Wiersz ma duszę.
Jako że od samego początku jest niezwykle klimatyczny i osobisty, traktujący o własnych przeżyciach i doznaniach, takiż też musiał być użyty w nim język.
Może nieco niewspółczesny, jakby przeniesiony wehikułem czasu z innej epoki, ale jasny i wchodzący pod skórę, lśniący tam cichą magią osobistego doświadczenia.
Wszak o tym, co nasze i własne w swojej odrębności lubimy mówić/pisać z należytym namaszczeniem, i Ty w ten sposób podeszłaś do tej pracy.
Stylizacja językowa mnie w zupełności nie przeszkadza, co więcej, wnosi aurę "dawności" do wersów, jakby szacunku dla tego, co w sercu, by zabrzmiało jak najświętsze słowa narratorki, które pieści i którymi oddaje to, co cenne.
Czasem nawet inwersje dobrze pulsują w wierszu, trzeba tylko wiedzieć gdzie i kiedy ich użyć.
Poczułem naszkicowany przez Ciebie obraz.
Lubię nostalgiczną nutę i uczucia w poezji.
Nie odkryję Ameryki mówiąc, że utwór plastyczny i obrazowy, pozwalający na własne oglądanie wszelkich smaczków i ulotnych impresji.
Jest w nim sporo refleksji i cienką linią namalowanych delikatnych ujęć.
Dwie małe sugestie:
Cytat:
staromodnego pianina. wspominam.
ponieważ w wierszu nie zastosowałaś klasycznej interpunkcji, te kropki pominąłbym.
Znawcy poetyckich kanonów twierdzą, że albo ją stosujemy całkowicie, albo wcale, bez półśrodków.
Cytat:
u źródła ciągle będącego czasu
tu może: "u źródła ciągle płynącego czasu", hm, ale to tylko takie moje trzy grosze