Cień - Angelina Els
Proza » Obyczajowe » Cień
A A A
Miałem kolegę, kolega miał kolegę, który też miał kolegę. Nie stanowiliśmy paczki, ale często chodziliśmy ze sobą, takie zwykłe włóczenie się po mieście, można powiedzieć, że bez celu.

Czasem odnosiłem wrażenie, że kolega mojego kolegi wcale nie istnieje, a następny kolega jest tylko marnym cieniem tego nieistniejącego kolegi. Dziwnie się czułem, gdy tak razem chodziliśmy i niby rozmawiali, ale byłem przyzwyczajony do tych naszych „spacerów” i kiedy tylko nie spotykaliśmy się czułem pustkę. Toteż często wydzwaniałem do Darka, czyli mojego kolegi i prosiłem byśmy znowu wybrali się na miasto w dobrze znanym składzie.

Pewnego dnia kolega Darka się nie zjawił, za to pojawił się jego kolega, ten którego w myślach nazywałem Cieniem. Było nas więc trzech. Tajemnicza liczba - troje kumpli, trzech facetów. Brakowało jednego w ogniwie, ale nadal mogliśmy chodzić, może nie tak jak wcześniej, bo trochę mniej pewnie, ale zawsze jakoś. Odwiedzaliśmy dobrze znane miejsca, rozmawialiśmy, piliśmy i chodzili, ale to chodzenie nasze było jakby mniej prawdziwe, pozbawione smaku. Patrzyłem ukradkiem na Cień, czyli kolegę nieobecnego kolegi i odnosiłem wrażenie, że zaraz zniknie. Nie pamiętam nawet czy rozmawiałem z nim tego dnia, czy podałem mu ogień. Był, a może tylko mi się tak zdawało? Niemniej jednak Darek zapewniał mnie, że tego dnia było nas trzech. Trzy papierosy, trzy kufle, trzy pary butów, przemierzające ulice.

Lubiłem te nasze „spacery”, w których praktycznie nic się nie działo, dawały mi poczucie bezpieczeństwa. W dobrze znajomej grupie czułem się swobodnie. Kiedy razem spacerowaliśmy zapominałem o swoim życiu, może nie tyle zapominałem, co stawało się ono na tyle odległe, że prawie nierealne. To-tu było bardziej namacalne, zaś tamto-tam rozpływało się w gęstej mgle. Niemniej jednak wiedziałem, że wkrótce zatęsknię za wspólną wyprawą i myśl o niej stanie się nie do zniesienia.

Któregoś jesiennego dnia do moich drzwi zapukał Cień.

– Cześć – rzucił przez próg. – Co ty na to, abyśmy się razem wybrali na miasto?

Nie wierzyłem własnym oczom – Cień stał po drugiej stronie progu i uśmiechał się. Mógłbym przysiąc, że nigdy wcześniej nie widziałem uśmiechającego się Cienia. Zaprosiłem go do środka i poczęstowałem piwem. Sam nie wiem, co powiedziałem na tę jego propozycję. Pamiętam, że piliśmy browar i rozmawiali. O czym? – Nie wiem. Wiem natomiast, że nasz „spacer” nie doszedł do skutku. A może tylko tak mi się wydawało? Następnego dnia miałem bowiem niejasne wspominania z jakiejś wyprawy, które przecież mogły okazać się snem.

Tydzień później znowu wybraliśmy się na miasto. Tym razem wszyscy. Te same miejsca, te same twarze i uliczki. Wszystko było okay aż do chwili, kiedy zorientowałem się, że nie ma z nami Darka. Był i nagle zniknął. To było niepojęte i tak zagmatwane, że zacząłem obawiać się siebie. Siedzieliśmy w barze i pili. Był śmiech i rozmowa i nagle pyk. Darek jest - Darka nie ma.
Zapytałem kolegów gdzie się podział.
Odparli:
– Darka nigdy nie było. Darek nie istnieje.

Wróciłem do domu zdezorientowany. Usiadłem w fotelu i musiałem przysnąć, bo kiedy się ocknąłem świtało. Sam nie wiedziałem, co jest prawdą, a co nią nie jest. Miałem jeden wielki mętlik w głowie. Darek, kim jest Darek? – pytałem sam siebie. Przed oczyma miałem jego sylwetkę, ale nie pamiętałem głosu. Jak brzmiał głos Darka? Postanowiłem do niego zadzwonić, ale zapomniałem numeru.


To było jak sen albo wspomnienie – nierzeczywiste, zamazane, jakby nie z tego świata. Darek stał po drugiej stronie ulicy, a ja go wołałem:
– Darek, Darek, tutaj! – Machałem przy tym rękami i musiałem wyglądać dziwnie, bo wszyscy oprócz niego na mnie patrzyli.

Sen się skończył – prysł. Tylko rzeczywistość nie prysła, była bardziej namacalna niż wcześniej. Przechodnie trącali mnie niegrzecznie, jakiś pies złapał za nogawkę, wystawy sklepowe oślepiały… Szedłem, a im dłużej szedłem, tym bardziej zdawało mi się, że się oddalam. Oddalam od wszystkiego. Od świata, ludzi i w końcu od własnego życia.

Potem było mieszkanie. Moje małe m2, w którym tak dobrze mi się odpoczywało, zaczęło się zmniejszać. Z minuty na minutę stawało się coraz ciaśniejsze. Musiałem je opuścić. Tak po prostu wyszedłem na zewnątrz i zacząłem iść prosto przed siebie, nie parząc na boki. Nie wiem jak długo szedłem, wiem natomiast, że zatrzymałem się przed jednym z barów. Wsunąłem się do niego i zamówiłem piwo.

Oni pojawili się po chwili. Weszli jakby nigdy nic. Najpierw zobaczyłem Cień, potem tego drugiego. Właściwie to mógłbym przysiąc, że tego drugiego nie było, że widziałem tylko Cień, ale nie chciałbym tego mówić, gdyż byłoby to najgłupszą rzeczą, jaką kiedykolwiek powiedziałem. Więc mówię: pojawili się, weszli i usiedli tuż pod oknem. Nie widzieli mnie, ale jak ich doskonale. Nie chciałem się z nimi spotykać, dlatego postanowiłem ukradkiem wyjść z baru, ale kiedy tylko przemykałem niby niezauważalnie zostałem dostrzeżony.

– Cześć! – zawołał Cień. – Odnoszę wrażenie, że się przed kimś chowasz.
– Przed kim miałbym się niby chować? – odburknąłem.
– Przed światem! – krzyknął, a jego śmiech wypełnił salę.

Chodziłem ciemnymi ulicami i nie wiedziałem dokąd pójść. Zdawało mi się, że za mną podąża Cień, że śledzi każdy mój krok. Postanowiłem wrócić do mieszkania, ale kiedy tylko tam się znalazłem wiedziałem, że postąpiłem głupio.

Cień siedział w moim ulubionym fotelu i palił. Widziałem całą jego sylwetkę – wyglądał zwyczajnie. Im dłużej na niego patrzyłem, tym bardziej wydawał mi się normalny. Był inny. Inny i bardziej skomplikowany. Tego dnia po raz pierwszy przyjrzałem się jego oczom. Poczęstował mnie papierosem i zaprosił na wspólny wypad na miasto.

– Tylko my dwaj.
Pokręciłem głową.
– Co z tobą? – spytał, zaciągając się papierosem.
– Nic. Po prostu nie mam ochoty.

Przeprosił mnie za głupie żarty i wyciągnął rękę na zgodę, poklepał po ramieniu i mógłbym powiedzieć, że siłą wyciągnął z mieszkania, ale tak nie było, po prostu mu uległem.

Spacerowaliśmy ciemnymi ulicami. Ja i Cień. My dwaj. Wokół nas migało miasto – mieniło się wszystkimi kolorami tęczy.

– Chciałbym, by zawsze była noc – powiedział Cień.
– A to czemu? – zapytałem niby od niechcenia.
– Nocą czuję, że żyję. Popatrz na te światła. Istnieją dzięki ciemności, tylko w ciemności są takie piękne, gdy wzejdzie słońce staną się blade, byle jakie. Nie lubię byle jakiego świata.

Poprawił okulary i dopiero wtedy zobaczyłem, że je nosi, potem poprawił kołnierz płaszcza i wtedy spostrzegłem, że założył mój. Czuł się bardziej niż pewnie. Mówił jak najęty, aż w końcu przystanął przed barem. Widziałem jego plecy i mógłbym przysiąc, że widzę siebie. Od tyłu, zupełnie inaczej. Mój płaszcz, moje buty, moją przygarbioną sylwetkę.

Podążyłem za nim i poczułem, że obaj rozpływamy się w mlecznej mgle.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Angelina Els · dnia 12.02.2012 20:21 · Czytań: 2525 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 17
Komentarze
Tjereszkowa dnia 12.02.2012 20:58
O! I mam perełkę na dzisiaj. Tak jak lubię. Niebanalnie, ciekawie. Czyta się i czuje, że to jeszcze nie koniec smakowitości. Bardzom na tak!
Tak mi się rzuciło:
Cytat:
Trzy papierosy, trzy kufle, trzy pary butów, przepierzające ulice.

chyba przemierzające?

Cytat:
Mógłbym przysiądź, że nigdy wcześniej nie widziałem uśmiechającego się Cienia

chyba przysiąc
Pozdrawiam
zajacanka dnia 12.02.2012 21:00
Dobre! Podobało mi się bardzo! Prócz drobiazgów w literówkach i jakichś potyczek interpunkcyjnych, jest super. Delikatny tekst o rodzącym się uczuciu, którego nikt nie przewidział. Czy się mylę?

Pozdrawiam
Angelina Els dnia 12.02.2012 21:17
dzięki za komentarze :)
czy o rodzącym się uczuciu - hm, nie wiem, nie wiem, a tak prawdę mówiąc nigdy nie tłumaczę swoich tekstów i nie mówię, jaki był mój zamysł. czytelnik odczytuje jak chce - i tak chyba jest najlepiej. a jeszcze lepiej jak tekst ma kilka wymiarów ;)
walansjenka dnia 12.02.2012 21:32
I stali się jednością. Amen :D
Podobało mi się. Klimatycznie napisane - w strumieniu a'la narkotycznego ciągu. Poza tym rozwaliło mnie pierwsze zdanie:
Miałem kolegę, kolega miał kolegę, który też miał kolegę.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale byłam zachwycona :)
Opowiadanie faktycznie można wszelako interpretować i to jest naprawdę fajne - z jednej strony mam wrażenie, że chodzi o zagubienie własnego "ja", dramat jednego człowieka, który ostatecznie przeradza się... w co? Cień daje mu szansę odratowania, urzeczywistnia jego najgłebiej skrywane lęki, czy ostatecznie wymazuje go z tego świata? Okay, rozpatruję to bardzo dosłownie, ale to takie... jątrzące.

Z drugiej strony - można popatrzeć na to uniwersalnie; problem nieważkości człowieka w dzisiejszych czasach, albo i nawet zawsze - jak łatwo można się zgubić w społeczeństwie, w życiu.

Cudownie odrealnione, a na dodatek (przynajmniej wg mnie) trafne. Węszę jakby sznyt gombrowiczowski.
Pozdrawiam
Angelina Els dnia 12.02.2012 21:34
dzięki bardzo!
JaneE dnia 13.02.2012 10:41
Studium psychozy.

Dobrze napisane, klimatyczne, zapadające w pamięć.
Pomysł niebanalny, a trudno teraz o coś, czego jeszcze nie było, czego się wcześniej gdzieś nie przeczytało.

Pozdrawiam ciepło.
Angelina Els dnia 13.02.2012 11:26
dzięki!
ginger dnia 15.02.2012 18:41
Bardzo mi się to podoba. Patrzę na ten tekst bardzo osobiście - prawdopodobnie za bardzo - ale idealnie trafił w moje aktualne postrzeganie świata. Ostatnimi czasy z przyjemnością zamieniłabym się własnym cieniem - powtarzać tylko czyjeś ruchy, nie myśleć, nie decydować... Choć Twój bohater, mam wrażenie, nie chciał do tego dopuścić, tylko tak jakoś wyszło...

Tekst można rozpatrywać na różnych płaszczyznach, ja znalazłam swoją, i uważam, że w tej sprawdził się świetnie. Gratuluję.
Angelina Els dnia 15.02.2012 20:27
dzięki!
Wasinka dnia 18.02.2012 16:23
Wciągający klimat. Taki jakby zaplatany w rozmycie, ulotność, a równocześnie będący blisko ziemi - na zasadzie drzemiącej tu prawdziwości.

