„Gdzie nasze skarpety porzucone.”
Tego dnia rozpoczął przygotowania do mającego się jutro odbyć turnieju starych skarpet. Była to impreza o międzynarodowym znaczeniu, organizowana z wielką pompą. Zwycięzca dostawał prestiżową nagrodę, do której to w niektórych kręgach (loża Skarpeciarzy) przywiązywano ogromne znaczenie. Ceniono ją tam, co najmniej na równi z Nagrodą Nobla. Dlatego też każdy Skarpeciarz za wszelką cenę pragnął ją zdobyć. Konkurs organizowano raz do roku. W zeszłym sezonie Skarpetuszowi prawie udało się zdobyć główną nagrodę. O mały włosek wyprzedził go jego najgroźniejszy od wielu lat rywal o znamiennym imieniu Smierdzielusz. Dlatego też obecnie postanowił dobrze się przygotować do jutrzejszych rozgrywek. Zdecydowanie nie miał zamiaru dać się wyprzedzić swemu najgroźniejszemu przeciwnikowi. Tu należy nadmienić, że tą nagrodą, o którą prawie zabijali się wszyscy uczestnicy był flakon aromatycznych perfum znany na całym świecie pod równie romantyczną i znamienną nazwą „Upojna Skarpetka”. Owa nazwa mówi sama za siebie. Skarpetusz zaś z wielkim poświęceniem czynił odpowiednie przygotowania. Chciał zwyciężyć w eliminacjach końcowych. W nich to chodziło o znalezienie wśród zawodników osoby o najbardziej „wonnych” skarpetkach z tym, że obydwie pary musiały pachnieć równie intensywnie. Swoim własnym powonieniem sprawdzała to specjalnie wybrana komisja sędziowska odznaczająca się raczej mało wyczulonym węchem, co czyniło ten etap jeszcze bardziej trudnym, lecz tym bardziej pożądanym przez zawodników. Także konkurencja na pewno będzie ostra. Dlatego też Skarpetusz nie zasypiał gruszek w popiele. Przygotowywał się starannie i rzetelnie. W tym celu wyciągnął zza szafy specjalne skarpety, które nosił w swoim czasie przez dwa lata. Dłużej się nie dało, ponieważ skorupa brudu zbyt mocno ocierała go w nogi. Ze względu na to, że narastała ona zarówno z zewnętrznej, jak i z wewnętrznej strony skarpet, były one trochę przyciasne, ale jakoś zdołał wcisnąć w nie nogi. Potem wyszedł z domu i pozbierał z trawnika wszystkie psie kupki, jakie tylko zdołał znaleźć. Tym razem jednak zamiast je wyrzucić do śmietnika zabrał je do domu. Wlazł z nimi do łazienki i wysypał z reklamówki na podłogę. Następnie w nie wszedł. Dodatkowo jeszcze w celu lepszego utrwalenia ich zapachu na skarpetkach część z nich wtarł ręcznie w nie. Oblepił skarpetki dokładnie i postanowił tak zaczekać do jutra. Usiadł na kibelku i czekał. W międzyczasie zmorzył go sen. Następnego dnia zbudził się o tej godzinie, co zawsze. Po spaniu na kibelku czół się nieco obolały. W końcu siedząca pozycja w czasie snu nie należy do najprzyjemniejszych, no ale czego nie robi się dla zwycięstwa i dla nagrody. Wciągnął w płuca głęboko powietrze. Owionął go zapach ze skarpetek, aż mu na chwilę zabrakło tchu w piersiach, lecz tylko na chwilę. -No, z taką wonią, to już na pewno muszę pokonać tego przeklętego Śmierdzieliusza!- Wykrzyknął do siebie. Wszedł do kuchni, zjadł półroczną kanapkę z pleśnią. Znalazł ją za lodówką. Miał tam zresztą ich jeszcze więcej. Po skonsumowaniu jakże pożywnego posiłku ruszył do drzwi wyjściowych, ubrał buty stojące przed nimi, otworzył je (drzwi) i wyszedł na dwór. Zamknął odrzwia starannie. Teraz już mógł spokojnie ruszyć na osławiony turniej. I zrobił to. Gdy tam dotarł, wszyscy zawodnicy już byli. Czekano tylko na sędziego, który tradycyjnie spóźnił się dokładnie dziesięć minut. Natychmiast po przybyciu ustawił zawodników w jednym rzędzie i skinięciem ręki dał sygnał do rozpoczęcia turnieju. Licznie zgromadzona publiczność podniosła wrzawę wykrzykując imiona swoich faworytów. W powietrzu krzyżowały się różne imiona, ale najgłośniej było słychać zwolenników Skarpetusza i Śmierdzielusza. Ich kibice stanowili przeważającą większość. Zawodnicy zaś po kolei podchodzili do stolika sędziowskiego ustawionego na środku placu, w rogu którego, w rzędzie, rozstawił ich sędzia(ten, który się spóźnił). Tutaj zatrzymywali się w odległości trzech kroków od stolika i na dziesięć minut każdy z nich zdejmował buty. Skarpetusz miał numer ostatni-dziesiąty. Zdjął buty na dziesięć minut, następnie wrócił na swe miejsce na końcu szeregu. Po tym jego wyczynie komisja sędziowska zaczęła się naradzać. W końcu po kilku godzinach ogłosili werdykt. Był on definitywnie nieodwołalny. -Zwycięzcą tegorocznego turnieju zostaje...- Tu nastąpiła chwila przerwy. Wszyscy zamarli w oczekiwaniu. Ten werdykt miał zadecydować o tym, w czyich rękach spocznie los flakonika perfum „ Upojna Skarpetka.” Przerwa się skończyła i sędziowie ogłosili werdykt: - Więc zwycięzcą zostaje pan Skarpetusz, któremu wręczamy nasza główną nagrodę!- Powiedzieli, po czym jeden z nich wstał i wręczył zwycięzcy perfumy. Skarpetusz stał czerwony z dumy. Słuchał wrzenia trybun, na których natychmiast po ogłoszeniu werdyktu zerwały się szaleńcze okrzyki na jego cześć. Spojrzawszy nieco w bok widział zawiedzioną minę Śmierdzielusza, który z opuszczoną głową ,razem z resztą zawodników, opuszczał plac. Skarpetusz pomyślał, iż wreszcie osiągnął to, o czym marzył od lat; został zwycięzcą tego konkursu! Więcej nie zdążył nic pomyśleć, bowiem w tym momencie rozentuzjazmowany tłum otoczył go ze wszystkich stron. Zewsząt posypały się gratulacje. Ludzie pochwycili go na ręce i na tychże rękach wynieśli poza plac. Tu go porzucili i każdy odszedł do swoich zajęć, tak, że Skarpetusz został sam. Wcale się tym nie przejął. Wstał z ziemi i ruszył do swego przytulnego domku położonego na peryferiach miasteczka.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt