Podszedłem pod bramę i zacząłem:
- Wę…
- Serce! – Fuki wydarła się zza moich pleców. Idiotka. Zamknąłem oczy, oczekując na konsekwencje. Brama zaskrzypiała straszliwie. Przez następne chwile nic się nie działo. Otworzyłem oczy. Brama stała szeroko otwarta, a za nią moja wyraźnie zadowolona towarzyszka.
- I co? – zapytała.
Głośno przełknąłem ślinę.
Czułem się bardzo głupio. Mój pomysł okazał się zły. Fuki miała racje, a ja jej nie posłuchałem. Już nawet zacząłem się zastanawiać czy jej nie przeprosić, kiedy coś wskoczyło mi na plecy.
- Dzięki za ratunek. Już myślałem, że będziemy uwięzieni przez całą wieczność. – Po głosie poznałem, że to goblin. Skąd on się tu do licha wziął? – Przyjmij to, jako nagrodę. – Jego ręce i nogi zaczęły błyskawicznie się wydłużać. Oplotły moje kończyny. Byłem unieruchomiony.
- Hey, zostaw mojego towarzysza! – krzyknęła Fuki.
- Zamknij się! Tobą zajmę się później. Seha, wykończ tę żabę.
Dopiero teraz ją zauważyłem. Trzymała długi sztylet i z pełnym żądzy mordu spojrzeniem zbliżała się do mnie. Jej wspólnik trzymał mnie bardzo mocno. Nie mogłem uciec. Niech to licho.
Fuki stanęła jej na drodze.
- Nie pozwolę zginąć przyjacielowi. A przynajmniej, dopóki mnie nie przeprosi.
- Z drogi, dziwadło – wysyczała Seha.
- Zmuś mnie!
- Fuki, uciekaj! – krzyknąłem. – Nie masz z nimi szans.
Dziewczyna oczywiście mnie nie posłuchała. Seha z uśmiechem zaatakowała jej twarz sztyletem. Ku mojemu zaskoczeniu, Fuki zrobiła unik, a następnie kopniakiem powaliła przeciwniczkę. Następnie rzuciła się na nią, nie pozwalając jej wstać.
- Nie zapominaj, że to ja jestem większa – oznajmiła Fuki. – Dlaczego miałabym się bać kogoś mniejszego ode mnie?
Szeroki uśmiech zagościł na mojej żabiej twarzy. Wiedziałem, że w niektórych wolnych chwilach Fuki chodziła z żabimi żołnierzami na plac treningowy, ale myślałem, iż pełni tam role wyłącznie obserwatora. Trochę się pomyliłem.
- Nie ciesz się, żabo – powiedział Rah. – Walka wręcz nigdy nie była mocna stroną Sehy. Za chwilę zabije twoją przyjaciółkę swoją specjalną umiejętnością.
- Nieważne, co to jest. Nie dopuszczę do tego. Zaraz zrzucę cię z moich pleców.
Goblin głośno się roześmiał.
- Niby jak to zrobisz?
Fuki dała mi czas, abym mógł wykonać swoją popisową sztuczkę. Zacząłem puchnąć. Coraz bardziej i bardziej. Kończyny zaskoczona goblina co chwila musiały się wydłużać, aby mnie utrzymać. Było oczywiste, że prędzej czy później osiągną swój limit.
Fuki niespodziewanie wstała, uwalniając Sehę.
- Co ty wyprawiasz? – zawołałem.
Goblinka wręczyła dziewczynie swój sztylet i rozkazała jej się zabić.
-Tak jest, moja pani – odpowiedziała pozbawionym jakichkolwiek uczuć głosem. Powoli zaczęła przybliżać ostrze do swojej szyj.
Wiedziałem już, że jest zahipnotyzowana, tak jak te skalne kreciki, które przedtem nas zaatakowały.
- Co ty wyprawiasz, Seha? – krzyknął Rah. – Ta żaba robi się coraz większa. Dłużej już nie wytrzymam. Nie baw się, tylko wykończ wreszcie gada!
- Dobra, dobra. – Odebrała broń Fuki i ruszyła w moją stronę.
Gdy była blisko, najmocniej jak tylko mogłem wyrzuciłem z gęby zwinięty w trąbkę język. Przeciwniczka dostała prosto w twarz i ogłuszona runęła na ziemię.
- Tępoto! – ryknął Rah. – Jak mogłaś dać się tak łatwo pokonać? – Dłużej nie mógł mnie trzymać. Puścił i zeskoczył z moich pleców.
Jednak sytuacja i tak nie wyglądała zbyt dobrze. Byłem zbyt spuchnięty. W tej formie nie mogłem walczyć ani nawet się ruszać. Wiedziałem, że powrót do normalnych rozmiarów zajmie mi co najmniej kilka minut. Ale goblin też nie mógł zrobić za wiele z tak długimi kończynami. Miałem nadzieję, że skrócenie ich pochłonie mu więcej czasu niż mi skurczenie. Niestety, udało mu się zaledwie w minutę. Ja nie skurczyłem się jeszcze nawet o połowę.
- I co teraz, żabo? Mam cię jak na widelcu. – Goblin po raz kolejny wybuchnął śmiechem.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Mic · dnia 21.05.2012 09:11 · Czytań: 580 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: