Wyspa szczęścia - Alfeusz - Usunięty
Proza » Długie Opowiadania » Wyspa szczęścia - Alfeusz
A A A
Wyspa szczęścia

Wraz z ich odpłynięciem, odleciał z Wieldządza wcześniej, aniżeli czynił to każdego roku, jedyny we wsi bocian biały i poszybował śladami ich łodzi. Gdy pewnego dnia poczuł się zmęczony, usiadł na kominie Arki. Kiedy na dłużej pozostał z nimi i zaczął zakładać na kominie gniazdo, zrozumieli, że zamierza towarzyszyć im w wyprawie.
Znalazłszy się wreszcie w Kręgu Oceanu, przenieśli się w czas zwany Czasem Ryby. Świat wkoło zdawał się tkwić na przemian w nieruchomym chłodzie, to znowu w trudnym do wytrzymania, rozedrganym upale. Wszędzie wokół rozpościerał się ocean, którego brzegi stanowiły galaretowate, nieokreślone laguny.
Nie można było na nich wylądować, gdyż albo rozpływały się pod nogami żeglarzy próbujących poszukać twardego lądu pod nogami albo, co okazywało się jeszcze straszniejsze dla każdego, kto zbliżał się do zwodniczego brzegu, czyhały na niego potwornie wielkie niczym słonie, ni to ślimaki, ni to meduzy, które pochłaniały każde stworzenie, jakie się do nich zbliżyło. Otaczały nieostrożną istotę swoim gąbczastym, ślimakowatym cielskiem, stanowiącym jakby jedną masę bez wyodrębnionych części ciała i powoli trawiły, wydając odgłosy jakby rozkosznego mlaskania, które mieszały się w powietrzu z przeraźliwym wyciem ze strachu i bólu, ich ofiar. Chłopcy przepływając przez Czas Ryby, pełni przerażenia obserwowali męczarnie licznych stworzeń pochłanianych przez potwory albo już ich resztki, w postaci wyplutych wielkich szkieletów jakichś zwierząt, czy też nawet martwe wraki statków.
Jedynie największe ryby potrafiły oprzeć się potworom. W tym czasie w oceanie roiło się od różnego rodzaju ryb, planktonu, krabów i raków, które dosłownie ocierały się o burty ich łodzi. W pogodne dni bociek swoim długim dziobem wyłapywał z wody mniejsze sztuki i wyrzucał na pokład.
– Jedzcie dary morza, są zdrowe i smaczne, zdawał się zachwalać. Sam najchętniej zjadał minogi oraz niewielkie rybki, przypominające im kiełbie, a także sumiki karłowate, czyli byczki, które ongiś łowili w jeziorze płużnickim i w morzu Azowskim.
Gdzieś jednak w mijanych okolicach rosły czasami jakieś drzewa, gdyż pszczoły przynosiły nektar, z którego miód miał taki zapach, jakby powstał z kwiatów lilii wodnych, nenufarów, rzadziej czuć było w jego aromacie jakby orzeźwiający zapach cytryny czy pomarańczy.
Gdy przemierzając krąg oceanu, płynęli przez krainę świętej wody, pewnego dnia zostali porwani przez wielki tajfun rozszalały nad morzem niczym tysiące stad dzikich koni. Niesieni przez wichry nad falami oceanu razem ze swoim korablem, który przez cały czas zachowywał się jak potulne jagnię, podczas gdy oni przypominali skamlące, zagonione w ślepy kąt sieni wiejskiej chaty szczenięta, zostali uniesieni przez wichry w górę i przez siedem dni i nocy lecieli nad oceanem aż do czasu, gdy zatrzymała ich rozpościerająca się na falach, niczym wielka magiczna meduza, wielokolorowa Wyspa Szczęścia.
Już z daleka dostrzegli ją – była w kształcie siedmiokolorowego koła czy wielkiej pływającej po morzu siedmiokolorowej tarczy, składającej się z siedmiu elementów, każdy innego koloru, a w każdym z nich panował inny z siedmiu żywiołów.
Fiolet wcinał się w krąg wyspy morską zatoką w kształcie trójkąta, w której czuwała eskadra trzydziestu trzech statków, gotowa wypłynąć w każdej chwili aby osiągnąć najdalsze, najbardziej upragnione rejony świata oraz przezwyciężać wszelkie nieporozumienia pomiędzy różnymi rejonami kosmosu i łączyć je w dążeniu do wspólnego dobra.
Na spotkanie z nimi wypłynęły i zbliżyły się do ich łodzi, wiwatując na ich cześć, wszystkie trzydzieści trzy statki żaglowe z zatoki obwieszone girlandami kwiatów i kolorowych świateł.
