrowy'. Pozostała tylko stabilizacje oddechu i powolne miarowe kroki. Otworzył szybko drzwi i wyszedł dziarsko na klatkę. Zaczął powoli przemierzać schody licząc wszystkie po koleir1;1, 2, 3...r1;-rozbrzmiewało w jego głowie. Wreszcie dotarł, ostatni głęboki wdech i zwinięta w pięść ręka powędrowała w kierunku drzwi. Gdy odległość palców drzwi wynosiła mniej niż 5 centymetrów, ten kawałek drewnianej płyty z klamką odsunął się bardzo gwałtownie. Nie zdążył na to zareagować więc jego ręka powoli cofała się do swojej pierwotnej pozycji. W progu ukazała się młoda kobieta z jeszcze większym zdziwieniem na twarzy niż on. Po jej oczach było widać że gdzieś się spieszy. Niepewnie spoglądała na kolesia stojącego przed nią w brudnym podkoszulku i rozciągniętych dresach.
-Hey...yyy...o co chodzi?-powiedziała pierwsza udając spokojny ton bez śladu nerwowości w głosie.
-Hmm...ty tu mieszkasz? No bo wiesz-"tak błagam mieszkaj tu i umów się ze mną" -ktoś kto tu mieszka zalał mnie, w sensie sufit mi zalał. Rozumiesz?-powiedz że to ty, dodał w myślach.
-Tak rozumiem, to nie moja sprawa. Miśku do ciebie!-kierując twarz do głębi mieszkania krzyknęła dziewczyna- Miło było poznać, ale muszę już lecieć.
Drobna brunetka zbiegła po schodach.
-Miło- powtórzył cicho, tak by nikt nie usłyszał -Na razie...
-Już leze, już leze- dało się słyszeć męski głos ze środka mieszkania. Zanim mężczyzna doszedł minęła przynajmniej minuta.
-O co chodzi? - powiedział szorstko, facet wyglądający na 40 ale zapewne miał max 30. Alkohol niszczy ludzi.
-No wiesz zalałeś mi mieszkanie...
-Nie przesadzaj koleś- przerwał mu sąsiad po papierosa do kieszeni- ewentualnie sufit, tak istnieje prawdopodobieństwo że mogłem go uszkodzić...no i?
-Może się nie domyślasz ale ta woda dalej cieknie, a po drugie chyba należy mi się jakaś rekompensata?-zaczął jakby ostrzej.
-Nie należy...było sobie jełopie ubezpieczyć chałupę- z pogardą spojrzał w oczy swojej "ofierze" po czym dodał - ewentualnie mogę dać ci puszkę farby, mam jedną na zbyciu.
Po tych słowach zanurkował w szafie stojącej w przedpokoju i wygrzebując z niej zakurzoną puszkę farby.
-Trzymaj Amigo, pomaluj sobie suficik i będzie cacy.
-Yyy...dzięki. A co z tą pęknięta rurą czy czymś co powoduje, że kapie mi z sufitu? - rzekł poirytowany, dalej ślepo wpatrując się w swojego sąsiada.
-No coś z nią zrobię nie bój trąby, a teraz znikaj,spieszę się trochę więc mnie nie denerwuj.
-Ej!-niczym rozkapryszony 5-latek krzyknął- nie sprawdzisz tego teraz przecież mi całe mieszkanie zaleje!
-Spoko koleś, przecież mówiłeś że to rura, więc zadzwoń po hydraulika jak wrócę to ci oddam kasę za robotę.
-Ta jasne, na pewno.
-Słuchaj koleś, trochę zaufania do ludzi. W ogóle masz jakieś imię?
-Tak mam, ale co ci do tego..-niechętnie uścisnął wyciągniętą dłoń sąsiada.
-Adam, miło mi. Więc słuchaj, obiecuję, że jak wrócę to oddam za tego hydraulika tylko muszę teraz spadać do pracy żeby na niego mieć. Nie przedłużaj tej rozmowy i ratuj swój sufit.
-No dobra niech ci będzie, tylko spróbuj mnie okantować...to zobaczysz...-oczy błysnęły mu ze złości.
-Jestem prawnikiem, ja nigdy nie kłamie- sarkastyczny śmiech zakończył te rozmowę.
-To ja już pójdę- pobiegł szybko sprawdzić stan strat jakie powstały w czasie jego nieobecności.
-Tak biegnij, póki jeszcze masz gdzie- uśmiech nie znikł z twarzy Adama.
Dwóch mężczyzn zbiegło po schodach, jeden udał się do swojego lokum, drugi wyszedł z budynku trzaskając drzwiami od klatki.
-Jesteś głupi, bardzo głupi- mamrotał do siebie wybierając numer do hydraulika- przestań ufać ludziom oni ciągle kłamią. Obudź się wreszcie Robercie!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Arabesque · dnia 20.06.2009 10:45 · Czytań: 586 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 1
Komentarze
Usunięty dnia 21.06.2009 22:27 Ocena: Przeciętne
Tekst napisany niestarannie i niedbale. Mam wrażenie, że pisałaś/eś go na kolanie przez maksimum dwadzieścia minut. Nic odkrywczego, zwykła rozmowa dwóch facetów z bloku. Co mnie zachęciło, by to przeczytać? Tytuł.

Nie wiem, czy będzie kontynuacja, bo jak dla mnie nie ma żadnej tajemnicy, płynności i porywającej akcji, a słowa "przestań ufać ludziom, oni ciągle kłamią" nie zadowalają mnie jako pointa. Krótko mówiąc: niedosyt.

Przeciętnie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:54
Jacku Bardzo to fajne jest i wbrew pozorom znów na czasie,… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:32
Elimaga No przesympatyczne te owoce są, w nieco… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:13
Hej Kaziu Jako żywo przeniosłem się w czasy odległej… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 05:20
Marianie Tym razem przyciągnął mnie tytuł, a nie… »
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:144
Najnowszy:dompol.2024