Proza »
Inne » Ostatnia podróż Miss Hallo - Tucza /1/
Ostatnia podróż Miss Hallo /1/
Wynurzała się nie wiadomo skąd. Z jakiejś ścieżki wydeptanej przez ludzi wbrew zamysłom projektantów osiedla. Spowita w długi, ceratowy płaszcz , z głową owiązaną brudną chustką w kratę. Na jednej nodze – kalekiej- miała ciężki, czarny, sznurowany wysoko but. Przestawiała tę bezwładną kończynę , aby utrzymać równowagę, którą zakłócała majtająca się torba. Obficie wypchana. Ta niezwykła, odrażająca postać, o ruchach nieskoordynowanych, poruszała się w sposób przemyślany. Dochodziła jedną stroną ulicy do miejsca, gdzie kończył się cień wysokiego budynku. Ostrożnie, rozglądając się, przemierzała jezdnię, potem parę kroków do trawnika na którym stał barak na kołach. Pozostawiony przed laty, przez roztargnionych pracowników przedsiębiorstwa drogowego.
Tam wyciągała z torby zwitek postrzępionych gazet, które rozkładała półkolem. Na tych strzępach tworzyła przedziwne kompozycje z jarzyn i owoców. Dwie marchewki z pęczkiem sałaty. Szczypior z pietruszką. W tym półkolu zostawiała zawsze przerwę. Siadając, kładła tam kaleką nogę tak, że ciężki but z jakimiś usztywniającymi wkładkami stanowił wyraźny akcent kompozycji. Mimo to nikt z przechodniów nie zainteresowałby się warzywami , których jakość i i zestawienie w porcjach wykluczały jakąkolwiek przydatność , gdyby nie swoista żebranina, jaką zaczepiała przechodzących ludzi.
- Pani kupi u mnie. Pani kupi u mnie.- Starucha z reguły nagabywała kobiety. Mężczyzn zaczepiała tylko przez roztargnienie. Bez rezultatu. Z kobietami się jednak czasem udawało, mimo że ceny warzyw były wygórowane i zmienne , w zależności od kaprysu, lub – co bardziej prawdopodobne- od oceny odporności psychicznej klientki.
Stosowała też ordynarny rozbój. Gdy ulica była pusta i ofiara nie miała świadków grabieży, a na swoje nieszczęście ofiara dała banknot o dużej wartości, wiedźma chowała go w fałdy płaszcza, po czym bezczelnie wydawała resztę z niewielkiej kwoty. Bywało ,że ofiara własnego miłosierdzia energicznie protestowała lub orosiła staruchę o zwrot pieniędzy. Ta histerycznie łajała ograbioną za roztargnienie i krzywdzące posądzenia.
Byłem kiedyś świadkiem takiej awantury. Znałem poszkodowaną wówczas kobietę, i nie miałem wątpliwości, że racja jest po jej stronie. Ale pasja z jaką starucha dokonywała grabieży i niesamowity wyraz jej twarzy sprawiły, że owa krzywda jakby przyćmiona znalazła się na drugim planie, a jedynie niezwykła fizjonomia kalekiej kramarki była realna i prawdziwa.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Tucza · dnia 24.05.2011 10:28 · Czytań: 1028 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Inne artykuły tego autora: