Kogo Egito: Rozdział 5 - lens
Proza » Długie Opowiadania » Kogo Egito: Rozdział 5
A A A
Deja vu

Policjanci nie ustawali w poszukiwaniach najdrobniejszego choćby śladu, mogącego naprowadzić ich na trop przestępców. W mieszkaniu Ani i Mariusza krzątała się dziesięcioosobowa brygada kryzys policjantów i ochroniarzy. Sprowadzono też psa myśliwskiego oraz gulasz myśliwski. Dwóch policjantów przystąpiło do penetracji lupką ostatniej już ściany trzypokojowego mieszkania, na której odbity był ślad ludzkiej dłoni i pośladków.
- Nie widzę tu nic podejrzanego, ściana jest czysta (40% alc.) - stwierdził po wnikliwej obserwacji pierwszy, inteligentniejszy z policjantów.
- Chyba pociągnięta jest szmuglem... - dodał drugi.
- Raczej sztachetą...
Policjanci pochłonięci swą pracą kontynuowali poszukiwania. Nie rozmawiali ze sobą często, gdyż władali innymi językami, a poza tym pierwszy z nich miał na imię Władek, zaś drugi też miał na imię Władek i dlatego jak ze sobą rozmawiali, nie wiedzieli o którego Władka chodzi. Rzadko więc konwersowali, ograniczając się tylko do najpotrzebniejszych uwag:
- Masz metr?
- Nie, jakieś dwadzieścia centymetrów...
Brygada policyjna nie zdążyła dokonać jeszcze ogólnych oględzin, gdy w mieszkaniu pojawił się Super Cap. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie, by stwierdził:
- Bolą mnie jaja, pykałem...
A dwa spojrzenia by zauważył:
- To profesjonaliści, zatarli wszystkie ślady.
Gdy kończył te słowa z łazienki, w towarzystwie siedmiu krasnoludków i hydraulika, wyszedł Dżejk Plejstocen.
- Jest! Mam coś! Mam coś! – powiedział, trzymając w ręku wizytówkę zgubioną przez jednego ze złodziei.

Widniał na niej napis:
www.badygard.com - włamania, kradzieże, szwindle, szmugle, oszustwa, szantaże, haracze, miłość francuska

- Dobry, dobry policjant – pochwalił Dzejka Super Cap, drapiąc za uchem, po czym włożył mu do ust kostkę cukru. Spojrzał na wizytówkę i zamyślił się.

Z zaciekawieniem patrzyliśmy jak ekran telewizora rozmył się tak, byśmy mogli zobaczyć ukryte myśli Super Capa.

Na archipelagu górskim, nieopodal kryjówki, w której aktualnie ukrywają się sprawcy włamania (w tle widoczny jest balkon z niewielką loggią z kolumnami i marmurową, bo jakby na to nie patrzeć marmur to przeobrażony wapień, balustradą o fallicznym kształcie) w blasku księżyca świerszcze i koniki polne rozpoczynają nocną serenadę. Wśród pulsujących w trawie rusałek i szkarłupni, i rozpostartej na rybich tarłach bielizny spacerują dwie zbłąkane, zakochane postacie. Z ich twarzy promienieje radość i szczęście. Kochankami okazują się być Super Cap i Badygard.
W miłosnym uścisku wędrują oddając się tylko sobie i naturze, jedynie od czasu do czasu zatrzymują się, by zerwać kwiat dla ukochanego i poprawić sobie rzemyki u sandałów. W pewnym momencie niemoralna ręka Super Capa z wolna schodzi niżej, niżej i niżej, by podrapać swędzącego super-capika. W tym obrazie pełnym akordeonu, Romeom na ramionach siadają tęczowe motyle, a na głowy sypią się igły z kosodrzewiny, czyniąc to teta-a-teta zaczarowanym.
Wtem do tej krainy Eldorado wdziera się horda ropuch, która pożera wszystkie świerszczyki i misie. Po ich muzyce pozostaje tylko echo (radio Beskidów i Tatr; 71,40 Mhz).
Wszystko co piękne ma swój koniec; jak serial w TVP, film w aparacie, urwany film czy też halabarda. I tylko kij ma dwa końce, oczywiście poza procą i poza dwoma połączonymi procami, z tym jednak zastrzeżeniem, że muszą być one połączone swymi pojedynczymi końcami, gdyż połączone swymi podwójnymi końcami miałyby w sumie dwa końce, a nie cztery lub trzy, aczkolwiek wcale nie połączone miałyby aż sześć końców, co potwierdzałoby naszą teorię.
Przy okazji warto nadmienić, że przykładowo prosta i kula także nie mają swego końca, podobne jak niesprawiedliwość, zło i przemoc. Podobno także i wszechświat nie ma swego końca, chociaż się kurczy, podobnie jak super-capik w lodowatej wodzie. Z wodą to jest w ogóle ciekawa sprawa. Woda, jako pierwiastek chemiczny, l.a. 1 (Los Angeles jeden), ma swoje trzy izotopy i może występować w trzech stanach skupienia, mianowicie w pierwszym, drugim oraz jako ciecz; może też występować w atmosferze, w rzekach i w kolanie. Ponadto jako jeden z żywiołów przydaje się w toalecie. Jest również (ze względu na proces fotosyntezy) niezbędna roślinom, drzewom itp. oraz instalacji centralnego ogrzewania, podobnie jak niezbędna była Super Capowi miłość Badygarda.
Patrząc na tę zakochaną parę, można uwierzyć, że miłość naprawdę istnieje, a nasi zakochani, bezimienni bohaterowie to anonimowe duchy pod poduchy. Siedząc, stojąc w uścisku na gąbczastym kamieniu przerobionym na huśtawkę, wpatrzeni w słońce w zenicie wskazują ręką jego bardzo dziki zachód. Głowa Super Capa z wolna opadała na prężne ramię Badygarda. Na koniec tej romantycznej schadzki zakochani wymieniają się wizytówkami. Na pożegnanie ich twarze zbliżają się do siebie, a to co nastąpi dalej okrywa kurtyna tajemnicy. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, iż zakochani nie zgrzeszyli.
Na myśl o tych wydarzeniach Super Cap dostawał gęsiej, obrzezanej skórki. Na szczęście szybko się otrząsnął, a jego pamięć przywołała nowe, tym razem smutne wspomnienie.

Przypomnijmy, że Super Cap ma żonę, czyli jednak zgrzeszył. Jednak to jak bardzo zgrzeszył, albo jak bardzo zamierzał zgrzeszyć, wyjaśnić miała kolejna retrospekcja.

Super Cap pogrążony w tęsknocie siedzi samotny na osice w swojej sypialni, oddając się głębokiej refleksji pełnej łez i żałości. Siedemset dwudziesty raz wciska redial na telefonie, w nadziei, że TP S.A. połączy ponownie jego i Badygarda miedzianym drutem miłości. Nieboraczek nie mógł przewidzieć, że odcinek linii telefonicznej prowadzący do jego domu, został skradziony robotników PKP i sprzedany syjońskiemu paserowi z Libanu. Wreszcie zrezygnowany opadł z sił jak część ciała, o której jest mowa w piosence zespołu Smar SW pod tytułem „Nienawidzę siebie”.
Tak jak miłość może kruszyć skały, tak Super Cap skruszył w swej dłoni wizytówkę podarowaną mu przez Badygarda, po czym wyrwał się z letargu i powiedział do obecnych w mieszkaniu policjantów.
- Chyba wiem gdzie go szukać... Mam z nim osobiste porachunki - i skierował się ku drzwiom, ale drogę przestąpił mu starszy sierżant Fasola.
- To zbyt niebezpieczne, żebyś pracował sam...
Super Cap zbulwersował się na te słowa, nie przywykł bowiem do słuchania rozkazów. Miał już ukończone osiemnaście lat i zdawał sobie sprawę z faktu, iż może decydować sam za siebie.
- Od dwudziestu lat pracuję sam... - gniewnie, a zarazem dydaktycznie odparsknął, po czym odepchnął troskliwego Fasolę. Ten jednak nie dawał za wygraną.
- Ale nie tym razem. Mam złe przeczucia. Przydzielam ci partnera! - Fasola był stanowczy.
- Wiesz od czego jest partner...? - odburkną Super Cap, po czym zamyślił się i ponownie wspomniał swoje love story.
Ze wspomnień wyrwał go głos funkcjonariusza Fasoli:
- Wierz mi, że wiem... - zadumał się sierżant Fasola i wspomniał jak na archipelagu górskim, nieopodal kryjówki, w której aktualnie ukrywają się sprawcy włamania, w blasku księżyca świerszcze i koniki polne rozpoczynają nocną serenadę. Wśród pulsujących w trawie rusałek i szkarłupni i rozpostartej na rybich tarłach bielizny spacerują dwie zbłąkane, zakochane postaci. Z ich twarzy promienieje radość i szczęście. Kochankami okazują się być starszy sierżant Fasola i Badygard.
W miłosnym uścisku wędrują, oddając się tylko sobie i naturze, jedynie od czasu do czasu zatrzymują się, by zerwać kwiat paproci dla ukochanego i poprawić sobie rzemyki u sandałów. W pewnym momencie niemoralna ręka sierżanta Fasoli z wolna schodzi niżej, niżej i niżej, by podrapać swędzące fasolki. W tym obrazie pełnym akordeonu, Romeom na ramionach siadają tęczowe motyle, a na głowy sypią się igły z kosodrzewiny, czyniąc to teta-a-teta zaczarowanym.
Wtem do tej krainy Eldorado wdziera się horda ropuch, która pożera wszystkie świerszczyki i misie. Po ich muzyce pozostaje tylko echo. Patrząc na tę zakochaną parę, można uwierzyć, że miłość naprawdę istnieje, a nasi zakochani, bezimienni bohaterowie to anonimowe duchy pod poduchy. Siedząc stojąc w uścisku na gąbczastym kamieniu przerobionym na huśtawkę, wpatrzeni w słońce w zenicie wskazują ręką jego bardzo dziki zachód. Głowa funkcjonariusza Fasoli z wolna opadała na prężne ramię Badygarda.


Widząc, iż ta scena powtarza się jak historia, a główny bohater –Badygard – ma, najdelikatniej mówiąc, cechy dziewczyny na telefon, a mówiąc ostrzej – cechy Joan Collins, postanowiliśmy uciąć tą farsę, wiedząc że głos nasz znaczy tyle co telefon od ministra:
- Hej, to już było!


Fasola opamiętał się i oprzytomniał, jakby powąchał eter. Stanowczo, aczkolwiek finezyjnie rozkazał Super Capowi:
- Oto twój nowy partner - Dżejk Plejstocen.
Starszy sierżant wskazał na młodego porucznika Dżejka, wydłubującego sobie akurat z zębów resztki cukru. Słysząc to Dżejk wyprężył się dumnie jak kot, a jego ogon sprężynował do góry.
- Partner? - wyszeptał z nostalgią Dzejk, po czym popadł w zamyślenie, przypominając sobie smutną kromkę chleba oraz to jak na archipelagu górskim, nieopodal kryjówki, w której aktualnie ukrywają się sprawcy włamania, w blasku księżyca świerszcze i koniki polne rozpoczynają nocną serenadę. Wśród pulsujących w trawie rusałek i szkarłupni i rozpostartej na rybich tarłach bielizny spacerują dwie zbłąkane, zakochane postaci…

W naszych myślach Badygard upadł do rangi Elizabeath Taylor. Zdenerwowani, że mamy do czynienia z sex taśmą, niestety o gejach, zaczęliśmy rzucać w ekran mięsem, pomidorami, śmieciami a także oszczepem młotem i sierpem. Dzięki naszej interwencji obraz się zmienił i wróciliśmy w wir wydarzeń.

Super Cap wściekły i znudzony przedłużającą się dyskusją odrzekł.
- Ty wiesz, gdzie ja mam partnerów? W dupie! O tutaj!!! - wskazał.
- Partnerów? - reszta brygady podchwyciła myśl, odrywając się od pracy, po czym uciekli w świat wspomnień. Na archipelagu górskim, nieopodal kryjówki...

Wstaliśmy gotowi porąbać telewizor i zapewne właśnie tak byśmy uczynili, gdyby nasi bohaterowie nie przywołali się do porządku, powracając do treści scenariusza. Udobruchani również powróciliśmy na swoje miejsca, odkładając siekiery i wędki.

Starszy sierżant Fasola podszedł Super Capa podstępem:
- Jak nie weźmiesz partnera, to nie dostaniesz pączków na drogę...
Super Cap długo analizował wszystkie za i przeciw oraz wstrzymanie się od głosu, po czym po matczynemu odparł:
- Jest za młody na taką przygodę. Ale mówisz pączki?!? Wezmę go, ale tylko ten jeden jedyny raz.
Oddając honory funkcjonariuszowi Fasoli świeżo upieczeni partnerzy wyszli na klatkę schodową, po której niosła się dziwna rozmowa dwóch zdrowych mężczyzn, spośród których jeden był kobietą, a drugi nie żył, ale Dżejk i Super Cap nie mogli o tym wiedzieć, gdyż rozmowa toczyła się w innej klatce, a była to klatka w zoo.
- Co myślisz o pepsi?
- Pepsi to komercja.
- Czemuż?
- Bo zaczyna się na "p".
- A palant albo piwo?
- Co?
- Czy to też komercja?
- Niby dlaczego?
- Też jest na "p".
- Nie. Piwo jest żółte.
- To nasuwa wniosek, że Chińczycy są piwem.
- A Francuzi?
- Francuzi jedzą żaby.
- A żaby skaczą, więc Francuzi są kangurami.
- Tak. Raz nawet widziałem żabę skaczącą jak kangur.
- A może ty kangura widziałeś?
- Nie. Jestem pewien, że była to zdrowa żółta żaba.
- Raczej chora na żółtaczkę.
- Hm... to ciekawe. A co sądzisz o sadyzmie?
- Sadyzm jest wtedy, kiedy masz ochotę dżdżownicę na haczyk założyć.
- Nie. To jest wędkarstwo. Sadyzm jest wtedy, kiedy dżdżownica mówi "Nie!
Nie!".
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lens · dnia 19.10.2010 09:13 · Czytań: 726 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Usunięty dnia 19.10.2010 15:07
Przyznaję, że na początku trochę bałam się, ze nastrój tak jakby siadł, ale przy

Cytat:
reszta brygady podchwyciła myśl, odrywając się od pracy, po czym uciekli w świat wspomnień. Na archipelagu górskim, nieopodal kryjówki...


śmiałam się już na głos :) W sumie akcja stoi w miejscu, ale i tak jest full wypas, więc nie narzekam :)
Krzysztof Suchomski dnia 19.10.2010 16:21
Parę "momentów" zapamiętam i ogólnie coraz lepiej. To już jest ostra jazda bez trzymanki :D. Ciekawe dokąd zajedziemy?
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:180
Najnowszy:Janusz Rosek