Nazzril - Ukryte Przeznaczenie - Vheskech
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Nazzril - Ukryte Przeznaczenie
A A A
Czasami mamy wrażenie, że jesteśmy najbardziej pokrzywdzonymi ludźmi na świecie. Wydaję nam się że gorzej być nie może. Każdego z nas dopada to uczucie, chwila słabości. Nie warto zatracać się w nicości, czas przezwyciężyć los, bo życie to nauka z którą musimy się zaprzyjaźnić.
Historia o której wam opowiem narodziła się w mojej głowie podczas snu. Chwila na którą tak długo czekałem właśnie się rozpoczyna. To początek mojej tułaczki. Nie wiem czy uda mi się przelać tą opowieść na papier, jednakże postaram się zrobić to jak najlepiej.


Nazzril - Ukryte Przeznaczenie

Historia młodego chłopaka widziana moimi oczami

Prolog: Nienarodzone życie

Wiatr bywa ulgą, a deszcz oczyszczeniem, taka interpretacja życia mi odpowiada. Zawsze przed snem myślę o przeszłości i przyszłości. Warto zrobić sobie rachunek sumienia, dzięki temu mocno stąpam po ziemi. Przewracając się na drugi bok zawsze spoglądam na zegarek, cudownie było by zatrzymać czas, chociaż na chwilę. Nie długo musiałem czekać na opuszczenie tego świata. Oczy powoli się zamykają, a dusza opuszcza ciało, szukając inspirujących wizji. Lubię tą chwilę ekstazy. Czas rozpocząć nową przygodę, chwilę których mogę doświadczyć tylko w tym świecie. Ostatnim dźwiękiem jakim towarzyszył mi w przeprowadzce na drugą stronę był dźwięk nieubłaganie płynącego czasu. Po chwili znajduję się na zielonej polanie gdzie życie płynie swoim tempem. Wszystko wydaję się być tak idealne, nieskazitelne. Po krótkiej chwili namysłu postanowiłem obejrzeć całą okolicę. Szybując w chmurach zauważyłem pewnego człowieka. Byłem przekonany że jestem tu sam, że ten sen to odzwierciedlenie moich marzeń. Nie wahałem się nawet chwili, chciałem sprawdzić co to za człowiek. Zastanawiałem się nad tym czy jak stanę na przeciw tego człowieka będę dla niego zauważalny. Jak się okazało byłem dla niego tylko lekkim wiosennym podmuchem wiatru. Stawiało mnie to w dogodnej sytuacji, mogłem podejść i dokładnie przyjrzeć się tajemniczemu mężczyźnie. Jak się okazało był to człowiek w podeszłym wieku. Długie siwe włosy, twarz pokryta zmarszczkami, lekko zgarbiona postawa to niektóre z oznak podeszłego wieku mężczyzny. Zaintrygował mnie strój starca. Ubrany był w strój podobny do tego w jakich chodzili samurajowie. Potężna żeliwna zbroja, czerwone naramienniki zdobione nieznanymi znakami, pełne bordowe buty oraz lekkie skórzane rękawice. W pierwszej chwili tylko te części ubrania przykuły moją uwagę, jednak po chwili zauważam schowany miecz. Ostrze było schowane w metalowej pochwie która była częścią reszty ubrania. Wiedziałem że nie mogę się o nic spytać, pozostała mi obserwacja. Po chwili oczekiwania usłyszałem głos samuraja:
- Oglądając się za siebie czułem posmak wczorajszej krwi. Twarze tamtych ludzi... przygasiły wspomnienia, obrazy na których umieściłem swoją rodzinę. Jak długo będę musiał zabijać, jak długo będę z dala od swojej rodziny. Tak bardzo chciałbym przytulić swojego syna, tak bardzo pragnę być świadkiem narodzin mojego wnuka. Hm... ciekawe jakie imię... będzie nosił mój wnuk. Jak wrócę do domu na pewno się dowiem.

Zrozumiałem że rycerz jest w drodze do domu. Jego słowa szczególnie utknęły w mojej pamięci gdyż były mówione z wielka trudnością oraz rozpaczą. Czułem się tak jakbym był świadkiem bardzo ważnej chwili. Po chwili do starca podbiegł pewien młodzieniec. Podszedłem jak najbliżej, aby usłyszeć treść rozmowy. Dowiedziałem się że starzec nosi imię Zarril a jego młody przyjaciel, Nanaka. Rozmawiali o powrocie do domu. Obaj cieszyli się na myśl uściskania swoich rodzin. Na koniec krótkiej rozmowy Zarril oznajmił:
- To nasza ostatnia podróż przyjacielu.
Chłopak wtulił się w starca. Widząc ten obrazek widziałem jak bardzo Nanaka kochał Zarrila. Była to miłość przypominająca uczucie jakie zachodzi między dziadkiem a wnukiem. Młodzieniec zaproponował mężczyźnie powrót do obozu w którym czekali pozostali rycerze. Zarril bez wahania przyjął propozycję kompana. Para ruszyła w kierunku bukowego lasu. Nie zastanawiałem się nawet chwili. Ruszyłem za rycerzami. Minęło trzydzieści minut zanim dotarliśmy do miejsca zbiórki. Miejsce w którym znajdował się obóz zapierało dech w piersi. Bujna roślinność, płynąca rzeka idealna harmonia przyrody z człowiekiem. W momencie kiedy Zarril wszedł do obozu wszyscy rycerze wstali i z godnością przywitali starca. Ten aspekt uświadomił mi że Zarril jest dowódcą, a zarazem opiekunem wszystkich rycerzy. Postanowiłem na chwilę opuścić starca który stał w towarzystwie Nanaki. Rozejrzałem się po obozie, jednak nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Koło ogniska zauważyłem grupkę mężczyzn którzy opowiadali pewną historię. Miałem nadzieję, że usłyszę coś ciekawego na temat Zarrila. Tak jak przepuszczałem, jeden z rycerzy opowiadał pewne wydarzenie które miało miejsce kilkanaście lat temu. Przysiadłem się i z zaciekawieniem słuchałem owej historii. Świadkiem całego zajścia był rycerz o imieniu Ikas.
- Nasz dowódca jest żyjąca legendą, nikt nie jest tak znany jak on w naszym świecie, w świecie Efronu. Wydarzenie o którym wam opowiem miało miejsce dokładnie trzydzieści lat temu. Nasz kraj Utania był poddany wielkiej próbie, wojna domowa która wybuchła w tamtych czasach podzieliła nas na dwa obozy, tych którzy chcieli dołączyć do Ottanów i tych którzy woleli żyć w biedzie ale nie w niewoli. Zarril był przywódcą tych którzy marzyli o spokoju i wolności. Walki między stronami nasiliły się, aż w końcu nadszedł dzień w którym obie strony stanęły na przeciwko siebię. Walka miała miejsce na polanie Reguna. Dwa ogromne wojska stanęły do bratobójczej rzezi.
Ottanowie wspierali oddziały które miały dołączyć do ich państwa. Zarril wiedział że wróg ma znaczną przewagę, nie miało to jednak dla niego znaczenia jedyny aspekt jaki przysparzał mu bólu był fakt że będzie musiał zabijać swoich rodaków. Ja stałem wtedy w pierwszym rzędzie. Nie bałem się bo wiedziałem że zginę walcząc o słuszną sprawę. Przed walką Zarril stanął na przeciwko nas i powiedział: "Nie bójcie się, gdyż ja się nie boję. Nie martwcie się, gdyż zamartwiać będziecie się po bitwie. Tak rozpoczyna się nasza historia, gdyż tutaj udowodnimy naszą wielkość, potęgę o której będzie mówił każdy. Zamknijcie oczy, a zobaczycie ludzi których kochacie, to dla nich walczymy". Kiedy słowa naszego mistrza przebiły nasze serca, wszyscy zakrzyczeliśmy. Był to krzyk który uwolnił naszą siłę, moc której nikt inny nie posiadał. Wszyscy razem ruszyliśmy na przód wroga. Biegłem koło Zarrila, kiedy byliśmy tuż przy oddziałach wrogach, jego miecz Anrzis zaczął się świecić. Iskrzył się niczym boskie ostrze. Z niedowierzaniem patrzyłem na sylwetkę mistrza. Po chwili Zarril zniknął. Nie wiedziałem co się dzieje, nie zatrzymałem się, biegłem dalej . Tuż przed zderzeniem mieczy wróg zaczął przerażająco krzyczeć. Pierwsze oddziały nieprzyjaciela straciły wzrok. Wbicie ostrza w ciało ślepca było tylko formalnością. Nikt nie przepuszczał że to zasługa Zarrila. Przełamaliśmy pierwsza linie wroga, jednak to dopiero początek tej potyczki. Dalej czekali na nas niezwykle wyszkoleni ninja którzy przybyli z samej Nerti, krainy w której dzieci są szkoleni na wojowników od najmłodszych lat. Doszło do zwarcia. Nie radziliśmy sobie, gdyż nasze wojsko w większości było złożone z prostych wieśniaków czy też kowali. Na polu bitwy szukałem naszego dowódcy, krzyczałem w nadziei na odpowiedź. Po chwili Zarril spadł jakby z nieba, z impetem wbija swój miecz w glebę. Ziemia rozstąpią się, pochłaniając jednostki wroga. Po chwili ziemia powraca do pierwotnego stanu. Z łzami w oczach patrzyłem na posturę wielkiego Zarrila, który wyglądał niczym bóg. Niebo przybrało czarnego koloru. Cały nasz oddział skierował głowy ku górze, wszyscy zauważyli kontur wielkich błyskawic. Z chmur runął deszcz, który zmył krew naszych przeciwników. W strugach deszczu, Zarril podniósł miecz ku górze, krzycząc: "Tak wypełnia się przeznaczenie !". Miecz wojownika niespodziewanie otoczyły pioruny które emitowały dziwny dźwięk. Dla naszego oddziału owy dźwięk przypominał śpiew ptaków, jednak wróg odbierał to zupełnie inaczej. Cały oddział wroga zakrywał rękoma swoje uszy w nadziei że przestaną słyszeć przeraźliwy dźwięk. Jak można się domyśleć to nie pomogło. Sześć tysięcy jednostek wroga było sparaliżowane. Zarril skierował miecz w kierunku Ottanów. Z jego oczu płynęły łzy, krople których nigdy się nie wstydził. Wojownik zamknął oczy gdyż wiedział co się stanie, z jego miecza wystrzelił ogromny piorun który z prędkością światła uderzył w oddział wroga. Powstał ogromny wybuch który zdmuchnął jednostki nieprzyjaciela. Połowa krajobrazu zmieniła się w mgnieniu oka. Jeden człowiek wygrał bitwę, walkę która była z góry przegrana.
Ikas w tym momencie zakończył historię. Wszyscy byli wstrząśnięci owym wydarzeniem, ja siedząc obok Ikasa byłem zdruzgotany. Obróciłem się i z daleka popatrzyłem na starca, człowieka który posiadał moc od samego boga. Opuściłem grono rycerzy, chciałem jeszcze raz przyjrzeć się wielkiemu człowiekowi. Zarril siedział przy małej rzece znajdującej się tuż przy obozie. Wiedziałem że jestem dla niego niezauważalny, to nie zmieniło mojego nastawienia, podszedłem tak jakbym był jego kompanem. Stałem tuż za nim, obserwowałem jego nieruchome ciało. Postanowiłem stanąć na przeciw wielkiej postaci. Kiedy zmieniłem swoje umiejscowienie, zobaczyłem jak Zarril zmaga się z ogromnym bólem. Kucnąłem, aby dokładnie się przyjrzeć. Oczy starca były zamknięte, nie mogłem trafnie stwierdzić co jest przyczyną tego bólu, aż nagle wojownik otworzył prawe oko. Zamarłem. Z oka płynęła krew poległych ludzi.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Vheskech · dnia 20.06.2010 08:21 · Czytań: 635 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:39
Jacku No tak, to prawda - nie to jest ładne, co jest ładne… »
Jacek Londyn
05/05/2024 19:17
Zbigniewie, ten serial to żadne badziewie. Miliony Polaków… »
valeria
05/05/2024 16:12
Cieszy mnie wszystko co piszecie, dobrze, że coś… »
tetu
05/05/2024 15:48
Niezaprzeczalnie atutem tego wiersza jest rytmiczność.… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty