- Świnia. – Łukasz bez emocji skomentował beknięcie przyjaciela. Siedzieli w barze typu speluna. Zdjął okulary, żeby nie oglądać brudu na szklance, z której pił. Do barmana nie docierało, że ma nie przelewać piwa z butelki. Może się bał, że mu ją ukradną i nie będzie czego oddać na wymianę? Szklanki, widać, ma tańsze... W lokalu dobra była jednak muzyka. I klimat. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi. A przynajmniej tych, którzy chcieli zostać niezauważeni – a Łukasz chciał bardzo – takimi właśnie pozostawiano.
- Wolę zwierzęta od ludzi - uzasadnił swoje bekanie Tomek. Mężczyźni znali się ze szkolnej ławy. Podstawowej. Stąd Łukasz bez szwanku dla znajomości mógł w tej chwili wyłączyć się i zanurzyć we własnych myślach. Wiedział, jaki będzie ciąg dalszy. „Zwierzęta, jeśli robią coś złego, to zawsze po to by przetrwać, a już na pewno nigdy nie kierują się nienawiścią, zawiścią czy no… czymkolwiek tam”.
- Mhm… - Po zapadłej ciszy wywnioskował, że czas na jego kwestię. - Mówisz o Jurczewskim? No fakt. Zachował się, jak świnia. – „Przyjaźń swoje prawa ma…” zanucił w myślach.
- Mówiłem ci, nie obrażaj świń! – Tomek uśmiechnął się pod nosem. Dobrze mieć kogoś po swojej stronie. Nieprzyjemna sprawa z tym Jurczewskim. Niby nic, a człowiek po szyję w gównie siedzi. Nie chciał myśleć o tym, że ma wrócić do pracy w poniedziałek. Była dopiero sobota.
– Zamykają – Łukasz ze zdziwieniem zauważył, że barman i myje, i poleruje szklanki. Muzyka cichła – Chodźmy do mnie.
* * *
Włączyli Youtube. Tomek wyszukał ostatni hit: papuga mówi „kocham cię”. Oglądali zwierzenia ptaka i rechotali.
- To musi być podstawiane!
- Nie no, patrz… to naprawdę ten ptak.
- Kosztują od dwóch i pół do ośmiu tysięcy.
- Drogo.
- Ale warto. Masz „kocham cię” na zamówienie. No i szczere, bo to zwierzę w końcu. – Łukasz pomyślał o Anecie. Też była droga. Dość głupia może, ale jeden mądry człowiek w związku to i tak dużo – pocieszał się. No i mam „kocham cię” na zamówienie. I szczere. A człowiek jednak. Postanowił tego na głos nie mówić.
- Gośka nie jest droga. – Myśli Tomka pobiegły w tym samym kierunku. - Zosia samosia - wykrzywił twarz w grymasie, kręcąc głową w rytm słów. A potem westchnął - Mam jej dość czasami, stary. To chyba zmierza donikąd.
- Nie masz „kocham cię” na zawołanie?
- Spadaj. To twój tekst i twój problem. Mówię ci, zwierzęta są o niebo lepsze od ludzi. - Łukasz już słyszał „niczego nie zrobią z zawiści albo z nienawiści. I są szczere, rozumiesz? Szy-czy-e-ry-e!”
- O patrz! – Na dowód Tomek pokazał obrazek na Demotywatorach. Pomnik psa, który czekał na swojego właściciela na skrzyżowaniu, aż zdechł.
- To kup sobie psa. – Łukasz postanowił przemilczeć kilka różnic między psami a ludźmi. Szczególnie tych dotyczących rozwoju intelektualnego, a co za tym idzie - zdolności do dbania o swoje interesy. Pomyślał o Anecie i tak jakoś… odechciało mu się filozofii.
- Czasu nie mam. Z psem to trzeba wiesz… wyjść. Problem z wyjazdami. Po co mi pies?
- Żeby cię ktoś kochał.
- Gośka mnie kocha.
- To co się nie klei? Przez pół roku latałeś za nią, jak szczyl. „To jest dziewczyna z moich snów!” – Łukasz uwielbiał przedrzeźniać przyjaciela. Zwłaszcza jego wielkie miłości i pełne egzaltacji zachowania. Współczuł Gośce, gdy tylko Tomek „się zakochał, jak nigdy dotąd”. Czyli jak zawsze – skomentował w myślach.
- A… bo ona wiesz. No na przykład ostatnio. Dzwonię do niej, a ona nic nie mówi. – Łukasz spojrzał pytająco. – No właśnie… no to po co mam dzwonić? Żeby słuchać ciszy?
- Ale to ty dzwoniłeś, tak? To może ty powinieneś mówić?
- Po czyjej jesteś stronie? Normalna dziewczyna to gada jak najęta! Co mam jej mówić, jak u mnie nic się nie dzieje? Tylko ten Jurczewski… No, a jak jej powiedziałem o Jurczewskim, to zaczęła w ogóle jakieś wredne pytania zadawać.
- Jakie znaczy?
- No… - Tomek pamiętał pytania doskonale. „O czym ten Jurczewski powiedział pozostałym?”, „A czy to prawda?” „A skąd to wiedział?” I co z tego, że prawda?! I co z tego, że po prostu zauważył? Plotkarz i tyle. Ale nie miał ochoty teraz tego rozwlekać. – Takie tam… żeby mnie dobić, stary, mówię ci! Ona chyba nie nadaje się do związków. Nie potrafi kochać i myśli tylko o sobie. Kiedy już się odzywa, to zwyczajnie wredna jest.
- Mhm... – westchnął Łukasz. Aneta nie była wredna. Aneta była… nudna. Mógłby znaleźć nić porozumienia z przyjacielem w tym, że i Aneta myślała tylko o sobie. Nie poruszył jednak tematu. „Co miałbym dodać? Że dobrze, że w ogóle o czymś?” przemyślał błyskawicznie i w końcu zauważył od niechcenia - Przed chwilą cię, mówiłeś, kochała.
-Ja widzę, że z tobą to się nie da gadać! – Tomek miał dość. Phi! „Przyjaciel”...
* * *
W poniedziałek Tomasz rozpoczął dzień pracy prawie tak, jak zwykle. To znaczy: zrobił tradycyjnie przegląd Internetu. Kawy sobie nie zrobił. Dość miał spojrzeń kumpli, których opijał z niej codziennie. I Jurczewskiego. Facet nie spodobał mu się od razu. Coś z nim było nie tak i już. Kiedy zobaczył, jak bierze firmową ryzę papieru do domu, zupełnie przez przypadek powiedział to kolegom. Przez przypadek! Py-rzy-py-a-dy-e-ky! Wymsknęło mu się. A nie, jak ten dupek – celowo, żeby wszystkich wrogo nastawić... Że też musiał go spotkać w tym Paryżu! Akurat tam musieli go wysłać. Akurat tam, gdzie Tomek wypoczywał na swoim lewym zwolnieniu lekarskim w czasie nawału pracy w firmie. Tomek znał się na ludziach. Gośka jest zwyczajnie głupia (i wredna). Oczywiście, że celowo Jurczewski powiedział! Na złość. I jeszcze dlatego, że jest dupkiem.
- Hahahahahahaha! – parsknął w ekran, na którym właśnie rzucano kotem. „Caaaaałym!”, jak głosiła zajawka na Youtube. – Zwierzęta są o niebo lepsze od ludzi.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt