Ślęczałam właśnie nad kolejnym wierszem, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Uradowana, że choć na chwilę mogę się oderwać od toku nauki, poszłam otworzyć. Jednak, gdy wyjrzałam na dwór, nie zobaczyłam nikogo. Jedynie na wycieraczce z napisem „Dzień dobry!” zauważyłam jakąś kopertę, a na niej długopis z wyrytym napisem „ODPISZ”. Podniosłam to i powróciłam do zacisznego mieszkania. Położyłam na biurku otrzymaną kopertę, notatki i zeszyty leżące na stoliku zrzuciłam na podłogę…
Jeden energiczny ruch i trzymałam w ręku kartkę papieru. Czytając zapomniałam o całym świecie. Zwiędłe tulipany, które sama sobie podarowałam bez okazji, powoli usychały na drewnianym blacie…Siedziałam przybita do krzesła, czytałam. Jeszcze raz, kolejny…
Kilka godzin wcześniej siedziałam na podłodze u koleżanki…polski, komórka…Zbliżający się egzamin nie dawał spokoju…Wszystko to było jakieś dziwne.
Czytam: „Patrzę w okno. Granatowe niebo przypominające wzburzoną wodę, wiatr, latające płatki kwiatów jak padający z nieba biały puch…w maju…”
„pod granatowym
niebem
zbieram uczucia
kruche
płatki śniegu”
Czy ja śniłem?”
Długo nie mogłam uwierzyć…siedziałam na podłodze, wsłuchując się w ciszę. Czułam zapach jaśminowych kadzidełek, myślałam…Nie wierzyłam…pisałeś, że spojrzałeś w okno, że świat wirował płatkami kwiatów, że chciałeś wykrzyczeć głośno mój wiersz…
Zastanawiałam się ile razy widzieliśmy się na ulicy…czy nie zdarzyło nam się otrzeć o siebie w autobusie? Czy nie staliśmy obok siebie i nie patrzyliśmy w swe oczy. Coraz bardziej ciekawi mnie Twoja postać…
Dochodzi północ…Powinnam wypić kolejną gorącą herbatę, otworzyć kolejną książkę, nauczyć się kolejnego tematu…Lecz nie mogę…Cały czas zastanawiam się kim może być ta tajemnicza postać…Jedyne co było napisane, to tylko adres zamieszkania. Lecz było to bardzo daleko i nie znałam w ogóle tej okolicy.
Staram się odpisać. Brak myśli…Totalna pustka…Nic nie mogę napisać. Ręka drży. Jedynie co mi przychodzi do głowy to „kim jesteś”.
O zmierzchu, szybko wstałam, by zdążyć wpakować książki i wysłać list. Bałam się, że nie zdążę, bo listonosz już jechał by zapakować wszystko co było w skrzynce pocztowej i musiałabym czekać tydzień czasu za zabrano ponownie listy. Wrzucając list do skrzynki pocztowej, zauważyłam przystojnego chłopaka, który wrzucał kopertę. Nawet nie przyszło mi do głowy, że mógłby być to ten tajemniczy osobnik. Idąc do szkoły myślałam o tym liście i przypomniałam sobie, że na odwrocie tej koperty, którą wrzucał ten chłopak, był napisany identyczny, niepełny adres jak ten, który był napisany na tym liście, który ja dostałam. Zastanowiło mnie to, skąd wziął się ten chłopak w mojej małej miejscowości i dlaczego wrzucał tu list.
Po powrocie ze szkoły, znów na wycieraczce leżała koperta. Obejrzałam ją dokładnie i byłam prawie pewna, że to ta sama, którą wrzucał ten adorat.
Już wiem jak wygląda, lecz nadal nie wiem, kim jest i skąd pochodzi.
Wyjęłam z koperty list. Był pusty. Ani jednego słowa…Nic…Zastanawiałam się co to może oznaczać. Jedyne co sobie wyobraziłam to tylko to, że ten ktoś chce po prostu być moim wielbicielem, więc nigdy odpisując na jego listy, nie pytałam kim jest, skąd pochodzi i wszystko co jest związane z nim. Postanowiłam odpisywać z uśmiechem i taką codzienną ciekawością, co tym razem będzie w liście.
Wstawiłam kwiaty do wazonu, żeby nie uschły. Codziennie wymieniałam im wodę…żywe kwiaty, akcent wiosny…i stonowane barwy mojego zielonego pokoiku…Wiem, że więcej znaczą otrzymane od Ciebie słowa, niż bukiet moich zmordowanych tulipanów…Jesteś pierwszą osobą, która potrafiła zrozumiem to co jest we mnie…jedyną, która czuje, która rozumie moją muzykę…muzykę mojego wnętrza.
...Teraz poczułam, że warto żyć…kiedy ktoś, kto rozumie – czeka…Co za różnica czy po drugiej stronie świata, lustra…
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
karola2-9-3 · dnia 13.12.2009 09:47 · Czytań: 725 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: