Alicja siedziała na fotelu pasażera. Dłonie, zaciśnięte w pięści, spoczywały na pozór spokojnie na kolanach, oczy bez wyrazu patrzyły na przednią szybę. Albo trochę dalej. Usta, zaciśnięte do granic możliwości, nie układały się w podkówkę. Była blada i piękna. Tak przynajmniej uważał Maciej.
Siedział za kierownicą. Chciał krzyczeć, wyć. I chciał na nią patrzeć. Ale jechał skupiony na drodze, z rękoma na kole kierownicy. Gniewnie przerzucał biegi. Gwałtownie wciskał pedały. Jechali w całkowitym milczeniu, radio nie grało, nikt go przecież nie włączył.
Zamknęła oczy, przełknęła ślinę, odchrząknęła cicho, bojąc się, że głos odmówi jej posłuszeństwa.
- Zjedź tutaj, w tą drogę, proszę. – Powiedziała powoli, wskazując leśny parking. Maciej zwolnił, skręcił, zatrzymał samochód i wyłączył silnik. Ręce dalej trzymał na kierownicy, patrzył przed siebie, oddychał powoli, miarowo.
- No powiedz coś, dlaczego taki jesteś? – zapytała, chociaż doskonale przecież znała odpowiedź.
Znali się niedługo. Spotkali przypadkiem, okoliczności nie mają tutaj większego znaczenia. Cicha, spokojna, delikatna. Uważał ją za osobę kruchą, czystą, za anioła prawie. Dużo czytała, pisała wiersze, grała na fortepianie. Wyglądała nawet jak anioł – jasna, drobna, ulotna. Tak myślał.
- Jesteś dziwką. – powiedział twardo, bez emocji. Usłyszał jak strzelają jej kostki w palcach, jak ze świstem wciągnęła powietrze. Nie spojrzał na dziewczynę, nie widział jak zaciska powieki, zagryza zęby, pochyla głowę.
- Nie rozumiesz. – Odwróciła się do niego gniewnie. Czy on mógł wiedzieć o tym, co Alicja przeżywa?
- Więc mi wytłumacz.
Wzięła głęboki oddech, splotła dłonie i zamrugała nerwowo. Nie chciała się rozpłakać.
- Nie jestem dziwką. Nie tak jak ty to rozumiesz. – Powiedziała cicho, głos jej drżał. Ma powiedzieć Maciejowi o tym, co ukrywa najgłębiej? – Nie kurwię się na lewo i prawo po to, by odznaczyć kolejną pozycję na liście.
Nie dała rady. Z jasnych oczu popłynęły łzy. Leciały powoli, ale nieprzerwanie, pociągając ze sobą smugi szarości z rozmywającego się tuszu do rzęs.
- Więc po co to robisz? Żeby coś komuś udowodnić, czy co? – Spojrzał na nią. Zaraz jednak odwrócił wzrok, nie wiedział jak się zachować, nie chciał żeby płakała.
- I tak nie zrozumiesz. – Oparła się o zagłówek, ręce złożyła na kolanach, przymknęła oczy, pozwalając łzom płynąć.
- Nie skreślaj mnie. Może zrozumiem?
- Tak, kurwię się! Idę do łóżka z prawie każdym, który tego chce, a wiesz czemu? – Krzyczała, dławiąc się szlochem. – Bo wtedy przynajmniej przez chwilę ktoś okazuje mi czułość, ciepło. Mogę stworzyć chwilową iluzję szczęścia. – Podciągnęła nogi do góry, oplotła kolana ramionami.
Maciej spojrzał na dziewczynę osłupiały, nie widział jej jeszcze w takim wzburzeniu. Co powiedzieć, co zrobić z rękoma? Chciałby objąć Alicję, pocieszyć, ale bał się, że go odtrąci. Płakała, ramiona jej drżały, słyszał urywany oddech.
- Jestem dziwką. Sprzedaję ciało za odrobinę ludzkiego ciepła i czułości. Za chwilę sympatii.
Uderzyło go jak strasznie musiała być samotna. Jak rozpaczliwie poszukiwała akceptacji. Jak bardzo potrzebowała drugiego człowieka. A co on zrobił? Oskarżał, jak wszyscy, nie starając się nawet zrozumieć.
- Przepraszam. – Nie wiedział co jeszcze mógłby powiedzieć, jak dodać otuchy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Mytopea · dnia 17.12.2009 08:49 · Czytań: 1820 · Średnia ocena: 2,94 · Komentarzy: 20
Inne artykuły tego autora: