Przygody maga Pats'a (część I : Wyprawa po nieznane) - SophieBird
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Przygody maga Pats'a (część I : Wyprawa po nieznane)
A A A
Był zimny i ponury dzień. Za oknem Peter'a Pats'a szalała niezwykła śnieżyca. Płatki śniegu unosiły się i tańczyły w rytm wiatru, który to niczym dyrygent używający dynamicznie batuty kieruje biały puch w różne strony świata. Peter leżał w łóżku i z niedowierzaniem patrzył na to zjawisko. Wiedział, że musi wstać, ale coś mu na to nie pozwalało. Chciał nacieszyć swoje oczy tą anomalią, ponieważ w jego krainie rzadko padał śnieg. Zdarzało się to nawet raz na dwieście lat. Zachwyt padającym puchem przerwał mu jego czarny kot. Podbiegł do niego i mruczał mu coś do ucha. Gdy skończył, Peter zerwał się gwałtownie z łóżka i zaczął w pośpiechu ubierać.
- Masz rację kotku, zapomniałem na śmierć.
Gdy już ubrał się w ciepłą odzież, wyszedł ze swojej chaty na otulone mrozem powietrze. Szedł wolnym, lecz stanowczym krokiem w stronę centrum miasteczka jakim jest Kaevin. Było to stare miasteczko założone jeszcze przez elfy, które w latach świetności zajmowały prawię całą krainę Xorland. Podążał już teraz przez ośnieżone wąskie uliczki miasta. Dla kogoś kto nie znał skróconych przejść do centrum, przeprawa przez nie przypominała błądzenie w labiryncie. W centrum miasta znajdował się budynek ratusza, targ oraz miejsca do odpoczynku. Peter był już prawie na miejscu, szedł już teraz bardzo szybko walcząc z zaspami śniegu. Był wściekły na samego siebie i mruczał coś ciągle pod nosem.
– Jedyna taka okazja, żeby oczyścić się z zarzutów, a ja patrzyłem się w jakiś śnieg, jakby to był boski cud.
Wyszedł krótką uliczką wprost na umówione miejsce pod szeroką brzozą, która znajdowała się za budynkiem rządzących. Stał pod nią wysoki starszy mężczyzna, ubrany w długie czarne palto trzymając coś w ręku. Peter podszedł do niego zdyszany i przywitał się.
- Witaj Alvinie ! Przepraszam za spóźnienie, ale to wszystko przez ten śnieg.
Mężczyzna o imieniu Alvin, nie odpowiedział nic. Uśmiechnął się i przeszedł od razu do konkretów.
- Wiesz, że to co masz zrobić nie jest zbyt proste i zdajesz sobie sprawę że możesz stracić życie?
- Tak, zdaję sobie sprawę, ale wiesz doskonale, że nie mam innego wyjścia – odpowiedział Peter.
- No raczej nie masz, bo albo wykonasz to zadanie albo zgnijesz w więzieniu dla magów, a pewno słyszałeś jak tam jest, synu czarnoksiężnika Balwara.
- Słyszałem, aż za dużo – odpowiedział chłodnym tonem Pats.
- Zatem do dzieła, gdy przyprowadzisz do mnie tą bestię, to uratujesz króla i okryjesz się sławą albo zginiesz jako bohater i jeśli się Tobie powiedzie to jestem również pewien, że król obdaruje Cię sowitą nagrodą.
- Tylko że Wy nic nie rozumiecie, nawet nie wiadomo czy ten stwór w ogóle istnieje.
- Świadkowie którzy ją widzieli opisują dokładny wygląd tego czego szukamy, a konkretnie tego czego Ty będziesz szukał. Jeśli nie, to za te Twoje wywijanie magią po pijaku i nieodwracalnie skrzywdzenie paru ludzi trafisz tam gdzie trzeba. - mówił z szyderczym uśmiechem Alvin.
Jeszcze jedno byłbym zapomniał, masz tu pewne wskazówki i parę rzeczy które mogą Ci się przydać, bo z tego co się orientuje to nie jesteś typowym magiem.
Wręczając drewnianą skrzyneczkę Peterowi odszedł znikając w jednej z uliczek wychodzących z placu ratuszowego. Mag otworzył wieko skrzyneczki i ujrzał w nim cztery flakoniki eliksirów oraz krótki list.
W tym Alvin miał rację. Alchemia nie jest mocną stroną czarodzieja. Peter głównie szkolił swoją wiedzę magii w kierunku zbrojnym. Zaklinał miecze, sztylety, żeby miały później większą moc w jego dłoniach. Znał też dużo zaklęć ofensywnych i defensywnych, potrafił jedną inkantacją zmieść batalion elfich łuczników z powierzchni ziemi, jak i stworzyć barierę ochronną przed zaklęciami innych magów. Miał również swojego asa w rękawie. Potrafił rozmawiać ze zwierzętami. Peter wracając tą samą drogą którą przyszedł otworzył krótki list i przeczytał :

"PAMIĘTAJ NIE ZABIJAJ TEJ TAJEMNICZEJ BESTII DWORU PRADAWNYCH ELFÓW !!! POTRZEBNA JEST NAM ŻYWA !!! PO WOJNIE I ROZPADZIE KRÓLEWSKIEGO DWORU POTWÓR UCIEKŁ I KRYJĘ SIĘ GDZIEŚ W JASKINIACH I GROTACH POŁOŻONYCH PRZY „KLEABLAIID”. POWODZENIA !"

- Przecież tam jest z tuzin jaskiń. Każda jaskinia jest wielkości dużego miasta. - mówił do siebie zrezygnowanym głosem.
- Zawsze się wpakuje w jakieś gówno! - dodał po chwili już bardziej rozdrażniony. Wrócił do domu i zaczął przygotowania. Nazajutrz miał zamiar wyruszyć na poszukiwania .

Peter wstał prędzej niż świt, zapakował cztery eliksiry do skórzanej torby, które dostał od swojego zleceniodawcy.
- Broglacssius – szepnął kierując swoją rękę w torbę. Od tej pory wszystko co znajdowało się w torbie nie miało szans ulec zgnieceniu, stłuczeniu lub zniszczeniu choćby stado dzikich słoni po niej przebiegło. Następnie wziął swój długi lekko wygięty sztylet i zaczął zaklinać go mocą ognia.
- Aegno Flamiss Inqaurt - sztylet błysnął pomarańczowo-żółtym kolorem, a następnie pojawiły się na nim płomienie. Pats nie był pewien czy robi dobrze dając sztyletowi moc ognia. Według legendy bestia żyła z elfami w pradawnym dworze który znajdował się w lesie, żyła w harmonii z naturą, jedyne czego mogła się bać to ognia. Najpoważniejszym zagrożeniem dla lasów to właśnie pożary.
- Mam nadzieje, że ten ogień pomoże.
Skończywszy wszystkie przygotowania założył swój pas, za który ostrożnie wsunął ognisty sztylet. Ubrał ciepły płaszcz i wygodne buty przystosowane do chodzenia po górach. Zarzucił przez ramię skórzaną torbę i wyruszył na poszukiwania.
Droga do Kleablaiid nie była zbyt długa, ale bardzo niebezpieczna. Kręciły się tu różnego typu dziwne zmutowane przez ludzi zwierzęta. Od kiedy elfy zostały wysiedlone przez ludzi nic już nie było tak jak wcześniej. Elfy żyły w zgodzie z naturą poznając ją przez wieki oswajały ją do siebie. Natomiast ludzie chcieli zrobić to szybko używając przy tym siły. Łapali dzikie zwierzęta i robili na nich różnego rodzaju badania. Wyszły z tego różne dziwne stwory, które wymknęły się ludziom spod kontroli i uciekły w głąb Xorland'u. Teraz każdy kto chce przedostać się przez nieosiedlone miejsca, musi zabierać ze sobą broń. Nie każdemu jednak udaje się przetrwać. Maga nie obchodziło zbytnio to co robią ludzie czy elfy, nienawidził ich po równo. Wiedział, że od zawsze toczą ze sobą wojny, nigdy nie stawał po żadnej ze stron. Był pół elfem – pół człowiekiem. Jego ojciec czarnoksiężnik Balwar był mężem elfickiej wojowniczki Iddy. Matkę i ojca Pats'a zabili ludzie gdy odmówili przyłączenia się do natarcia na jedno z miast Elfów oskarżając ich o zdradę. Do dziś nie wiadomo jakim cudem Peter przeżył. Jedyne co mag odziedziczył po rodzicach to dar magii po ojcu i ludzkie imię Peter. Po matce zaś dar rozmawiania ze zwierzętami oraz elfickie nazwisko. Elfy uważają, że nazwisko dziecka powinno być takie jak matki, ponieważ ona nosi go pod swoim sercem oraz wydaje na świat. Peter bez zbędnych przygód dotarł do pierwszej jaskini Kleablaiid. Kopalnie były puste, nikt nie pracował. Najwyraźniej coś przestraszyło górników. Przed wejściem wypił dwa pierwsze eliksiry od Alvina. Pierwszy to eliksir zaostrzonego słuchu, a drugi to eliksir szerokich oczu, który pozwolił mu na widzenie w ciemności. Wypił i zakręciło mu się w głowie, później zaś nastąpiły niesamowite napady kaszlu, aż w końcu upadł i leżał w bezruchu przed jaskinią. Ocknął się po niespełna dwóch minutach i wszedł do jaskini. Widział i słyszał teraz dosłownie wszystko, potrafił usłyszeć nawet najmniejszy szelest. Malutka mysz nie byłaby w stanie prześlizgnąć się przed nim, a co dopiero wielka bestia, która według opisów legend mierzyła około czterech metrów wysokości i potrafiła przybierać kształty i kolory darów natury. To właśnie martwiło Peter'a. Potwór mógł wyglądać nawet jak kamienny stalagmit. Mag kroczył spokojnie w głąb kopalni. Nic szczególnie nie zdradzało pobytu elifckiej bestii. Słyszał tylko parę nietoperzy i krople wody kapiące ze skał. Kopalnia była ogromna. Ciągnęła się około pięcioma korytarzami w różne strony i schodziła z jakieś cztery kilometry w dół. Po ponad dwu godzinnej wędrówce w pierwszej jaskini Pats był wykończony. Postanowił trochę odpocząć. Usiadł w niewielkiej wnęce skalnej i momentalnie zasnął. Obudziły go jakieś kroki. Dzięki eliksirowi słyszał je bardzo wyraźnie, lecz nie ruszał się wcale. Cały czas obserwował wszystko dookoła z wnęki w której usnął. Kroki stawały się coraz głośniejsze. Istota która szła jaskinią była coraz bliżej niego. Nie mógł jej jednak jeszcze dostrzec. Po chwili kroki ucichły i nagle zza jednej skały ujrzał łeb potwora. Była to właśnie pradawna bestia elfów. Nie wierzył własnym oczom. Nigdy nie był przekonany o jej istnieniu, a tym bardziej nie wierzył, że ją znajdzie. Miał nieprawdopodobne szczęście. Bestia mimo swojej wielkości i ociężałości poruszała się z niezwykłą gracją. Ogromny cud natury zatrzymał się jakieś dwadzieścia pięć metrów od maga. Peter ostrożnie i po cichu wyciągnął swój sztylet. Niestety, zwierzę miało równie dobry słuch co łowca. Stwór obrócił swój wielki łeb w stronę maga. Czarodziej widział ją teraz bardzo dokładnie. Głowę miała dwa razy większą niż całe ciało Pats'a, tułów pokryty kolcami niczym smok. Pokryta była grubą warstwą łusek. Zauważyła łowcę i uderzyła tak mocno o ziemie, że Peter ledwo zdążył uskoczyć przed spadającym wielkim stalaktytem. W błyskawicznym tempie wypił trzeci eliksir Zwinność Kota i ruszył w stronę potwora. Eliksir nie wywołał takiego efektu jak poprzednie, organizm maga przyzwyczaił się już do ich obecności. Łowca bestii próbował ugodzić ją sztyletem ognia, lecz stwór zrobił zadziwiająco szybki unik i zaczął kontratak. Elfi stwór trzasnął Pats'a z byka. Stało się to tak szybko, że nawet eliksir zwinności zawiódł z kretesem. Mag po uderzeniu pofrunął ze dwa metry do tyłu i upadł na plecy ledwo łapiąc oddech. Nie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek, zerwał się i od razu rzucił zaklęciem
– Flamisso Cirro – wielka kula ognia trafiła wprost w paszcze diabelskiego stworzenia wywracając go na plecy.
Przypuszczenia czarodzieja były słuszne. Mimo łusek pokrywających ciało, bestia nie była odporna na siłę ognia. Zanim bestia zebrała się po rzuconej kuli ognia, mag doskoczył do niej i zaczął ją okładać ognistym sztyletem. Bestia ryczała niemiłosiernie głośno, a pogłos akustyczny jaskini podwajał głośność ryków odbijając je echem. Ogromną łapą zdołała jeszcze pchnąć Pats'a na ścianę kopalni. Upadając wypuścił z ręki sztylet. Nie zdążył go nawet sięgnąć gdy stwór stał już dosłownie nad nim i mówił niskim charczącym glosem w języku elfów :
- Kolejny śmiałek który próbuje mnie zabić, dla jakich idei? Dla sławy i pieniędzy szastacie swoim życiem? - kończąc mówić, ryknął głośno ukazując swoją wyższość nad magiem.
- Decritto – wyszeptał Peter tworząc barierę nie do przebicia.
- Nie chcę Cię zabić! - Muszę Cię pojmać i oddać w ręce króla jesteś jedyną nadzieją na jego chorobę. Twoja krew potrafi leczyć jeszcze mocniej niż łzy feniksa. - odpowiedział mag również w języku elfów który znał tak samo dobrze jak język ludzi.
- Nic z tego, nie będę pomagał ludziom. Jestem Dar-ren, bestia rodu pradawnych elfów. Ludzie to dla mnie śmieszne istotki, tak samo jak Ty śmieszny magiku. Żywcem mnie nie weźmiesz, a martwy się nie przydam.
Po tych słowach bestia ruszyła ile sił, prosto w Pats'a. W tym samym momencie mag rozpaczliwie krzyknął :
– ACNARDO – i potwór poleciał na metr w górę po czym uderzył całym cielskiem o ścianę i z niesamowitym impetem upadł na ziemię, leżał w bezruchu. Peter użył najsilniejszego zaklęcia ogłuszającego, które słabego człowieka z pewnością zabije. Sam po tym zaklęciu był osłabiony. Zadanie wykonane – pomyślał.
- Nie zabiłem go, tylko jak go teraz przetransportować!?

CDN...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
SophieBird · dnia 16.01.2010 09:57 · Czytań: 877 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Znurb dnia 16.01.2010 22:55 Ocena: Bardzo dobre
Niesamowicie plastyczne i dokładne opisy(straaasznie podbny masz styl do mojego nawiasem mówiąc;)). Na pewno nie ominę kolejnych Twoich tekstów pozdr.:)
Wasinka dnia 16.06.2010 20:46
Hmm... opowieść dopiero sie rozwija, więc trudno ocenić treść tak do końca... Zajrzę do kolejnych części, jak się pojawią, bo lubię świat, który nam tu opisujesz.

Od strony technicznej:
- nie wiem, czy takie jest założenie, ale nie zaznaczasz w tekście dialogu i się on rozmywa w całości,
- masz spację przed znakami przestankowymi, których nie powinno być, łatwo to poprawić,
- dobrze jest unikać powtórzeń, które nie są celowe, a masz takie,
- interpunkcja do naprawy,
- niektóre zdania kuleją nieco.

Na razie tyle. Myślę, że niektóre sugestie możesz wprowadzić w czyn bez problemu, a potem się zobaczy :)

Poprawiony tekst (chociaż wyróżnienie dialogów i eliminacja spacji i powtórzeń, chyba że coś więcej się uda) sprawi, że lepiej się będzie go czytało kolejnym komentującym :)

Pozdrawiam, czekając na efekt :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:39
Jacku No tak, to prawda - nie to jest ładne, co jest ładne… »
Jacek Londyn
05/05/2024 19:17
Zbigniewie, ten serial to żadne badziewie. Miliony Polaków… »
valeria
05/05/2024 16:12
Cieszy mnie wszystko co piszecie, dobrze, że coś… »
tetu
05/05/2024 15:48
Niezaprzeczalnie atutem tego wiersza jest rytmiczność.… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty