Żadnych ciastek - Rafal Sulikowski
Proza » Miniatura » Żadnych ciastek
A A A
Pierwsze trzy dni to aklimatyzacja, wiadomo, przejechaliśmy kilkaset km, inny klimat, wilgotność powietrza, inne jony, aniony i kationy. Idę w sobotę z miłą Justyną do "Niklasa" przy ulicy Wczasowej, bo tam jest zabawa. Taka normalna wiejska zabawa, jak za czasów Modern Talking, tyle, że bez Modern Talking. No, sorry, tańczymy jedną piosenkę Modern Talking z 2000 roku. Jedna
k znowu w tańcu mi nie wyszło, więc znajdują się zaraz jak spod ziemi lepsi tancerze i słusznie, bo trzeba było zapisać się – miły kretynie - choćby na jeden jedyny kurs tańca.
Koledzy się nareszcie, co za ulga, dosiadają, piją, ja stawiam Justynie piwo z sokiem, a oni nie - oni stawiają jej tylko colę. Są meta-porządni, nie kupią przenigdy nieletniej alkoholu, wiadomo - naród pijany wymiera. Można się bawić przecież bez alkoholu. Jumprezka się nakręca, by wreszcie mogła paść z ich strony propozycja nieoczekiwanej zmiany miejsc. Oto dowiaduję się, że mamy - teraz, zaraz, już, natychmiast - jechać do nich na prywatkę. Ich autem, ich furą, ich drogą jasną i prostą. Będzie basen, będzie spoko i maroko.
I w tym właśnie momencie bierze mnie jasna cholera. Mówię, że nigdzie nie jedziemy i koniec. On nalega, a ja jak zwykle jestem nieugięty, Justyna zresztą też. Po chwili nie wiadomo już kto, kogo zaprasza, co gorsza nie wiadomo też, kto jest jeszcze trzeźwy. Zresztą nie pytamy już nawet, kto jest trzeźwy, lecz kto jest bardziej pijany od mniej pijanych na ogólnej skali bycia pijanym. Kompletny pat. Celowo niezręczna cisza. Celowe zamieszanie, zagadywanie mnie przy stole, podczas gdy tamten tańczy z moją koleżanką. Nic z tego. Ani przez moment nie spuszczam jej z oka.
Im bardziej się sprzeciwiamy, tym bardziej pacjent wierzy w to, co nam proponuje. Klasyczna sytuacja: terapeuci kontra pacjent z ostrą psychozą intoksykacyjną, zwaną potocznie pijaństwem. Wreszcie daje za wygraną. Wychodzimy. A raczej czuję, że to ja wychodzę. Z siebie.

W drodze powrotnej kłótnia. Co prawda nie jestem chłopakiem Justyny, ale to ze mną poszła na disco. Więc ze mną wróci. Cała i zdrowa. "Co się tak boisz?" – słyszę. "Kogo by najpierw utopili, Ciebie czy mnie?" – pytam spokojnie. "Ciebie." Lecz również słyszę, że "oni są spoko." "Skąd wiesz?" "Nic by nam nie zrobili". "Dobrze, pójdę ja, ale Ty pójdziesz do domu." "Nic by Ci nie zrobili." "Właśnie - mi nie, to dobrze
powiedziałaś." Po drugiej kłótni w lesie w czasie powrotu z kolejnej nocnej wyprawy we dwoje na plażę coś zaczynam rozumieć.
Jestem po prostu głupi. Po prostu uprzedzony do niewinnych aniołków. Mam kompleksy z dzieciństwa. Babcia nie mogła zastąpić mamy. Może faktycznie
byli to niewinni aniołowie, zesłani, aby nam otworzyć oczy na fakt, że wszędzie widzę zagrożenie. Może powinienem pójść sobie z "Niklasa", zostawić Justynę przed samymi jej urodzinami pomiędzy aniołkami…
Teraz w środku czuję siódmym zmysłem, że dobrze postąpiłem. Nie mogłem inaczej. Wyszedłem na kretyna, kompletnego ignoranta, nie czującego zupełnie kodów, znaków, niuansów, niech tak będzie, amen. Może powinni mnie nasi mali mili chłopcy przewieźć swoim BMW i solidnie w lesie nastraszyć, a potem
uśmiechnąć się i poklepać - widzisz, kretynie, o tu wykopaliśmy dla was dół w lesie, ale dziś jest akurat amnestia i dlatego darujemy wam łaskawie życie. Zamiast was mamy innych frajerów, którzy chętnie z nami zatańczą… I popływają w odkrytym basenie. Z falą. Wychodzi na to, że ktoś uratował nam życie...a miało być tak ciekawie, jaka szkoda…Nuda.
A może nie było wcale żadnej zabawy w Niklasie? Nie poszliśmy tam wcale, podobnie jak nie byliśmy razem w nocy w lesie, śpiewając piosenki Manaamu? Nie było żadnego tańca, nie było też kłótni. Może to wszystko, ten bar, las i cały obóz to tylko mi się przyśniło? Śpij słodko, rano obudzisz się całkiem trzeźwy i zdrów jak ryba.
Las został, w nim pozostali chłopcy z placu Broni w swoim aucie, a my wróciliśmy do pensjonatu. Reszta jest historią, która nie lubi się powtarzać…
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Rafal Sulikowski · dnia 14.09.2012 19:04 · Czytań: 579 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
zajacanka dnia 17.09.2012 13:33
Dobrze się czyta ten ciąg myślowy. Lekko moralizatorsko, ale racjonalnie trzeźwo, jak to zwykle po kilku piwach ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ivonna
14/05/2024 23:07
Zbysiu, sprawa przecinka czy kropki jest kwestią drugo, a… »
Dar
14/05/2024 21:43
Najbardziej podoba mi się w pani poezji: wyważone budowanie… »
Zbigniew Szczypek
14/05/2024 19:01
Ivonko(tak będzie prościej, jeśli oczywiście pozwolisz)… »
dach64
14/05/2024 18:25
Dziękuję za komentarze. Zawsze czytam, nie zawsze… »
jeden
14/05/2024 17:48
Poczułem tę parną, czerwcową noc. Potwierdzam powyższe:… »
mike17
14/05/2024 16:56
Iwonko, żeby tak pisać o kochaniu trzeba być permanentnie… »
Darcon
14/05/2024 16:26
Dobre, Owsianko, można już powiedzieć - jak zawsze. :)»
ajw
14/05/2024 15:13
Ależ nie potrzeba żadnego odwdzięczania się. Jestem tu co… »
ajw
14/05/2024 15:11
Kazjuno - wprawiasz mnie w zakłopotanie. Jest mi bardzo… »
Kazjuno
14/05/2024 14:28
Znakomity erotyk. Zareagowałem uśmiechem, bo pomyślałem, że… »
Kazjuno
14/05/2024 14:04
Ajw, ucieszyłem się z ponownego ujrzenia twojej pięknej buzi… »
ajw
14/05/2024 12:28
Nie pierwszy raz czytam Twój wiersz, więc nie jestem… »
ajw
14/05/2024 12:26
Niezła retrospekcja w zamierzchłe czasy, które wciąż… »
ajw
14/05/2024 12:22
Przewrotna końcówka, ale bardzo przemyślana. Szczególnie gdy… »
ajw
14/05/2024 12:17
Słodkie życie. We mnie też przywołałeś beztroskie… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 14/05/2024 17:56
  • No nie może być, gwar jak dawniej! Warto było, tylko niech już tak zostanie!
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty