Ach, te nasze babcie!
Ja swoje też bardzo kochałam, chociaż niestety nie mieszkały na „ łonie natury”…
Ładnie napisałaś o swoim dzieciństwie – jak zapewne zauważyłaś i ja do niego często wracam.
Mam dwie uwagi:
-
nici wspomnień to mocno wyeksploatowana metafora dopełniaczowa i moim skromnym zdaniem wystarczyłyby wspomnienia.
Pomyślałabym też o tym fragmencie -
„
dzień zachodził w ogrodzie stadem kolejnych
zadrapań i siniaków,” – to
stado mi tutaj nie pasuje…
Ale zapewne inni czytelnicy też się wypowiedzą….
I może przy jednej konfiturze dodać słowo malinowa?
Przypomniałaś mi wiersz B. Leśmiana i chociaż Twój jest zupełnie inny, to jednak
przeczytałam z przyjemnością. Podoba mi się też zakończenie, bo chociaż proste, to bardzo prawdziwe -
nic nie jest już takie samo.nawet chruśniak wydaje się dziwnie niski.
Buziak kamyczko!
Postaram się wrócić