Parę sugestii:
Nie stanowiliśmy paczki, ale często chodziliśmy ze sobą. Takie zwykłe włóczenie się - może zamienić chodzenie i włóczenie, coś w stylu: Nie stanowiliśmy paczki, ale często włóczyliśmy się razem. Takie zwykłe chodzenie

Wszystko było ok. - dałabym cały wyraz, a nie jeno skrót

w którym tak dobrze mi się odpoczywało zaczęło się zmniejszać. Z minuty na minutę stawało się coraz - czasem zdarza Ci się nadużywać "się", to jeden z przykładów

Wokół nas migało miasto – mieniło się wszystkimi kolorami tęczy - wg mnie lepiej by brzmiało bez drugiego członu, brzmi banalnie, jest zresztą niepotrzebnym dopowiedzeniem

Z chęcią tu przystanęłam.
Pozdrawiam topniejąco.
Angelina Els dnia 19.02.2012 09:04
wielkie dzięki!
Dobra Cobra dnia 04.05.2012 11:02
Masz lekkość pisania, zauważasz rzeczy, na które inni nie zwracają uwagi. Potrafisz nieźle budować klimat. Tak trzymaj!

Ukłony.

Dobra Cobra
Angelina Els dnia 09.05.2012 09:57
dzięki :)
nie przypuszczałam, że ktoś jeszcze ten tekst skomentuje.
cieszę się. lubię budować klimat ;)
Adelina dnia 19.08.2013 15:37 Ocena: Bardzo dobre
Czytając zatęskniłam za wolnością nocy, latarniami i ciemnymi zaułkami. Powłóczyłabym się chętnie z paczką dziwnych ludzi w odrealnionym świecie.

Pozdrawiam
gitesik dnia 20.08.2013 19:23
Ten portal też skutecznie odrealnia człowieka.





przyp. red.
Gitesiku, dziękujemy za informację, ale prosimy uprzejmie o komentowanie tekstu pod tekstem.
:)
(Wasinka)
Silvus dnia 20.10.2013 23:19 Ocena: Świetne!
Długo się zbierałem do tego tekstu, co wynika pewnie z oddania się aktualnie technologiom - nadal nie jestem pewien, czy jestem dobrze przygotowany.

No na początek powiem, że, od chwili, gdy odkryłem, że to pisała płeć piękna, zacząłem się zastanawiać: jak ty mogłaś tak dobrze opisać to, co robią faceci? I zastanawiałem się, wszedłszy w tekst, bodajże trzy razy (teraz czytam czwarty raz, przed pisaniem). Zresztą cały czas nie wiem. Być może, pomogła tu ogólność, z jaką opisałaś.

A tekst jest gładki. Bardzo gładki. Po prostu świetne opowiadanie. Mówmy o formie. Bo nie chcę wchodzić na razie w klimat. Akapity świetnie dobranej wielkości. Całość nie za długa. Ostatnie zdanie na koniec - co mówię, łącząc, chcąc nie chcąc, już tu formę z klimatem - miodzio. Pierwszy akapit - odpowiednio krótki. Zdania... może aż za idealnie uśrednione (nie zawadziłoby trochę przykrótkich, a jedno przydługie? Choć osobiście wolę krótkie :) ). Co tam jeszcze? Znalazło się parę braków przecinków, ale to tam...

Choć jeszcze nie brałem udziału w żadnym, to kojarzy mi się forma tego utworu z tzw. Scrumem, metodą zarządzania projektami, gdzie cały czas projektu podzielony jest na takie krótkie okresy, Sprinty - tu akapity. I co ważne, każdy Sprint z zasady realizuje jakiś Przyrost: produkt - tu opowiadanie - po większości akapitów jest mniej więcej całością. A można powiedzieć - wiele akapitów jest całościami...

Wchodząc lekko w treść (klimat zostawmy na koniec). Niezłe, umysłowo nie do ogarnięcia, i można powiedzieć, choć na przykład przy wierszach tego nie lubię mówić - tak, jak ty to uważasz: każdy co innego odczytuje, bo ten tekst ma kilka wymiarów. :) Właśnie mi one się podobają.

Zgadzam się z wieloma twierdzeniami walansjenki, z gitesikiem również. :) O:

Cytat:
Cza­sem od­no­si­łem wra­że­nie, że ko­le­ga mo­je­go ko­le­gi wcale nie ist­nie­je, a na­stęp­ny ko­le­ga jest tylko mar­nym cie­niem tego nie­ist­nie­ją­ce­go ko­le­gi.


Cytat:
Bra­ko­wa­ło jed­ne­go w ogni­wie, ale nadal mo­gli­śmy cho­dzić, może nie tak jak wcze­śniej, bo tro­chę mniej pew­nie, ale za­wsze jakoś.


Cytat:
Ty­dzień póź­niej znowu wy­bra­li­śmy się na mia­sto. Tym razem wszy­scy. Te same miej­sca, te same twa­rze i ulicz­ki. Wszyst­ko było okay aż do chwi­li, kiedy zo­rien­to­wa­łem się, że nie ma z nami Darka. Był i nagle znik­nął. To było nie­po­ję­te i tak za­gma­twa­ne, że za­czą­łem oba­wiać się sie­bie. Sie­dzie­li­śmy w barze i pili. Był śmiech i roz­mo­wa i nagle pyk. Darek jest - Darka nie ma.


Cytat:
Darek, kim jest Darek? – py­ta­łem sam sie­bie.

Przy czym chodzi mi tu o połączenie tego zdania z całym zniknięciem Darka - ładne skwitowanie zniknięcia jednak przecież znanego dobrze kolegi. :)

Cytat:
Tak po pro­stu wy­sze­dłem na ze­wnątrz i za­czą­łem iść pro­sto przed sie­bie, nie pa­rząc na boki

Piękne! Bardzo mi to podchodzi, w sensie - ta koncepcja wyjścia. :)

Cytat:
Po­czę­sto­wał mnie pa­pie­ro­sem i za­pro­sił na wspól­ny wypad na mia­sto.

– Tylko my dwaj.

Mistrzowskie przejście od opisu do dialogu!!

Cytat:
Prze­pro­sił mnie za głu­pie żarty i wy­cią­gnął rękę na zgodę, po­kle­pał po ra­mie­niu i mógł­bym po­wie­dzieć, że siłą wy­cią­gnął z miesz­ka­nia, ale tak nie było, po pro­stu mu ule­głem.


Dwa ostatnie akapity - cudowne. Może ja mało czytam opowiadań. Tak, to pewnie to. Ale i tak są cudowne. :)

No bo treść, ba! Odrealniona, a wychyla się z worka zwyczajności - podobne zdanie, co Wasinka. :) - Zauważyłem tu siebie. Ja jestem narratorem, mam pewnego kolegę w funkcji Darka, z tym, że on pełniłby funkcję i Darka, i Cienia - przewodnik. Rzadko z nim wychodzę, i rzadko gdzieś dalej, ale - pasuje. Za to plus dla ciebie, że weszłaś we mnie.

Cytat:
Wła­ści­wie to mógł­bym przy­siąc, że tego dru­gie­go nie było, że wi­dzia­łem tylko Cień, ale nie chciał­bym tego mówić, gdyż by­ło­by to naj­głup­szą rze­czą, jaką kie­dy­kol­wiek po­wie­dzia­łem.

Tu bym poprawił na "powiedziałbym".

Na koniec - klimat - ! Zgadzam się z Dobrą Cobrą - potrafisz widzieć rzeczy, na które inni nie zwracają uwagi (choć pewnie inne rzeczy mam na myśli, niż DC). Wielki, ciemny baldachim przykrywszy moje realności, wszedł na piedestał oceny - ogarnął całość, mając pomoc w nocy i Cieniu. Cień jest głównym sprawcą klimatu, sama jego obecność, czuję się tu świetnie. Sobowtór mój, jako Cień, siedzi teraz w miejscu we mnie, gdzie tworzy się klimat. O. ;)

Zyskało, gdy przeczytałem to opowiadanie jeszcze raz przed tym komentarzem. :)

JaneE, całkowicie się z tobą zgadzam!

Hm... co mógłbym tu więcej napisać? Hm... pozdrawiam.
:)
darek i mania dnia 20.10.2013 23:35
"piliśmy browar i rozmawiali " - coś nie tak a poza tym czyta się dobrze i szybko text a motyw z cieniem bardzo wchodzi do czytelnika czyli mnie
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ajw
28/04/2024 10:25
Kajzunio- bardzo mi miło. Dziękuję za Twój komentarz :) »
ajw
28/04/2024 10:23
mede_o - jak miło, że wciąż jesteś. Wzruszyłaś mnie :)»
Kazjuno
28/04/2024 08:51
Duży szacun OWSIANKO! Opowiadanie przesycone humanitaryzmem… »
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
ShoutBox
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty