#4 Anielska Krew - Sen II - Korwin
Proza » Inne » #4 Anielska Krew - Sen II
A A A
Sen II

- Co się dzieje?! Skąd te hałasy? – Matka była przerażona, brat również.
- To chłopi! Buntują się! – odpowiedziałem, przekrzykując dźwięk tłuczonych szyb. W ostatniej chwili, uchyliłem głowę przed kamieniem wrzuconym do środka.
- Odsuńcie się! Przy schodach jest bezpieczniej! – Starałem się zachować zimną krew i racjonalnie ocenić całą sytuację. Podbiegłem do jednego ze służących, aby pomóc mu przeładować muszkiet i zobaczyć, co dzieje się na zewnątrz. Dookoła, w kilkuosobowych grupach biegali wściekli mężczyźni, uzbrojeni w kosy, widły i inne narzędzia pracy. Plądrowali wszystko, co tylko mogli.
- Na razie boją się tu zbliżyć, kilku już ustrzeliliśmy! – powiedział mój ulubiony sługa, Florence, stary wojenny wyga.
- Grabią i palą… - mruknąłem. – Florence, gdy wszyscy będą chcieli się tu dostać nie powstrzymamy ich! Wejdą tu, jeżeli nie przez drzwi to oknami, nie zastrzelicie ich wszystkich… - dodałem, patrząc jak wymierzył w jednego z chłopów, który nawoływał do siebie innych i wskazywał palcem w nasza stronę. Podjąłem decyzję.
- Wszyscy do mnie! Odstąpić od okien! Szybko! Tutaj! Stańcie przy mnie! - Służba wymieniła zaniepokojone spojrzenia, jednak kiedy zmierzyłem ich chłodnym wzrokiem, wykonali rozkaz. Dałem znać matce i bratu aby zrobili to samo. Przynajmniej oni, darzyli mnie zaufaniem. To dodawało mi otuchy.
- Musimy się przez nich przebić i uciec! – stwierdziłem, nie tracąc czasu na zbędne wyjaśnienia. – Spróbujemy wydostać się tylnymi drzwiami, tamtędy powinno być łatwiej.
- Ależ panie, jak chcesz tego dokonać? Jest ich zbyt wielu, a nawet jeśli uda nam się wydostać i uciec na bezpieczną odległość, to jakie mamy szanse? Gdzie pójdziemy? - spytał Florence z niepokojem patrząc w stronę okien, przez które w każdej chwili mogli wedrzeć się napastnicy.
- Nie czas na pytania! Do tylnego wyjścia! W tej chwili! – rozkazałem, biegnąc w stronę jedynych drzwi, jakie prowadziły do tylniej części domu.
- Panie... – wydyszał Florence, chwytając mnie za ramię, tak jakby chciał abym się zatrzymał.
- Więcej wiary! – warknąłem wściekły. - Nie mamy innego wyjścia, inaczej zginiemy! - Spojrzałem na matkę stojącą za nim. Kiwnęła głową i chwyciła mojego brata za rękę. Podszedłem do niej i ucałowałem ją w policzek
- Kocham was – szepnąłem tak, żeby usłyszał to również mój brat.
- I my Ciebie też, zawsze – odpowiedziała, obdarzając mnie pełnym zaufania spojrzeniem.
Opuściliśmy atrium coraz gęściej zasypywane kamieniami wrzucanymi przez pozbawione już szyb okna. Mogłem się założyć, że widząc opuszczone posterunki przy oknach, kilku chłopów zaryzykowało już wejście do środka. Nie mogliśmy zwlekać. Najszybciej jak tylko to było możliwe, zaryglowaliśmy przejście, z którego skorzystaliśmy.
- Teraz nie ma już powrotu Florence, albo wykonamy mój plan, albo zginiemy. – Oznajmiłem patrzącemu się na mnie z dezaprobatą służącemu. Chciałem dodać jeszcze kilka ostrych słów, dotknięty do żywego tą lekceważącą postawą, lecz nie było to ani odpowiednie miejsce ani czas.
Dobiegliśmy do tylnych drzwi, sytuacja przedstawiała się tu podobnie. Dwie duże ramy okienne, pozbawione szyb i ustawieni przy nich służący. Zrezygnowali już z muszkietów, których przeładowanie trwało zbyt długo. Walczyli rapierami, kładąc trupem każdego chłopa, jaki odważył się zbliżyć. Jeden miał zakrwawioną twarz i zaczerwienione oko. Najwidoczniej został trafiony kamieniem.
- Panie! - krzyknął zraniony służący. - A co z drzwiami frontowymi? Czyżby już się przez nie przedostali? - spytał przerażony.
- Tak, atrium już stracone. – Wolałem nie wdawać się w szczegóły, zbędna wymiana zdań była jedynie marnotrawstwem czasu. – Wydostaniemy się stąd i ukryjemy przed nimi!
- Panie, to szaleństwo... - zaczął niepewnie.
- Cisza! - przerwałem mu, zdenerwowany kolejną próbą podważenia mojego autorytetu. Podszedłem do okna, przy którym nasz kucharz przygotowywał się na pojedynek z dwójką nabiegających wieśniaków. Położyłem jednego z nich mocnym pchnięciem rapiera, zanim zdołał cokolwiek zrobić. Gdyby tylko było ich mniej, nie stanowiliby dla nas żadnego problemu. Mieli jednak wielką przewagę liczebną, a do tego w każdej chwili mogli wedrzeć się tu od strony atrium.
- Co ze stajnią, spalona? - wydyszałem, parując uderzenie kosą skierowane w moją głowę przez drugiego z przeciwników.
- Nie panie, właśnie próbują wyłamać jej drzwi! – krzyknął wbijając owemu gburowi szpadę w gardło. – Spójrz! – wskazał ręką na oświetlony budynek, w którym trzymaliśmy wierzchowce. To była nasza szansa na ucieczkę.
- Na mój znak Florence otworzy drzwi, a my wystrzelimy w salwę w tych którzy, są za nimi! – Oświadczyłem służbie stojącej jak barany przed drzwiami. To właśnie Florence irytował mnie najbardziej. Mimo wielkiego doświadczenia w rzemiośle wojennym, nie okazał się w ogóle pomocny. – Potem biegniemy w stronę stajni. Jeżeli napotkamy się po drodze na jakiś opór, muszą starczyć nam ostrza. Nie ma czasu na przeładowanie muszkietów!
-Wedle rozkazu panie! - odpowiedziała służba.
Korzystając z krótkiej chwili, jaką zajęło im ustawienie się w szyku i przygotowanie broni, odezwałem się do matki.
- Macie trzymać się blisko mnie, chcę was mieć za plecami. Tak będzie bezpieczniej, rozumiecie? – szepnąłem pośpiesznie. W odpowiedzi kiwnęła potakująco głową.
- Jeżeli... coś mi się stanie... - zacząłem.
- Przestań! - syknęła matka - nawet tak nie mów! Wyjdziemy z tego wszyscy cali i zdrowi. Nie waż się myśleć inaczej! – Zarzuciła mi ręce na szyje i mocno do siebie przytuliła. - Jestem z ciebie dumna. Zawsze byłam...
Zalała mnie fala gorącego uczucia i potężnego smutku. Cały czas dręczyły mnie najgorsze myśli. A jeśli coś im się stanie? Co jeżeli przyjdzie mi zginąć? Nie chciałem umierać... ale jeżeli nie miałbym wyboru, to wolałbym polec w ich obronie, tak żeby mogli się ocalić... żyć, to byłaby piękna śmierć. Przypomniała mi się melodia, którą jeszcze przed paroma chwilami brat zagrał na skrzypcach. Głęboko westchnąłem. Odstąpiłem od nich i otrząsnąłem się.
- Boże, o to jest chwila w której powierzyłeś w me ręce inne istnienia. - zacząłem cicho mówić do siebie - Dopomóż mi, natchnij mnie siłą i odwagą, abym sprostał wyzwaniu jakie zgotował dla mnie los. W twoje ręce się oddaje, twojej opiece się polecam, tobie ufam. - wierzyłem w Wszechmogącego. Wierzyłem, że nie jest obojętny na nasz los i że wysłuchuje modlitw swoich dzieci.
- Przygotować się! - krzyknąłem unosząc prawą rękę do góry.
Florence czekał już pod drzwiami na znak. Pozostali ustawili się w szeregu przed wejściem i wycelowali broń, za moimi plecami stała matka, wraz z bratem. Chłopów było słychać już niemalże pod samymi oknami. Z atrium dobiegł trzask wyłamywanych drzwi, burza okrzyków oraz odgłos licznych kroków.
- Teraz! Odrygluj drzwi! – Florence wykonał mój rozkaz. Otworzyły się na oścież niemalże od razu. Naszym oczom ukazała się grupa kilku rozjuszonych, wściekłych prawdopodobnie podpitych wieśniaków. Ciekawe co sobie pomyśleli, spoglądając na rząd wycelowanych w nich muszkietów.
- Ognia! - wykrzyknąłem do służących. - Rozległ się huk.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Korwin · dnia 19.09.2010 09:18 · Czytań: 631 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
mariamagdalena dnia 20.09.2010 00:53
wolę Twoje sny niż Twoją rzeczywistość
chyba w ogóle tak wolę

pare literówek, parę zgrzytów-zdań
ale całość ok
szczerze mówiąc bardziej obchodzi mnie fabuła
w związku z czym czekam co napiszesz dalej
s
Korwin dnia 20.09.2010 01:14
za niedługo rzeczywistość będzie snem ;) myślę, że wtedy będziesz zadowolona ;)
Almari dnia 23.09.2010 14:19
Cytat:
Z tyłu domu nadbiegły odgłosy pierwszych strzałów, budynki wokół


~~ słychać było. Nadbiegły dziwnie brzmi.

Cytat:
ale bardziej martwiłem się o okna i służbę, która się z nich ostrzeliwała.


~ To chłopi nie mogli zwyczajnie wejść oknami? ;) Skoro obydwa obozy się ostrzeliwały tzn że chłopi mieli broń, a skoro mieli broń to łatwo mogli zestrzelić służbę której było mniej i wejść oknami. Brak konsekwencji. Chyba że źle napisałeś, bo ze zdania wynika że oba obozy miały broń.

Cytat:
Odstąpić od okien! Tutaj, stańcie przy mnie! - krzyknąłem na głos. - Służba wymieniła zaniepokojone spojrzenia,


~ Zły zapis. BEz tej drugiej pauzy, bo to dalej jest nota odautorska.

Cytat:
- Nie utrzymamy się, jest ich zbyt wiele, prędzej czy później podpalą dom i znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia. Musimy przebić się przez nich i uciec - przemówiłem, starając się uwierzyć we własne słowa.


~ zbyt wielu, przecież to chłopi a nie potwory. Poza tym cały dialog mocno naciągany. m.in to: - Skierujemy się w stronę zachodnich włości. Im dalej od stolicy tym lepiej. Weźmiemy konie ze stajni, na pewno jej nie spalili. Wierzchowce są zbyt cenne, a grabież musieli zostawić sobie na potem

Jak już palili to palili wszystko, nie sądzę, żeby oszczędzili stajnie akurat, a konie mogli sobie podprowadzić w inne miejsce.

Cytat:
- Panie! - zakrzyknął zraniony służący.


~ krzyknął.


Pełno nieposkromionych zaimków. Interpunkcja też do naprawy. Ten odcinek podobał mi się najmniej. Bardzo sztuczne dialogi, wręcz typowe dla pseudo-dramatycznych romansów. No i kilka niejasności, które wypisałam powyżej. Podpalili wszystko oprócz stajni? Ja rozumiem, że to chłopi, ale aż tak głupi nie są ,w dodatku byli pijani, więc raczej przemawiała przez nich furia i szał oraz chęć zemsty. Dlatego niemożliwym jest, że oszczędzili akurat stajnie.
Trochę się gubisz, kiedy akcja zaczyna pędzić, zwłaszcza w dialogach. Chaotycznie to wszystko wygląda. Zobaczymy co w następnej części się kryje i mam nadzieję, że w końcu dobijemy do jakiegoś wyjaśnienia.

Pozdrawiam.
sisey dnia 24.09.2010 14:03
Chłopi strzelali z wideł a służba z okien. Nieporadne dialogi. Męcząca narracja. Naćkane czasowników do bólu: zrobiłem wskoczyłem, mówiłem, kopałem, wyłem... widać małe oczytanie i wielkie aspiracje. Co to ma być za tytuł?! Napisałeś "anioły", dorobiłeś modny, wampiryczny pseudonim (szargasz mi nazwisko) i... srebrne trąby nie zagrały. Poprawek nie sugeruje, bo tu generalnie styl kulawy i kropka. Proponuje więcej pokory i dystansu do twórczości. Zejdź na ziemię, poczytaj innych, tym czymś świata nie zwojujesz.


-Przebóg, cóż to się wyprawia?! Ta wrzawa... - spytała kobieta.
- Chłopi, matko, buntują się! Odjedźcie od okien. Przy schodach będzie bezpieczniej.
Jakby na potwierdzenie moich słów, pękła jedna z szyb. Od podwórza dobiegły nas strzały. Całe obejście stało już w płomieniach.

Masz przykład jak mogłoby to wyglądać. Bez lania wody, konkretnie i dynamicznie. Raczej unikaj w opisach dialogów, informacji o stanie ducha postaci. To powinno wynikać z samego tekstu. Nie piszesz dla idiotów. Skoro strzelają a wszytko plonie, to z definicji kobieta będzie przerażona. Co innego gdyby to nie był ten domyślny stan, ana przykład szał bojowy, amok, czy co tam sobie szanowny autor wymyśli.

kłaniam, sisey - dział poezji do dupy, sekcja rymowanki
Korwin dnia 26.09.2010 14:43
Świetnie, bardzo cieszą mnie te komentarze, bo motywują do tego, żeby pisać lepiej i rozważniej.
Almari, przyznaję Ci rację, nie było sensu ani logiki w kwestii palenia budynków i stajni. Zmieniłem cały fragment i mam nadzieję że teraz jest już ok. ;)
Sisey, nie rozumiem Twoich pretensji co do tytułu, przecież nie musi się on wyjaśniać w pierwszych kilku rozdziałach prawda? Równie dobrze mógłbyś narzekać, że "Zmierzch" nie jest o Zmierzchu, "Anioły i Demony" ani o jednym ani o drugim, a "Imię Róży" nie o kwiatach.
Świata nie mam zamiaru zawojować, innych czytam, "to coś" to dopiero początek ;) Dzięki za rady ;)

P.S

Szargam Ci nazwisko? ;) no proszę.... :p
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
SzalonaJulka
02/05/2024 08:26
Rozpalił mnie ten fragment, że aż mi się schlafrock obsunął… »
Marian
02/05/2024 08:06
Zbigniewie, dziękuję za wizytę i komentarz. Tak, bywają i… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:54
Jacku Bardzo to fajne jest i wbrew pozorom znów na czasie,… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:32
Elimaga No przesympatyczne te owoce są, w nieco… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:13
Hej Kaziu Jako żywo przeniosłem się w czasy odległej… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 05:20
Marianie Tym razem przyciągnął mnie tytuł, a nie… »
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty