Chudy cz.2 - Henryk84
Proza » Obyczajowe » Chudy cz.2
A A A

- Panowie, leki! - Głos pielęgniarki był dzisiaj ostry jak kartka papieru tnąca rogiem opuszkę palca. Znałem ten głos. To była Gniewna Berta. Ona zawsze lubiła wypić rano dwie siekiery kawy. Twarda sztuka. Nie dawała taryfy ulgowej. Przy niej nawet Wacław zarzucał przymilającą gadkę. - Połykaj pan to! Nie pod język bo w pasy pójdzie! - rzuciła władczym tonem niczym sklepowa mięsna z wiejskiej pipidówy. Nowi klienci z rana od razu poznali zasady tego miejsca. Ledwo ich dostarczyli a już trafili na naszą żandarmową. - Jak się rzucać znowu będzie to pod zimny prysznic pójdzie. - Dodała do drugiego świeżego, który jej wylał kubek kawy na biurko. Niechcący oczywiście. Pytał się czy jest lekarz dyżurny bo chciał rozmawiać z kimś kompetentnym. Sam trzepał się z wściekłości. Piana prawie ciekła mu z pyska. Podobno żona go zdradza. Z jego przyjacielem. Wietrzy spisek wszędzie. Chyba pobędzie tu trochę dłużej. Narazie nie ma co marudzić tylko zabrać swoją porcję obiadu i szamać.                                  

Tymczasem siedzący na przeciw mnie współtowarzysz zajadał w milczeniu. Właściwie milczenie było jego znakiem rozpoznawczym. Twarz miał niczym skupiony w modlitwie szaman lub kapłan przygotywujący się do odprawiania modłów. Żadko kiedy się odzywał. Nie wiedzialem nawet jak ma na imię ani z kąd jest. Ale nie miało to większego znaczenia. Teraz siorbał głośno przysuwając łyżkę do ust. Ten dźwięk mógłby obudzić umarłego albo przynajmniej Zdzisia w czasie drzemki. Teraz jednak Zdzisiu zajadał aż mu się uszy trzęsły. Spokój i ład. Wszyscy zajęci   napełnianiem żołądków. - Ile pan mierzy? - odezwał się w końcu. Błogi ład właśnie się zakończył. Cichy współtowarzysz z naprzeciwka patrzył na mnie nie mrugając ani przez sekundę. Jego oczy były magnetyczne. Prawie świeciły jasnym blaskiem. Podniosłem wzrok w zdziwieniu. - Kto ja? - głupie pytanie retoryczne. Wiadomo, że ja. - Ile pan ma wzrostu? - powtórzył pytanie.- Metr osiemdziesiąt cztery. - odparłem zatrzymując łyżkę z zupą w powietrzu. - A co? - Świdrował mnie wzrokiem jak wryty aż po chwili jego głos zabrzmiał zimno i precyzyjnie niczym głos lekarza polowego. - Pan jest zbyt chudy jak na taki wzrost. - I dalej swidrował mnie w milczeniu. Spostrzegawczy bystrzak. Wpadł na to sam czy ktoś go informował? - No ja mam taką ksywę w ogóle. - Odparłem. - Więc wie pan... wszystko się zgadza. Chudy jestem... to i Chudy się nazywam. - Nie, mnie nie chodzi o to. - Ton głosu miał ciągle zimny i autorytarny. Był to głos nie znoszący sprzeciwu. - Pan powinien ważyć więcej. Zdecydowanie! - Cisza jak makiem zasiał. - Pan też nie wygląda na mister uniwers. - Rzuciłem mu zabierając się za drugie danie. - Ale ja mam swoje lata już. Pan powinien być wypasiony byk. - Nie wiem proszę pana. wgryzłem się w udko kurczaka i popiłem sokiem. - Jem ponoć za dwóch, więc nie wiem o co mogłoby się rozchodzić. Chyba spalam wszystko jak reaktor atomowy. Nie zdąży się tego tłuszczu nazbierać. To chyba się nazywa szybka przemiana energii, nie? - Albo zżerający od środka stres...     - Facet zabrzmiał jakby rozwikłał zagadkę kryminalną i miał dostać awans w policji. Wpadł na trop. Oczy mu błysnęły. I dalej siedział nieruchomo gapiąc się jak zajadam. Ten typ wiedział już wszystko i nie potrzebował do tego konsultacji. Taki jak on pewnie sam mógłby analizować i leczyć w psychiatryku. Bezimienny pacjent lekko kołysał nogami, które zwisały mu z wysokiej pryczy i patrzył ciągle w poczuciu dobrze wykonanej analizy. - To gdzie ten cały obiad wyparowuje, proszę pana? - Zapytał z lekkim usmiechem na ustach. - Nie wiem. To tajemnicza sprawa . - Wie pan, często gdy organizm czuje, że jest w stresie to następuje reakcja. Tak zwana reakcja psychosomatyczna. To tak jakby ciało zbyt długo odpierało atak nerwów. Nie może się rozluźnić i wtedy nie jest doenergetyzowane. Pan powinien bardziej zadbać o własną energię. Bo gdzieś panu ona ulatuje. - Chyba wiem gdzie moja energia zaraz uleci. - Chwyciłem za rolkę papieru toaletowego i spojrzałem na samozwańczego lekarza z niekłamanym uśmiechem. - Ale tam pan ze mną nie idzie! - Zjadłem obiad i zszedłem z jego pola widzenia. On i tak już swoje wiedział. Miał dziesięc tysięcy własnych teorii na temat każdej osoby w tym budynku. Siebie z kolei uważał za najbardziej zdrowego. Ciekawe jaką skalę szaleństwa przypisał mnie? On miał jak dla mnie dziewięć na dziesięć punktów. Głównie przez tą żelazną pewność własnych osądów która od niego biła. I wręcz szamańską powagę w głosie. A cholera tam wie. Może był kiedyś samozwańczym znachorem i orientuje się rzeczywiście lepiej ode mnie. Ja tam jestem wyluzowany. Zwłaszcza od ostatniego tygodnia. Kości już tak mnie nie bolą i ledwo tylko utykam. Jestem chodzącym cudem. Może powinni rzeczywiście zbadać moje DNA jak mówił szalony Marek? Ale co tam. Jestem tu zaledwie tydzień i już wiem, że nie należy być tu zbyt pewnym swojego stanu zdrowia. W końcu przez coś się tutaj dostałem. Jaja będą dopiero kiedy zacznę rozmawiać z lekarzami. Już się boję. Psychiatrzy już pewnie czują niesmak. Kolejny niedoszły samobójca! Pewnie woleliby jakiegoś Napoleona albo przyszywanego brata Michaela Jacksona. No niestety. Na ich nieszczęście będę sobą.

- Oddawaj pilot ty koniojebco! - Krzyknął wysoki napakowany mężczyzna. Podnióśł dłoń w górę w zagrażającym geście. Na ten znak znacznie mniejszy mężczyzna w dresie ledwo wyraził swoją niechęć. Tyle tylko mógł zrobić. Z osiłkami się nie zadziera. I tym razem nauczył się właśnie tej prawdy. Oddał pilot posłusznie kuląc się w swoim fotelu. Świetlica pękała w szwach o godzinie piętnastej. Pacjenci zebrali się w grupie czekając na kolejny odcinek Stawki Większej Niż Życie. Jedni w oczekiwaniu aż przeminą reklamy wlepiali wzrok w ekran, inni siorbali herbatę i cmokali, jeszcze inni obmyślali kolejne genialne teorie na temat swojego nieudanego życia. Ja rozsiadłem się w pierwszym rzędzie w rogu dociskając prawie na siłę plastikowe krzesło aż zazgrzypiało. - Cicho, zaraz się zacznie! - Syknął nakręcony Marek. Nic dziwnego, że tak się rzucał. To był jego ulubiony serial z lat młodości. Ja swojego ulubionego serialu nie posiadałem. Ale takiego nie można posiadać, jeżeli na całe swoje życie patrzy się jak na jeden wielki film. W dodatku jest to film częściowo obcojęzyczny bez napisów. Nie zawsze rozumie się jego sens. Ale w tej naszej niewielkiej grupie na sali jest jak w każdym innym życiu. Kto ma pilota ten ma władzę. Jak w sejmie, w pace czy też na podwórku. Ja nie najgorzej na tym wypadam. Siedzę w pierwszym rzędzie. Jakiś tam status posiadam. Wystarczy mi taki. Jest git.
- Byndziemy film oglondać! - Rzucił swoim dziecięcym niedorozwiniętym głosem Zdzisiu rozpychając się w fotelu w drugim rzędzie. - Taaak Zdzisiu! - Dodał wielki osiłek zwany Kapslem. - A jak będziesz cicho i nie będziesz przeszkadzać to dostaniesz batona! - Kolega da batona? Podskoczył prawie z radości Zdzisiu. - Supel! - Chyba w batona dostanie! Krzyknął z tyłu pan Wacław. Jego ręka była cała zabandażowana. Ostatnio próbował stłuc szybę. Dzięki niemu mamy teraz w świetlicy nowe okna. Każdy wariat się na coś prędzej czy później przydaje. - Panie Chudowski! - Usłyszałem zza otwieranych drzwi do świetlicy. Weszła. Przyszła po mnie przerywając najlepszy moment seansu filmowego. Elegancko ubrana około czterdziestki. Okulary i neseser. Pani psychiatra przyszła mnie zabrać aby dokonać głębokiego wglądu w moją pokieraszowaną przez los duszę. Przyszła zbadać stan kolejnego znudzonego prozą życia człowieka. A niech jej będzie. Raz kozie śmierć a głupiemu radość. Czy jakoś tak. - Panie Chudowski. Zapraszam do siebie. - Zachęciła gestem w kierunku korytarza. - A mogę zabrać kolegę? Będzie mi raźniej. - Wskazałem na Zdzisia zatkanego batonem. Kobieta spojrzała z politowaniem.- Serio. Będzie ciekawiej! - Żart trafił w pustkę. Pani psychiatra tylko spojrzała z lekkim nawet, nie powiem serdecznym uśmiechem. Cholera. Czas na mnie. Pora ponarzekać na zły świat i obnażyć swoje gorejące wnętrze.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Henryk84 · dnia 15.10.2013 11:06 · Czytań: 364 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
darek i mania dnia 15.10.2013 20:00
ciekawy text
akacjowa agnes dnia 15.10.2013 20:32
Hm, zastanawiam się, dlaczego ten tekst jest zbity w blok. Strasznie trudno się go czyta. Już próbowałam przebrnąć przez cześć 1 i dotarłam do połowy. Miałam nadzieję, że w dwójce będzie lepiej, a tu znów to samo.
Byłam ciekawa tegoż opowiadania, bo Chudy to także bohater z mojej powieści.
Może spróbuję przy drugim podejściu.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
02/05/2024 10:36
Ucieszyłem się Zbysiu z Twoich odwiedzin! Opisane powyżej… »
SzalonaJulka
02/05/2024 08:26
Rozpalił mnie ten fragment, że aż mi się schlafrock obsunął… »
Marian
02/05/2024 08:06
Zbigniewie, dziękuję za wizytę i komentarz. Tak, bywają i… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:54
Jacku Bardzo to fajne jest i wbrew pozorom znów na czasie,… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:32
Elimaga No przesympatyczne te owoce są, w nieco… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:13
Hej Kaziu Jako żywo przeniosłem się w czasy odległej… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 05:20
Marianie Tym razem przyciągnął mnie tytuł, a nie… »
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty