Metal gryzie metal, gdy klucz stara się wpasować w dobrze mu znaną szczelinę. Chrzęst, inne wyfrezowane kawałki otwieraczy uderzają wysokimi tonami o siebie, zamek puszcza i ciężkie, drewniane drzwi suną na spotkanie ościeży. Mrok zostaje zepchnięty do kąta bijącym, jasnoniebieskim światłem, aż twoje oczy mrużą się wyczekująco na dalsze polecenia. Masz wstać - i nie jest ci łatwo wykonać to zadanie. Powiew świeżego powietrza gwałci płuca, narkotycznie rozbudza umysł, powodując rozkołysanie mózgu w czaszce. Wszystkie mięśnie bolą, sprzeciwiają się, krzykiem i płaczem chcą utrzymać swoją pozycję, którą przyjęły po ostatnim ciężkim przesłuchaniu. Ostatnim. Zaschnięta rana z lewej strony policzka piecze, gdy mimiką twarzy starasz się przekazać otoczeniu, że chcesz za wszelką cenę wstać i skapitulować ze swoim fizycznym oporem. Nie chcesz już więcej bicia, wystarczająco już się nacierpiałeś. Ledwo dźwigasz zbyt ciężką głowę, gwałtownym kaszlnięciem wyrzucasz gęstą ciecz na strzępy swojego podkoszulka. Bielizna prawie się nie zmieniła, otrzymała po prostu tylko trochę żywszy odcień czerwieni. Żywszy, ciepły - czy to ważne, i tak zaraz zacznie stygnąć. Wystygnie i przybierze barwę starszego rodzeństwa. Jedno ucho zdołało cudem przetrwać te wszystkie ostatnie dni (prawdopodobnie tylko po to, by można było z tobą się w jakiś sposób porozumieć - nie myśl, że to jakieś miłosierdzie). Nie podniesiesz się już ani odrobinę wyżej, zamarłeś w pozycji półleżącej. Słyszysz, że dzisiaj będzie akt łaski, zapamiętaj to lepiej. Strażnicy chwytają cię za wątłe ramiona (wątpię, by to były ludzkie odruchy. Po prostu tak jest prościej, łatwiej, szybciej. Na cóż sobie komplikować i tak stęchłe życie na służbie?). Nawet przy takiej pomocy nie ruszysz żadną dolną kończyną, więc pozostaje ci tylko bezwładne zwisanie. Bose stopy smagają korytarz wzdłuż, nie pozostawiasz jednak żadnych jasnych śladów na posadzce. Wrzucają twoją cielistą kukłę do jakiegoś pokoiku - skądś go pamiętasz, chyba byłeś tu na samym początku, gdy przyszedłeś w związku z wezwaniem, a może to było wtedy... Nie wiesz, nie ustalisz teraz, bo za dużo cię to myślenie w obecnej sytuacji kosztuje. Komisarz podsuwa ci papier do podpisania - teraz jednak z życzliwym uśmiechem. Nie z takim samym, z jakim zwalał cię ze stołka i pozbawiał namiętnie paznokci - a ty namiętnie krzyczałeś. Słyszysz ledwo na zdrowe ucho, że wreszcie będziesz wolny. Skończył się czas twojej wizyty, należy ruszać dalej. Strażnicy szarpią strzępy ciała do góry i wyprowadzają cię na świeże powietrze. W końcu. Tyle dni na to czekałeś z utęsknieniem, mój widok cię wzrusza. Jesteś szczęśliwy, choć z bólem to okazujesz - nie dziwię się. Ja z kolei wszystkie emocje chowam w sobie, nie umiem ich pokazywać w takich momentach, nie potrafię, nie chcę, tak jest lepiej. I tak cię nie znam. Odbezpieczam Mausera, jeden regulaminowy pocisk w komorze wystarczy. Dam ci jeszcze czas, abyś mógł się przeżegnać w myślach.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt