Nostalgiczny, zatrzymuje na dłużej.
niewiele jest piękniejszych rzeczy
niż te płonące zniczne pola
pod cichociemnym mroźnym niebem
– są takie dni w roku, kiedy płoną znicze pod cichociemnym mroźnym niebem: to 1 i 2 listopada, czyli Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny.
niewiele takich zapamiętań
parafinowo mroczną porą
w której się zmieszczą nieobecni
- tak trudno pisać o nieobecnych, by nie zatracić sensu przesłania. Czekanie na wieczność. Parafinowo mroczną porą czas zwalnia, zatacza koło.
można używać zeschłych liści
lub zapomnianych dawno dotknięć
tak samo dobrze rozpalają
– I opadł ostatni liść. Szkoda, bo bez liści świat staje się goły i zawstydzony. Wiatr rozczesuje świerkowe gałązki, roznosząc zapach chryzantemowych kul i smukłych kalii po cmentarnych alejkach, pełnych kamiennych krzyży i rzeźb, aż do muru, do przygarbionych, zwartych w sobie, jak ramiona drwala grobów. Jakby całkiem z innego świata.
jesteśmy cisi oprócz dzieci
one tak dużo muszą jeszcze
zużyć płomieni nim zapomną
– gdzieś chlipie dziecko: ja chcę do mamy. Wiatr wznosi lament wysoko nad ziemię. Tak trudno pisać o nieobecnych. Zamykam tekst na wieczność, na amen. Już dzwony ucichły na do widzenia i myśli osiadły w czasoprzestrzeni. Jako wspomnienie żyć mogą znowu, jakby nie minęły, były tu i teraz całkiem niedawno.
Inspirujesz, Pawle.
Zostawiam świetne i znickam.
Pozdrawiam serdecznie