Ale w przypadku podobnych znaczeń powinno wygrać to, które jest lepsze w kontekście formy wiersza.
I tu wchodzimy, zdaje się, na grząski grunt
subiektywnego odbioru, który uniezależnia się całkowicie od gramatyki.
To zresztą jedna z przyczyn, dla których nie przepadam za poetycznymi narzędnikami: są beznadziejnie nieprecyzyjne, zamiast naprowadzać na trop intencji autora, wyprowadzają w pole i tam zostawiają z coraz popularniejszym świergotem autorów:
ach, hihi, hejże ha, interpretacja dowolna, czytelniku I jako takie też nieraz kwalifikują się /lub przynajmniej powinny/ do błędów stylistycznych.
I może nasza rozmowa i do tego przyda się Autorce: widać z niej, że warto zawahać się może chociaż chwilę przy wyborze narzędnika. I nie tylko. Drobiazgi, jak się okazuje, wcale nie są takie drobne, na jakie wyglądają. Bo Autorka, nie my, pewniej zna zamierzony kontekst.
Inaczej byłby do przyjęcia każdy tekst naszpikowany po uszy powtórzeniami i innymi niedoróbkami
Nie wiem. Naszpikowany powtórzeniami i innymi niedoróbkami? To brzmi co najmniej zastanawiająco. Już drugi raz tak formułujesz poglądy, jakby powtórzenia były przede wszystkim oczywistym błędem, a środkiem stylu - bardzo wątpliwie, z rzadka. Mimo deklarowania, że rozumiesz i sama używasz.
Zresztą wnikliwy czytelnik potrafi odkryć sens i intencje autora mimo poprawnej formy. Pomimo niepoprawnej też, owszem [...]
I tu chyba pies w końcu pogrzebany. Z mojego punktu widzenia "pomimo" to nieporozumienie w każdym z dwóch przypadków. Zdecydowanie lepiej, kiedy można czytać w zgodzie ze składnią, a nie
pomimo niej. Tak zastosowaną, aby jak najwierniej odzwierciedlała intencje autora. Bo z tym
odkrywaniem pomimo to byłabym bardzo ostrożna. Jeśli nie znam autora, mogę się nieźle
pomimomylić w odkryciach
Poza tym, o jakiej formalnej niepoprawności mowa w wyrażeniu "na partyturę na białej kartce"?
Buziak
niewiadomojaki