Czerwona część wyspy opanowana była przez pięćdziesiąt dwie będące w ciągłym ruchu strzały, czujnie strzegące świata Wyspy Szczęścia przed złym okiem i innymi mogącymi się pojawić z różnych stron kosmosu niebezpieczeństwami. Te strzały zawisły teraz nad ich łodzią i ochraniały trasę ich przejazdu przed wrogimi duchami z kosmosu.
Nad pomarańczową częścią wyspy unosiło się sześćdziesiąt jeden słońc, zapewniających mieszkańcom całej wyspy spełnienie ich pragnień i poparcie wyższych sił kosmosu. Wszystkie słońca zawisły teraz nad nimi i oświetlały drogę przejazdu.
Część wyspy koloru żółtego pokryta była siedemnastoma klejnotami w kształcie stożków o stromych bokach i wielkości wysokich gór. Wypromieniowywały one na całą wyspę pierwiastki zdrowia i szczęścia rodzinnego. Chłopcy poczuli na sobie ich promieniowanie, które teraz zdawało się przywracać im siły po wyczerpującej podróży oraz łagodziło nieporozumienia, jakie zaszły między nimi.
Na zielonej części wyspy rosło czterdzieści siedem drzew sięgających nieba i przynoszących wzrost i rozwój wszystkim jej pokoleniom. Drzewa pokłoniły się pięknie chłopcom i zapraszały do wypoczynku w swoim cieniu.
Nad błękitną częścią wyspy unosiło się w górze i grało dziewięćdziesiąt jeden gitar z drzewa hebanu. Teraz gitary uniosły się w przestworzach nad nimi i rozpoczęły wielki koncert na ich cześć. Ciemnoniebieska część wyspy zajęta była przez trzydzieści osiem węży dających mądrość, wiedzę i ochronę przed chorobami. Węże otoczyły ich swoimi splotami i sprowadziły na nich błogi sen, po którym mieli piękne wizje i każdego z nich ogarnęło poczucie wewnętrznej siły. To dawało im odwagę dokonywania nadludzkich czynów i pokonywania największych niebezpieczeństw.
Wszystkie żywioły tworzyły szczęśliwą liczbę trzysta trzydzieści dziewięć, w tajemnicy której zanurzeni, pogrążyli się w błogiej medytacji. Spędzili na wyspie medytując, obcując z tajemnymi żywiołami, śniąc i nabierając sił do dalszej podróży, ale przede wszystkim nawołując w poszukiwaniu mieszkających na Wyspie Szczęścia ludzi, trzysta trzydzieści dziewięć dni, czyli prawie rok.
Wyspa okazała się jednak w końcu bezludna. Zdawało im się, że mieszkały na niej tylko dobre duchy. Pomimo tego, że mieli na wyspie wszystko, brakowało im do szczęścia poczucia bliskości innych ludzi.
Spragnieni nowych przygód, a zwłaszcza stęsknieni za spotkaniem z ludźmi, ruszyli w dalszą drogę.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Usunięty · dnia 14.04.2012 08:45 · Czytań: 449 · Średnia ocena: 1 · Komentarzy: 2
Komentarze
Olowiany Zolnierzyk dnia 14.04.2012 14:13 Ocena: Słabe
Widzę, że kochasz imiesłowy przymiotnikowe. Proponuję przestać się nad nimi znęcać.
I nie ma sensu ćpać, bo po przeczytaniu Twojego tekstu jest efekt. Kręci mi się w głowie.

Pozdrawiam
JaneE dnia 15.04.2012 01:25
Cytat:
Nie można było na nich wylądować, gdyż albo rozpływały się pod nogami żeglarzy próbujących poszukać twardego lądu pod nogami albo, co okazywało się jeszcze straszniejsze dla każdego, kto zbliżał się do zwodniczego brzegu, czyhały na niego potwornie wielkie niczym słonie, ni to ślimaki, ni to meduzy, które pochłaniały każde stworzenie, jakie się do nich zbliżyło.


Takie długie zdania wprowadzają wyłącznie chaos w tekście. Nikt, włączając ciebie, nie da rady przez coś takiego przebrnąć.

Kropki naprawdę nie bolą.

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ajw
28/04/2024 10:25
Kajzunio- bardzo mi miło. Dziękuję za Twój komentarz :) »
ajw
28/04/2024 10:23
mede_o - jak miło, że wciąż jesteś. Wzruszyłaś mnie :)»
Kazjuno
28/04/2024 08:51
Duży szacun OWSIANKO! Opowiadanie przesycone humanitaryzmem… »
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
ShoutBox
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty